Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44585
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 lipca 2019 , Komentarze (6)

Wchodząc na telefonie na vitalię od dwóch dni wpada mi od razu zdjęcie porównawcze .

Tak dopiero dzisiaj się przyjrzałam tym zdjęciom i dotarło do mnie jaką widać różnicę choć to tylko symulacja - własne ego mi pogłaskało .

Wczoraj pisałam ze treningi zawieszam do odwołania .

I co - i gu.....  .

Przespałam całą noc na wspomagaczu . Jak oczy otwarłam noga nie bolała i zamiast się tym stanem delektować adidasy na nogi .Po prostu chyba mi już rozum odebrało .

Super było tylko przez 45 min .Reszta czasu to walka samej z sobą żeby do domu dojść .

Ja się chyba popłacze(szloch) jutro sobota a ja mam w domu siedzieć ?

Chyba przywiozę Edytę będę miała zajęcie a dziewczyna będzie szczęśliwa że do babci przyjechała .Była zrobić zdjęcie u fotografa tak się wzruszyłam jak je zobaczyłam .

Czas ucieka niemiłosiernie .

Dopiero co była taka malutka .A za chwile na weselę będę musiał się szykować :D.

A to moja zupka z fasolką załapałam się tylko na jeden talerz chłopaki zjedli  cały garnek.

Siedzę sobie  teraz robię wpis ,popijam drinka  i oglądam jednym okiem Kuchnie + .

Trybiki w głowie mi się włączają bo same pyszności tam gotują więc chyba zamienię sobie jutrzejsze góry na kuchnie ,Z pewnością coś fajnego z tego wyjdzie .

           SPOKOJNEGO I RELAKSUJĄCEGO WIECZORKU WAM ŻYCZĘ (alkohol)

11 lipca 2019 , Komentarze (8)

Tak więc doigrałam się .Na chwilę obecną jedynie co mogę zrobić to zapomnieć o moim chodzeniu ,no chyba że w tempie emerytki z balkonikiem .

A zaczęło się tak niewinnie .Śmiałam się że jak stopa przestała boleć to tak dla równowagi w drugiej nodze piszczel się odzywa .

Na chwilę obecną już do śmiechu mi nie jest .

Ból dosięga już kolana .Po wczorajszym marszu- do domu nie mogłam wrócić choć i tak było krócej .

Do końca zmiany nie mogłam dotrwać .Bo wiecie że w robocie to jak mam drugi trening .

Na dziś i jutro wzięłam urlop mam nadzieję że odpoczynek mi pomoże bo efektem bólu jest raczej brak możliwości regeneracji skoro znowu nie śpię .

Dwadzieścia dwie godziny na nogach na dobę to raczej hardkor .

A na talerzu gdzie się da fasolka szparagowa .

W garnku jeszcze zupka ale to już jutro -trzeba się świeżej najeść puki można .

Tak samo jak bobu .

Troszkę nas tu w Bielsku deszczem straszy- temperatura jak na jesieni a ja na grzyby czekam , żebym się tylko w tym roku nie przejechała na ich braku bo na wigilię będzie hi hi zupa cebulowa .

                 TRZYMAJCIE LINIE BO UPAŁY POWRÓCĄ :D

8 lipca 2019 , Komentarze (5)

No i stało się nieuniknione po dzisiejszym marszu moje stare  gacie powiedziały -żegnamy się .Choć już w dużej mierze były za duże to jednak do lasu wygoda najważniejsza .Jedyna możliwość reanimacji to porobienie sobie hi hi  tak modnych teraz dziur tam gdzie ich jeszcze nie ma .Marsz zaliczony .

Stopa nadal boli choć znacznie mniej a  żebym nie odwykła od niewygody w drugiej nodze zaczęła boleć piszczel .Po prostu wiem że żyje .

A oto moja zmiana garderoby .

Hi hi jak to pięknie wygląda takie namacalne dowody moich starań .

Tylko dziurek w pasku mi już brakło .

Ja tych spodni nie wyrzucę ja się Wam w nich pokarze po uzyskaniu celu .

        WYŚPIJCIE SIĘ DZISIAJ ZA MNIE :D ZACZYNAM ,, UKOCHANE NOCKI "

7 lipca 2019 , Komentarze (4)

Przez prawie tydzień nie robiłam wpisów od niedzieli do prawie piątku nie czułam się najlepiej jednak w żaden sposób nie mogłam określić co mi tak naprawdę jest .

Myślę że było to zwyczajne przygnębienie i na szczęście już minęło .

Ale żebym nie miała za kolorowo nabawiłam się kontuzji stopy i to raczej nic nowego a raczej odezwała się stara kontuzja .

Jakieś półtora roku temu wylądowałam na l4 z powodu bólu stopy .

Oczywiście jeden lekarz drugi lekarz ,ortopeda jeden i drugi wszystko prywatnie bo terminy z kosmosu zaczerpnięte .Rentgen ,tomograf i nic .

Jeden lekarz widział złamanie śródstopia ,drugi pęknięcie a kolejny nic nie widział .

Jeden z nich określił to jako syndrom żołnierza tzn takie bóle bez konkretnej kontuzji mają żołnierze którzy dużo chodzą .A moje buty robocze z blachami na przodzie i kilometrami które pokonuje na zmianę stopę musiały przesilić .

A teraz czuje że moja stopa woła znowu o pomoc .Chodząc na moje marsze w tym tygodniu zaczęłam wybierać jak największą ilość asfaltu bo na kamieniach w lesie stopa jest mało sprawna i ból się nasila .

Jeszcze wczoraj miałam solidne postanowienie że w niedzielę  nigdzie nie idę tylko odpoczywam .No właśnie ale to było wczoraj bo dzisiaj rano ledwo oczy otwarłam pierwsza myśl idę w góry .Stopa posmarowana tabletki przeciwbólowe do plecaka i w drogę .

Miało być schronisko i obiadek  jednak chyba resztki zdrowego rozsądku wzięły górę .

Ja już nie potrafię w domu siedzieć w wolny dzień , nie wiem co się będzie musiało stać żebym na kanapie została .

Zdjęć posiłków nie robię za cały tydzień mam tyle .

1 Wczorajsze sprzątanie lodówki .

2 Omlet z pomidorem , szparagami i parmezanem .

3 Panierowany seler i pierś z kurczaka z dodatkami .

Od jutra nocki czyli tydzień wycięty z życiorysu mam na myśli mój brak snu .

 Za dwa tygodnie zaczynam urlop na który pomysłu nadal nie mam .

Chyba zatankuje auto po sam korek i pojadę byle gdzie - byle by daleko od domu .

2 lipca 2019 , Komentarze (15)

Ciut inne miałam wyobrażenie o podsumowaniu dwóch miesięcy .

Jednak doskonale sobie zdaję sprawę z tego że ostatnio raczej odpuściłam .

Waga nigdy mi nie wzrasta a stoi w miejscu lub pomalutku spada .

Z której strony bym nie popatrzyła to i tak jestem w lepszym położeniu niż dwa miesiące temu .

Moja waga z dzisiaj .

Matematyka nie kłamie -straciłam 8.4 kg .Jestem zadowolona (impreza)

Niby moja aktywność fizyczna to nic takiego ale mi z nią  świetnie i jestem dużo sprawniejsza .Od niedzieli nie czuję się najlepiej zresztą widać to po wpisie .

Jak tylko mi się polepszy będę odrabiać aktualną niemoc .

Podsumowanie moich treningów .

Pomimo że się nie udzielam bardzo Wam dopinguję i trzymam za Was kciuki .

W kolejnym miesiącu bardziej się postaram :D

                

29 czerwca 2019 , Komentarze (8)

Już na początku tygodnia obmyśliłam sobie plan wycieczki z Edytą po górach .

Jak na razie jest bardzo chętna ale jak to dziecko może ją to szybko zniechęcić .Teraz wyznacza sobie cele i próbuje je realizować jednak bez żadnych atrakcji po drodze może mi kiedyś powiedzieć że wszystkie górki i szlaki takie same i ona woli w domu zostać .

Tak wiec dzisiaj odpuszczona wspinaczka po stromym stoku a wyjazd na Szyndzielnie kolejką gondolową .Nigdy takiej na żywo nie widziała nie mówiąc o przejechaniu się nią .

Po drodze zaliczony tor saneczkowy i wieża widokowa  była w siódmym niebie .

Kolejne schronisko zaliczone - Szyndzielna .Zupełnie inne niż na Błatniej bo z kamienia .

Zdjęcie nie moje a ściągnięte z internetu .

Kolejny przystanek Błatnia .

Po drodze widoki całego Beskidu .

Prowiant na drogę oczywiście zabrałam i tym razem również gotówkę żeby karty menu tylko nie oblizać .Obiad w drugim schronisku czyli Błatnia .

I nie chcę słyszeć że nie dietetyczny bo myśmy dzisiaj  na taką rozpustę w pełni zapracowały .Do tego wpadły lody .

Nasza dzisiejsza  trasa .

Jesteśmy zmęczone ,jednak zadowolone .

Jadąc kolejką, nie wiem czemu wypaliłam -polecisz szybowcem -jasne .

I to nasz następny cel ,oczywiście zaraz po spaniu w schronisku -wakacje są długie .

Jutro odpoczywamy .

W planach tylko pizzeria , dostałam zaproszenie .

                POGODNEJ NIEDZIELI = DLA AKTYWNYCH =REGENERACJI :D

  

28 czerwca 2019 , Komentarze (4)

No tak się czasem zdarza że nawet mi go brakuje i własnie dzisiaj znów mam taki dzień.

Pewnie chcę za dużo zrobić a czas nie stoi w miejscu .

Marsz zaliczony z dwoma aplikacjami .

W pracy krokomierz się nie sprawdził - GPS w otoczeniu blaszanych hal nie daje razy 

nadrabia braki i nalicza nawet siedzenie w kibelku .

Wczorajszy i dzisiejszy  obiad to łazanki .

Szykuję się  na jutrzejszy dzień .Edyta już dzisiaj przyjeżdża więc zaraz z rana w drogę .

Rozpiszę się jutro po wycieczce .

W WEEKEND NIE ODPUSZCZAĆ BO W PONIEDZIAŁEK SIĘ WAŻYMY :PP

27 czerwca 2019 , Komentarze (7)

Na treningu testowanie aplikacji - kontra aplikacji .

Endomondo i Zeopoxa .

Oto wyniki Endomondo .

Zeopoxa .

Uwielbiam taka zabawę .

Czas - praktycznie ten sam .

Dystans - tak samo drobniutka różnica .

Średnia prędkość - prawie taka sama .

Maksymalna prędkość - tu już różnica znaczna

ENDOMONDO -10.59     ZEOPOXA - 6,5

Kalorie - tutaj już nie wiadomo komu wierzyć różnica 358 kcal -ustawienia wagi i wzrostu takie same 

Oczywiście aplikacja zainstalowana ze względu na mierzenie kroków -ustawiona na czułość średnią -wyszło 15089 .

Druga  tura pomiarów dziś od 14-22 bardzo jestem ciekawa co mi też pokaże ile ja faktycznie się w pracy ruszam .

Jeśli któraś z Was ma zainstalowana aplikację do mierzenia kroków i uważa że jest w miarę wiarygodna proszę o podanie jaka to aplikacja .

Wczorajsze posiłki .

Śniadanie widziałyście wczoraj ,

Obiad - pierś z kurczaka , warzywa na patelnie + dodatki .

Deser - lody z mrożonymi owocami ,syrop daktylowy ,bita śmietana .

Kolacja - pomidorki ,papryka ,oliwki , feta ,sałata + sos jogurtowo  czosnkowy .

Jeszcze tylko dwa dni i znowu mamy weekend ,nóżkami już przebieram bo górki wołają .

                   SPRAWNYCH WIATRAKÓW WAM ŻYCZĘ :D

26 czerwca 2019 , Komentarze (9)

Na pierwszy rzut bardzo Wam dziękuję za wczorajsze komentarze i wsparcie jednak mam jedno ale .Ja nigdzie nie napisałam że biorę rozwód ,nie napisałam że wczasy mężowi mam finansować ani też nie napisałam że jedzie z kochanką .Cenie sobie Wasze uwagi i wskazówki ale proszę mi propagandy nie siać z góry za wyrozumiałość i zrozumienie  dziękuje .

Choć jeszcze wczoraj dzień kiepskawy to dziś od samego rana optymizm mi powrócił ,nie potrafię niektórych sytuacji zaakceptować ze stoickim spokojem chwile załamania z pewnością jeszcze powrócą jednak jak to się mówi - czas leczy rany .

Jedno załamanie przeżyłam i po odbiciu się- do drugiego nie dopuszczę .

I jak w temacie .

Waga mi się zmienia  ,figura zaczyna wyglądać inaczej , więc i priorytety ulegają zmianie .Z kasy będzie trzeba wyskoczyć ,nowe ciuchy kupić lub wygrzebać stare i sprawdzić do czego już się wcisnę i na koniec  poznać jakiegoś przystojnego chirurga plastycznego  który grawitacje hi hi odwróci .

Jednak za nim to nastąpi codzienne treningi na czele listy .

Dzisiejszy zaliczony 

Jak tylko upały zelżeją mam zamiar dystans  wydłużyć .

Z jedzeniem nadal kiepskawo czyli mogłabym nie jeść wcale jednak rozumu mi słonko jeszcze nie wypaliło .Dzisiejsze śniadanie .

Reszta wątróbki zawinięta w tortille .

Do pracy dziś nie idę więc obiad na etapie planowania .Dziś się lenie przy wiatraku .

                   PRZETRWANIA  DZISIEJSZEGO UPAŁU WAM ŻYCZĘ :D

.

25 czerwca 2019 , Komentarze (8)

Ja chyba będę musiała sobie poszukać jakiegoś psychologa bo chyba przestaję sobie radzić z emocjami .Popadam z jednej skrajności w  drugą skrajność i nawet mój wrodzony optymizm zaczyna mnie zawodzić .

Wczorajszy dzień zaraz z rana .

Wiadomość od mojego męża .Wpłać mi zaliczkę na wczasy nad morzem i podane wszystkie dane wraz z terminem .

Termin -koniec mojego urlopu .

Szlag mnie trafił , dostałam takiego agresora że nawet pies przede mną uciekał .

Ja się nie poznaje jakieś pierwotne instynkty we mnie wstąpiły .

Oczywiście cała sytuacja miała wpływ na cały mój wczorajszy dzień .

Jeszcze dwa miesiące temu zjadła bym lodówkę ze światłem i farbą zewnętrzną  a wczoraj wywrotka w przeciwnym kierunku .Moje menu .To dzisiejsza rekonstrukcja .

Śniadanie ,drugie śniadanie ,obiad ,kolacja .

Nic dodać nic ująć Bułkę jadłam dwie godziny ,wody wypiłam dwa litry . 

Waga mi się chyba zepsuła bo to co mi dzisiaj pokazała to mi się w głowie nie mieści

weryfikacja wagi jutro .Pomimo wszystko treningi zaliczone i to już raczej dla zabicia czarnych myśli w otoczeniu ciszy i zieleni .

Nadal jeść mi się nie chce -dziś raczej zdrowy rozsądek zadecydował o tym że zjadłam choć męczyłam się potwornie 

Ryż ,wątróbka drobiowa w sosie i pomidorki .

Na domiar złego myśląc o temperaturze jaka mnie czeka dzisiaj w pracy na drugiej zmianie to ręce mi z bezsilności opadają .Będzie grill z termoobiegiem .

TRZYMAJCIE SIĘ DZISIAJ KOCHANE BUTELEK Z WODA :(