Grupy

O mnie

> ROK 2018 < - lat 30 - jeden mąż - trójka dzieci - praca - studia - otyłość ... coś mi nie pasuje do ideału, więc czas TO zmienić :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 137348
Komentarzy: 2626
Założony: 12 czerwca 2011
Ostatni wpis: 17 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
smoczyca1987

kobieta, 37 lat, Warszawa

170 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lutego 2013 , Komentarze (5)

dieta utrzymana, ćwiczenia wykonane :))
(brzuszki, workout z Mel B, 10 min energicznego spaceru)

a teraz czeka mnie jeszcze wieczorny relaks z mężem :))

1 lutego 2013 , Komentarze (3)

pomimo powrotu do zdrowych nawyków żywieniowych i ćwiczeń
waga w tym tygodniu pokazała +0,3kg.

trudno - trzeba spiąć poślady i dalej robić swoje.

może chociaż pomimo tego, że będę ciężka,
to mogę być smukła i jędrna :))

30 stycznia 2013 , Komentarze (5)

dieta utrzymana (chociaż wieczorem miałam mega ciąguty do jedzenia,
ale czerwona herbata i szklanka soku zdziałały cuda).
jestem pewna, że gdyby w domu były słodkości bez opamiętania wylądowałyby w moim brzuchu.
na szczęście się ich pozbyłam! :D

z ćwiczeń tylko 5-ciominutowy spacer do pracy.
jutro nadrobię, bo mam duuużo sprzątania ;))

jabłka odrzuciłam w kąt. mam dość :P

P.S. wam też średnio przypadają do gustu zmiany na V.?

29 stycznia 2013 , Komentarze (5)

walczę i jest mi z tym dobrze! :D

co prawda diety nie utrzymałam tak jakbym chciała,
nie mniej jednak królowały u mnie jabłka :))

co więcej już od tygodnia jeżdżę jeden przystanek dalej
i dochodzę do pracy w 5 minut energicznym marszem :D
żeby moje poświęcenie nie szło na marne, to będę sobie doliczać te 5 min do puli ćwiczeń ;))

a ćwiczyłam dziś sporo:
- 5 min spaceru do pracy
- brzuszki z MelB (10min)
- 60 min skakania na DDR'rze :))

oby tak dalej :))

29 stycznia 2013 , Komentarze (10)

ha! właśnie dokonuję drugiego wpisu pod rząd!
a jest to niemały sukces patrząc na to co działo się ze mną ostatnim razem :))

wczorajszy dzień dietetycznie bez zarzutu.
jabłka jeszcze mi nie zbrzydły ;))

dzisiaj kolejny dzień minie pod sztandarem:
śniadanie: dwa jajka na miękko
później: jabłka bez ograniczeń
kolacja: serek wiejski albo płatki na mleku

a później zobaczymy czy przeciągnę oczyszczanie do środy.
powiem szczerze, że czuję się o niebo lżejsza niż ostatnimi czasy :))

z ćwiczeń fizycznych to zaliczyłam wczoraj 30min basenu z Pierworodnym :)
a dzisiaj koniecznie muszę zaliczyć brzuszki!!

28 stycznia 2013 , Komentarze (3)

jakoś ten styczeń mi nie sprzyja :|
co chcę się zmobilizować do ćwiczeń i utrzymania diety,
to na drugi dzień leżę i kwiczę obżerając się słodkościami :|
co się ze mną dzieje!?

ale chyba znalazłam motywację...
wczoraj byli u nas znajomi.
no i okej, tylko oni ze spotkania na spotkanie stają się coraz więksi :|
osobiście mi to nie przeszkadza, ale gdy zobaczyłam
jak znajomej poszedł zamek w spódnicy jak usiadła,
to zdecydowanie weszła we mnie moc by zacisnąć pasa i wrócić do zdrowych nawyków!!
przecież nie chcę wrócić do tego co było zaraz po ciąży!!

dlatego od dziś, do maksymalnie środy, oczyszczam organizm dietą jabłkową
(zmodernizowaną - normalne śniadanie, później tylko jabłka, na kolację serek wiejski).
do tego staram się obkurczyć żołądek, bo na chwilę obecną żadna ilość jedzenia mi nie straszna.
później wracam do Vitalekkiej :)


no i wiadomo - trzeba zacząć ćwiczyć, bo moje 1-szo styczniowe założenia leżą i kwiczą:

w 4-tym tygodniu: 310/720 (-410min)


w 4-tym tygodniu: 6/16 (-10dni)

jak widać - zaległości powiększyły się w stosunku do zeszłego tygodnia.
ale jak pisałam w zeszłym tygodniu - jest jeszcze czas by to nadrobić!!

I NADROBIĘ JAK JESTEM SMOCZYCĄ!! :))

TRZYMAJCIE KCIUKI!! :D
BO O TO NATCHNIONA WRACAM!! :D

20 stycznia 2013 , Komentarze (7)

nasze nadzieje odpływają sobie wartkim strumieniem...
powiem Wam, że mi smutno. to już trzeci cykl bez tablet.
ja wiem, że poprzednim razem musieliśmy czekać 7 miesięcy na sukces, ale i tak jakoś...
może to znak, że muszę spiąć poślady i zrealizować spokojnie swój cel?
może w NASZYM kwietniu uda się zaskoczyć?

a teraz już dietetycznie - w końcu dzień bez wpadki :)
teraz trzeba nadrobić stracony ćwiczeniowo czas, bo statystyki nie wyglądają obiecująco!!

brzuszków zaliczonych zaledwie 6 dni na 12, które powinnam mieć wyćwiczone po 3 tygodniach.
minut ćwiczeń - 260 min na 660 minut, które powinnam mieć już wyćwiczone!!

JESTEM BARDZO W TYLE Z MOIMI PLANAMI NOWOROCZNYMI!!

trzeba to szybko zmienić, bo jeszcze mam szansę na naprawienie tego dwutygodniwego zastoju!! :))

a od jutra - vitalekka :))

20 stycznia 2013 , Komentarze (5)

muszę napisać, że wczoraj było poprawnie.
nawet bardzo dobrze w porównaniu do tego co dietetycznie przytrafiło mi się ostatnio.

mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej!! :))

@ ciągle nie ma.
ale pobolewa mnie brzuch i cały dzień chodzę i sprawdzam czy nie przyszła.
powiem szczerze, że byłabym bardzo niepocieszona gdyby przyszła, więc trzymajcie kciuki!

18 stycznia 2013 , Komentarze (7)

jak widzicie ciężko z moim powrotem.
jak to mawia NowaJaPoRzOstatni - zapadłam na niechciemisizm.
i to taki maksymalny.

@ jak nie było tak nie ma i czuję po organizmie, że się jej nie spieszy.

jedynym racjonalnym uzasadnieniem mojego - już dwutygodniowego - obżarstwa
jest ciąża, która w praktyce może zaistnieć (nie zabezpieczamy się i czekamy na efekty).
ostatnio gdy porzuciłam Vitalię w sierpniu zeszłego rogu gdy wpadłam w ciąg pączkowy i porzuciłam dietę
2 tyg później ujrzałam 2 kreski.
może i teraz nastał ten stan a ja się stresuję niepotrzebnie?
test zrobię w przyszłym tygodniu - dam @ szansę spóźnienia 2 tygodni.

co nie zmienia faktu, że będąc w ciąży muszę jeszcze bardziej dbać o siebie, prawda?
tylko najpierw mnie obudźcie, bo od tych dwóch tygodni jestem gotowa spać na stojąco...

trzymam za was kciuki :*

11 stycznia 2013 , Komentarze (9)

Witajcie Kochane.
wybaczcie, że zniknęłam, ale potrzebowałam złapać dietetycznego oddechu.
ostatnie dni pod względem dietetycznym były dla mnie horrorem, ale od czwartku panuję nad sobą i swoim apetytem :)

tym bardziej nie potrafię wyjść z szoku, gdy na wadze (po czterokroć!!)
zobaczyłam 69,5kg.
nawet teraz nie potrafię się cieszyć, bo ciągle wydaje mi się, że to sen...
może organizm tego potrzebował?
bo np. w środę moje jedzenie nie miało ograniczeń i jadłam od 16 - 22.
cieszę się, że mam to już za sobą :)

wracam do gry! :))
przecież już połowa za mną :))