Kolejny pozytywny dzień :) Od samego rana. Dziś mogłam pospać dłużej, ale nie udało się ;) Obudziłam się, ogarnęłam śniadania i pokręciłam hula 40 minut i kółeczkiem zrobiłam 10 powtórzeń ;) Potem pobudka dziewczyn, śniadanie i wyjazd do miasta. Młoda dziś znowu wytrzymała na lekcjach :D Nie było telefonu, smsa...że chce do domu. Miałam chwilę, to szybko z mamą na zakupy. Potem na szybką kawkę do rodziców i po dziewczyny i do domku ;)
Przyjechałyśmy ogarnęłam obiad, potem sprzątanie, pranie na szybko, wyczyściłam kominek i wzięłam się za trening ;) Tym razem w ruch poszły ciężarki i gumy, no i pykło 40 minut :) Takim sposobem 80 minut treningu zrobiłam :)
Te gumy to istny ogień ;) Zresztą ciężarki dziś też mnie sponiewierały :) Ogromna radość i duma, że dałam radę ;) Do tego dziś kolejny ( czwarty dzień) bez słodkiego. Woda ładnie pita :) Nic tylko się cieszyć ;) Nawet jadłospis mnie dzisiejszy zadowala :)
ŚNIADANIE: bułka z dynią, szynka konserwowa, ogórek, klopy rybne
II ŚNIADANIE: suszone jabłko, nerkowce, pistacje niesolone
OBIAD: ogórkowa, ziemniaki
KOLACJA: ryż na mleku, borówki
Razem wyszło 1774/2682 kalorii. Spalone 600 :) Do tego waga dziś pokazała 65.7 a w poniedziałek pokazywała 67 kg ;) Jestem z siebie dumna. Dzisiejszy dzień na duży + Oby jeszcze przeżyć jutrzejszy dzień i ferie....Odsapnę , odpocznę, nie będę myślała....i młoda też się zregeneruje ;)
Także pamiętajcie aby się nie poddawać ;) Walczymy, działamy :) Za jakiś czas sobie podziękujesz, pamiętaj ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Aj co to był za dzień ;) Ale od początku hihi Ramo standard śniadanie, budzenie , ogarnianie ;) Potem do miasta, porozwozić dziewczyny ;) Umówiłam się z młodą, że pójdzie na 3 pierwsze lekcje. Poszła... ani razu nie napisała do mnie, że chce do domu itp. Ucieszyłam się... Aż nagle telefon... Nie wiem czy pamiętacie dziewczynkę o której pisałam, co zaginęła z klasy córki... Dziś na EDB był temat o depresji... i w pewnym momencie, ta dziewczynka wybiegła z krzykiem.. Moja córka z płaczem za nią... Masakra. Zadzwoniła, że jest taka sytuacja....Z tą dziewczynką był nauczyciel...a Ona krzyczała w toalecie, aż wyszła inna nauczycielka, sprawdzić co się dzieje... Moja córka siedziała zapłakana, a obok niej koleżanka ( przewodnicząca) wspierała ją.... Młoda bardzo przeżyła tą sytuację z koleżanką, przestraszyła się. Później cała akcja z pedagogiem itp. Moja córka zadzwoniła że chciałaby do domu...Ale została poproszona do gabinetu p. pedagog na rozmowę...Posiedziały, porozmawiały o tym co się stało w klasie i pani powiedziała, żeby młoda spróbowała zostać na pozostałych dwóch lekcjach.... Tak zrobiła. Powiedziała, że spróbuje... spróbowała. Wecie, co... wytrzymała, dała radę. Wróciła do domu, pełna dumy... A jaka ja byłam dumna. Oczywiście, powiedziałam że jestem bardzo dumna z niej. Powiedziała, że jutro też pójdzie na wszystkie lekcje bo obiecała pani. Zobaczymy jak to wyjdzie... ale powiem Wam, że troszkę jakby po lekach się wyciszyła... zmieniła podejście. Nie jest to oczywiście jeszcze zwrot o 180 stopni... ale małymi krokami.
Wróciłyśmy do domu i M zafundował mi obiad ;) hahah i zaraz potem szybko na zebranie, oczywiście on-line ) Ogarnęłam i to ;) Potem z m , przygotowaliśmy opał dla mnie ;) Jestem w dobrym humorze ;) Jeśli chodzi o dzisiejszy trening, to tylko było hula hop ;) 30 minut ;) A posiłkowo dzień wygląda tak...
II ŚNIADANIE: jogurt skyr wiśnowy i kawa 3w1 u rodziców
OBIAD, PÓŹNA KOLACJA : kebab ( na spółkę z dziewczynami , każda coś zjadła)
Razem wyszło dziś 1514/2744 kalorii. Spalonych 659 Ogólnie jestem zadowolona. Może szału nie ma... ale waga spada ;) Dziś zobaczyłam 65.9 kg.... W tym roku jeszcze takiej wagi nie widziałam ;) Taką wagę ostatnio widziałam w listopadzie 2021 ;) Także jestem zadowolona.
Grunt to się nie poddawać :) I ja się nie poddaje, działam. Woda ładnie pita, aaa dziś 3 dzień bez słodkiego, samopoczucie dobre :) Dziecko dziś zadowolone i dumne z siebie. Nic tylko się cieszyć. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia :) Miłego wieczoru. Pozdrawiam
Kolejny dzionek dobiega końca ... Ogólnie jest to dobry dzień. Młoda chodzi o szkoły, hmmm może nie na wszystkie lekcje, ale pokonuje lęki. Jeszcze tylko 3 dni i ferie. Odpocznie, nabierze dystansu.... i może inaczej spojrzy na wszystko. Rano pojechałam na prześwietlenie , pamiętałam że miałam biodra, ale o kolanach nie miałam pojęcia. Pani zrobiła, co mała zrobić i za tydzień idę do lekarza. Ciekawa jestem co tam wyszło. Rwa momentami ustępuje, ale to zależy od dnia. Po prześwietleniu poszłyśmy z mamą na miasto, do kilku sklepów i do domku. Zdążyłyśmy dojechać i przyjechał po mnie M. Pojechaliśmy na szybkie zakupy, potem po młodzież ;) I do domku.
Posiłkowo dzień hmmm ciężki...i nie tak miał wyglądać :( ale kilka spraw nie przewidziałam i jadłam mniejsze zło ;) Ale nie zamierzam ściemniać...zjadłam co zjadłam więc nie będę ukrywała, bo to tak jakbym siebie oszukiwała.
ŚNIADANIE: chleb z ziarnami, sałata, szynka
II ŚNIADANIE: mus jabłko, ryż, cynamon
OBIAD: zrazy, bułka ziołowa
KOLACJA: tosty, plus sos do tortilii
Razem wyszło zdecydowanie za mało bo 1232 kalorii, spalone 522. Pociesza mnie fakt, że dziś drugi dzień bez słodyczy ;) Woda ładnie pita :) Odnośnie słodyczy, nie narzuciłam sobie jakiegoś reżimu, że mam zakaz... czy coś w tym stylu. Po prostu staram się o słodkim nie myśleć. Chociaż gdzieś tam w głowie, mam myśl....przecież nie musisz dziś zjeść czekolady, batona,, orzeszków w czekoladzie itp ;) I to działa....Tzn działa drugi dzień :) Chociaż wczoraj jak M mnie kusił hihihi to byłam twarda, jedyne co zrobiłam, to powąchałam hahahah dosłownie ;)
Zadowolona też jestem z dzisiejszego treningu ;) A mianowicie 30 minut hula hop, 10x kółeczko i 30 minut trening między innymi z ekspanderem :)
Polubiłam się z ekspanderem ;) Coraz więcej ćwiczeń wymyślam z udziałem tego sprzętu ;) Jeśli chodzi o kółeczko....oj ogień ;) Co prawda, nie robię jeszcze tak jak niektóre osoby...ale zaczynam więc nie oczekuję od siebie cudów :) Robię tyle, ile mogę i na ile zdrowie mi pozwala.
Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. W grupie raźniej. Nawet jak upadniesz...powstań i idź dalej. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :*
Ps. ja już zmykam spać...Wasze pamiętniki nadrobię jutro :* Ściskam
Dziś mogę powiedzieć, że to dobry dzień ;) Chociaż rano było ciężko. Od 3-ciej się kręciłam, aż 5.15 zadzwonił budzik. Wstałam ogarnęłam śniadania, obudziłam domowników. Potem M poszedł skrobać auta ( dziś wyjątkowo każdy swoim) Na termometrze -9 stopni. Nagrzał mi aucie i pojechał... Dziewczyny się ogarnęły, wsiadamy do samochodu...a tam dupa :) Tylne drzwi zamarzły....Przednich złożyć nie można ;) No to co... młoda wsiadła przez bagażnik ;) Na szczęście jest duży hihihi i bez problemu wsiadła i wysiadła :) Dojechałam do miasta, rozwiozłam dziewczyny i zajęłam się swoimi sprawami. Co miałam, ogarnęłam. I do domu. Pokręciłam trochę hula ;) tzn 30 minut
W domku poczekałam ma M, nakarmiłam i pojechaliśmy po dziewczyny. W drodze do domku, atmosfera super, muzyczka i śpiewanie hihihi . Było wesoło ;) Gdy dojechaliśmy ogarnęłam kuchnię i usiadłam, bo jakaś taka jestem śnięta... całkiem możliwe, że pogoda. Ale też szybka pobudka. No nic trudno się mówi, żyje się dalej ;)
Posiłkowo dzień wygląda tak:
Niestety nie wiem jak to się stało, ale robiłam zdjęcia śniadania i obiadu.... ale aparat zastrajkował ;(
ŚNIADANIE: 2 kromki chleba z ziarnami, schab pieczony
II ŚNIADANIE: mus kasza jaglana z jabłkiem, banan, sałatka z zupki chińskiej ( kurczak, pomidor, ogórek)
OBIAD: pierożki warzywne ( które były kilka wpisów niżej )
KOLACJA: bułka z mlekiem ( naszła mnie ochota)
Dziś łącznie 1596 kalorii, spalonych aż 712 kalorii ;) Dodam że na liczniku mam już 20191 kroków. Woda ładnie pita. Same plusy ;) Aaaa i jeszcze jeden ;) który kusi i kusi... tzn dziś dzień bez słodyczy. Wiem, że dzień jeszcze się nie skończył, ale już nie dam się złamać ;) Rano M kusił mnie ptasim mleczkiem, a teraz czekoladą z okienkiem ;) Nie dałam się. Walczyłam dzielnie ;) I nawet nie czułam jakoś specjalnie ochoty na słodkie. Po prostu nie myślałam o nim ;)
Także pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy ze swoimi słabościami. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Czas na małe podsumowanie dnia wczorajszego i dzisiejszego. Ogólnie wczorajszy dzień nie był najgorszy. Rano zaskoczyła mnie pogoda ;) i spadł śnieg :( No i co??? Ubrałam się i poszłam odśnieżyć :)
Odśnieżanie zajęło mi 25 minut ;) tutaj tylko część odśnieżonego terenu ;) Zaliczyłam to jako trening
Po odśnieżeniu było mi mało i pokręciłam hula ;) 20 minut ;) Także 45 minut zaliczone. Miałam jeszcze popołudniu zrobić jakiś trening, ale przyjechał M. Wiadomo obiad itp...chwilę pogadaliśmy i pojechaliśmy na szczepienie 3 dawka. Po całym szczepieniu, jeszcze coś załatwić i do domu. Późno wróciliśmy i byłam taka senna. Zaczęłam coś oglądać z dziewczynami i zasnęłam ;) Więc stwierdziłam, że czas spać :) Tak też zrobiłam.
Jak zasnęłam po 20, to wstałam o 8. Nie powiedziałabym, że się wyspałam. Ale wstałam ogarnęłam śniadania. Czułam się nawet ok...jednak nie długo. W pewnym momencie poczułam ból ramienia, mówię, to normalne......ale głupia ja...wzięłam się za obiad, umyłam podłogi i wstawiłam 3 pralki, rozwiesiłam ..... i jeszcze wyprasowałam , to co zalegało ze starego roku ;) No i jak skończyłam to padłam...dosłownie. Zasypiałam na siedząco. Ktoś coś do mnie mówił, a ja?! Kiwałam głową, ale nie rozumiałam co do mnie mówią. Jednak popołudniu poleżałam i obejrzałam film z dziewczynami, i troszkę mi przeszło. Chociaż dalej czuję zmęczenie, no i ta krew z nosa. Cały dzień...ale głównie przy dmuchaniu, czyli zmęczenie daje się we znaki. Ucieszył mnie fakt, że wszystko co chciałam to zrobiłam. Liczę, że jutro uda się odpocząć.
Dlatego dziś nie było treningu, nie było hula. Nie jestem w stanie i nie będę robiła nic ponad siły. Myślę, że i tak kawał roboty odwaliłam. Odrobię sobie jutro. Ale woda ładnie wypita, to cieszy ;)
Pamiętajcie aby się nie poddawać, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań i idź dalej ;) Trzymam za Was kciuki. Spokojnego wieczoru i udanego tygodnia. Pozdrawiam :* :)
Chciałoby się napisać, kolejny pozytywny dzień... W sumie mogłabym tak napisać, gdyby nie gorszy dzień młodej, który poniekąd mi się udzielił. Z rana ok, pokręciłam hula, zaraz po wstaniu. Później śniadanie, budzenie dziewczyn. Trochę ogarnęłam w kuchni, lodówce i zrobiłam drugą część treningu. Potem znowu jakieś ogarnianie, porządki.
Dziś 30 minut hula hop plus 3x5 kółeczko i 30 minut ciężarki i ekspander :) Razem 60 minut ;) Powiem Wam, że ciężko było wrócić do kółeczka ;) Ale udało się zrobić 3 powtórzenia po 5 razy ;) Jak tylko ogarnę sprawę z choinką i przestawię deskę do prasowania, to wskoczę na orbitreka ;) Bo teraz zastawiony. Dlatego korzystam z tego co mam ;) A troszkę sprzętów mam. Radość ogromna oczywiście ;)
Zrobiłam pomiary, miały być jutro....i pewnie jak dziewczyny wrócą do szkół, to pomiary będą w sobotę. I nie ma szału po tygodniu, ale coś tam drgnęło ;)
Spadło też pod brzuszkiem było 91 a jest 88, także spoko ;) brzuch tak nie wystaje ;) Wagowo po tygodniu niewiele, bo tylko 200 gram. No ale okres itp... więc nie ma spiny. Fakt mało też jadłam...ale cieszę się, że wracam znowu na lepsze tory. Samo to, że znowu wróciłam do Fitatu , liczenia kalorii, to już duży plus. Nie będę sobie narzucała mnóstwa planów itp, bo wtedy i tak ich nie zrealizuję. Wolę powoli, stopniowo w swoim tempie.
Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: chleb na maślance, ogórek konserwowy, jajko na twardo z majonezem, pomidor
II ŚNIADANIE: jogurt skyr jagodowy, kiwi
OBIAD: skrzydełka a'la kfc z piekarnika plus sos, lód bleeee miałam ochotę, ale zjadłam bez smaku
KOLACJA: omlet ( szpinak, szynka, ser, pomidorki) i niestety energetyk
Razem wyszło 1727 kalorii/2419 a spalonych 326 Powiem Wam, że omletem zajadałam się jakbym nigdy nic nie jadła ;) Ale tak, to jest jak się długo czegoś nie je ;) Tzn ja tak mam ;) Aaa zapomniałabym woda ładnie wypita ;) Hmmm w sumie gdyby nie incydent z gorszym samopoczuciem młodej, dzień byłby idealny. Ale jakoś przetrwamy gorsze dni, damy radę.
Teraz zabieram się za Wasze wpisy i ułożenie jadłospisu na jutro ;) Także pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia i udanego weekendu :) Pozdrawiam :) :*
No to dziś pospałam....wstałam chwilę po 8. Długo jak na mnie, ale wczoraj położyłam się przed północą. Po 21 M wyjeżdżał w trasę... Troszkę zła jestem... chociaż może nie zła, a smutna. Bo M wczoraj wrócił przed 16, a po 21 znowu jechał :( Ale taka praca. Może w weekend sobie odbijemy wspólny czas ;)
Jak wstałam pomyślałam, hmmm co tu porobić ;) No i pierwsza myśl, dziewczyny śpią, to ja pokręcę ;) Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Ale było mi mało, była godzina 9 i mówię sobie, dziewczyny dalej śpią.....to może jeszcze jakiś trening i budzę dziewczyny ;) Tak, tak... machnęłam trening z ciężarkami i ekspanderem ;)
I tak oto tym sposobem 60 minut minęło ;) Radość po, bezcenna :) Cieszę się, bo to już 7 dzień aktywności . Ponieważ 31 grudnia 2021 wróciłam do hula hop ;) Do tego woda ładnie wypita :) Wow radość ogromna. Dziękuję wszystkim którzy dołączyli do wyzwania z wodą :)
Posiłkowo dzień wygląda tak ;)
ŚNIADANIE: chleb na maślance, sałata, pomidor, berlinka, ketchup
PRZEKĄSKA DO FILMU : chipsy ziemniaczane, orzeszki w czekoladzie i kawa biała czekolada--- szału nie robi ;)
OBIAD: pizza domowa ( szynka, pieczarki, cebulka, ser i szpinak) plus sos czosnkowy widoczny na zdjęciu
Kolacji brak z tego względu, że obiad sytyyyyy. Dziś pierwszy raz robiłam pizzę ze szpinakiem, ale szału nie robi ;) Dziś jadłospis średni ale i wolny dzień, a pizzę obiecałam już jakiś czas temu :) Kawka kupiona dawnooo i stała w lodówce, data powoli się kończy i musiałam wypić :) Wszystko policzone, zliczone, spisane i wyszło 2189/2379 Spalone 286 :)
Ogólnie dzień uważam za udany ;) Zaraz zabieram się za ułożenie na jutro jedzonka. Może zerknę co u Was ciekawego do jedzonka i się zainspiruję :) Zobaczymy :)
Pamiętajcie aby się nie poddawać, walczymy, działamy :) W grupie siła. Trzymam kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :*
Kolejny pozytywny dzień :) Dziś mogłam dłużej pospać, ale wstałam przed 7 ;) Jakoś pomyślałam sobie, że po co spać, jak można coś zrobić :) Także wstałam, pokręciłam hula hop 30 minut. Potem obudziłam dziewczyny, zjadłyśmy śniadanie. Szybko do miasta, załatwić jedną rzecz i szybko do domu, bo o 11.30 miała być konferencja. Podczas konferencji zrobiłam trening :) Dziś dolne partie męczyłam z gumami i nowym sprzętem ;) kolejne 30 minut :)
a tu nowa zabawka
Radość ogromna, bo to drugi dzień z treningiem a nie tylko chodzeniem ;) Fakt na liczniku mam już 13602 kroków ;) Jeśli chodzi o to urządzenie, to kupiłam w sklepie Carrefour za 15 zł ;) Daje popalić, im więcej powtórek, to bardziej czuć każdy cm ciała hihihi. Póki co uczę się tego urządzenia, muszę poszukać na necie jak z tym ćwiczyć. Może któraś to ma i podzieli się wrażeniami ;)
Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista z twarogiem kanapkowym, sałatą i pomidorem
II ŚNIADANIE: jogurt brzoskwinia- zielona herbata (pycha pierwszy raz piłam) baton kokosowy
OBIAD: kurczak w curry z ryżem i ananasem
KOLACJA: bułka z mlekiem, czekolada i płatki ( ale płatki to był błąd, bo okazało się że były już stare)
Razem wyszło dziś 1753 kalorii, a spalonych 473. Woda ładnie wypita :)
Tutaj macie wczorajsze pierożki ;) i skład
Także uważam dzień zaliczony na + :) Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, nie poddajemy się, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;) :*
Dzisiejszy dzień jest mega pozytywny :) Pomimo tego, że zostałam obudzona przez m o 4 rano hahahah Ale to nic ;) Potowarzyszyłam mu, podczas śniadania i jak pojechał poszłam spać. Zdrzemnęłam się godzinkę. W sumie bardziej to było czuwanie ;) Ale to nic :) Humor i tak dopisuje, samopoczucie ok.
Zjadłyśmy z dziewczynami śniadanie. Potem pojechałam szybko na zakupy i do domku. Pranie, obiad, porządek w kominku. Jak dziewczyny miały zdalne, udało mi się pokręcić hula hop
Hula było 30 minut plus do tego trening rąk, ramion z ciężarkami 20 minut - opaska coś mi zastrajkowała i nie pokazała tej aktywności :( Nie wiem co się dzieje, to już drugi dzień. Także treningowo dzień uważam za udany. Woda ładnie wypita, kroki na chwilę obecną 14281 pewnie jeszcze trochę dobiję...Ale wczoraj to zaszalałam z krokami ;) Było ponad 23 tyś -jakoś tak wyszło.
Posiłkowo dzień ok
ŚNIADANIE : chleb z ziarnami, serek delikate śmietankowy, pomidor
II ŚNIADANIE: banan, sok ( fotki zapomniałam wstawić) i orzeszki cebulowe
OBIAD: pierożki warzywne i sos ogórkowy ( pierożki rewelacja, kupione w Lidlu)
KOLACJA: zupa mleczna, borówka ( dodałam borówkę, bo trochę gęsta mi wyszła )
Razem wyszło 1741 kalorii, spalonych 515 ;) Najedzona po kokardkę ;) Wszystko zjedzone, tak jak zaplanowałam. Zaraz zabieram się za jutrzejsze menu. Co prawda coś tam już zaplanowałam, ale jeszcze nic na 100% nie jest. Czasami jak układam jadłospis, to piszę sobie dwie czy trzy opcje posiłku. Wtedy mam większe pole manewru ;) Ale robię tak sporadycznie. Chociaż to fajnie się sprawdza ;)
Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam
Dzisiejszy dzionek uważam za udany, pod każdym względem ;) Samopoczucie ok, aktywność zaliczona, woda na + , kalorie policzone, fotki zrobione ;) Ale od początku ;)
Wstałam dziś po 8 ;) tylko dlatego że zachciało mi się siusiu ;) Tak pewnie bym jeszcze chwilę pospała. Ale jest ok. Wstałam ogarnęłam śniadanko, potem obudziłam domowników ;) Posprzątałam, pokręciłam hula hop
30 minut ale uważam że lepsze to niż nic. Tym bardziej, że dawno nie było u mnie aktywności, poza chodzeniem. I tak sobie kręcę od 3 dni :) Oby dobra passa trwała.
OBIAD: sałatka ( miks sałat, pomidor, ogórek konserwowy, filet z kurczaka, grzanki i majonez)
KOLACJA: barszczyk i paszteciki z kapustą i grzybami ;) ( sama robiłam pierwszy raz w życiu i wyszły pyszneee)
Łącznie wyszło 1770/2477 kalorii ----- spalonych 383 razem.
Woda ładnie wypita, co bardzo mnie cieszy. Zatem drugi dzień wyzwania zaliczony ;) Popołudnie spędzone rodzinnie ;) Pojeździliśmy, popatrzyliśmy jakie ludzie mają ozdoby ;) Lubimy tak pojeździć ;) Jak wróciliśmy to właśnie naszło mnie na paszteciki i barszczyk... Raz, dwa i zrobiłam paszteciki. Robiłam je pierwszy raz w życiu, ale już wiem, że nie ostatni ;) Obłędne były, mogę nawet tak napisać ;) Do tego barszczyk, mniammm :)
Teraz najważniejsze, czyli cele, postanowienia na rok 2022 ;) Nie ma tego dużo, nie są to jakieś wymyślne cele. Bo jak to ja mówię, małymi krokami , do celu ;) Zatem
1. Woda codziennie min. 1,5 litra ( jak dam radę więcej, to tylko + dla mnie)
2. Liczenie kalorii ( chciałabym trzymać się liczenia, bo to powoduje u mnie szybsze spadki. Ale jeśli jakiegoś dnia nie policzę, to nie będę rwała sobie włosów z głowy)
3. Ograniczenie słodyczy ( celowo piszę ograniczenie, a nie całkowita rezygnacja. Wiem, że byłoby mi bardzo ciężko całkiem zrezygnować. Dlatego też będę starała się ograniczyć, na tyle ile mi się uda. Też bez większej spiny i płaczu, jeśli zjem coś słodkiego ;) Po prostu wszystko wliczę, ale nie planuję rzucać się na słodkości. A niestety mam ich dużooooo po świętach. Także to będzie trudny egzamin ;)
4. Aktywność ( chciałabym codziennie kręcić hula, plus trening min. 3 razy w tygodniu. Zobaczymy jak to wyjdzie. Nie mam w planach konkretnych treningów. Myślałam między innymi nad Mel B, może Chodakowska. Zobaczę na co będę miała ochotę, siłę, nastrój. Na początku chciałam rozpisać konkretnie np. poniedziałek Mel B nogi, wtorek Mel B brzuch itp.... ale nie wiem czy dałabym radę, tego się trzymać. Dlatego napisałam min.3 razy w tygodniu. Oczywiście jeśli będzie więcej to + dla mnie )
5. Znalezienie czasu dla siebie. Czas na książkę, maseczkę, domowe spa ;) Po prostu chwila dla siebie
To byłoby na tyle ;) Nie są to jakieś skomplikowane plany, cele. Myślę, że są do zrealizowania. Nawet jeśli w którymś momencie zbłądzę...nie będę się na siebie złościła. Jesteśmy tylko ludźmi ;) Pamiętajcie o tym. Nie oceniajcie siebie surowo. Pamiętajcie, że jesteście kochane kobietki, wartościowe. Żeby Wam nie przyszło do głowy, myśleć inaczej.
Trzymam za Was kciuki. Walczymy, działamy. Za jakiś czas sobie podziękujemy, że się nie poddałyśmy. Powodzenia. Cudownego, owocnego nowego tygodnia dla Was. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :*