Witajcie
Piątek... na ten dzień każdy czeka, prawda?! Bo weekend, bo wolne.. Tak... ja też zwykle tak miałam, ale nie dziś. Dziś znowu jakby uszło ze mnie powietrze. Chyba problemy które się nasilają zaczynają dawać mi się we znaki... Ale nikt nie powiedział,że życie jest łatwe.. i proste. Prawda?!
Rehabilitacja minęła mi dziś, raz dwa... nawet nie wiem kiedy ;) Pierwszy tydzień za mną a poprawa? Hmmm nie powiem,że nie mam ulgi, ale ja mam tak zniszczony kręgosłup, że tylko operacja może dac ulgę. Dobra, dobra ale nie ma smęcenia ;) Posiłkowo dzień wygląda tak
śniadanie: płatki kukurydziane z mlekiem
II śniadanie : banan
obiad: zupka chińska i gorący kubek ogórkowa ( wiem, wiem mało wartościowy posiłek, ale dziś dzień w biegu i tak wyszło )
Chciałabym się podzielić przepisem na chlebek, który kilka dni temu Wam pokazałam.
składniki:
- 500 g mąki ( ja dałam zwykłą, bo taką miałam)
- 25 g drożdży świeżych lub 12 g suchych
- sól ( ja dałam szczyptę)
- 60 g masła lub margaryny
- 200 ml mleka ( takie w temp pokojowej)
- 100 ml wody ( tez pokojowa temp)
Wymieszać wszystkie suche składniki. Dodać pokruszone drożdże, mleko, wodę i wszystko razem wymieszać. Wyrobić ciasto. wyrobione ciasto przełożyć do miski lekko posmarowanej olejem lub oliwą. Przykryć ściereczką na 30 minut w ciepłe miejsce.
Po 3o minutach ponownie wyrobić ciasto ( jeśli będzie za bardzo klejące, dodać mąki ) I ponownie odstawić na 30 minut, przykryte ściereczką w ciepłe miejsce.
Blaszkę wysypać lekko mąką i wyłożyć powstałe ciasto. Można ciasto wyłożyć na papier do pieczenia ( wszystko zalezy od tego jaką macie blaszkę )
Jeśli macie ochotę, możecie zrobić na bochenku nacięcia, na wierzchu. Posmarować wierzch żółtkiem wymieszanym z mlekiem.
Pieczemy w temperaturze 200 stopni, 30-40 minut ( wszystko zależy od piekarnika )
W razie jakiś pytań, piszcie ;) Odpowiem, podpowiem ;) Smacznego. Aaa oczywiście można do ciasta dodać ziarna, co kto lubi ;) Inwencja twórcza, dowolna :)
Cóż jeszcze z dnia dzisiejszego? Jeśli chodzi o trening, to nie było wyzwania, ale był marsz. Wyszło 1 godzina i 40 minut co dało 7,1 km :) Uważam,że jest ok. Z racji zakręconego dnia, lepszy rydz niż nic ;) Hehehe Dodatkowo dziś dzień 22 bez batonów, czekolad, cukierków.... A @ a toku. Aż sama sobie się dziwię ;) Że daję, radę, mimo tego jak dziewczyny wytrącają mnie z równowagi... Zawsze łapałam za batona, czekoladę.... A teraz nie :) Siadam liczę do 10 i mówię, sobie....ale dlaczego mam się rzucać na słodkie i zaraz po nich źle czuć??? No i działa, na chwilę obecną działa :)
Tak, taki to u mnie piątek :) Mam nadzieję,że u Was lepiej ;) Aaaa co Wy na to zaostrzenie odnośnie zamknięcia cmentarzy???
Działamy, walczymy, nie poddajemy się. Powodzenia, trzymam kciuki. Pozdrawiam :* :*