Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1079751
Komentarzy: 37037
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 kwietnia 2017 , Komentarze (16)

Witajcie 

No i nadszedł poniedziałek....Co ten dzień oznaczał dla mnie? Otóż to,że byłam dziś na kontroli lekarskiej... Pan doktor zdjął szynę i opatrunki...Wypisał kolejne zwolnienie i skierowanie na rehabilitację. Na skierowaniu na rehabilitację napisał pilne. Rozmawiałam z Panią rehabilitantką od kiedy bym mogła zacząć... i usłyszałam nie prędzej jak za dwa tygodnie...a kto wie i czy nie później,bo....Bo są strupy i coś się jeszcze sączy i niestety ani ćwiczenia ani laser nie są w tym stanie wskazane.... No nic pozostaje mi poczekać,aż rana sie wygoi aby móc rehabilitować. Tak bym chciała wszystko przyspieszyć...ale się nie da...Trzeba się uzbroić w cierpliwość.... Ciężko będzie....Ale na pocieszenie kupiłam sobie dwie bluzeczki :) i jurto planuje kolejne zakupy :) 

A Wam jak mija poniedziałek....

Spokojnej nocki Pozdrawiam :)

2 kwietnia 2017 , Komentarze (38)

Witajcie

No i stało się...w Toruniu rozpoczął się sezon motocyklowy :(  Zastanawiacie sie dlaczego motor = smutek i strach????Już tłumaczę... Mój M to motocyklista.... za każdym razem kiedy wsiada na motor drżę :( boje się...o Niego...On o tym wie.... i zawsze mi tłumaczy,że jeździ ostrożnie...Ok....może i On tak....ale jaka to jest bezpieczna jazda ponad 200/h ?????? No jaka?????  Jak tylko słysze ryk maszyny w garażu to aż mi niedobrze sie robi.... Nie chcę pozbawiać Go pasji...nawet dziś się smiałam,że wolę gdy za oknem śnieg i zimno.... bo bynajmniej na motorze nie jeździ.... wiem...wiem...egoistyczna jestem...To jest chyba miłość, co??? Strach o drugą osobę. Dziś od samego rana chodzę naładowana... Bo właśnie dziś w Toruniu motocykliści odwoływali zimę....Mało tego troszkę się posprzeczaliśmy, bo chciał wziąć młodą na motor,ale ja się nie zgodziłam....Czy to jest tak,że gdy życie się nie komplikuje  to nie żyjemy ???  Czy zawsze musi się coś dziać???? Niekoniecznie dobrego???? No i tym oto sposobem niedzielę mam z głowy.... :( smutam sobie w swoim starym pokoju u rodziców.... bo M pojechał w trasę i musiałyśmy znowu na kilka dni do rodziców przyjechać... A jutro czeka mnie kontrola u lekarza... też zaczynam się zamartwiać :( Co z tego,że nie jem słodkiego, pilnuje tego.... ale w serduchu smutek :( Aż tak wielki,że gdybym miała coś słodkiego to bym wchłonęła wszystko :( ale....nie mam... i zapijam sokiem pomidorowym ;) 

Życzę spokojnego popołudnia ;) pozdrawiam 

1 kwietnia 2017 , Komentarze (47)

Witajcie 

Co u mnie? Zacznijmy od początku.... We wtorek byłam na zdjęciu szwów....Nie powiem,że nie bolało...bo bolało. Pielęgniarka wyjmowała szwy ponad 40 minut...strupów mnóstwo...nitki pod strupami...bleee i musiała nacinać strupy skalpelem :( aby usunąć nitki.... nie raz mi łezka poleciała... Pewnie pomyślicie miękka baba...ale to nie należało do przyjemnych rzeczy....Szyna dalej została, do wizyty kontrolnej czyli do poniedziałku. Wtedy będzie wiadomo więcej. Na pewno czeka mnie rehabilitacja...Ale póki co jakos o tym nie myślę...Juz wystarczająco w nerwach żyję. Zdana na innych :( Wkurza mnie to,że nic właściwie sama nie zrobię. Chociaż są chwile,że i tak robię kosztem ręki...wiem, wiem głupia jestem...ale takie są zodiakalne barany.... uparte :( Dobre w tym wszystkim jest to,że M mnie myje, depiluje i myje włosy oraz czesze :) heheh Zuch chłopak :) 

Teraz się pochwalę :) otóż wytrwałam w postanowieniu marcowym :) czyli 31 dni bez słodkiego :) ale ja ogólnie z dniem dzisiejszym jestem bez słodkiego 37 dni :) gdyż zaczęłam tu po tłustym czwartku :) Brawo Ja :) Jeśli chodzi o ćwiczenia to z wiadomych powodów jakoś nie ma szału... Jedyna codzienna aktywność to chodzenie...minimum 10 tys kroków....ale za to od kilku dni zaczynam powolutku wracać do aktywności..są wymachy i półprzysiady ale jest też i zumba :) 

Hmmm teraz zupełnie z innej beczki...i pytanie do Was... jak Wy byście zareagowali.... ? Otóż ostatnio pisała do mnie bratowa ( wtajemniczeni wiedzą,że ciągle mi docina ) i pytała kiedy wracam, do pracy....na to ja : że najpierw rehabilitacja bo palec nie jest sprawny.... na to Ona : no tak trzeba kombinować....na to ja : no tak specjalnie piłą rozwaliłam sobie palec i prawie doprowadziłam do jego amputacji. Na to Ona: że się rozczulam i brak zajęcia i pracy odbiera mi rozum :) Na to ja : odpisałam jej miłego dnia :) NOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO wkurzyła mnie na maksa.... Jej zawiść,zazdrość już mnie wkurza.... Mój M powiedział,że mam Jej napisać,że nie muszę wracać do pracy bo mam bogatego faceta ;)  i Nas na wszystko stać... Małpa jedna.... z tej Mojej bratowej. Jak tak można? Jak sie wkurzę to Jej dowalę bo waży ponad 100 kg lekko.... ale cały czas się powstrzymuję.... bo nie chcę byc taka jak Ona... ale któregoś dnia wybuchnę.... No tak siedzę w domu i nic nie robię... Brak słów....

A teraz dzień dzisiejszy .... dziś idziemy na chrzciny... hmmm średnio mam ochotę, ale cóż... lokal więc miejsca opłacone i nie wypada nie iść. Mam nadzieję,że nie skuszę się na nic słodkiego...  ;) a nawet gdyby to i tak jestem z siebie dumna :) Jednak postanowiłam że będę dalej trwała.... do 14 go kwietnia... bo 15 go mam urodzinki i wypada zjeść chociaż kawałeczek swojego tortu :) 

AAAAA i dziś szczególny dzień.... Prima Aprilis :) heheh udało Wam się kogoś nabrać? Mi tak :) ale i sama zostałam nabrana hihihi

 Miłego dnia i udanego weekendu życzę Wszystkim :) 

Ps.... a Wam jak idzie walka z kg? Macie jakieś postanowienia w których trwacie? Pozdrawiam :* 

29 marca 2017 , Komentarze (14)

Rybka :) 

Zupka ogórkowa :)

Koktajl z kiwi, jarmużu, banana i truskawek :) Tarta  z brokułem i kurczakiem bajka.... robiłam z bratem pierwszy raz...ale wyszła rewelacyjna :) 

Koktajl ;)

26 marca 2017 , Komentarze (17)

Witajcie Kochani

Tak jak w tytule...nabieram sił.Paluch juz coraz mniej boli...czasami tylko mnie rwie jak się nim namacham ;) Powoli przezwyciężam ból i zaczynam robić to i tamto...sprzątanie , gotowanie, mycie.......jedyne czego jeszcze nie robie to nie prowadzę samochodu...ale po niedzieli idę na zdjęcie szwów i pod koniec tygodnia jak M wróci z trasy to poćwiczę na podwórku....Czy dam radę i czy ręka nie będzie bolała...Wszystko wyjdzie w praniu ;) Najważniejsze,że już potrafię zasypiać bez przeciwbólowych.... Niestety nadal kiedy zamykam oczy widzę ta cholerną piłę :( Niestety uraz zostanie pewnie na długo.... Nawet jak wchodzę na góre a słysze że piła chodzi to mam stracha żeby podejść bliżej.... 

Ogólnie moje samopoczucie jest ok.... z M ? Hmmm jest dobrze :) Ostatnio nawet jak miałam wahania nastroju spowodowane tym wypadkiem i nie chciałam się o nic prosić ....usłyszałam miłe słowa od Niego....  " Jestesmy ze sobą na dobre i na złe " To mnie utwierdziło ,że nie jestem obojętna... Mało tego remont idzie pełną parą :) Juz nie mogę sie doczekać pierwszej nocki w sypialni :) a i dziewczynki nie mogą się doczekać swoich pokoi :) Czuję,że będzie dobrze :) Od jutra zamierzam też wprowadzic lekkie ćwiczenia :)Aby nie obc ręki.... A i pochwalę się, bo jest czym,..... 31 dni bez słodkiego :) 

20 marca 2017 , Komentarze (21)

Witajcie.... Mimo bólu staram się nie poddawać... Trwam....Dziś 25 dzień bez słodkiego...brawo dla mnie ;) Szczerze to nawet nie ciągnie mnie do słodkiego. 

Jeśli chodzi o mój nieszczęsny palec...to byłam dziś na zmianie opatrunku i usłyszałam kilka słów pocieszenia... Ale zobaczymy na ile w tym prawdy. Powolutku zaczyna się goić.Wiadomo jeszcze do pełni szczęścia dużo brakuje. Ale muszę uzbroić się w cierpliwość. Chociaż cierpliwość hmmm chyba nie jest moją mocną stroną. Szczególnie gdy dziś czekałam 2 godziny na zmianę opatrunku, a później okazało się,że nie ma mojej karty w gabinecie buuu.... Ale cóż.... Liczę że wszystko dobrze się zakończy.... Nawet bym chciała w to wierzyć.  A póki co przeciwbólowe w ruch.... oby nie długo....Wkurza mnie to,że nic zrobić sama nie mogę,aż mnie nosi....wrrrr

Jakby tego wszystkiego było mało, to dziś moja Mama poszła z młodą do lekarza....gardło zawalone.... znowu nie wyleczone ::( choinka jasna... a tak już dobrze było.... 

to tak w skrócie u mnie tyle, bo ból ręki jednak spory i zbytnio pisać nie mogę, 

Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie :) :* 

17 marca 2017 , Komentarze (48)

wpisów brak... fotek menu brak.... powód? Kilka dni temu miałam mały wypadek :( Podczas prac domowych...przez nieuwagę ...potknęłam się i upadłam na piłę tarczową....i poszarpała mi palec...Szybko do szpitala....spędziłam w nim 3 godziny... same dwie godziny mnie szyli... Wyglądało to fatalnie :( lekarz mi powiedział,że gdyby piła poszła 2 milimetry dalej to bym straciła palec :( buuu. Masakra jakaś. ..Szycie oczywiście przy znieczuleniu...4 razy prosiłam o znieczulenie ...tak bolało. ..Teraz czeka mnie co dwa dni  jazda na zmianę opatrunku....Palec cały czas boli....reszta palców opuchnięta.... Szwy wewnątrz palca i na zewnątrz :( Przeciwbólowe pomagaja na chwilę....niestety.... Zaciskam zęby i płaczę w kąciku.... :( M ma wyrzuty sumienia...ale to nie Jego wina... po prostu stało się przez nieuwagę...Ja nie mam do Niego pretensji.... bo nie raz pomagałam i robiłam z tą piłą....tym razem nie był mój dzień :( Teraz pozostaje czekać aby wszystko się dobrze zakończyło... zdjęcie szwów miało być za 10 dni...ale coś kiepsko się goi....i będą zdjęte później :( A na sam koniec rehabilitacja :( ajjj się narobiło....Zaraz święta a ja co???? nawet jedzenia nie mogę zrobić, samochodu prowadzić....nawet nie mogę ćwiczyć :( buuuu..... Najgorsze jest to,że gdy zamykam oczy do snu, widzę cały ten obraz :( i momentalnie oczy otwieram :( mam nadzieję,że szybko to minie. Jeśli chodzi o wyzwanie marcowe....trwam 21 dni bez słodkiego ;) 

To tyle u mnie...a Wam jak idzie? Pozdrawiam cieplutko ;* :)

4 marca 2017 , Komentarze (22)

Sobota...człowiek ma więcej czasu...teoretycznie...bo jak wiadomo w praktyce różnie bywa ;) 

Co u mnie ? Ten tydzień był....hmmm...ciężki...Przez 3 dni woziłam dziewczynki do szkoły z temperaturą. Tak jakoś wyszło,że nie miał ich kto wozić. Wracałam do domu robiłam obiadek , pomagałam w lekcjach i później robiłam obiad na dzień następny. Następnie gdy miałam wszystko ogarnięte brałam leki i do łóżka... Ale słabe to leczenie, bo coś mnie jeszcze trzyma. Mało tego córcia też chora od czwartku w domu. M wrócił wczoraj do domu zawiózł córkę do szkoły a My z młoda w domu. Myślałam,że poleżę ale nic z tego....obiad ....leki młodej, lekcje itp...Najgorsze jest to,że M też coś bierze.... To jest własnie to nasze niewyleczone choróbsko.... Mam nadzieję,że tak jak za oknem wychodzi słońce i pogoda coraz ładniejsza, to i choroby przepędzi..... Oby :) ja ostatnio, w ogóle jakoś tak dziwnie się czuję, zmęczona, ospała nie chce mi się jeść, mam uczucie pełnego żołądka, kręci mnie w żołądku tak jakby mi coś stanęło.... Jestem i czuję się do bani.... jakby tego było mało wczoraj nam zalało łazienkę   buuuuuu nie odskoczył korek od pisuaru i woda się lała i lała.... heheh no i miałam co robić....zbieranie wody i ogarnięcie łazienki zajęło mi jakąs godzinkę no to ćwiczenia miałam ..... heheh 

Szczerze to nawet dzis nie mam siły pisać.... Spokojnego weekendu życzę :) i pozdrawiam