Jak to mówią....święta, święta i po świętach.....Tak....tyle przygotowań, porządków..... i już po wszystkim....Ale nie żałuję. Święta to piękny czas. Wiem,że pisałam jakiś czas temu,że nie czuję magii świąt...że hmmm najchętniej bym się nie dzieliła opłatkiem z Ojcem....że najchętniej bym ten czas przespała?! Tak pisałam tak.... owszem.Jednak uważam tegoroczne święta za udane...Spędzony czas z rodzinką, dał mi kopa. Jestem po nich pozytywnie naładowana.
Hmmm Wigilia u rodziny M... była pozytywna, tak jak i u Moich rodziców. Poczułam,że nie jestem obojętna dla M... Bo przecież gdybym była obojętna, to by mnie nie zabierał do swojej rodziny...Tak sobie to tłumaczę...Yyyy urzekła mnie pewna sytuacja, która miała miejsce wczoraj...otóż gdy wracaliśmy od Moich rodziców...jechaliśmy do miasta...i tak sobie rozmawialiśmy... luźny temat...śluby ;) "Powiedziałam M,że jeśli chodzi o mnie to nie wiem czy teraz bym się zdecydowała na ślub...na narzeczeństwo to jeszcze tak,ale na ślub nie wiem....i dodałam,że Ty i tak do ślubu nie palisz się ani do narzeczeństwa.a M się zaśmiał... hmm po czym ja...że za dobrze Cię znam...a M wiecie co zrobił??? Wziął moją dłoń i pocałował mnie w nią...i się uśmiechnął, po czym powiedział,to chyba nie do końca mnie znasz..." Hmmmm dało mi to do myślenia ...ale i ten gest pocałunku dłoni sprawił,że nie jestem obojętna i jestem ważna. I może nie wszystko stracone?! Ja już nie mówię ciągle o ślubie, nie naciskam na słowo Kocham z Jego strony...Co ma być to będzie... :) Dojrzałam do tego :)
Przed Nami Sylwester... planów brak...Dziś M pojechał w trasę i liczę,że do Sylwka wróci... Ale nic nie planuję, bo z planowanych nic nie wychodzi...Dlatego zobaczymy co los przyniesie....:)
Spokojnego wieczoru życzę :) i pozdrawiam serdecznie