Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kropecka

kobieta, 41 lat,

158 cm, 52.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 października 2018 , Komentarze (4)

Wracam do  pisania pamiętnika, a to za sprawą tego, że doszłam do punktu, w którym koniecznie muszę coś ze sobą zrobić. Zawaliłam efekty, które udało mi się kiedyś wypracować, wróciłam praktycznie do punktu wyjścia. Nie będę się usprawiedliwiać, ani rozpisywać, powiem tylko w skrócie, że złożyły się na to problemy ze zdrowiem i stres w mojej poprzedniej  obecnej pracy. Nie mogłam ćwiczyć, bo nawet na lekkich ćwiczeniach robiło mi się słabo (bardzo duża anemia). Dodatkowo zaczęłam więcej jeść, szczególnie słodkich rzeczy, co mega odbiło się na moim składzie ciała. Zrobiłam się otłuszczona, pojawił się cellulit, praktycznie w żadne swoje ciuchy nie wchodzę.

Gdy tydzień temu zobaczyłam na wadze 55 kg powiedziałam sobie dość. Wiedząc jednocześnie jak ciężko mi się samej zmobilizować do jakiejkolwiek aktywności, postanowiłam wykupić sobie pakiet zajęć u trenera (a właściwie trenerki) personalnej. Pierwsze konsultacje z nią miałam tydzień temu. Zrobiła mi pomiar wagi, tkanki tłuszczowej, opracowałyśmy cele jakie chcę osiągnąć i uzgodniłyśmy terminy treningów. 

Jeśli chodzi o wyniki pomiarów to wyglądały one następująco:

Waga: 56,3 kg (ale w ciuchach i po dużym porannym śniadaniu, rano na wadze na czczo mam mniej)

Waga mięśni: 23,7 kg (w dolnej granicy normy)

Waga tłuszczu: 13,3 kg (powyżej normy) - 23,6%

BMI: 22,6

Mam do zrzucenia 5 kg tłuszczu i do wyrobienia ok. 4 kg mięśni. Postawiłam sobie cel czasowy na osiągnięcie tego: 6 miesięcy. Mam nadzieję, że się uda. Po osiągnięciu celu wstawię zdjęcia porównawcze, na razie nie chcę umieszczać tutaj tego, co widzę w lustrze.

W środę rozpoczęłam pierwszy trening. Był to trening, w którym trenerka sprawdzała moją aktualną sprawność organizmu. Po kolei kazała mi robić różne ćwiczenia i zapisywała sobie jak mój organizm na nie reaguje, czy wykonuję je poprawnie, czy mam jakieś wady postawy itp. Mimo słabej intensywności zakwasy się pojawiły dzień później :) Ale jednocześnie wielka motywacja :) 

Dzisiaj miałam drugi trening, tym razem już normalny. Kardio i wzmacnianie, a na końcu stretching i masaż (ona dodatkowo jest masażystką, fajna sprawa, że zna się też na takich rzeczach). 

Trzymajcie za mnie kciuki proszę :)

21 lipca 2018 , Komentarze (9)

No niestety, nastąpił ten dzień, w którym zdecydowałam się wrócić na Vitalię z podkulonym ogonem. Stracone kilogramy wróciły z powrotem, a ja podejmuję nieudolne wysiłki żeby nie szły jeszcze wyżej. Dzisiejsze 54,4 kg na wadze, wstrząsnęły mną :( Nie mogę na siebie patrzeć w lustrze, wystający brzuch, ogromne uda i cellulit. Nie ma opcji na kostium kąpielowy, obcisłe koszulki, nawet w krótkich spodenkach czuję się niekomfortowo. Zbliżam się do 35 lat i chudnięcie, w porównaniu do tego sprzed 5 lat to jakaś masakra. Muszę tutaj wrócić i krok po kroku powtórzyć sukces sprzed 6 lat. Zaczynam od dzisiaj, trzymajcie kciuki!

Wymiary na dzisiaj:

udo: 52 cm

biodra: 92 cm

Talia: 66 cm

Brzuch: 72 cm

Łydka: 32 cm

Biust: 90 cm

Szkoda,że tak późno się ocknęłam :(

4 grudnia 2016 , Komentarze (13)

Heja,

Patrzę i nie mogę uwierzyć. Ostatni mój wpis w pamiętniku to styczeń 2016 :? Zaraz minie rok, odkąd nic nie napisałam, chociaż na Vitalii jestem codziennie. Brak czasu, motywacji, sama nie wiem. W ciągu roku miałam wzloty i upadki. Gdy waga wzrastała wkurzałam się, nie chciałam robić sobie zdjęć. W pewnym momencie stwierdziłam, że przestaję aż tak bardzo to wszystko kontrolować, bo do niczego dobrego to nie prowadziło (codzienne ważenie się itp.). Dałam sobie spokój, zajęłam się innymi sprawami. Dużo pracy, brak czasu i okazuje się, że ćwiczenia musiałam ograniczyć praktycznie do zera. Muszę do nich wrócić, bo jędrność skóry mi spada :( Natomiast jeśli chodzi o wagę, jest dobrze - 50 kg, mi to wystarczy. Kilka miesięcy temu było już 53-54 kg co mnie frustrowało, bo nie miałam motywacji do zmiany. Obecnie wszystko się unormowało, nie mam czasu na podjadanie, więc waga zeszła do akceptowalnego przeze mnie poziomu.

W moim życiu ostatnio dużo się dzieje, dzieciaki rosną (to już prawie mężczyźni - zaraz będą mieli 11 i 9 lat :o), w pracy dużo zmian, szansa na awans, co jest spełnieniem kolejnego z moich marzeń. Nie narzekam, bo w sumie nie mam na co. Staram się pokonać swoje ciągłe dążenie do perfekcji, idealna nigdy nie będę, jedynie muszę się z tym pogodzić.

Zbliżają się święta, muszę się ogarnąć, kupić prezenty, choinkę, posprzątać dom... Dni lecą tak szybko, że nie wiem kiedy to zrobię :)

W styczniu zaplanowany wyjazd na narty, nie mogę się doczekać. Przyda mi się trochę odpoczynku. Pozdrawiam wszystkich czytających :)

31 stycznia 2016 , Komentarze (18)

Heja

Minęły 4 miesiące odkąd cokolwiek napisałam w pamiętniku. Mimo, że na Vitalię wchodzę codziennie, moja aktywność ograniczyła się tylko do czytania. Nie pisałam, bo się zwyczajnie wstydzę, że przytyłam. Chciałam coś napisać jak wrócę do poprzedniej wagi, ale niestety nie chce ona spaść. Przytyłam 2,5 - 3 kg, Poszło mi po równo we wszystkich obwodach (chociaż chyba więcej w udach, biodrach i brzuchu), co w jakimś sensie jest plusem. Obecnie ważę 52,5 kg. Nie wiem czym to jest spowodowane, stres w pracy, brak motywacji czy co tam jeszcze. Od kilku tygodni wzięłam się za siebie, wróciłam do ćwiczeń, ograniczyłam jedzenie. Szkoda tylko, że waga praktycznie bez zmian. Wstawiam swoje dzisiejsze zdjęcia. Nie jest mega źle, ale było lepiej.

12 września 2015 , Komentarze (20)

Heja,

Mijający tydzień był wyjątkowo ciężki w pracy. Naprawdę wyczekiwałam wolnego i wreszcie się doczekałam :) Jeśli chodzi o ćwiczenia to jak najbardziej OK, jazda konna, stepper, zumba, pilates, ABS'y - wszystko zgodnie z planem :)

W nagrodę dzisiaj sobie zaszalałam. Ponieważ w pracy do tej pory nosiłam jedynie czarne szpilki, zamarzyła mi się zmiana (szczególnie po zakupie tej żółtej spódniczki). No i dzisiaj podjechałam do centrum handlowego, pochodziłam po sklepach i nic nie znalazłam :/. Weszłam więc sobie na Zalando (kilka razy już tam sobie kupowałam różne rzeczy i byłam zadowolona z obsługi) i znalazłam takie, jakie chciałam, w kolorze jaki chciałam :) 

Butki zamówione, czekam na dostawę :) Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję że będą wygodne :)

2 września 2015 , Komentarze (15)

Hej,

Dzisiaj jest ostatni dzień mojego urlopu. Ciekawe co mnie czeka po powrocie do pracy :) 

Rano odprowadziłam dzieciaki do szkoły, następnie odwiedziłam koleżanki ze swojej poprzedniej pracy. Posiedziałyśmy, pogadałyśmy, było bardzo miło. Tęsknię za nimi bardzo, w mojej obecnej pracy przy nikim nie czuję się tak swobodnie jak przy nich.

Żegnając się z koleżanką wyczułam świetny zapach. Okazało się, że to Hugo Boss Ma Vie, który zaraz po powrocie do domu sobie zakupiłam :) Perfumy zamówiłam w internecie, więc czekam aż przyjdzie kurier i będę mogła je wypróbować :)

Potem, po odebraniu chłopaków ze szkoły poszliśmy do Rossmanna. Chciałam sobie kupić zmywacz do paznokci, ale oczywiście na tym nie poprzestałam (to jest moja wada, nie lubię chodzić do sklepów, ale jak już idę to nigdy nie wyjdę tylko z jedną rzeczą). 

A więc, oprócz zmywacza do paznokci skusiły mnie:

Szczotka do włosów Tangle Teezer. Zapanowała na nią moda i stwierdziłam, że sprawdzę, czy słusznie. Mam długie falowane włosy, więc rozczesywanie ich nie jest łatwe. Mnóstwo włosów wyrywam sobie przy wyczesywaniu i potem mam takie krótkie pourywane włosy. Kupiłam i w sumie rzeczywiście to mega dziwne, ale włosy rozczesuje dużo lepiej niż wszystkie moje pozostałe szczotki, szczególnie na mokro. 

Uzupełniłam sobie też zapas odżywki do paznokci Eveline. Ma ona dużo zwolenników i przeciwników. Ja jestem zadowolona, używanie jej pozwoliło mi zapuścić paznokcie po ponad 20 latach ich obgryzania. 

Do kompletu kupiłam sobie odżywkę do rzęs, również Eveline. Potem przeczytałam opinię, że nic nie daje. Zobaczymy.

Z zakupów to tyle. Ponieważ nie chciało mi się dzisiaj gotować obiadu, zabrałam chłopaków do pizzerii. Oni zjedli pizzę, a ja chciałam bardziej dietetycznie więc zamówiłam zapiekanego bakłażana. Ku mojemu zdziwieniu ilość sosu i sera na tym bakłażanie sprawiła, że był on chyba 3 razy bardziej kaloryczny niż pizza chłopaków :0 Ponieważ mam nawyk zjadania wszystkiego co mam na talerzu, to tego bakłażana też zjadłam całego. 

Żeby spalić bakłażana poszłam dzisiaj na Zumbę. Jest to dla mnie substytut tańca, niestety w mojej okolicy żadnej szkoły tańca nie ma, a taka zumba też daje radę. No i jest to fajny rodzaj ćwiczeń cardio, przy którym potrafię się zmusić do wysiłku, nie czując że się do czegokolwiek zmuszam :)

Urlop spędziłam też w dużej mierze na czytaniu. Obecnie czytam 3 część serii Gry o Tron. Serial widziałam, więc teraz czytam i sprawdzam co lepsze :) 

Z tego miejsca chciałabym również podziękować Cinnamonette za zgłoszenie mnie do plebiscytu/konkursu na motywację Vitalii. Jest mi bardzo miło, choć nie czuję się jak motywacja i nie liczę na zbyt wiele głosów :) W zestawieniu natomiast brakuje mi niektórych osób, np. użytkowniczki Fitmama. Jestem zdziwiona, że tam się nie znalazła. 

1 września 2015 , Komentarze (51)

Hej,

Dzisiaj post troszkę innego rodzaju. Pochwalę Wam się jak udało mi się odchudzić własnego syna :) Systematycznie, co jakiś czas staram się kontrolować wagę i wzrost swoich dzieci porównując je potem z siatkami centylowymi (dla dzieci nie oblicza się BMI, tylko właśnie sprawdza na takich siatkach). O ile młodszy syn to mega szczypiorek, malutki, chudziutki, poniżej 25 centyla, o tyle starszy (9 lat) od jakiegoś czasu niepokojąco zaczął przybierać na wadze. Z 25 centyla wskoczył na 50, potem na 75. Niby szczupły, ale brzuszek taki "ciążowy", w żadne spodnie się nie dopinał. Dla mnie jako matki była to mega niekomfortowa sytuacja, nie wiedziałam co zrobić. Jak powiem synowi że musi schudnąć, to wszystkie poradniki i "mamuśki - znawczynie" zaraz stwierdzą, że krzywdzę swoje dziecko, dostanie zaburzeń odżywiania itp. Jak nic nie zrobię, będę udawać, że jest super, to będzie coraz gorzej. Wybrałam pierwszą alternatywę. Drugi problem to znalezienie przyczyny, czemu mu waga rośnie, mimo że nie je dużo. Okazało się, że nie je dużo przy mnie, ale gdy nie widzę to dodatkowo podjadają słodycze, robią sobie kanapki, płatki z mlekiem itp. Gdy 3 miesiące temu stanął na wadze i ujrzałam 33,3 kg (powyżej 75 centyla), przeprowadziłam z nim rozmowę. Mądry chłopak, dużo zrozumiał. Ustaliliśmy pory posiłków, zakaz podjadania pomiędzy, ograniczyliśmy słodycze (zero słodzonych jogurtów, płatków śniadaniowych itp.). Do tego więcej ruchu i ... dzisiaj na wadze 29,3 kg, czyli 4 kg mniej :) Syn jest mega zadowolony i dumny z siebie, brzuszek już mu nie wystaje, we wszystkie spodnie się mieści bez problemu. Dodatkowo sam z własnej woli zamiast słodzonych napoi zaczął pić czystą wodę. Jestem z niego dumna i jak widać da się :)

A teraz druga część postu. Kupiłam sobie wczoraj spódniczkę do pracy. Ponieważ nie znam się na modzie zbyt, to nie mam pojęcia, jaki rodzaj i kolor bluzki do niej pasuje. Pomożecie? :)

29 sierpnia 2015 , Komentarze (58)

Zdjęcia kontrolne z dnia dzisiejszego. Waga 51,7 kg, do zrzucenia 1,5 kg. 

Planowana aktywność:

- jazda konna (raz na tydzień)

- siatkówka (raz na tydzień)

- stepper (raz na 2 dni)

- brzuszki (6 dni w tygodniu)

- fitness/taniec (raz na tydzień)

Dla porównania, w lato 2010 roku wyglądałam tak:

Na początku odchudzania, w 2012 roku tak:

P.S Na tym drugim zdjęciu ważę 5 kg więcej niż obecnie

28 sierpnia 2015 , Komentarze (21)

Witam :) Dawno nie pisałam, nic się u mnie nie działo, przytyłam 2-3 kg i chciałam wrócić do dawnej formy zanim znów się pokażę. Nie do końca mi się udało, ale nic na siłę, zmiany wymagają czasu. Niestety przez zmianę pracy wypadłam z rytmu ćwiczeń i dbania o dietę. Wakacje się kończą i moje postanowienie to wziąć się za siebie :)

Dzisiaj wróciliśmy z rodzinnych wakacji w Bułgarii. Opcja all inclusive sprawiła, że jadłam, jadłam i jadłam. Mnóstwo pyszności, żal było nie próbować. Na szczęście ruszałam się również dużo, mnóstwo spacerów, pływanie w basenie, gra w siatkę, siłownia, sauna itp. To wszystko sprawiło, że mimo że nie schudłam, to na szczęście również nie przytyłam. Po powrocie do pracy znowu muszę się ograniczać, bo siedzenie przy biurku 8 godzin dziennie niestety mi nie służy :(

A teraz obiecana relacja zdjęciowa, ostrzegam, jest tego dużo :) Polecam Bułgarię, niedrogo i pięknie!

Pierwszy dzień. Pogoda przez 2 dni nie była za ładna, ale na spacery odpowiednia :)

Plaża w Varnie

Złote Piaski, tym razem już piękna pogoda

Jeszcze blada na plaży :)

Spacer z chłopakami

W czasie pobytu pokonałam niezliczoną ilość schodów :)

12 lipca 2015 , Komentarze (24)

Hej,

Nie pisałam od razu po obronie, ale oświadczam wszem i wobec, że po 2 latach wyjętych z życia oficjalnie zostałam PANIĄ MAGISTER :) I to z wyróżnieniem, mam dostać jakiś medal czy coś ;) Jestem naprawdę przeszczęśliwa i już kombinuję co sobie zorganizować w miejsce powstałego wolnego czasu. Chciałabym postawić na naukę języków i sport. Niby mam kartę Multisport, ale tak naprawdę mieszkam teraz w małej miejscowości, gdzie ilość klubów fitness jest ograniczona i nie ma zbyt ciekawej oferty. A do większego miasta wiem, że nie  będzie mi się chciało regularnie jeździć. 

Pokażę wam dzisiaj zdjęcie mojej "metamorfozy" czyli jak wygląda moja twarz bez makijażu (fuj) i z makijażem zrobionym na potrzebny ostatniego wesela, na którym byłam. Normalnie taki makijaż jest dla mnie za mocny, ale na wieczornej imprezie to nawet dobrze :)