... lubię poranki... lubie wchodzić na wagę
dziś waga pokazała 53,6 :D
muszę się zawziąć i nie poddać sie pokusie na wieczornej imprezie... najchętniej bym nie poszła...
Znajomi (30)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 40083 |
Komentarzy: | 347 |
Założony: | 8 stycznia 2012 |
Ostatni wpis: | 30 grudnia 2019 |
kobieta, 49 lat, Czarnków
153 cm, 71.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
... lubię poranki... lubie wchodzić na wagę
dziś waga pokazała 53,6 :D
muszę się zawziąć i nie poddać sie pokusie na wieczornej imprezie... najchętniej bym nie poszła...
pomooooocccyyyyy...
i co ja biedna malutka mam zrobic?...
do poniedziałku 23.04. (włącznie) miłam być na ścisłej DC... a tu okazuje się, że mam iść na imprezę imieninową w sobotę... (pycha żarcie, morze alkoholu)... buuu. Nie chce iść, ale nie wiem jak się wytłumaczyć znajomym, że nie przyjde...
Jak nie zrobię i tak będzie źle :(
...wczoraj - ciężko, ale dałam rade.
owsiańska orzechowa, zupka jarzynowa, batonik żurawinowy.
Dziś na wadze 55,3 :D - to 1,7 mniej to tylko śmieci i woda, ale i tak cieszy. (heheh nagroda za oparcie się serniczkowi z czekoladą) .
ciekawe ile mniej będzie za 5 dni...
waga startowa po całym dniu obżarstwa i świeżo po kolacji 57,6 w leginsach i polarku ;) (z pampersem miedzy nogami:))
jutro pierwszy dzień Cambridge1... waga docelowa na dzień 24.04 - 54 kg...
reszta kg w kolejnych tygodniach....
... fakt od 2 miesięcy żre jak krowa... tak tak... one mają żołądki czterodzielne... dokładnie tak samo jak ja.
Po świętach które były właściwie świętami obżarstwa (pochłaniałam takie ilości, że aż strach przyznać się sama przed sobą) weszłam na wagę... pokazała 56,2 kg... od tego momentu myslałam, że czas się opamiętać... niby starałam się pilnować, ale kiepsko mi to wychodziło.... to moje ciągle "od jutra".... , a skoro "od jutra" to "dziś na maksa"... no i 14.04.2012 waga przekroczyła 57 kg :(
fakt dziś zaczął mi się okres wiec może jakiś kg do przodu... ale miara i moje "obwody" nie kłamią. ZAŁAMKA. :(
ale jestem twarda... od wtorku tj 17.04. zaczynam Cambrigde... Tydzień ścisła później do osiągnięcia 52 kg na 1000 kal +trening personalny 2 razy w tyg+spining 1 raz w tyg.
Pamiętam jak mówiłam, że do swoich urodzin (7.05) będę ważyła 50 kg... teraz wiem, ze to niewykonalne ... :(
... a może to zwykły PMS... czuję się mała, gruba i do dupy... :(
Mam mocne postanowienie poprawy i ważenie raz w tygodniu np. w piątek. Wiem, że takie ważenie codziennie wpędza tylko w kompleksy albo co gorsza w euforie. Dziś rano waga pokazała 53,4, wiec w nagrode zdżarłam pasek czekolady nadziewanej;) Masakra.
Ogólnie od trzech dni mam śpiączkę, gdy tylko zamykam oczy nie mogę podniesć powiek do góry. Poprostu śpie. W piatek "urwałam" sie z pracy o 15-tej leżałam już w łozku. Obudziłam sie... o zgrozo o 17tej ... dnia następnego. Próbowali mnie budzic a ja mówiłam "jeszcze chwile". Co dziwne w sobotę spałam normalnie od 22 do niedzieli do 12.30...
W środe ide zrobic badania krwi, bo troche mnie martwi ta "śpiączka". Najgorsze ze "przepadł mi" fitness. Dziś "natycham sie" na spacer. Może wiele to nie da, ale lepsze to niż nic. Mam nadzieje ze jutro "ożyje" i dam rade powyginać sie przez 2 godzinki. Musze... wkońcu jakoś musze spalić ten paseczek czekoladki ;)
Rano waga pokazała 54,2 :D. Cały dzień byłam grzeczna. sniadanko: naturalny z platkami, II śniadanko pitna jogobella 0%, na przekąskę jabłko na obiad kawał mięcha z surówką... ZERO SŁODKOŚCI :D Nietety przed chiwlą dowieźli spoźnioną pizze i... gryznęłam ;( ale tylko trochę. Wiem, to bez sensu. Co mi dał jeden chaps? własciwie tylko poczucie winy...
Nic to zobaczymy co bedzie jutro... Jutro na 18tą fitnesik :D
Jak myslicie... to dobry pomysł z ważeniem sie codziennie??
kolejny (własciwie pierwszy) dzień walki
... a takie mialam mocne postanowienia poprawy:( gdy rano waga wskazała (o zgrozo) 55 kg stwierdziłam, że dziś "korytko wyżej". Jogurcik naturalny, muesli, grapefruit, na obiad kawał kurczaka z buraczkami i tylko ten pasek czekolady mlecznej z tofii mnie zgubił ;(
w ramach "pokuty" poszłam na półtorej godziny na siłownie ... czuje zadowolenie ... ech zeby tak tylko jutro nie ruszać słodkości....