Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nazywam sie Teresa. znajomi nazywają mnie Terka. jestem 33 latką z nadwagą;D mieszkam w UK od 7 lat , mam roczną coreczkę Oliwkę kochanego męża Łukasza i to cały moj swiat. o diecie marze , a własciwie sukcesie z nią związanym od porodu , a nawet i wczesniej. sęk w tym , ze wszystko odkladam na pózniej, ulegam pokusom smakołyków , zwłaszcza tych słodkich ostatnio codzien. dawniej mialam bardzo niski poziom samooceny pod względem wizualnym. teraz wiem, ze ubranie i make up mogą poprawic samopoczucie bardzo. choc wiem, ze zgrabna sylwetka jest swietna nie zapominam, ze zawsze jestem ta sama osoba w srodku jakkolwiek bym nie wyglądala, dlatego kochani trzeba sie polubic na zawsze. oczywiscie mam wiele do zyczenia od siebie, bo wykształcenie, bo język za slaby, a najbardziej doskwiera mi brak znajomych, a wlasciwie zainteresowan. moze vitalia pomoze mi od czegos zacząc. lubie konie , dawniej tez rysowac je, jak kazdy dobra muzykę posłuchac . ostatnio na topie mark snow , a na okrągło słucham radio Roxy;) no to tyle trzymam kciuki za was , jak i za siebie ludzie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2719
Komentarzy: 21
Założony: 24 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 11 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tereska0044

kobieta, 45 lat,

160 cm, 62.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 marca 2014 , Komentarze (1)

dzisiaj kupilam diete znow... wiosna idzie a ja tu zamiast coraz lepiej wygladac zajadam  czas . duzo sie dzialo przez ostatnich pare miesiecy...  mama przyjechala do uk i mialam galimatias  w domu ale zarazem wsparcie we wszytkim. no prawie . nie w wygladzie. tłuste obiadki... ale w domu , przy dziecku... o tak rozleniwilam sie. obiadki gotowe. bosko :) potem wizyta u siostry...  bylo milo, ale sie skonczylo.  teraz sama w garsc musze wziasc sie kopa w d.. zasadzic i naprzod!!!  zycze sobie powodzenia . uda mi sie . za 4 dni dieta przyjdzie :) waga 64 :/

7 czerwca 2012 , Komentarze (6)

ale jaja . wchodze na wage wczoraj wieczorem 64, 7 a dzisiaj rano 63 ... jak to mozliwe??? moze jak zwykle  panikowalam, a wcale nie utylam. cuklru nie jem. ok biore sie za siebie. aha. wczoraj wcale nie wypilam taka ściemka była. jezu lepiej mi :)

6 czerwca 2012 , Komentarze (2)

dieta sreta.  nie chce mi sie przyządzac jedzenia, ani gotowac dla domownikow. pograzam sie . jutro wazenie, a ja nie chce wejsc na wage. chyba sobie kieliszeczek winka dziabnę.  to zawsze dziala. ale prasowac trzeba górę prasowania mam... ble czuje sie tak dziwnie, jakby mnie przejechal tramwaj a ja nic bym o tym nie wiedziala...  ech dobra ide... jutro bedzie lepiej

4 czerwca 2012 , Komentarze (4)

no dobra dzisiaj przegielam. trudno trzymac sie diety kiedy sie pracuje za dlugo... i to w dodatku w jadlodajni... normalnie jest mi przykro, no jak moglam sobie to zrobic. no dobra. wiem, ze trzeba isc  do przodu. wezme to jako lekcje , ale cos ostatnio pozwalam sobie... ups upsups. ok. bedzie git. wlasnie zjadlam kwaszone ogoreczki... nie no ja dzisiaj pasuję,...

18 maja 2012 , Skomentuj

udalo sie.   dzien bez zadnych dołków ani zamartwiania sie. to dziwne, jak latwo przesiaknac atmosfera. poszlam do pracy a tam jedna osoba miala tak podly nastroj , ze mi sie prawie udzielił, ale nie ma co pomyslalam. zyje sie tylko raz i nie mozna byc ponurakiem. zarzuciłam usmiech i bylo fajnie. nie dam sie wciągnac w te głupie rozgrywki pomiedzy jednym , a drugim. najwazniejsze wykonac dobrze prace, byc serdecznym  i cieszyc sie z zycia.  

15 maja 2012 , Komentarze (2)

 jak jest... hm... troszke waha sie ta moja waga... troche dieta jest ostatnio przeinaczona. dzisiaj zjadlam kawalek babki i wczoraj tez. waga byla juz 63 i pol, a teraz 64 i pol... nie ma sie co łamac... chcialabym dzisiaj isc na plywalnie. marze o tym moze mi sie uda wyrwac. jesli mąż wroci o czasie. dzisiaj pogoda do d... nie pomaga. pojde plywac. postanowilam . :) oliwke wykapie wczesniej i jak tylko lukasz wejdzie do domu to mnie ni ma. 
 co za okropny dzien. brrrr

4 maja 2012 , Komentarze (2)

dobra. mamy piateczek. weekandu poczateczek. zwazylam sie rano i bylo 65,4 haha , tyle, ze rano zawsze jest mniej niz wieczorem. ach lepiej  nie bede sie wazyc wogole , az do nast czwartku, bo przed chwila pokazala mi waga 66... jem za duzo. takie mam wrazenie. wieczorem spale wszystko w pracy.  nie panikujmy.  przyznam  zew zmienilam sobie obiad. byl tak noga z kurczaka pieczona bez skory na pol z oliwką , jabłoko , gruszka i wyliczylam kalorie i wyszlo, ze moge tak duzo zjesc jeszcze dwiescie kalorii to dwie skibeczki chleba zjadlam i  mysle czy ok... panikuje jak zawsze... bo dobrze  wiem, ze chlebuś to zguba narodu. nie chce mi sie cwiczyc, bo jestem niewyspana. kaweczke sobie strzele i bedzie ok. 

1 maja 2012 , Komentarze (4)

drugi dzien diety. za wczesnie by cokolwiek powiedziec. nastawienie spoko.  dieta z vitalii jest urozmaicona  wypelnia zolądek naprawde oki.  jakos jestem wyluzowana i nie shizuje nad jedzeniem.  wiem , ze na pewno schudne , mam jednak watpliwosci ile , bo zalozenie 12 kg to jest ogrom dla mnie.  chce schudnac , zeby poczuc sie lepiej . fakt, ze i atrakcyjniej.  nie oceniam sie na brzydule, bo duzo sie usmiecham w pracy i ludzie odwazjemniając mi to  daja mi poczuje , ze jest dobrze. kiedys jechalam po sobie jak pług po ziemii... haha. zaczelam biegac . czuje , ze jestem na dobrej drodze