Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21818
Komentarzy: 387
Założony: 9 stycznia 2012
Ostatni wpis: 28 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kluski

kobieta, 36 lat,

165 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 czerwca 2012 , Komentarze (6)

Postanowiłam zacząć już naprawdę od nowa. Posiłki będę robić bardziej starannie. Znalazłam nawet pewną motywację.

Nie wiem, czy zauważyłyście, że jak robicie jedzenie dla kogoś to zazwyczaj bardziej się staracie by to ładnie wyglądało, a sobie możecie nałożyć po prostu jakąś papkę na talerz a i tak to zjecie. Tak sam -jakby to powiedziały dzieci z reklamy - mam i ja.

Dlatego postanowiłam też, że moje jedzenie będę sobie fotografować. A jako, że zdjęcia robić wprost uwielbiam to również strzał w dziesiątkę! Bo ogólnie przecież nie będę wstawiać jakichś brzydkich zdjęć jedzenia! Więc żeby były ładne to trzeba będzie się trochę napracować w ich przygotowywaniu. Dzisiaj zaczynam! :)

Śniadanie pominę znaczącym milczeniem. Zacznę natomiast od obiadu.

A na obiad wymyśliłam coś na szybko dietetycznego. Mianowicie:
:tuńczyk z patelni, z cebulą, z mizerią i sałatą


Uwielbiam smak ciepłego tuńczyka!

Na kolację natomiast było mi coś najciężej wymyślić. Już ręce skłaniały mi się w stronę jakiejś kanapki z białego chleba i smalcu ze skwarkami aaaale! się opamiętałam i wygrzebałam resztki serka wiejskiego z pudełka, do tego dołożyłam sałatę, mnóstwo świeżego szczypioru i ogórka, jogurt naturalny oraz przyprawy.

Było dzisiaj zielono i smakowicie. :)


Aczkolwiek mam świadomość, że w zamrażarce czekają lody na patyku. Wrrr... nie zamierzam ich tknąć ale łatwiej mi byłoby ten zamiar dotrzymać gdyby ich tam nie było. (:

Nie biegałam dzisiaj, bo spałam do południa. A jutro mam zaplanowaną mega wycieczkę z rodzicami na rowerach - jakieś 30 km. Już się nie mogę doczekać, oby tylko nie padało. :)))

Miłego i do jutra!

2 czerwca 2012 , Skomentuj

Niby już byłam w szczytowym momencie zmotywowania ale i tak dwa lody dzisiaj zjadłam i bułkę.
Ale wczoraj obejrzałam swoje zdjęcia sprzed 10 kg i powiem Wam, że aż łzy mi się pocisnęły... Jak trudno teraz mi schudnąć. Kurde. Tak trudno się powstrzymać. Wiem, że to po prostu się robi, mimo wewnętrznego sprzeciwu. Po prostu wstaje się z krzesła i leci w plener by np. pobiegać, poskakać na aerobiku, albo pozginać się na dywanie.
Ale... nigdy chyba jeszcze nie było mi tak ciężko jak teraz.

27 maja 2012 , Komentarze (2)

Powrót do dietowania, odchudzania i biegania. Łatwo nie jest, zwłaszcza, że ostatni miesiąc byłam bardzo zajęta nałogowym tyciem i jedzeniem wszystkiego, co mam pod ręką. Włącznie z wylizywaniem talerza i zbieraniem okruchów z dywanu.


Ale robi się tak gorąco... a ja chcę być tak gorąca... ach och


10 kwietnia 2012 , Komentarze (5)

Tryptyk wielkanocny :)


... dobrze, że święta już za nami!

9 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Często będziemy lub już słyszałyśmy w naszym życiu, że coś nam się nie uda, że nie jesteśmy do tego stworzone, że tego nie zrobimy....




 I wiecie gdzie należy chować takie rzeczy?
Tak, przechowujmy je głęboko w dupie. :)

Dobrego.

8 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

Dzisiaj za to czuję się o tak:



Na wadze żadnego szału nie ma, dieta... om om tysiące ciast i ryba.
Ale najważniejsze jest, że przebiegłam dzisiaj 22 km!
I to w tempie - jak dla mnie dosyć zadowalającym.
Nigdy nie udało mi się jeszcze tak wiele przebiec za jednym razem. :)))
Nigdy nie lubiłam biegania, zawsze to była dla mnie mega katorga i nie rozumiałam ludzi, którzy wychodzą pobiegać... a teraz? Sama to kocham!

Na nogach po bieganiu trudno było ustać, ogólnie czułam się słabo i po pierwsze chciało mi się pić, mega dużo pić! No ale nie piłam podczas biegania. Jeszcze tego ani nie umiem, ani nie mam tej takiej torebki na biodro.

A podczas biegania spaliłam około 1500 kcal. :))) Które oczywiście odpowiednio uzupełniłam z nadwyżką wręcz. :D

Plan biegowy na przyszły tydzień to 53 km. :) No i te ćwiczenia siłowe też będzie trzeba uskutecznić. W tym tygodniu sobie je odpuściłam ale kurcze... o wiele lepiej się biega gdy brzuch jest mocny. :)

15 marca 2012 , Komentarze (1)

Włożyłam sobie agrafkę między nogi i zaciskam co sił. Powoli i dokładnie, z wywoływaniem drżenia. Nie wiem, czy te uda mi chudną, czy nie. Niby lepiej to to wygląda ale obwody tak sobie spadają...

Pościskamy, zobaczymy.

Póki co to nie mogę doczekać się biegania. A to dopiero w sobotę. :( Myślałam żeby jutro sobie wyskoczyć też ale regeneracja, superkompensacja itepe... więc czekam i wymyślam sobie inne ćwiczenia.

Planuję popracować z Tami Lee Webb na brzuch, i pośladki, do tego podciąganie na drążku, pompki, znowu agrafka... myślę też o rowerze i basenie ale to chyba nie wypali jutro. ZOBACZYMY.



Z jedzeniem gorzej. :/

Dzisiaj wciągnęłam:

4:00 szklanka soku
6:30 omlet z 1 jajka z łyżką otrąb owsianych i pół puszki tuńczyka
9:00 batonik musli... potem następny.... i następny.... i czwarty
12:00 chudy twarożek ze szczypiorem
12:30 pomarańcza
16:00 pierś z kurczaka z kapustą kwaszoną
19:00 twarożek z czosnkiem

Bleeee.... brzuch mi się uwypuklił i zrobił taki bąblowaty. Fuuu.
Ale z drugiej strony po batonach musli naprawdę poczułam się lepiej. Zanim je zjadłam czułam wieeeeelkąąąąąąąą seeennnośćć. Taką nie do opanowania. Wypiłam z 3 kawy i nadal nic. A tu jeden batonik i odżyłam. Prawdopodobnie cukier za mocno mi spada po tym bieganiu, bo mam tak za każdym razem. Tyle, że te cukry to powinnam brać raczej z owoców, czy cooś....

6 lutego 2012 , Skomentuj

Najtrudniej jest nie włączyć komputera rano tuż po wstaniu, tuż przed śniadaniem, albo jeszcze trudniej w trakcie śniadania. Nigdy nie jem w kuchni mimo, że mamy tam wielki stół. Ale nie jem bo czuję się tam smutno, samotnie i... brakuje mi czegoś. Cały czas jestem przyzwyczajona, że coś się dzieje.

Więc zabieram talerz i wracam do swojego pokoju. Włączam komputer albo - gdy jest już włączony - po prostu nastawiam swoje ulubione programy, strony itd. Facebook, wp, orange, pogoda, vitalia, a może jakaś nowa wiad. na gg? mailu? aqq? czy gdziekolwiek indziej?

Zastanawiam się, czy te ciągłe oczekiwanie nie jest po prostu jakąś chęcią poczucia bycia ważną. Wiecie o co mi chodzi? Bo jak ktoś do Ciebie napisze maila... to jest fajnie, dobrze się czujesz. Jak ktoś się odezwie na gg... to przecież nie pisze się do kogoś kogo się nie lubi. Tak się dalej zastanawiam i wydaje mi się, że może problem polega na tym, że moja samoocena jest budowana na innych i na tym, czy zwracają na mnie uwagę.

A z drugiej strony... po prostu lubię komputer. Lubię, naprawdę lubię.

MOT
YWA
CJE




CIAO

4 lutego 2012 , Skomentuj

Chciałoby się napisać, że staram się jak mogę ale z widocznych błędów jakie popełniam w ostatnim czasie wynika, że jednak tak bardzo się nie staram. Bardzo bym chciała mieć już te swoje 55 kg! by nie czuć się tak grubo, tłusto, brzydko i w ogóle... ale idzie mi BARDZO średnio.

Jak nie mam przyszykowanego wcześniej jedzenia to jem cały czas. Jak nie mam zaplanowanych ćwiczeń to nie robię prawie, że nic.

WNIOSEK: planowanie, zapisywanie, szykowanie - ale to tak łatwo napisać hahaha (ironiczny śmiech!)

Za to zupełnie nieplanowo spędzam godziny przed komputerem! Całe dnie wręcz! Do południa praca - to oczywiście komputer. Potem wracam z pracy i komputer! Od rana do wieczora. Jak mnie to wkurza i denerwuje!

WNIOSEK: zostawić komputer w spokoju i ograniczyć godziny użytkowania do niezbędnego minimum - hahahaha (ten sam śmiech!)

Niby wiecie... biegam, niby agrafkę wkładam między nogi, niby chodzę na basen, niby aerobik dwa razy w tygodniu, niby nordic walking, niby pompki, niby brzuszki, niby oblewam się zimną wodą, niby masuję uda aż do przetarcia, niby balsamuję się aż do tłustości... ale to ciągle nie TO!

Bo tu nagle się okazuje, że znajomy przyjeżdża z Irlandii i że trzeba się spotkać, i że piwo jedno i drugie... a potem czwarte. Potem się okazuje, że zaniedbałam przyjaciółkę więc kawa... a z kawą coś-tam. Następnie się okazuje, że jestem totalnie masakrycznie głodna i że jak czegoś nie zjem to umrę i wpycham w siebie betoniarkę jedzenia. No i jeszcze czasem się okazuje, że mam na coś ochotę ale nie wiem na co... ale zjem cokolwiek bo być może akurat trafię. A gdy nie trafiam to jem znowu. A nie trafiam zazwyczaj.

Koniec narzekań, żółć się przelała. :)

Wiele z Was wkleja zdjęcia chudych dziewczyn w swoim pamiętniku. Kiedyś totalnie mnie to wkurzało i wcale nie motywowało... teraz jednak sama sobie je wkleję! O! Bo nawet na pulpit sobie jedną ustawiłam. Bo zaczęły mi przypominać o tym do czego dążę i czego chcę. O! Tak właśnie mi zaczęły przypominać!