Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kropecka

kobieta, 41 lat,

158 cm, 52.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 lipca 2015 , Komentarze (10)

Hej :)

Tydzień temu w sobotę byliśmy na weselu u koleżanki. Mimo, że miałam już na tę okazję przygotowaną sukienkę, w przerwie pomiędzy ślubem a weselem wskoczyliśmy na chwilę do marketu i w ciągu 10 minut zmieniła mi się koncepcja. Kupiłam nową sukienkę i buty :) Sukienka typowo letnia, w jednym z moich ulubionych fasonów

W piątek byłam na imprezie integracyjnej z pracy. Wróciłam z ... podbitym okiem. Tak dla mnie się skończył bieg przez dmuchany tor przeszkód ;) Dobrze, że przez mój nieszczęsny trądzik mam zawsze w torebce mocno kryjący podkład. 

A w ten weekend nadeszły upadły. Zapadła decyzja, że tym razem basen nam się już na pewno przyda. No i wczoraj dokonaliśmy zakupu. Chłopaki wniebowzięci, dla mnie to również fajna sprawa :)

Czeka mnie trudny tydzień. We wtorek obrona pracy magisterskiej, w czwartek ceremonia wielkiego otwarcia firmy w której pracuję i której organizacja w części była moim udziałem. Chciałabym mieć to już za sobą.

27 czerwca 2015 , Komentarze (17)

Hej,

Wczoraj przez przypadek weszłam do swojego pamiętnika i mega się zdziwiłam, że mój ostatni wpis jest z 23 marca. To już 3 miesiące, zleciało mega szybko. 

Wczoraj było zakończenie roku szkolnego u moich chłopaków. Cieszę się, że mają już wakacje, dla mnie to też mniej obowiązków przy siedzeniu z nimi i odrabianiu prac domowych. Dostali "nowe' świadectwa, w których zamiast ocen jest ocena opisowa. Dla mnie to głupota, z takiej oceny nic nie wynika.

W międzyczasie skończyłam pisanie pracy magisterskiej (obrona na początku lipca :)). W pracy jest coraz lepiej, miałam chwile załamania, ale rozkręciłam się i naprawdę mi się podoba :) 

Wagowo i ćwiczeniowo nieciekawie, tzn czuję że wszystkie te dodatkowe obowiązku wpłynęły na moją motywację. Niestety standardowo po zimie mam troszkę nadprogramowego bagażu (1-2 kg), z którym się źle czuję, jednak tak jest co roku od 3 lat i potem jakoś wychodzę na prostą. Mam nadzieję, że tym razem też tak będzie. Razem ze starszym synem zaczęliśmy się uczyć jazdy konnej, raz w tygodniu jeździmy do stajni i pod okiem trenera uczymy się od podstaw. Jest to też niezłe ćwiczenie, po każdej takiej jeździe boli mnie tyłek i uda :) Akurat jak waga mi rośnie to automatem idzie w uda i w brzuch, więc muszę się na tych częściach ciała skoncentrować.

Co roku kupuję sobie inny kostium, każdy poprzedni na mnie już nie pasuje, albo za duży, albo był już wcześniej źle dobrany i źle się w nim czułam. Tym razem zakupiłam sobie biały kostium. Kosztował grosze (łącznie 36 zł) a leży chyba najlepiej ze wszystkich dotychczasowych. Przeczytałam, że biel nie jest dobrym kolorem na kostium, cóż, zobaczymy w praniu. Wyjazd na wakacje mam dopiero w drugiej połowie sierpnia, mam nadzieję że do tego czasu zdążę z powrotem wrócić do zadowalającej mnie sylwetki.

Wstawiam zdjęcia w kostiumie, beznadziejna jakość bo robione telefonem

23 marca 2015 , Komentarze (27)

Hej,

Dawno nie pisałam. Czas leci szybko a ja nie mam zbyt wiele czasu i siły na wymyślanie nowych wpisów. W kwestii odchudzania u mnie nic nowego. Może to, że już nie ważę się codziennie, jem tyle ile chcę i staram się w miarę regularnie ćwiczyć. Czuję się spełniona i szczęśliwa, osiągam powoli wszystkie cele, jakie sobie stawiam. Mój ostatni: zapuszczenie paznokci. Wydawałoby się niemożliwe dla osoby, która obgryzała je bez przerwy od ponad 22 lat :o Ale wiecie co, dla mnie chyba nie ma rzeczy niemożliwych ;) Po wszystkich moich dotychczasowych sukcesach wiem, że jeśli się czegoś bardzo chce i się nad tym pracuje, to da się osiągnąć cel. Obecnie nie obgryzam paznokci od prawie 2 miesięcy. Odrosły już całkiem ładnie, może wam niedługo pokażę zdjęcia :)

A jeśli już mowa o zdjęciach, to dzisiaj rano cyknęłam sobie 2 fotki, tak żebyście nie zapomnieli o mnie :) Nie jestem w jakiejś super formie, bo jak wspomniałam, nie mam zbyt wiele czasu na ćwiczenia. Ale akceptuję siebie, nie wymyślam sobie problemów tam gdzie ich nie ma. 

W pracy jest super, studiów zostało mi tylko troszkę, jestem na ukończeniu pisania pracy magisterskiej, przyszła wiosna, czego chcieć więcej :)

Pozdrawiam Was !!!

20 lutego 2015 , Komentarze (9)

Hej

Wreszcie znalazłam chwilkę czasu, żeby opisać moje pierwsze wrażenia w nowej pracy. A więc... jest super :) To z czym dotychczas miałam do czynienia, a to co obecnie mnie spotyka to dwa zupełnie różne światy. Narazie jest dokładnie tak jak sobie wymarzyłam i o co mi chodziło, choć zdaję sobie sprawę, że dopiero w ciągu następnych miesięcy/lat okaże się, czy pierwsze wrażenie było właściwe :)

Pierwsze dwa dni spędziłam na poznawaniu swojego stanowiska pracy, przełożonych, miejsca itp. Zrobiłam też podstawowe czynności, typu logowania się, ustawianie poczty itp. Przeszłam szkolenie BHP. Trzeciego dnia już działo się trochę więcej, ponieważ do pracy przyszły 23 nowe osoby :) Było co robić ;) Natomiast ostatnie 2 dni, z całą nową grupą osób spędziłam na dwudniowym szkoleniu, na którym dowiedzieliśmy się o zasadach panujących w firmie, historii firmy, jej strukturze i mnóstwie innych ciekawych/przydatnych rzeczy. W następnym tygodniu natomiast wyjeżdżam w krótką delegację do innego Oddziału firmy, aby przejść trening związany już stricte z moim stanowiskiem pracy. Bardzo się cieszę, nigdy nigdzie nie wyjeżdżałam z pracy :)


27 stycznia 2015 , Komentarze (20)

Dostałam tę pracę, życie jest piękne :)

24 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Muszę się wyżalić, mam doła. Początek roku mnie dobija, nic mi się nie udaje :/ Ostatnie 2 tygodnie były straszne, sesja, do której nie miałam czasu się uczyć co zaowocowało słabszymi ocenami niż w poprzednim roku. Dzisiaj na szczęście miałam ostatni egzamin w tym semestrze, mogę chwilę odetchnąć. Do tego wczoraj miałam bardzo ważną dla mnie rozmowę rekrutacyjną. Przez ostatnie 3 dni, odkąd mnie zaprosili na nią,  z nerwów straciłam prawie 2 kg (tu akurat dobrze, bo chciałam po świętach wrócić do swojej wagi). Przygotowywałam się, opracowywałam w głowie wszystkie możliwe scenariusze i ... dupa. Jak przyszło co do czego to na rozmowie stres znowu wziął górę i znowu wyszłam na idiotkę :( Nigdy nie uda mi się przebić, osiągnąć sukcesu w zawodzie, bo kompletnie nie umiem się sprzedać. Na codzień jestem otwartą osobą, nie mam problemu z kontaktami z innymi, ludzie się nawet śmieją, że potrafię non stop gadać itp. Jak mi na czymś zależy, nagle tracę swoją siłę :( Moja obecna praca przestała mnie cieszyć, robię dużo rzeczy, których nikt nie docenia, straciłam motywację, żeby próbować coś tu osiągnąć.  Głowa boli mnie codziennie od 2 tygodni, wszystko mnie wkurza. Z moim M też się nie dogaduję, bo ma do mnie pretensje, że się nim nie zajmuję. We wtorek mamy 14 rocznicę bycia razem. Zbliżają się urodziny mojego młodszego syna, znowu muszę coś zorganizować, przygotować, nie chce mi się :/ Niech ta zima już się skończy, bo nie pamiętam kiedy ostatnio było mi tak źle. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że patrząc na to wszystko obiektywnie, to żadna tragedia mi się nie dzieje, dużo ludzi ma o wiele gorzej itp. Tylko mój umysł nie może tego przetworzyć we właściwy sposób i sobie pewnych rzeczy odpuścić :(

18 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Hej :)

Długo nie pisałam, nie miałam czasu. Zresztą po świętach waga poleciała mi w górę i nie mogłam na siebie patrzeć, nie mówiąc o robieniu sobie zdjęć. Powoli wracam do formy, ale nadal brakuje mi jakieś 1.5 kg do docelowej wagi. Ciuchy zrobiły się za ciasne, a wszystkie większe wyrzuciłam po schudnięciu, więc musiałam szybko wrócić z powrotem na dobre tory. Nie jest to łatwe, za dużo mam teraz na głowie. Złapał mnie ogólny brak motywacji do czegokolwiek, nie chce mi się uczyć, pisać pracy, ćwiczyć, chodzić na angielski, zupełnie zero chęci do czegokolwiek. Zmotywujcie mnie trochę :)

Zdjęcia z dzisiejszego poranka, sprzed 10 minut. Światło beznadziejne, sory za jakość

10 listopada 2014 , Komentarze (25)

Hej

Dawno tu nie pisałam, mimo że regularnie odwiedzam V a to z tego powodu, że w sumie nie mam co pisać. Moje życie idzie swoim torem, niewiele się zmienia. Jeśli chodzi o dietę i wagę to są wzloty i małe wpadki, dlatego waga waha mi się między 49,5 kg (rekord) - 51 kg. Akurat jestem w takim momencie, gdy nie do końca jestem zadowolona ze swojego wyglądu, muszę się trochę zebrać i poćwiczyć :) A ćwiczę teraz rzadziej, z powodu tego, że praktycznie 7 dni w tygodniu mam wypełnione. W poniedziałki i środku chodzę na angielski, we wtorki mam pilates, w czwartki gram w siatkówkę ze współpracownikami, a w piątek chciałam chodzić na zajęcia taneczne. W weekendy mam szkołę, w międzyczasie piszę pracę magisterską i uczę się hiszpańskiego. 

Dzisiaj mam 31 urodziny. Tragedii nie ma, gorzej było rok temu gdy przekroczyłam magiczną "3" z przodu. Nie czuję się na tyle lat, ale na upływ czasu nie mam żadnego wpływu, muszę po prostu czerpać z życia jak najwięcej, żeby potem nie żałować, że czegoś nie zrobiłam. 

Wywołana do tablicy wstawiam fotki z dnia dzisiejszego w moim nowym nabytku, czyli spodenkach, które okazyjnie udało mi się kupić za 39 zł :) Brzuch napęczniały po wczorajszej wielkiej paczce popcornu z 5 szklankami soli. Zejdzie ;)

P.S Serdecznie polecam film "interstellar"

Od męża w prezencie dostałam śliczne buciki Lasockiego:

27 września 2014 , Komentarze (9)

Dzisiaj na stronie klubu fitness do którego chodzę umieszczono fotkę z tego mojego nieszczęsnego treningu TRX :) Jak widać całkiem nieźle się bawiłam, szkoda że w następnych dniach nieco gorzej ;) (Ja to ta z tyłu, w niebieskiej bluzeczce)

20 września 2014 , Komentarze (25)

Hej

Nadszedł czas na aktualizację wyglądu. U mnie wszystko OK, osiągnęłam wagę, w której czuję się dobrze i staram się ją utrzymywać (49,6-49,9 kg). Przez ostatni tydzień od poprzedniego piątku miałam przerwę w ćwiczeniach. Wszystko to przez TRX trening na który skusiłam się z ciekawości. Dla tych co nie wiedzą o co chodzi wyjaśniam, jest to trening funkcjonalny, opierający się na ciężarze własnego ciała. Ćwiczy się na takich oto przyrządach:

Całą godzinę robiliśmy ćwiczenia na ręce, na ramiona, barki, tricepsy i bicepsy. A w sobotę rano nie mogłam ruszać rękoma. To nie były zwykłe zakwasy, to był okropny ból, nie mogłam ich zginać, ani prostować. I trwało to 4 dni. Do dzisiaj jeszcze czuję mały ucisk powyżej przedramion. Ponieważ ćwiczenie rąk nie jest moim głównym celem (one się modelują ładnie np przy okazji pilatesu), to był zapewne ostatni mój trening tego rodzaju. Pozostanę wierna pilatesowi :) Dla rozrywki drugi raz w tygodniu chodzę na booiakę. 

Dzisiaj nie czuję się za dobrze, słabo spałam, właściwie do 3 w nocy nie mogłam zasnąć :( Szkoda, bo na weekend czekam cały tydzień a tak przelatuje mi między palcami. Ale nie narzekam :) Byłam dzisiaj z moim M w sklepie meblowym i zakupiliśmy sobie taki oto narożnik:

Nasze dotychczasowe kanapy są w stanie całkowitego rozkładu, więc ten zakup był niezbędny. 

A to zdjęcia cyknięte przed chwilą. 

Zapomniałam dopisać, że biorę się za swój tył. Moje postanowienie, to ładnie wymodelować sobie pośladki do wakacji. W tym celu robię codziennie przysiady z niewielkim obciążeniem. Nie muszą być mega duże i umięśnione, chciałabym żeby się ujędrniły, podniosły i troszkę uwypukliły :)

Od 2 miesięcy zamawiam sobie pudełeczka z beGlossy i Shinybox. Jestem zadowolona, bo mam szansę wypróbowania kosmetyków, których sama sobie bym w życiu nigdy nie kupiła. Czy któraś z was również testuje te kosmetyki? Co o nich myślicie?