I nadeszła niedziela...czas wyjazdu M w trasę....Jak co tydzień. Pogoda za oknem? Hmmm pozostawia dużo do życzenia, ale tragedii nie ma .
M pojechał, my po obiadku... teraz chwila relaksu. Chociaż nie wiem czy u mnie jest to relaks... Dostałam @ i jakoś tak nijako się czuję, brzuch mnie boli,aż zarywa... Dziewczynki na szczęście grzeczne, bawią się... I chyba nawet kończą łańcuch na choinkę :) Heheh tak coś Je naszło na świąteczne ozdoby. Nie mogą się doczekać ulotek ze świątecznymi gadżetami, prezentami :) Tak dla dzieci to frajda... ale dla dorosłych niekoniecznie. Ja nawet nie myślę,o świętach...A Wigilii u rodziców,aż się boję... Bratowa cały czas mi dopierdziela...nie wiem czy to z zazdrości. Nie mam pojęcia. Ale jej docinkom nie ma końca. I tak sobie myślę,że może pojadę zjem i wyjdę... Bo nie wyobrażam sobie siedzenia z Nią przy jednym stole. Już rok temu odeszłam od stołu, jak się odezwała ze swoimi mądrościami....Wkurza mnie to Jej mądrowanie :( A zarazem boli...bo ja można być,aż tak złośliwym...Szkoda mi w tym wszystkim Mamy... Chociaż ja powoli już mówię Mamie,że nie wiem czy razem spędzimy święta :( Widzę smutek w oczach Mamy :( Ajjjj nie wiem co to będzie... To tylko albo aż 2 miesiące do Świąt...a ja nie wiem co dalej... :(
A jakie plany na resztę dnia? Nie ma planów...dziewczynki już lepiej się czują, młoda jeszcze chwilami kaszle, ale to po wysiłku, wygłupach. Myślę,jednak że mogą iść do szkoły. Może jedynym planem na dziś będzie odespanie, bólu brzucha i nocnej bezsenności... :) A Wam jak mija niedziela?