Witajcie
Czwartek prawie dobiega końca...a jak minął? Oj dziś się działo.... Oprócz tego lało i wiało na całego!
A cóż takiego się działo,że tylko spokój może Nas uratować? Najpierw bezsenna nocka przebudziłam się około 2ej,bo M miał przyjechać ale jak się okazało w drodze gdzieś stanął i poszedł spać :) A ja czekałam wrrrrrrr... ale nic jakoś przyjęłam do wiadomości i złość szybko minęła. Później dziewczynki troszkę z rana dały popalić,ale też w granicach rozsądku. Potem droga do szkoły.....aj lało jak diabli ledwo wycieraczki nadążały....Szok!!! Po odprawieniu dziewczynek do szkoły czas na zakupy. Zachciało mi się pójść na rynek....o matko kto w ulewę wybiera się na rynek? No kto? JA! Zmokłam, przewiało mnie....Po zakupach podreptałam do rodziców, a tam ciepła herbatka....i kimnęłam się na godzinkę :) obiłam nockę :)
Powrót do domku był również mokry... też lało...Jak tylko weszłyśmy do domku to bum..... drewienko do kominka i ciepło raz dwa :) najpierw rozgrzałam łapki...a później dałam dziewczynkom obiadek... sprawdzenie lekcji, dokończenie zrazów...i prasowanie ....No i powrót M :) huraaaaaaaaa :)
Mimo przygód, niewyspania,małej sprzeczki z M i porannej jazdeczki dziewczynek.... uważam dzień za udany .... Mimo ulewy za oknem .... uśmiech nadal jest... Były małe chwile uniesienia, ale znośne i do zaakceptowania.... I szybko wywiały mi z głowy, tak szybko jak wichura za oknem :)
Posiłkowo jest ok, nie objadam się, nie zajadam słodyczami.... Czasami tylko wpadnie jakiś cukierek...ale już nie ma np całego kilograma jak to kiedyś bywało :) Wody brak :( ale na samą myśl o piciu zimnej aż mnie trzęsie :(
A Wam Kochani jak mija dzionek, wietrznie, słonecznie? Buziaki pozdrawiam i spokojnej nocki życzę :)