Pamiętnik odchudzania użytkownika:
efka55

kobieta, 68 lat, Puszcza

154 cm, 81.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2015 , Komentarze (4)

Firma obchodzi 70-lecie i wpadli na pomysł, że załoga każdej z jednostek ma się sfocić do okazjonalnego albumu. Przyjechała stosowna ekipa, my w strojach galowych ustawieni na podestach, twarzą prosto w słonko. Miało być poważnie ale jak kiedy słońce oślepia i wywołuje grymasy na twarzach. A na dokładkę jeszcze to: ręce złączone dłońmi przed sobą. Ale jak? Rączki zawsze miałam krótkie a solidne brzuszysko pozwoliło je złączyć tylko jednym paluszkiem. Moim żałosnym stwierdzeniem "nie starcza" rozbawiłam do łez resztę towarzystwa.

Z mobilizacją nadal kiepsko. Na basen chadzam w kratkę, orbitreka nie odkurzyłam, kijków też. Pocieszające jest tylko, że badanie zrobione przez dobrego fachowca i na dobrym sprzęcie wykazało, wbrew wcześniejszemu alarmowi, dobrą kondycję naczyń, nawet bez zaczątków żylaków. A nogi puchną od tuszy i niszczonych nią stawów. Wniosek jest oczywisty tyle, że cholernie trudny w realizacji.

Właśnie męż zrobił ziemniaki zapiekane z boczkiem. O bojku jak pachnie....

16 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

W skrzynce

15 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Ponieważ nogi mi puchną i drętwieją, a rodzinnie skażona jestem zatykającymi się naczyniami i żylakami, wybrałam się do chirurga naczyniowego. Firma obdarzyła nas pakietem medycznym więc po roku płacenia od tego podatku i zus postanowiłam skorzystać. I rzeczywiście, w ciągu 2 dni zostałam przyjęta i potraktowana miło. I usłyszałam że przepływy lepiej robić nie u nas tylko "tam", u prof. i za kasę. Oczywiście od ręki. Wczoraj wizyta, dziś badanie i wiem że żyłki mam w super stanie.  A objawy to proszę pani nadwaga, przeciążone stawy kolanowe i skokowe, zmiany w kręgosłupie itd. Jednym słowem: weź się babo za się i schudnij. Oj...   No się biorę i co, i jak przestaję to wracam co najmniej do stanu wyjściowego.  Stara znana nam prawda. Żeby tak tę słabą silną wolę dało się wzmocnić jakimś medykamentem to życie byłoby o wiele prostsze.

Koniec nocnych deliberacji. Życzę Wam dziewczyny silnej woli, może się od Was zarażę:)

11 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Na powietrzu świeżym byłam. Najpierw na targu i dobrze, że wzięłam torbę na kółkach bo z tego niewiele zrobił się spory ciężar. Potem pojechałam z Acerem do szkoły. Chodzimy tam bardziej towarzysko niż edukacyjnie. Ruchu z tego niewiele ale zawsze godzinka łażenia po łące. Szybki obiad i chwila z herbatką. Jeszcze muszę posadzić w skrzynce bratki które nabyłam na targu. Przecież nie mogłam przejść obok.

Wczoraj uskuteczniłam Acerowi sesję foto. Wygląda tak

-od frontu

i od dupy strony :))

10 kwietnia 2015 , Komentarze (4)

Maleńki postęp w moim postępowaniu z sobą. Wykupiłam zajęcia na basenie i byłam już dwa razy. Nie ma już pana Łukasza i prowadzi młode dziewczę. Z Łukaszem ćwiczenia były bardziej różnorodne i intensywniejsze. Trudno, ważne żeby się ruszać.Następny kroczek to będą przeprosiny z orbitkiem. Stoi smutny, zakurzony i czasami za wieszak służy a to wcale nie służy mojej sylwetce. Za to służy wadze która jest w "szczytowe formie" - 98 kg, wstyd pisać i strach myśleć.

Zaniedbałam w ubiegłym roku moje kwiatki i teraz nie mogę wielu odszukać. Dzisiaj byłam chwilę w ogrodzie. Było ciepło więc pracowałam w bluzce z krótkim rękawem. Chyba przesadziłam bo drapie mnie w gardle, może przejdzie.

W niedziele mam gości na obiedzie, bratanek męża z narzeczoną. Przyjadą prosić na ślub i mąż umówił się z nimi w porze obiadowej. Mówiąc kolokwialnie nie leży mi to wcale. Będę musiała odpuścić kolejną lekcję z Acerem. Panienka podobno unika glutenu więc trzeba to wziąć pod uwagę. Nie wiem czemu unika, że chora czy że tak modnie. Teściowa, czyli babcia Bartka uważa, że panienka okręciła go sobie wokół palca. Zobaczymy, ocenimy - okropna jestem jędza.

28 marca 2015 , Komentarze (4)

Odporna jestem bardzo na samokrytykę. Nie ma mnie kto w dupę kopnąć. Papierologia,  delegacje i szkolenia pozbawiają mnie znacznej części czasu wolnego. Ale dzięki szkoleniom mam już pieniądze na Portugalię. Lecę we wrześniu z tą samą Kasią z którą byłam w Hiszpanii. Myślę że będzie równie wspaniale. A dzień dzisiejszy i okoliczne ponure i rozmazane. Święta za pasem a chałupa nie tknięta. Pani Wiesia ( ta od pomocy) jest chora. Może dotrze w tygodniu i choć salon ogarnie. Święta spędzę poza domem - u rodziców i teściowej, więc specjalnie mnie nie boli brak porządków. Kilka wieczorów temu odstresowywałam się. Efekt przedstawiam poniżej.

A dieta i waga? Pomińmy milczeniem. Po świętach!!!!????

Do  Świąt się już pewnie nie odezwę. Wielkanocne buziaki dla wszystkich znajomych.

9 lutego 2015 , Komentarze (5)

Wracam, może Wasze towarzystwo mnie zmotywuje. To co zgubiłam poszło się bujać, to znaczy wlazło na mój brzuch. W spódnice zimowe jeszcze się mieszczę ale w jednej dziś zamek puścił. Kolana mi wysiadają, schylać się nie mogę ale w podżeraniu, zwłaszcza nocnym, trwam. W tym tygodniu nie byłam też z Acerem na zajęciach, zero ruchu. Siedzę za biurkiem przywalona papierami, w pracy i w domu. I jeszcze jakiś kretyn napisał donos do "góry" więc zjechało towarzystwo i wyprowadza ludzi z równowagi. Co mnie spotyka na stare lata. Gdyby nie ta kochana reforma w grudniu mogłabym być na emeryturze a tak to jeszcze rok dłużej. Czuję się stara. 

Poprawiłyśmy  sobie z Kasią(przyjaciółką) dzisiaj humorek i wpłaciłyśmy zaliczkę na kolejną wyprawę urlopową. Tym razem to będzie Portugalia. I to powinna być motywacja do poprawy wyglądu. Tylko trzeba się troszkę zorganizować. Zaczyna się mój sezon delegacjowy więc łatwo nie będzie. Jak chce się zarabiać to trzeba się liczyć z nawałem obowiązków i brakiem czasu. Dziecko zmieniło pracę na lepiej płatną i chyba mu zacznę wystawiać rachunek za wikt i opierunek. Bo dla czego ja zawsze i do wszystkiego mam być pierwsza? Bo sobie ich tak wychowałam. Młode dziewczyny, patrząc po okolicy, nie są już takie głupie.

Nabiadoliłam, nabiadoliłam i nic z tego nie wynika. Podkreśla mi na czerwono, jakąś nowomowę tworzę? Wracam do "kochanej" księgowości. A skończyłam leśnictwo żeby w papierach ni siedzieć.

Buziaki od Acera

16 listopada 2014 , Komentarze (5)

  Poziom cukru na czczo 140. To już nie przelewki. Dostałam jakiś lek który ma to trochę obniżyć. Resztę mam zrobić dietą i ruchem. Nie mogę tylko znaleźć odpowiedniego guziczka żeby te działania włączyć, a właściwie włączyć trochę rozumu. Październik i początek listopada zajęły mi choróbska, ale teraz już nie ma przebacz. Na razie wstrzymam się jeszcze z basenem i poprzestanę na tym zakurzonym sprzęcie co go mam przed nosem. Do stanu z paska mam ze dwa miesiące zasuwania. Na dodatek Święta po drodze. I tyle. Koń by się uśmiał. 

Na razie uśmiał się Acer.

22 października 2014 , Komentarze (5)

Nie jest źle, już nie boli i temperatury nie mam. Jak prawie każda pani domu zwolnienie mam tylko z pracy, więc stoję przy desce do prasowania. Wczorsj obskoczyłam rzeczy męża bo dziś pojechał do sanatorium. Teraz wzięłłam się za resztę i odsortuję letnie do schowania na strychu. Za dużo tych betów, a rozstać się ze starymi nie potrafię.

Przez moją chorobę Acer ma wagary i nudzi się. Jak się nudzi to broi ile wlezie. Dziś dmuchnął mi kawałek mięsa w trakcie robienia obiadu. Wystarczyło, że wyszłam na chwilę z kuchni. Spieszył się z jedzeniem tak, że mało się nie udławił. Dostał manto ale jakoś nie jestem specjalnie wściekła. To jest rasa kochająca surowe mięso i dość żarłoczna. Wciąga migiem swoją michę i pilnuję czy sunia coś zostawi, tak jak na tej fotce.

18 października 2014 , Komentarze (4)

Jestem z tych co to ich choroby się nie imają. Z wiekiem zdarza się to trochę częściej ale bez przesady. Przy tym nie lubię zwolnień bo tylko zaległości powstają w robocie. Lekarz "ostatniego kontaktu" szkolony, przez lata, zaczyna od pytania: A tym razem zwolnienie pani weźmie? Łaziła z kaszlem i katarem od początku października ale we wtorek zwolnienie przyjęłam z pokorą. Od środy oczywiście bo przecież jeszcze muszę w pracy pozamykać sprawy. Podreptałam do domu i wpadłam na głupi pomysł mierzenia temperatury. Od tego 38,9 zrobiło mi się jeszcze gorzej więc wlazłam do łóżka. A wieczorem i w nocy  bolało mnie wszystko, bo ile można leżeć. Rano odkryłam rumień od połowy przedramienia do pachy. Docisnęłam czy ki czort. Wieczorem pod łokciem zaczęło coś wyłazić. Diagnoza rodzinna: róża lub półpasiec. Fajnie, od poniedziałku miałam szkolić ludzi na drugim końcu Polski. W czwartek do lekarza po prawdziwą diagnozę - półpasiec(na łokciu;)) i dawaj odkręcać szkolenie. 

Więc siedzę sobie w domku i nawet już lepiej się czuję,  tylko strup się rozłazi po ręku. Może uda mi się trochę zaległości nadrobić. A, ubyło mnie przy tym trochę ale jak zacznę sobie w domku dogadzać to mam spore obawy, że przybędzie. W związku z powyższym Acer ma wagary bo chodzimy ostatnio do szkoły.

Ostrzegam Was dziewczyny, dbajcie o siebie bo Was pokarze jak mnie. Buziaki