Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mglawica

kobieta, 35 lat, Poznań

160 cm, 87.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 października 2016 , Komentarze (4)

Dzisiaj w końcu udało mi się znaleźć centymetr krawiecki! Okazało się, że był cały czas w mojej torebce ;) Pomiary nie zmalały znacząco, ale mimo to jestem zadowolona :)

Waga spada, ale powoooli. Z resztą nie ma co się dziwić, nie starałam się ostatnio za bardzo. Choroba sprawiła, że nie mogłam iść na siłownię (ciągnie się już ponad tydzień), a wyjazd do Warszawy, że nie miałam pełnej kontroli nad posiłkami. Wróciłam, ale ciągle jest coś do roboty. Wiem, że to żadna wymówka, ale otwarcie nowego punktu nie jest takie łatwe, jak by się mogło wydawać. Chociaż tak na prawdę zamieszanie zacznie się dopiero jutro.

Planuję od jutra zrobić dwudniowy Weekendowy Atak H. Pomroy, który ma za zadanie przyspieszyć metabolizm. Skutkiem ubocznym mają być zrzucone kg. Dlaczego tak nagle? Otóż mam sukienkę, którą chciałabym założyć na otwarcie nowego punktu. Mieszczę się w nią, ale jest troszkę przyciasna. Brakuje mi dosłownie 1 - 1,5 kg, żeby ładnie w niej wyglądać. Nie wierzę w diety cud, ale to jest zdrowa i rozsądna dieta, do tego tylko dwudniowa (dla chętnych: http://szybkaprzemiana.pl/weekendowy-atak-czyli-rozniec-swoj-metabolizm-w-2-dni/). Później wracam oczywiście do racjonalnego żywienia. Mam tylko nadzieję, że uda mi się przestrzegać powyższych wytycznych, bo od jutra ciężka przeprawa ze sprzątaniem i rozkładaniem towaru na półkach, podczas których będą kusić różne słodkie kąski ;)

7 października 2016 , Komentarze (4)

Haha, dodaję ostatnio wpisy bardzo regularnie: raz na 5,5 tygodnia :P No ale tak to jest, jak w pracy nie mogę siedzieć w internecie, a po pracy dzielę czas między chłopaka, zdrowe gotowanie, siłownię i kilka innych rzeczy ważniejszych niż internet ;)

Z rzeczy dietowych:
Jem zdrowo. Tzn. staram się. Nie zawsze mi to wychodzi (inwentaryzacja w pracy i zamówione pizze dla wszystkich), ale jednak przeważa zdrowe, nieprzetworzone jedzenie. Gotuję sama, unikam pszenicy i nabiału. Dobrze się czuję :) Nie liczę kalorii, nie próbuję łączyć lub nie łączyć jakiś składników. Po prostu robię to, na co mam ochotę, ale korzystam ze zdrowych produktów, które po połączeniu dają zdrowy posiłek :)

Z rzeczy ruchowych:
Wróciłam na siłownię! We wrześniu trochę chodziłam w Bydgoszczy na taką osiedlową siłownię, ale rzadko. Głównym powodem było to, że siłownia była niezbyt piękna. Widać, że nie była nowa, urządzenia czasem się lekko zacinały i tylko się męczyłam dodatkowo. No i miała specyficzny zapaszek. Siedziałam głównie w strefie kardio (orbitrek, rowerek, bieżnia), bo tam, gdzie były maszyny, była też "strefa karków" i miałam wrażenie, że się dziwnie na mnie patrzą :P Od 1.10 odwiesiłam członkostwo w mojej poznańskiej siłowni i chodzę tam z radością! Jest ładnie, schludnie, czysto, a "strefa karków" jest oddzielona od tej dla przeciętnych śmiertelników ;) Wydaje mi się, że właśnie z powodu tej siłowni powoli chudnę :)

Co poza tym?
Mam pracę, w której ciągle się uczę. Jestem zadowolona, bo robię trochę więcej rzeczy niż do tej pory i mogę się czegoś nowego nauczyć :) W przyszłym tygodniu jadę do Warszawy na parę dni do biura. A za 2 tygodnie otwieramy nowy punkt. Będzie to tydzień wyjęty z życia, bo trzeba będzie wszystko poukładać na półkach, posprzątać na błysk i w pierwszych dniach po otwarciu będzie peeełno ludzi się przewijało. Będzie to minimum 7 dni roboty po 13 h. Będę tylko pracować i spać. W weekend poprzedzający ten czas chyba sobie nagotuję jedzenia na cały tydzień i pomrożę ;)

Mam nadzieję, że teraz uda mi się bardziej regularnie pisać. Zwłaszcza, że takie pisanie dodatkowo motywuje :) Chociaż odkąd chodzę na siłownię, motywacja jest całkiem wysoka (przecież nie mogę zaprzepaścić tego, co już wypracowałam). Najgorzej jest czasem wybrać się na siłownię, ale wtedy myślę o górach i o tym, że chciałabym swobodnie po nich chodzić i od razu łatwiej mi tam dotrzeć. Polecam taką motywację! ;)

1 września 2016 , Skomentuj

Stwierdziłam, że czas się ogarnąć. Przez ten miesiąc było bardzo różnie, trochę zdrowo, trochę nie. Ale to wszystko przez nową pracę w nowym mieście i chęć odnalezienia się w tym wszystkim. Udało się, więc wracam na właściwe tory :) Plan jedzenia do niedzieli i zdrowe posiłki na dzisiaj przygotowane, a wieczorem wybieram się na siłownię.  Za chwilę lecę do pracy, więc tylko się witam, ale wieczorem postaram się napisać coś więcej :) 

25 lipca 2016 , Komentarze (1)

Urlop, jak to urlop. Odpoczynek, wyjazdy. Trudno zrezygnować z grilla, zwłaszcza na weekendowym wyjeździe ze znajomymi, kiedy grill = obiadokolacja. Dlatego nie odmawiałam sobie, bo jeść trzeba ;) Ale wydaje mi się, że wybierałam mądrze. Kiełbaska drobiowa, grillowana cukinia, papryka, pieczarki, chleb bezglutenowy (kupny, ale z ziarnami i miał dość krótki skład). Wpadło, co prawda jakieś piwko, trochę wina, granita na plaży, ale i tak wróciłam z ubytkiem wagowo-centymetrowym. Może mizernym, ale wymiernym ;)

Mimo, że nie przestrzegałam FODMAP w 100%, czułam się dobrze. Chyba zaczynam powoli (może trochę bezwiednie) wprowadzać inne rzeczy do diety i zauważam, że najbardziej mi szkodzi pszenica i laktoza. A bez tych rzeczy łatwiej żyć niż bez np. cebuli ;) Jeszcze sporo pracy i obserwacji mnie czeka, ale wiem, że warto.

Niestety, muszę zawiesić karnet na siłownię, być może nawet na 3 miesiące. Zostałam wydelegowana do pracy do Bydgoszczy. Wstępnie na miesiąc, ale może się to przeciągnąć do trzech. Chyba się przerzucę na ćwiczenia na macie na ten czas (łatwiejsze to niż szukać siłowni w obcym mieście) oraz spacery (mieszkanie jest 30 minut pieszo od miejsca pracy). A jak nie zda to egzaminu, to wtedy czegoś poszukam. Nie mogę całkowicie zrezygnować z ruchu, bo już widzę pierwsze efekty, po zaledwie 2 tygodniach. Nie mogę tego zaprzepaścić! :)

Cóż, czeka mnie intensywny okres życia na dwa miasta. Ale również nowe doświadczenia. Ahoj, przygodo! :D

18 lipca 2016 , Komentarze (4)

Od kilku dni szukałam sukienki na wesele, na które wybieramy się za 3 tygodnie. Znalazłam przecudowną sukienkę na zalando, ale zanim zdążyłam ją zamówić, ktoś mi sprzątnął mój rozmiar sprzed nosa :( Myślałam, że już jej nie będzie. Wchodzę dzisiaj na stronę sprawdzić, czy nadal jej nie ma (bo a nuż widelec) i... jest!!! Kupiłam ją bez zastanowienia i teraz czekam na przesyłkę.

A oto sprawczyni całego zamieszaniahttps://www.zalando.pl/anna-field-sukienka-z-dzers...

Jeszcze tylko muszę znaleźć czerwony paseczek i czerwone szpilki i będzie cuuudownie! :D

18 lipca 2016 , Komentarze (8)

Nigdy nie sądziłam, że tak łatwo mi będzie utrzymać dietę, która wymaga tylu wyrzeczeń, co low FODMAP. Od tygodnia jem to, co dozwolone i czuję się doskonale! Jedynie w niedzielę miałam przeogromną ochotę na czekoladę, więc zrobiłam sobie pudding z chia z dodatkiem kakao i ksylitolu. Było pysznie! Co prawda te dwa ostatnie składniki nie są dozwolone, ale wolałam to niż rzucić się na tabliczkę czekolady.

Ponadto zmieniła się jedna bardzo ważna rzecz. Zawsze byłam na bakier z aktywnością fizyczną, a tymczasem wykupiłam karnet na siłownię na rok. Przekonał mnie kumpel, który ćwiczy od kilku miesięcy i poszłam z nim skorzystać z dwóch darmowych wejść. Poszliśmy w poniedziałek i środę, a w piątek poszłam już sama i podpisałam cyrograf na rok ;) Teraz już nie mam wyjścia, muszę chodzić, bo nie lubię marnować pieniążków. Ale póki co bardzo mi się podoba i cieszę się, że się zdecydowałam :)

Na wadze kilka gramów mniej ;) Niewiele, ale grunt, że dobrze się czuję. I znów posiałam gdzieś centymetr. Przypuszczam, że w obwodach byłaby większa różnica niż na wadze, ale sprawdzę to następnym razem, jak już znajdę miarkę ;)

A tymczasem zabieram się za sprzątanie i pieczenie ciasta z batatów - jest przepyszne! I do tego zdrowe. Pewnie większość zje mój Ł., ale to dobrze, niech je smacznie i zdrowo :) Później w planach... odpoczynek! Bo w końcu mam urlop :D

6 lipca 2016 , Komentarze (1)

Jupi! Czyli jednak była to woda :D Ładnie to wygląda, jak po 5 dniach odkąd stwierdziłam, że czas wrócić do diety pojawia się 2,8 kg spadku. Co prawda nie przestrzegam diety w 100%, bo zdarzyło mi się winko z przyjaciółką, ziemniaki z cebulką i masłem na kolację, ale jest sporo plusów: nie jem chipsów, nie jem słodyczy, jem warzywa, owoce i nie kupuję gotowców! Widzę to jako "przygotowanie" do diety właściwej. Odzwyczajam się od szkodliwych rzeczy, ale jem to, na co mam ochotę (pod warunkiem, że jest to zdrowe). A potem przejdę na dietę low FODMAP. Przy zespole jelita drażliwego jest polecana jako lecznicza. Myślę, że na jakiś czas wykluczę wszystko, co ma FODMAP, a potem będę wprowadzać produkty, które nigdy mi nie szkodziły (albo tego nie zauważałam). Na końcu spróbuję znów wprowadzić nabiał i gluten (czyli to, na co mój organizm reaguje najgorzej). Nie chcę wcinać tabletek całe życie, więc spróbuję się wyleczyć dietą. Skonsultuję to oczywiście wcześniej z moim lekarzem rodzinnym.

Ach, jak to miło znów mieć energię i chęci na wszystko! Jak komuś ich brakuje, to polecam przyjrzeć się swojej pracy i zastanowić, czy nie warto jej zmienić na inną. Mi to pomogło! :D

1 lipca 2016 , Komentarze (4)

Jestem przerażona. Nigdy w życiu nie zobaczyłam na wadze tyle, ile dzisiaj! No ale jak się sobie pozwala na takie rozbestwienie, jak ja ostatnio, to nic dziwnego. Co prawda ważyłam się w ubraniu, po śniadaniu i po wczorajszej imprezie, ale i tak jest to straszne. Zważę się jeszcze w niedzielę, jak zejdzie mi woda (bo alkohol i chipsy oczywiście musiały wczoraj grać główną rolę) i przed śniadaniem. Będzie to bardziej wiarygodny wynik.

Doszłam ostatnio do wniosku, że nie potrafię się skupić na odchudzaniu tak, jak powinnam z jednej prostej przyczyny, a mianowicie z powodu STRESU w pracy. Od jakiegoś czasu robiło się coraz gorzej i gorzej. Więcej obowiązków, odpowiedzialności i oczekiwań od przełożonych. Gdyby jeszcze jakieś konkretne wynagrodzenie za tym szło... Ale powiedziałam "dość" i wczoraj udało mi się dostać inną pracę :D Też w zawodzie, ale z lepszą płacą i lepszymi warunkami. W momencie składania wypowiedzenia w starej pracy stwierdziłam, że jest to jeden ze szczęśliwszych dni w moim życiu - i to chyba mówi samo za siebie, jak bardzo potrzebowałam zmiany. Owszem, nowa praca też przyniesie stres, ale traktuję to jako wyzwanie i szansę na nauczenie się nowych rzeczy.

Byłam też u gastrologa z moimi bólami brzucha i stwierdził, że to zespół jelita drażliwego. I znów - dolegliwość zależna od stresu. Dla pewności zrobię jeszcze badania na nietolerancje pokarmowe, bo mam wrażenie, że może coś wyjść. A potem dietetyk. Nie chcę już odchudzać się na własną rękę. Póki co, będę jeść zdrowo, a potem zastosuję przygotowaną dla mnie dietę. Ale to już pozałatwiam w drugiej połowie lipca, jak będę miała urlop między jedną a drugą pracą :)

A teraz lecę poczytać Wasze pamiętniki i potem zabieram się za sprzątanie - w końcu mam na to chęci i energię! :D

10 czerwca 2016 , Komentarze (1)

Dzisiaj jestem z siebie dumna! Proponowano mi kilkakrotnie coś słodkiego, ale się nie dałam :D Mięsko i warzywka drugofazowe były o tyle smaczne i syte, że się udało. Jakoś druga faza mi lepiej wchodzi niż pierwsza, ale to może dlatego, że ja zawsze byłam bardziej słono-mięsożerna niż ziarnowo-owocożerna ;) Chociaż miałam ochotę na słodkie, nie powiem. Na szczęście moje nastawienie jest "wytrwać przynajmniej tydzień", a potem pewnie się zamieni "skoro już tyle wytrwałam, to szkoda to zmarnować".

Blendera, niestety, jeszcze nie mam :( Wczoraj nie zdążyłam, a dzisiaj miałam po pracy próbę chóru. Mam nadzieję, że jutro uda mi się po niego dotrzeć! Tak żeby móc już coś przygotować na fazę 3! :)

8 czerwca 2016 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień zaliczam do udanych. Mimo że kusiło mnie niezmiernie, żeby zjeść coś z żółtym serem, to się nie dałam. Dzisiaj rano prawie poszłam do sklepu po ser, ale też zwalczyłam w sobie tę ochotę. Dzięki temu dzisiejszy dzień również planuję zaliczyć do udanych. :)

Nie wiem, ile wytrwam na DPM. Pierwsza faza tak mnie zmęczyła, że już dzisiaj miałam ochotę zmienić postanowienia (czyt. przerzucić się na inną dietę). Ale daję sobie minimum tydzień! Jutro druga faza, więc zmieni się menu. Co prawda wieczór spędzę przy garnkach, ale trudno. Chyba nie umiem gotować wg zasad tej diety, bo nie smakują mi za bardzo te posiłki, a to nie jest dobre. Pewnie trzeba znaleźć swój własny sposób na tę dietę, chociaż zobaczymy, czy uda mi się wytrwać na niej do tego czasu.

A dzisiaj wieczorem jadę kupić blender!!! :D Tak bardzo się cieszę, bo marzy mi się już od dłuższego czasu, tylko nie miałam kiedy go poszukać. Stwierdziłam, że trzeba w końcu jakiś kupić, więc będąc ostatnio na zakupach weszłam do RTV Euro AGD, zapisałam, jakie mają, poczytałam opinie i zdecydowałam się na Braun Multiquick 7. Ma kilka pojemników, różne końcówki rozdrabniające, ubijające, siekające i w ogóle full wypas. Do tej pory miałam taki ręczny, który niby coś tam blendował, ale taki lepszy - to będzie szał! Zwłaszcza, że uwielbiam zupy kremy i koktajle (mamy lato i pełno owoców!). Chciałabym robić masła orzechowe, rozdrabniać kasze, ryże na mąkę, czy lód do drinków (bezalkoholowych ;) ).

Będzie super! :)