Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malgorzaata

kobieta, 44 lat, Zgierz

170 cm, 99.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2011 , Komentarze (9)

Tak sobie Was dziewczyny czytam i cieszę się z Waszych sukcesów. Mam nadzieję że w środę będę mogła pochwalić się jakimś małym spadkiem kg. Od środy tylko raz zgrzeszyłam ale nie dużo więc chyba wszystko idzie w dobrym kierunku.

Wczoraj nie było steppera, ale był za to godzinny spacer z Ozorkiem. Dzisiaj obudził mnie o 7 rano. Zawsze jak jestem u rodziców to nie odpuszcza mi wspólnych spacerów. Lubimy razem chodzić po lesie, zawsze znajduje największe kije i przynosi mi je żebym mu rzucała Z uśmiechem na pyszczku mi je później z powrotem przynosi a potem skacze jak sarenka po krzakach Teraz smacznie śpi i grzeje mnie w stopy bo przecież najfajniej położyć się przy Pani, najlepiej tak żeby nie mogła wstać


Dzisiaj na kolację mam rybkę, taką najświeższą, mój domowy łowca złowił podobno sandacza. Prawdziwy z niego samiec alfa Niewiele ryb lubię bo mają straszne ości i trzeba się męczyć przy jedzeniu, ale sandacz ma smaczne mięsko i oprócz grzbietu nie ma w ogóle ości.

Dzisiaj wieczorkiem będzie trening na stepperku. Postanowiłam również zacząć robić brzuszki. Dowiedziałam się że w mojej rodzinie wszyscy myślą że jestem w ciąży i to na dodatek w 4 miesiącu . Dobrze że mam spore poczucie humoru i nieźle mnie to rozbawiło. Jednak postanowiłam mimo wszystko zadbać żeby te boki jakoś mniej mi się wylewały.

Co do ciąży.... w środę mam wizytę u gina. Jeśli powie że wszystko jest ok to zaczynamy starać się na nowo od stycznia. Może tym razem się uda? Nie nastawiam się tak jak ostatnim razem żeby znów tak nie bolało.


Menu na dzisiaj:
ŚNIADANIE

2 kromki chleba razowego, puszka sardynek w pomidorach, ogórek zielony
II ŚNIADANIE
Małe opakowanie jogurtu owocowego
OBIAD
Coś z drobiu + surówka (mama coś wymyśli, wspiera mnie w odchudzaniu)
PODWIECZOREK
Szklanka soku pomidorowego
KOLACJA
Sandacz + sałatka z pomidorka i ogórka


Bym zapomniała, wczoraj znalazłam świetną stronkę z przepisami dietetycznymi. Dziwne że wcześniej na nią nie wpadłam. Naprawdę polecam

http://www.schudnijzprzyjemnoscia.proste.pl/

Miłej niedzieli

5 listopada 2011 , Komentarze (6)

Wczoraj dietkowo było super. Trzymałam się planu, nie podjadałam. Ciasto które zostało z imienin zapakowałam mężowi do pracy. Niech innym tyłki rosną Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie przetestowałam swojej silnej woli. Ugotowałam dla męża pyszne spaghetti i nawet go nie spróbowałam. Jestem z siebie bardzo dumna.

Pan kurier zgodnie z planem przywiózł mi wczoraj stepperek. Wieczorem go przetestowałam. Masakra, po 3 minutach myślałam że wypluje płuca Nie poddałam się i dreptałam dalej tylko ciut tempo zwolniłam. W sumie wyszło 35 minut i w tym czasie 1820 kroków. Jestem z siebie dumna, dla mnie to było jak wejście na Mont Everest

Menu na dzisiaj:
ŚNIADANIE
2 kromki chleba razowego, pół kostki chudego twarogu, 2 łyżki dżemu niskosłodzonego 

II ŚNIADANIE
Opakowanie serka wiejskiego light, duży pomidor

OBIAD
Sałatka tuńczykowa

PODWIECZOREK
 Szklanka soku wielowarzywnego

KOLACJA
Morszczuk z duszonym porem i sałatką z papryki


Dzisiaj jestem słomianą wdową. Mój mąż wymyślił sobie całonocny wypad na ryby. Że ja się na to godzę hmmm, muszę być chyba szalona albo mocno go kochać . Jadę dzisiaj do rodziców. Jest piękna pogoda to pospaceruję z moim ukochanym psiakiem.

Przedstawiam Wam mojego Ozorka


Ten mały gnojek rozkochał w sobie całą naszą rodzinę Kiedy wyprowadziłam się od rodziców musiałam go niestety u nich zostawić.

Miłego dnia Wam życzę, korzystajcie ze słoneczka


4 listopada 2011 , Komentarze (4)

Drugi dzień odchudzania wczoraj odhaczyłam. Nie byłoby tak źle gdyby nie imieniny mojego męża. Plan był taki że kupię ciasto którego nie lubię żeby mnie nie kusiło, ale po wejściu do cukierni okazało się że wszystkie ciasta lubię i wszystkie wydały mi się apetyczne  Jestem słaba i skusiłam się na dwa kawałki ciasta, ale nie duże. Mea culpa, biję się w pierś . Dzisiaj już będzie dietetycznie.

Rano po pierwszym dniu odchudzania weszłam na wagę i okazało się że waga pokazała o prawie 3 kg mniej niż dzień wcześniej. Czy to możliwe????? Wiem że to może być woda itd.. ale aż 3 kg????? Dodam że waga pokazuje dobrze, bo to sprawdziłam na moim mężu
Pasek będę aktualizować co środę, bo środa była pierwszym dniem diety. Wymiary zaktualizuję 2 grudnia.


Menu wczorajsze:
ŚNIADANIE
2 kromki chleba razowego, pół kostki chudego twarogu, 2 łyżki dżemu niskosłodzonego

II ŚNIADANIE
Jabłko, małe opakowanie kefiru

OBIAD
Szaszłyki z kurczaka z kaszą i surówką z kapusty

PODWIECZOREK
Szklanka soku pomidorowego

KOLACJA
 Miała być sałatka jarzynowa z selerem
ale były dwa kawałki ciasta

Dzisiejsze menu:
ŚNIADANIE
2 cienkie kromki chleba żytniego pełnoziarnistego,pasztet drobiowy, ogórek kwaszony, mały pomidor

II ŚNIADANIE
Mały serek homogenizowany owocowy, średnia mandarynka

OBIAD
Gulasz dietetyczny i surówką z kapusty pekińskiej

PODWIECZOREK
Szklanka soku pomidorowego lub marchewkowego

KOLACJA
Mintaj z sałatką z buraków


Jeszcze do środy będę siedzieć w domu na L4, chociaż mogłabym już pójść do pracy. Nie lubię się leniuchować. Zaczynam wariować, w domu mam już wysprzątane, w szafkach poukładane. Można powiedzieć że dom wysterylizowałam

A teraz grzecznie czekam bo Pan kurier ma mi dzisiaj przywieźć mój stepperek Oczywiście jeszcze dzisiaj zostanie przetestowany


2 listopada 2011 , Komentarze (3)

Dzisiaj zgodnie z moim planem podjęłam kolejną walkę. Przygotowywałam się do diety już dość długo i uznałam że najlepszym dniem będzie 2 listopad. Po długim weekendzie, po świętach, po wszelkich pokusach. Święta spędziłam u rodziców i tu wiadomo, gdyby była dieta to poległabym.

Rano wstałam i zrobiłam rozrachunek. Weszłam na wagę i szok 98,4 kg . Weszłam jeszcze dwa razy bo nie dowierzałam. Niestety pokazała to samo. Skrupulatnie się wymierzyłam, tu oczywiście przeżyłam kolejny szok. Dziwne że mieszczę się jeszcze w swoje rzeczy (oczywiście nie wszystkie). Na razie zakładam plan 10 kg. Nie wyznaczam sobie konkretnego czasu, po prostu muszę te 10 kg na dobry początek zrzucić jak najszybciej.

Moje dzisiejsze menu:
ŚNIADANIE
2 cienkie kromki chleba razowego, łyżeczka masła roślinnego, 1 jajko na twardo, 2 plasterki chudej szynki, kwaszony ogórek

II ŚNIADANIE
Małe opakowanie jogurtu naturalnego, 1 gruszka

OBIAD - ok. 380 kcal
Kasza gryczana z kurczakiem, marchewką i fasolką

PODWIECZOREK
Szklanka soku wielowarzywnego

KOLACJA
Sałatka z ziemniaków i rzodkiewek

Głodna nie jestem, czuję się dobrze. Chęci na słodycze dzisiaj nie odnotowałam Pierwszy dzień za mną, oby następne też tak lekko mi zleciały.

Pochwale się jeszcze że dzisiaj zakupiłam na allegro stepper .




Jak dobrze pójdzie to do końca tygodnia powinnam już go dostać. W gratisie dostanę pas neoprenowy. Fajnie się złożyło bo kiedyś chciałam coś takiego sobie sprawić. W sumie kosztuje mało ale jakoś nigdy nie miałam sprężu żeby to kupić a tak tu mam 2 w jednym

Jutro moje szczęście ma imieniny będą goście, będzie ciasto. Postanowiłam kupić ciasto takie jakiego ja nie lubię, nie będzie mnie wtedy korciło przysiąść się do niego (ciasta oczywiście)

Lecę zrobić jakąś kolację dla męża i sałatkę dla siebie.
Miłego wieczoru.






31 października 2011 , Komentarze (4)

Tak się rozszalałam ostatnio ze zdjęciami że i dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami naszą radością . Właśnie dostałam płytkę ze ślubnymi zdjęciami. W głównych rolach oczywiście ja i mój mąż Plener pokaże Wam innym razem

Miłego oglądania











Tu mojemu mężowi nie podobało się sypanie ryżem. Bidulek nie znosi tej tradycji hehehe.




A tu zdjęcia mojej wiązanki ślubnej,








28 października 2011 , Komentarze (2)

Dziewczyny bardzo dziękuję za słowa wsparcia.
Wzięłam je sobie do serca, macie rację teraz muszę zadbać o siebie a podstawowym krokiem będzie powrót do diety. Jak tylko dojdę do siebie wracam do ćwiczeń. Obiecałam to sobie zaraz po powrocie z podróży poślubnej ale z wiadomych powodów na te ćwiczenia nie poszłam.

Dzisiejszy dzień jest dniem w którym postanowiłam się zadręczać, zrobić rachunek sumienia. Być może będzie mi łatwiej wrócić do diety??? Znalazłam swoje stare zdjęcia, postanowiłam się z Wami podzielić nimi. Wtedy wydawało mi się że jestem bardzo gruba   Moja głupota wówczas chyba nie znała granic. Wiele bym oddała żeby teraz tak wyglądać. Dodam że nie było to wcale tak dawno.

Dla porównania to kilka wpisów wcześniej są moje zdjęcia z października tego roku. Będę wracać do tego wpisu każdego dnia, tak gdybym chciała się zapomnieć i wrzucić sobie na talerz więcej niż powinnam













 

27 października 2011 , Komentarze (4)

Niestety wczorajszy dzień brutalnie wrócił mnie do szarej rzeczywistości. Jeszcze do południa byłam podekscytowana myślą że być może będę mamusią. We wtorek umówiłam się na wizytę do gina żeby potwierdzić bo przecież 4 testy wyszły pozytywnie!!!!!
Środa ok godz. 14 pojawił się okres nie plamienie, nie lekkie krwawienie tylko normalny okres!!! Wszystko mnie zaczęło boleć, ledwie wytrzymałam. Poszłam do lekarza mimo to. Diagnoza... albo ciąża poza maciczna albo moje hormony zwariowały :(((( Coś za lewym jajnikiem jest, jakiś pęcherzyk stąd diagnoza o ciąży pozamacicznej. Chciał mnie do szpitala skierować ale się nie zgodziłam. To by mnie całkiem załamało. Dostałam zwolnienie 2 tygodnie i muszę bacznie siebie obserwować, gdyby coś się działo to mam natychmiast dzwonić do mojego gina. Na wszelkie wypadek mam również skierowanie do szpitala.

Załamałam się totalnie, myślałam że tym razem się uda. Siedzę i ryczę i jak na złość wszędzie pokazują małe dzieciaczki

25 października 2011 , Komentarze (5)

Dzisiaj dietkowo niestety poniosłam porażkę. Skusiłam się na moją ulubioną sałatkę z McDonalda z grillowanym kurczakiem i ciastko porzeczkowe :((( To i tak lepsze bo w pracy pozamawiali sobie pyszne ziemniaczki ze schabikiem

Poza tym tak jakoś chandra mnie dzisiaj dopadła. Z moją być może "ciążą" nadal nic nie wiem.
Zrobiłam dzisiaj ponownie test ale wyniki taki sam jak poprzedni, dwie kreski ale ta druga taka bladziutka. Nie ma co zwlekać trzeba iść do gina. Zadzwonię dzisiaj i umówię się na czwartek albo piątek, no chyba że miałby czas żeby jutro mnie przyjąć. Ta krecha powinna być chyba bardziej widoczna. Od momentu ewentualnego zapłodnienia minęło 3-4 tygodnie. Wyczytałam dzisiaj że ciąże liczy się od ostatniego okresu. Hmm.. dziwne, no ale ok. U mnie byłby to już w takim razie 6 tydzień. Zaczynam wariować, boje się że coś może być nie tak.

Idę zjeść obiadek, upichciłam dzisiaj żurek z jajeczkiem, moja ulubiona zupka. Później wskoczę pod kołderkę i chyba pochlipię sobie przy jakimś melodramacie. Mąż wróci później więc nie będzie widział jak się rozklejam.

Przy okazji to może polecicie mi jakiś dobry film na jesienną chandrę???

23 października 2011 , Komentarze (6)

Dziękuję Wam dziewczyny na wsparcie i słowa otuchy.
Zrobiłam wczoraj test z samego rana. Wynik pozytywny jednak ta druga kresa znowu taka bladziutka. Mogę śmiało stwierdzić że była jeszcze bledsza niż poprzedniego dnia. Jednak była i była widoczna. Skurcze w dolnej części brzucha pomału ustają. Czasem mnie coś złapie jak coś ciężkiego przenoszę, albo szybko zerwę się z łózka lub fotela.
Powiedziałam mężowi że być może spodziewamy się dzidziusia. Cieszył się bardzo, ale teraz troszkę żałuję. Mimo że powiedziałam mu że nie mam 100% pewności bo te testy wychodzą tak jakoś dziwnie to uznał to jako pewnik. Jak się okażę że to był fałszywy alarm to pewnie będzie bardzo zawiedziony
Odczekam jeszcze do środy i zrobię ponownie test. Jak się okaże pozytywny to dzwonie do mojego gina.
Dziewczyny nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo chciałabym żeby te testy się nie pomyliły 


Z dietką przez dwa dni bywa różnie. Nie objadam się, ale w piątek pojadłam troszkę babeczek z czekoladą. To wszystko jest efektem mojej piątkowej radości Od jutra się poprawiam. Zawsze w tygodniu jakoś łatwiej trzymać mi dietkę. W pracy nie podjadam. Jem wszystko zgodnie z planem. Gorzej jest w weekendy. Dzisiaj też jedziemy do cioci w odwiedziny. Ciocia ma jakieś 70 lat więc pewnie nakarmi nas ciastem. Będę się opierać

Zmykam na śniadanko, mężuś dziś ma dyżur w kuchni
Miłej niedzieli życzę..

21 października 2011 , Komentarze (5)

wczoraj zaliczyłam porażkę. Mój plan 50 dniowy niestety został lekko zachwiany. Zjadłam 4 cukierki z rumem Od samego progu jak tylko weszłam do domu krzyczały na mnie "zjedz mnie" no i zjadłam. Bardzo żałuję biję się w pierś.

To jednak pikuś. Okresu jak nie było tak nie ma.

Nie wytrzymałam dzisiaj i kupiłam dwa testy ciążowe. Jeden zrobiłam już dziś. Wyszły dwie kreseczki Co prawda ta druga taka słaba ale ewidentnie widoczna. Zachowuję na razie spokój. Jutro zrobię z samego rana drugi test i jak sie potwierdzi dopiero przekażę tą radosną nowinę mężowi.

Trzymajcie kciuki żeby drugi test wyszedł pozytywnie!!!!!