Pamiętnik odchudzania użytkownika:
efka55

kobieta, 68 lat, Puszcza

154 cm, 81.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 grudnia 2015 , Komentarze (11)

..... może nie jak jeden dzień ale stanowczo zbyt szybko. Tyle jest jeszcze na tym świecie do poznania. Teraz myślę, że marnowałam czas. W młodości człowiek tego nie dostrzega i nie wierzy starszym. Chyba najwyższa pora wziąć się za siebie, bo grubasy mają tego czasu przed sobą jeszcze mniej. Tak mówią mądrzy i czas im uwierzyć. Ale torcik, choć kupiony i wino Moscatel de Setubal, przytargane z Portugalii były pyszne. Od jutra???

21 listopada 2015 , Komentarze (1)

Byłam przez tydzień w delegacji.

Miejsce urokliwe, kuchnia wyśmienita, zajęcia do późnego wieczora. Oczywiście zaowocowało to 1 kg więcej. Po drodze chyba się naziębiłam. Telepie mnie i łamie, a domowe obowiązki czekają.

2 listopada 2015 , Komentarze (2)

...w miejscu z wagą. Lepsze to niż przyrastanie ale przecież nie o to chodzi. Basenik w kratkę bo ciągle gdzieś wyjeżdżam. Orbitrek dalej nie odkurzony, może on by coś zdziałał.  Robię Jędrkowi dietetyczne obiady do pracy, bez soli, bez mąki.... Zgubił 9 kilo ale to głownie woda. W pasie mu ubyło 4 cm. Powinnam wziąć przykład z mojego dziecka i jednocześnie go wspierać. Powinnam.. 

Oglądam smutny film i jest mi jakoś smętnie. Już prawie północ a jeszcze prasowanie na jutro.  Dzień był piękny, grobów tu nie mamy ale na spacer nie poszłam. Wsadziłam doopę w autko i odwiedziłam trenerkę Acera. Sama. Pojechałam na ploty i poznać Ryśka jej nowego chihuahua. Jest biało-rudy, długowłosy i nawet się odważył jeść mi z ręki.   Groszka z którą się znamy siedziała mi cały czas na kolanach i dopominała buziaków.  Sama słodycz. Jak już poczuję się starszą panią to kupię sobie taką przytulankę.

22 października 2015 , Komentarze (6)

Siedzę na doopie i szkolę się, w nadmorskim kurorcie pod tytułem Mielno. Morza widzę tyle ile marszu na posiłki i nocny spacerek. Dobrze że jutro do domu, tylko te godziny jazdy, też na d...

15 października 2015 , Komentarze (5)

Smarkata jestem, jak to się mówi,  po pas zasmarkana. W związku z powyższym z basenu nici.. Mam nadzieję, że do rana we wtorek przejdzie mi. 

Idę gotować zupę jarzynową na kolację dla Jędrka.

13 października 2015 , Komentarze (4)

Dość już leniuchowania. Wróciłam na gimnastykę w basenie. Przez wakacje i wrzesień nie było, wcześniej mnie nie było i tak czas leciał a ja stałam na tej bocznicy i rosłam. Teraz po trzech razach znowu będzie przerwa na dwa tygodnie w delegacjach. Znając moją towarzyszkę podróży, a do Mielna też jedziemy razem, jeśli nie będzie lało to mnie wyciągnie skoro świt na wędrówkę do Unieścia i z powrotem.  Moje dziecko ruszyło z odchudzaniem, powinnam i ja. Podejrzewam że jego zmotywował kręgosłup i strach przed drugą operacją. Mi moja tusza najbardziej przeszkadza przy zapinaniu butów, kręgosłup jeszcze wytrzymuje, kolana trochę gorzej. Tylko szkoda tych ciuchów co to raz na grzbiecie i za małe. Północ dochodzi a ja jeszcze muszę popracować. Pa.....

Na dobranoc portrecik mojego pieszczocha.

10 października 2015 , Komentarze (6)

Lizbona

i Porto

9 października 2015 , Komentarze (5)

Wieki całe nie pisałam. Może jest i o czym ale nie ma kiedy. Najważniejsze, że nie rosnę a nawet wróciłam do 95. Wróciłam też na basen tyle że ciągłe delegacje bardzo dezorganizują mój udział w zajęciach.

W drugiej połowie września byłam w Portugalii na objazdówce. Przy okazji zwiedzania przedreptaliśmy 57 km. Sporo ale cowieczorne winko skutecznie niwelowało ubytek kalorii. Kraj ciekawy z ogromem średniowiecznych zabytków. Nie dotknęły ich ostatnie wojny. Na zachętę fotki

26 lipca 2015 , Komentarze (3)

To znaczy waga mi się poprawiła i to w słusznym kierunku. Boję się, że to głównie woda i zaraz wróci. Fakt, nie jadłam(prawie) cztery dni z powodu wirusa czyli tzw jelitówki. Pewnie zaraz odrobię ale może choć trochę z tych 3 kg zostanie. I jeszcze mam wskazanie odchudzić psa Acera więc co drugi dzień idziemy na spacer 30-40 min. W planie kolejny wydatek energii.  Jutro czeka mnie grabienie dzikiej części ogrodu bo był sąsiad z kosą spalinową i wszystko pięknie położył. Tylko to co miało zostać osłaniałam "własną pierwsią" czyli obkosiłam sierpem i nic sobie przy ty nie uchlastałam. Bo ja w tej dziczy ukrywam różne skarby aby mąż nie gadał, że kupuję zanim wiem gdzie wsadzę a potem nie wsadzę. Ma trochę racji ale przecież muszę mieć jakieś wady bo taki skarb bez wad ty by kto ukradł.Jeden z tych ukrytych skarbów - dyptam.

7 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Znowu nie pisałam ponad miesiąc. Nie było o czym. Żadnych kruków ku lepszemu, znaczy zdrowemu rozsądkowi, nie poczyniłam. Zaliczyłam tylko opierdziel od nefrologa, ze nie szanuję mojej jedynej nerki a stłuszczona wątroba za chwilę zacznie padać.

A teraz był weekend z Bożym Ciałem i jak co roku pognałam na nasz mały zlocik. Zlocik ludzi udzielających się na pewnym forum prawie zawodowym. Tym razem zlecieliśmy się w okolicach Karpacza. Cudnie było bo i ludzie cudni i pogoda dopisała. Na Śnieżkę , a właściwie Kopę, wjechałam wyciągiem ale do Śląskiej Chaty doszłam i wróciłam. Pozostałe dni poświęciliśmy na poznanie zamków i pałaców Kotliny Jeleniogórskie. Większość jest zrujnowana ale kilka odrestaurowano i są  piękne.Szkoda, że tyle zmarnowano przez ostatnie 70 lat. Sporo łaziłam i mimo jedzenia, chwilami graniczącego z rozpustą, ubyło mi 1 kg. A rozpusta to był młody dzik nadziany kaszą. Pycha to za mało powiedziane. Przejechałam swoim autkiem ponad 1000 km, umordowałam tym setnie. Dziś, w drodze powrotnej, byłam jeszcze w Krzeszowie i Książu.

Jeden z tych pięknych zamków - Wojanów