Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

30plus, 15kgplus :) Ginę przez słodycze wszelkiego rodzaju!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17722
Komentarzy: 334
Założony: 13 września 2013
Ostatni wpis: 6 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
madalenee

kobieta, 45 lat, Suazi

168 cm, 78.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 września 2013 , Komentarze (2)

Zastanawiam się właśnie, czy inni mają podobnie?

Czy zaczynając odchudzanie lub jedynie myśląc o odchudzaniu nabywacie jakieś potrzebne do tego sprzęty? Bo u mnie jest tak…

Ok. 5 lat temu stwierdziłam, że potrzebny mi ruch, a że nie mam mobilizacji, żeby biegać po okolicy na pewno wygodniej mi będzie czynić to w domowym zaciszu :) Zainwestowałam więc w bieżnię – niedrogą samobieżną! Biegałam przez pierwszy tydzień, mało ducha nie wyzionęłam, później z dnia na dzień bieżnia przestawała mnie cieszyć, w końcu pokryła się kurzem i … stała latami w sypialni i służyła za … wieszak do ubrań. A do dzisiaj pamiętam, jak ją kupowałam byłam PEWNA, że z przyjemnością będę biegała, chodziła, ćwiczyła …

Ok. rok temu wyczytałam na forum, że dziewczyny chwalą sobie ćwiczenia na twisterze – cena była niewielka – ok. 30 zł. więc już z mniejszymi wyrzutami sumienia (za bieżnię do dzisiaj mi szkoda wyrzuconych 4 stówek) nabyłam twistera! No i ile na nim ćwiczyłam??? Z 10 razy?? Więcej na pewno nie!

Miałam już ochotę na rowerek stacjonarny (wydawało mi się, że na ulubionych serialach będę sobie pedałować) – jednak resztki zdrowego rozsądku jednak we mnie kołaczą i z zakupu zrezygnowałam – uff. :)

Jeżeli ktoś jest nygus, nie ma samozaparcia, żeby ćwiczyć, to nie pomoże i najlepiej wyposażona siłownia w domu.

 Wierzcie mi: NIE CHUDNIE SIĘ OD ZAKUPU TYCH SPRZĘTÓW :D 

 I właśnie uświadomiłam to jednej mojej koleżance, która już odkładała sobie na rowerek – zmusiłam ją, żeby sobie najpierw takowy pożyczyła i zobaczyła jak długo na nim będzie ćwiczyć i dopiero po miesiącu, dwóch zdecydowała się na kupno. Po 2 tygodniach rowerek oddała, bo stwierdziła, że nie ma czasu ani mobilizacji by na niego wsiadać codzienne – tak jak sobie to zakładała!

 Teraz myślę nad każdym zakupem 10 razy, bo troszeczkę już siebie poznałam i zdaję sobie sprawę, że może i Kasia poprawiła figurę na steperze, Monika na rowerku, ale ja nie będę miała tyle samozaparcia co one by na tych przyrządach ćwiczyć.

 W każdym razie w zeszłym roku odkryłam coś dla siebie – mianowicie nordic walking! Naprawdę maszeruję z przyjemnością, mało regularnie, ale jak tylko koleżanka zadzwoni z radością wciągam adidasy i już mnie nie ma!

Więc chyba trzeba znaleźć to coś dla siebie i najlepiej w towarzystwie!! Pieniędzy zainwestowanych w kijki nie żałuję – była to dobra inwestycja i mąż nie może mi wypomnieć, że znów miałam słomiany zapał i wyrzuciłam kasę w błoto – choć przyznać muszę, że nie wypomina mi często i chyba ja sama mam wyrzuty sumienia i wstyd mi swojego lenistwa, no bo skoro ta bieżnia już stoi …

16 września 2013 , Komentarze (2)

Jestem pełna werwy!! Właśnie wróciłam z 50-cio minutowego marszu z kijkami i z sąsiadkami :) Nawet jeść mi się nie chce :) Jednak ruch czyni cuda!

16 września 2013 , Skomentuj

Po weekendzie szału nie ma :) sobota i niedziela upłynęła mi pod znakiem zabawy i jedzenia :)
Z tym, że jedzenia było znacznie mniej! Byłam na ślubie i weselisku mojej bratanicy!
Trochę zaniepokojona wpełzłam dzisiaj na wagę, ale pokazała 70,7 więc chociaż nie załamało mnie 71 :) chociaż było blisko...
Wstawiłam pomiary i nie wiem jak często mierzyć się ponownie? Może po tygodniu? W swojej naiwności chciałabym oczywiście, żeby były zauważalne zmiany - ale nie oszukujmy się - po 10 latach tycia ten jeden tydzień różnicy wielkiej nie zrobi chachacha.
W każdym razie mam wieeelką nadzieję na 69 kg!!!

Zawsze ważyłam ok 60-62 kg i co ciekawe uważałam się za grubą i nie mogłam schudnąć! A teraz marzę o takiej wadze i myślę, że będę szczupła :D Ciekawe ... hmmm ale czy dobrnę do takiego wyniku? Tak było 10 lat temu – kawał czasu zmarnowałam na wiecznej diecie bez rezultatów – ale co to była za dieta! Obfitowała w czekoladę, ciasteczka, chipsy, bułeczki … taka przyjemna dieta…
W lustrze nie było już tak przyjemnie - wałeczki, coraz obciślejsze ciuchy i coraz to większe rozmiary!
Taka jest smutna prawda! Ale nie mam się tu użalać nad sobą, tylko walczyć!!! No to do BOJU!!

13 września 2013 , Komentarze (4)

Może w ten sposób uporządkuję swoje sprawy? Bo głowa przestała być dość pojemna :))

Mam swój prywatny problem, z jakim boryka się wiele dziewczyn, kobiet i nie będę oryginalna niestety - jest to ciężki problem :) - taki ok 15-kilogramowy!

Kurczę, niby to tak niewiele - a ja nie potrafię sobie z tymi kilosami poradzić! Wstyd mi, że mam słabą wolę, wstyd mi, że mi się sadło wylewa znad spodni, wstyd mi, że wszystkie ciuchy są opięte. Zaczynam walkę i upadam, zaczynam i upadam ... i tak w kółko...

może będę sobie zapisywała moje poczynania?? może to coś da?

Ostatnio zrzuciłam z siebie 2 kg i byłam prze-szczęśliwa, myślałam, że dalej to już jakoś pójdzie ale niestety wpadłam w ciąg słodyczowy i ... bo przyznaję się - jestem uzależniona od czekolady! od wafelków, batoników, pączusiów, chrupek, chipsów - wszelkiego rodzaju słodyczy!!! i wiem doskonale, że wystarczy mi zrezygnować z wyżej wymienionych a kilogramy zrezygnują ze mnie :)

I co z tego, że wiem... mam dni samozaparcia- wierzę w sukces!

Mam dni, gdy żadnej rozsądnej myśli do głowy nie dopuszczę i wtedy - hulaj dusza, kalorii nie ma! (bo wszystkie rozsądne myśli mam opracowane: że jak nie będę się obżerać, będę się lepiej czuła, że będę się podobała sobie i innym, że każdy ciuch na mnie będzie pasował, że nie będę się wstydziła swojej nadwagi - tak, tak wszystko to wiem, ale czasem po prostu nie dopuszczam tego do świadomości, bo wolę poczuć słodycz na języku :(

Eh, ale są takie dni jak dziś - i zbiera się we mnie wiara - nie wiem skąd, że jednak dam radę!!! i znów próbuje!

Więc! zaczynam z wagą 70,7. Moje ambicje to 11 kg mniej! Metoda: zwyczajne MŻ!, zmobilizowanie się do ruchu i odwyk od słodyczy!!!

Madalene