Mężuś oczywiście pochwalił i powiedział, że widzi już efekty.
Tak się cieszę, że już go mam tu w domu :)
Tylko trochę się martwię, bo musi szukać szybko pracy. Oby coś znalazł.
Ja też będę szukać. Przyjechał na stałe.
Ale nie pytajcie czemu, za dużo pisania, a nie chce o tym też pisać.
Nie zważyłam się dziś.
Jutro będzie ważenie i mierzenie.
Zobaczymy...
Na rowerku jeżdżę, ale jakoś inaczej chodzi.
Bo inny pasek został wprawiony, taki z ochraniaczem, żeby się nie ścierało.
A wcześniej tego nie było.
Jeździ się ciężej, ale jeżdżę i robię brzuszki codziennie rano.
Dziś robię dla męża pierożki.
Nie chce mi się osobno gotować.
To zjem sobie kilka sztuk. (4-5)
Może się najem...
Miłego :*
ps. jutro już was poodwiedzam.