miałam tak zwariowany tydzień, że nie było czasu na deprechę i na podjadanie! Jeszcze na wagę nie stawałam, ale widzę po spodniach, że brzuszek mniejszy. Ufff. Coś chyba drgnęło.
waga nie spada, diety nie stosuję. nie mam zapału... jakaś deprecha mnie dopadła... nie chce mi się ładnie wyglądać, nakładam co popadnie... nie chce mi się umalować, bo po co? nie chce mi się pracować intensywniej, tylko odwalam robotę... nic się nie dzieję.............. nic nie posuwa się do przodu. stoję w miejscu i użalam się nad sobą (a i to nie za bardzo, bo mi się nie chce wysilać)
wpiepszam jak dzika (a do tego wszystko niezdrowe) i zła jestem na siebie okrutnie co to dalej będzie? a może ja jednak nie chcę się odchudzać? może lubię być sobie taka tłusta, nieatrakcyjna, niezadbana i do dupy?! jak nie wyznaczę konkretnego celu, to szkoda czasu wszystkich, którzy te moje stękania słuchają... i mnie też szkoda, bo zamiast pisać, mogłabym w tym czasie zjeść jakieś pyszne ciasteczko
zaganiana dziś byłam na maksa, co nie przeszkodziło mi by jeść same dobre rzeczy tak to jest jak mamusia dogadza córeczce jutra się zważę. mam nadzieję, że choć kilo mniej będzie...
piątek dziś............. może i jem mniej, ale boję się, że znów stracę zapał i z powrotem wróci apetyt itd........ dziś rano zaczęłam ćwiczyć. postanowiłam zmienić kilka nawyków. myślę że wytrzymam 2 tygodnie. potem muszę się na nowo zmobilizować. dlaczego tak szybko mi przechodzi i ,,stygnę"? może mam za mało motywujący powód odchudzania? dziewula nie widzę od 2 tygodni... z domu nie wychodzę i nikogo ciekawego nie poznaję.......... chciałabym się zapisać na tańce do Łoku ale późno kończę w piątki. a i też problem w tym że trochę nie chce mi się samej...może w październiku zapiszę się na aerobik z Kaczką? tylko 70 zł. ale strasznie daleko trzeba iść do 2. zobaczę
dziś 3 dzień odchudzania. schudłam 1kg. dobrze, ale dziś jestem załamana swoim apetytem :( jadłabym cały czas, nie patrząc co i ile. czuję, że zaraz tel kilogram wróci... może moim błędem jest to, że nie ustaliłam sobie konkretnie celu mojego odchudzania. najbardziej działa na mnie ,,nóż na gardle" a teraz tego noża nie mam. nie mam studniówki, wesela, faceta dla którego mogłabym się starać. a tak dla samej siebie, to chyba jeszcze nie dojrzałam. czy można dla samej siebie jakoś się zmotywować? ja chyba nie potrafię........