Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44585
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2019 , Komentarze (15)

Dzisiejszy poranek wcale nie zachęcał do wyjścia w góry ale skoro słowo się rzekło trzeba było się pozbierać bez względu na obfite zachmurzenie -zawsze zawrócić można .

Teraz już wiem że kropla deszczu nie spadła momentami słońce nas przypiekało  a momentami kurtki trzeba było ubierać .

Śniadanie zjedzone ekwipunek na drogę przygotowany .

Chyba nie trudno zgadnąć które czyje jest .

Prowiant spakowany ,woda zabrana ,za płotem endomondo włączone .

I powiem Wam Edyta się zakochała w tej aplikacji tak samo jak w mapach google .

Ją bardziej zachwycało co aplikacje pokazują niż widoki ,mam na myśli ilość kilometrów które przeszła choć pod koniec to już szukała hi hi drogi która pokazuje jak najmniej kilometrów do domu .Do schroniska w końcu dotarła ,była taka szczęśliwa .

Zaliczone nie tylko schronisko ale również Ranczo które jest tuż za rogiem .


W planach miałyśmy obiad ale niestety tylko oblizałyśmy meni -płatne tylko gotówką .

Kawa zaliczona ,lód wylizany , relaks  odhaczony w drogę powrotną .

No i oczywiście nie była bym sobą żeby trasy nie zmienić .Nawet Edyta pomysł zaakceptowała -po co ma drugi raz oglądać to samo co już dzisiaj widziała .

Nasz dzisiejszy dystans.

Pomysł był świetny , jej radość w oczach jak jej pokazywałam szczyty które przeszła nie mogła uwierzyć że dała rady .Wracając tą samą drogą nie widziałaby tego .

Jednak moja radość dość przygasła bo Edycie teraz priorytety się zmieniły .

Było zobaczenie schroniska a teraz jest kiedy będziemy w nim spały .

Po oblizaniu meni dyskusja co na obiad , oczywiście w tempie ekspres .

A w domu znowu niespodzianka obiad gotowy .

Pierwsze zdjęcie- śniadanie -dorsz z puszki z dodatkami ,

Drugie - obiad - ziemniaczki młode ,jajko + sos koperkowy .

Trzecie -oscypek z miodem i orzechami włoskimi -Polecam .

I tak dla jasności te które mnie czytają na bieżąco to się chyba domyślają że dwa dni obiadów pod rząd przygotowanych przez mojego męża to obiady dla Edyty gdyby jej nie było to ja bym mogła czyste garnki lizać .

Podsumowując ,kolejny dzień na piątkę z plusem .

A moje odchudzanie no cóż waga spada w takim tempie że na boże narodzenie może cel uzyskam .Hi hi ale jo jo nie będzie .

Wymówek i wykrętów nigdy nie szukam -tak mi się ostatnio przy spało .

                 JESZCZE PARĘ GODZIN RELAKSU MAMY :D KORZYSTAJMY

              

22 czerwca 2019 , Komentarze (10)

Patrząc dzisiaj na prognozę pogody i fakt iż rano z nocki wróciłam dzisiaj tylko wycieczka z Edytą -schroniska chyba nie zwala , poczeka do jutra .

Wybrać się z nią z domu w sensie -wstawaj idziemy -to nie na moje nerwy .

Ja się na wczasy krócej pakuje niż ona szykuje na zwykły spacer .

Moja logistyka legła w gruzach .Jak już się udało ,szybko mi ręce opadły .

Trzy kilometry w nogach .Babciu odpoczniemy ?I to nie dlatego że zmęczona była tylko tam lody sprzedawali i hamaki wisiały .

Edyta się z lodem bujała a ja żałowałam że sobie małe piwo kupiłam bo to jednak nie moja bajka .Tyle że zimne było .Koniec bujania -idziemy .

Dokładnie dwieście metrów znowu przystanek .Stoisko z oscypkami ,miodami itd .

I tu Wam powiem że dziewczynie wdzięczna byłam że mnie tam zatrzymała .

Fanką miodów jestem mam ich dużo ale ciągle mi mało i rzadkości szukam .

I znalazłam -MIÓD MNISZKOWY  -inaczej miód majowy -to miód bardzo trudno dostępny i oczywiście nie taki tani .I o ironio z pasieki którą znam .Z kasy wyskoczyłam ,oscypki kupiłam i w końcu idziemy .

Trzysta  metrów dalej -babciu a może skosztujemy tego miodu tu jest ławka -I w tym momencie zaczynam siwieć ,bo do domu to my za tydzień dojdziemy .

I ja wam proponuję -oscypek z miodem to cud malina -Przystanków takich było w tej odsłonie wiele .

Na każdym kroku mamy tutaj jakąś rzeczkę czy potoczek które spływają do zbiornika retencyjnego .I jak tu przejść i nóg nie zamoczyć .

Ja już z natury mam wysokie ciśnienie ale jak już wodę słyszałam to mi ciśnienie rosło jeszcze bardziej .Jakimś cudem udało się przejść parę kilometrów..Pytam jesteś zmęczona -nie ani troszkę .Dwieście metrów -babciu może usiądziemy i coś zjemy nogi mnie bolą .Bierzemy poprawkę ja robię dziesięć kroków ona dwadzieścia pięć w podskokach . I oczywiście te nieustające pytania ,zagadki i bajerowanie o niczym .

Pod mostem się moczyła ale spokoju jej nie dawało że zbiornik ogrodzony wstępu nie ma i że to niesprawiedliwe że zakaz kąpieli jest .

Trasa krótka ale czas trwania na piętnaście  kilometrów choć i tak na postojach ją wyłączałam .

Na koniec naszej wyprawy decyzja -obiadu nie robimy kupujemy węgiel robimy grilla .

Węgiel kupiony ,wchodzimy do domu a nasza kiełbasa na patelni usmażona leży mąż obiad zrobił - z grilla nici .

Tak wiec była pieczona kiełbaska z cebulka ,ziemniaczki i pomidorki .

A zdjęcie obok to moje śniadanie -kanapka z dodatkami ,marynowany śledż + inka .

Dzień uważam za udany pomimo lekkich zawirowań .Łącznie nie było nas prawie pięć godzin .Na szczęście na trasie dom schronisko nie ma sklepów , lodów i ławek .Tak więc jutrzejszy dzień będzie wyglądał znacznie lepiej w moich oczach bo dla Edyty dzisiejszy był i tak super .

MAM SUPER WNUCZKĘ :D AKTYWNEGO WYPOCZYNKU WAM ŻYCZĘ 

21 czerwca 2019 , Komentarze (13)

Na pierwszy rzut - SPAŁAM JAK NIEMOWLĘ 10 GODZIN (smiech) .

Jak wstałam to świat od razu wyglądał lepiej .

Jak Wam wczoraj wspomniałam jest u mnie wnuczka ,obiecałam jej że pójdziemy do schroniska bo nigdy nie była i chce zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi .

Pierwsze podejście miałyśmy już wczoraj ,drugie dzisiaj -obie wyprawy nieudane w sensie nie dotarłyśmy do celu pogoniła nas burza .Jednak taki spacer zaliczam jako mój trening a Edyta również zadowolona że nie siedziała w domu .Ha dzisiaj loda też dostała .

Prędzej czy póżniej do celu w końcu dotrzemy , dziś pomoczone tylko nogi i szczęście na jej buzi że ma zajebistą babcie 

Wyprawy z Edytą maja dwie strony medalu .Z jednej strony super że chce iść , że po drodze nie miałczy i nie narzeka tylko cieszy się chwilą .Z drugiej strony ja przy niej osiwieje jej się buzia nie zamyka .Ona ciągle gada i gada i jeszcze raz gada .

Jedynie w domu troszkę spokoju bo potrafi się sobą zająć .Czyli oględnie rzecz ujmują ,telewizor na zmianę z laptopem i pomocą w kuchni przy gotowaniu .I ja się na to godzę bo jedynie u nas może odpocząć od siostry ,która jest taka sama jak ona z tym gadaniem .

Nasze dzisiejsze posiłki .

Na obiad spagettti -sos robiła Edyta .Przekąski orzechy i ciastka pochłonięte przez Edytę .A koktajl taki bajerancki dla zabawy -truskawkowy z syropem z daktyli .Śniadanie moje ona pomidorów w takiej postaci się nie chwyci .

Mam nadzieję że pogoda nam się poprawi i biedne dziecko schronisko w końcu zobaczy .Troszkę Was poczytam bo mam zaległości i mam nadzieję że tu już same chudzinki tylko ja hi hi  jakoś w tyle teraz zostałam .Dziś ostatnia nocka - mobilizacja od niedzieli .Ja też będę chudzinka tylko hi hi  nie wiem kiedy :D .

20 czerwca 2019 , Komentarze (3)

Dziś zamiast do pracy idę spać .

Od poniedziałku rana czyli godziny 6 z minutami do chwili obecnej czyli  czwartku godzina 21.15 przespałam około 9 godzin .Mam nadzieję że się  dzisiaj wyśpię.

Skoro nie śpię to co - to  automatycznie więcej jem .I to nie z głodu a dla zabicia czasu .

.Znieczulenie nie działa (alkohol) ,Jakbym wodę piła .

Wnuczka hi hi przyjechała do nas na jedną noc - czytać wprowadziła się nie wiem do kiedy .Miało być gotowanie była wyprawa na Błatnią do schroniska .

Burza nas pogoniła schroniska nie było tylko desery lodowe w Jaworzu .Wpis byle jaki i byle jako się czuje .Ale pamiętacie ja to wszystko nadrobię .

                        KOLOROWYCH SNÓW :D.

19 czerwca 2019 , Komentarze (5)

W życiu nie przywyknę do nocek .Znowu wegetuje a nie żyje .Brak snu działa na mnie bardzo destabilizująco .Brakuje mi  sił i chęci na wszystko .Jeszcze w poniedziałek i wtorek zmobilizowałam się na marsz jednak dzisiaj  już odpadłam -jest mi wszystko jedno .

Jem w tym tygodniu w cudzysłowiu byle co , zdjęć nie robię bo nie ma się czym chwalić najchętniej zapadła bym w sen zimowy .W niedziele obiad gotował mój syn coś w rodzaju chili concarne .

Z niego byłby dobry kucharz jednak zapędów nie ma takich jak ja w jego wieku .

Jutro wolne więc szansa na sen bardzo duża , może chęci na gotowanie znajdę tym bardziej że dzisiaj przyjechała Edyta i jak w banku będzie wymyślać .

Oczywiście na jej przyjazd się przygotowała w następnym wpisie Wam pokarze .

Troszkę Was czytam choć nie udzielam bo mi ciężko myśli zebrać .

Będąc ostatnim razem w lesie poszłam w miejsce gdzie chodziłam lata temu i przeżyłam szok jakich spustoszeń poczyniła tam woda spływająca ze stoku .

A tak wyglądało przedtem .

Czas mi ucieka - zamiast do wyrka zaczynam się szykować do roboty .

                                   KOLOROWYCH SNÓW (szloch) 

                                   JUTRO BĘDZIE MI LEPIEJ 

16 czerwca 2019 , Komentarze (8)

Pogoda u mnie dzisiaj była super , temperatura znośna więc tak jak obiecałam w zeszłą niedzielę tak dzisiaj zrobiłam .Śniadanie zjadłam ,kawę wypiłam i do lasu .

Jajecznica ze szparagami + kanapki .

Znów porwałam się z motyką na słońce ale było warto .Obeszłam szczytami całą naszą dolinkę w której znajduje się zapora .

Pierwsze zdjęcie i pasmo z tyłu .Tamtędy szłam .Słonko świeciło wiaterek wiał i tak z jednej strony mnie przypaliło z drugiej  zjarało .Załamanie pogody w górach przeżyłam na jednym ze szczytów omal zawału nie dostałam jak burza się zaczęła .Uwielbiam burzę potrafię stać przed domem i jak w hipnozie oglądać wyładowania .Jednak burza w takim miejscu jak byłam -stracha miałam .Troszkę deszczem mnie postraszyło ale po dwóch godzinach konkretnie do dupy dolało .

W schronisku obiad zjadłam i spacerkiem do domu .O dziwo dziś na Błatniej ludzi jak na lekarstwo chyba wszyscy na basenie .Dziś odbywały się tam zawody trasa prowadziła chyba z Jaworza aż do Brennej -MARATON ROWEROWY .Słabo mi się od patrzenia robiło jak na tych rowerach zasuwali .

Ha no i droga do domu , na pionowy stok się dzisiaj nie porwałam choć zapędy miałam .

Zejście przyzwoite z niespodzianką .

Na środku drogi znalazłam gniewusa a kawałek dalej gołąbek jednak został w lesie .

A teraz taka ciekawostka ,chyba wszyscy ten kwiatek z lasów kojarzą nie pamiętam jak się nazywa ale w życiu bym nie pomyślała jakie to cudo w środku dzwonka .

Ja się tym kropeczkom  w środku nie mogłam napatrzeć .Wiedziała któraś ?

Bo ja do dzisiaj nie .

A oto mój dzisiejszy dystans .

Ja się aż boje jutrzejszego poranka , Choć stopy to ja już dzisiaj gdzieś tam zgubiłam . I teraz twierdze że zdecydowanie   mam złe adidasy na takie wyprawy .To było warto -  bo było zajebiście . 

POGODNEGO WIECZORKU

A ŻE SPALIŁAM DZISIAJ W NADMIARZE 

PEŁEN RELAKS (alkohol) BEZ WYRZUTÓW SUMIENIA 

PS .W kadrze mi się nie zmieściło .

Różnica wysokości 1363m .czasem prawie na czworaka :D

15 czerwca 2019 , Komentarze (20)

Wczoraj lekko się podłamałam i niema to nic wspólnego z odchudzaniem a raczej jego braku od prawie dwóch tygodni ,Utknęłam na wadze 79 kg jednak jak dla mnie to same wiecie nie tragedia .

Podłamałam się wczoraj z powodu ilości wyrzuconego jedzenia .

Tak na oko to trzy dni żarcia dla nas trzech poszło do kosza .

Jadę na większe zakupy raz w tygodniu wchodząc do sklepu mam milion pomysłów na gotowanie i oczywiście tak samo było ostatnim razem .

Jednak nie wzięłam pod uwagę faktu że zrobią nam się w kraju tropiki i najzwyczajniej w świecie z moim nadciśnieniem i problemem z żyłami ja nie będę master szef tylko zwykła dętka .

Pomimo świadomości że niektóre produkty nie mogą leżeć w nie skończoność nie było na mnie bata żeby je przerobić .

No i wczoraj plułam sobie w brodę i prawie płakałam nad koszem na śmieci .

Szkody można by  zminimalizować gdyby moje chłopaki zdrowej żywności nie traktowali jak arszeniku ale no cóż .Dla nich pieczywo jak jest ciemne to jest trujące a warzywa to ja muszę w posiłkach dla nich przemycać jak dzieciom w przedszkolu bo im szkodzą .

Moja lodówka pamięta tamten wiek i możliwości również ma ograniczone .

Marzy mi się taka .

Już ze trzy razy byłam w sklepie gdy moja lodówka zawodziła ale zakup zawsze odkładałam bo to co mi się podobało kosztowało od 7 do 9 tyś.Więc tylko oczy nacieszyłam i na tym się kończyło .W oblizywaniu się jestem już mistrzem .

Choć czasem wydaje mi się że z moimi zapędami kulinarnymi to ja powinnam kupić sobie takie cudo .

Podsumowując -ja taka gospodarna , taka oszczędna tak dupy dałam że chyba to już pod depresje u mnie  podchodzi .

Ale no cóż ja lekcję zapamiętam na długo .

Ze spiżarki do kosza nic nie poleciało -trzecia wojna światowa może wybuchnąć - tak twierdzą moje dzieci .

Do odchudzania i treningów powracam jak temperatura będzie znośna .

  DLA CIERPIĄCYCH W UPAŁY -POGODY DUCHA 

    OCHŁODZENIE W KOŃCU NADEJDZIE :D

12 czerwca 2019 , Komentarze (22)

Nie ważne ile zaangażowania wkładamy w to  aby stracić na wadze .Niektórym cały proces nie przysparza żadnych problemów innym spędza sen z powiek .

Do puki waga spada każda z nas jest zadowolona -jedna więcej  , druga mniej ale zadowolona .

Każda w pewnym momencie zderza się ze ścianą -waga się zacina i ani drgnie .Przychodzi frustracja ,załamanie wszystko szlak trafia i po odchudzaniu .

I jak w tytule - chyba  wszystkie z Was to zdjęcie widziały .

Jednak pomimo że widziały to chyba nie zakodowały .

Półtora tygodnia temu pisałam podsumowanie miesiąca -efekt super .

Jednak od tego dnia na wadze tylko 0.2 kg mniej .

Ważąc się na mojej starej wadze moja frustracja sięgnęła by chyba zenitu .

Fakt w tym tygodniu na marsze nie chodzę bo temperatura mnie wykańcza jednak ruchu to ja mam dość .

To osiem godzin mojej pracy .

Jednak aktualnie ważę się na mojej hi hi  ukochanej zabawce i frustracji nie ma.

Załamania też nie ma i odchudzać się nadal będę .

Za każdym razem jak wchodzę na wagę bardziej mnie interesuje spadek tkanki tłuszczowej i wzrost tkanki mięśniowej .A sama waga nie ma mocnych w końcu ruszy z miejsca .I codziennie widzę jak procentowo tłuszczyku ubywa a mięśni mi przybywa .

Dlaczego obrazek wstawiłam i o tym pisze ?

Bo nie każda taką wagę jak ja ma - to tak dla przypomnienia :D.

                      

9 czerwca 2019 , Komentarze (5)

Dziś wyjątkowa pogoda , pomimo iż skwar z nieba się leje to wiaterek wszystko równoważy .W lesie pięknie - człowiek psychicznie odpoczywa i ładuje baterie .Dzisiaj już mnie nie poniosło tak jak tydzień temu , dystans krótszy ale do domu doszłam bez problemu ,Autobus nie był potrzebny .

Jeśli pogoda dopisze w następną niedziele to ja się wybieram w góry na cały dzień jednak raczej spacerkiem .Nie mogę się napatrzeć tych widoków .

Nie wiem dlaczego zaraz po śniadaniu wzięło mnie takie spanie że do wyrka ponownie wskoczyłam i powodem chyba było to co zjadłam .A zjadłam tosty z pieczywa pszennego z szynką z indyka ,żółtym serem i pomidorem .Nie jem takiego pieczywa , więc to jedynie racjonalne dla mnie wytłumaczenie takiego osłabienia po posiłku .

A że w lesie było intensywnie więc obiadu nie było tylko był grill .

Bez żadnego poczucia winy i z pełna premedytacją - zjadłam kiełbaski razy  dwa i popiłam piwem - tylko że bezalkoholowym ,niestety nadchodzący tydzień pobudka o czwartej rano ,procenty odpadają .

Aaa na wczorajszych zakupach kupiłam sobie jeszcze ulepszacz samopoczucia .

Tak wiec teraz tylko szybki prysznic ,zaciągam roletę , zapalam świeczki zapachowe i się relaksuje wspominając zajebisty dzień .

                  POGODNEGO WIECZORKU WAM ŻYCZĘ :D

8 czerwca 2019 , Komentarze (4)

Tydzień ciężki ,dobę miałam za krótką .Jedyny plus że spałam dobrze co dla mnie jest nowością .Podsumowanie czwartek ,piątek .

Ruch zaliczony .

Hi hi śmiałam się że dostałam łapówkę oto ona -dostałam szczupaka .

I to dwa obiady z niego zrobione .Jeden z warzywami na patelni ,drugi z surówką -marchewka z ananasem .

W pracy to ja raczej nie jestem głodna bo o jedzeniu nie myślę ale zachcianki mam .

Belvita znacznie smaczniejsza od mojej ostatniej wpadki z cudem zza szyby .

Moje ostatnie śniadania .

1-Wszystko z patelni grilowej Bunc ,boczek wędzony ,papryka ,pieczarki + pomidor .

2-Omlet z pieczarkami ,szynką i buncem + pomidor .

3 Kanapka z inką -to co widać .

Dzisiejszy trening pomnożony razy dwa ,dla odmiany w południe zamiast jechać samochodem poszłam na nogach .

A poleciałam do hurtowni z bielizną kupić biustonosz i powiem wam że tam nie mają luster wyszczuplających .Gały mi wypadły dwa razy .Raz jak się w tym lustrze zobaczyłam  - no jednak dużo pracy jeszcze mnie czeka   a drugi raz jak zobaczyła rozmiar który mi pani przyniosła ,H-80 .Ja chyba muszę do skarbonki zacząć wrzucać na nowe cycki jak dojdę do wagi docelowej .Hi hi grawitacja zrobi swoje .

Ale tak się zaczynam zastanawiać .

Co lepsze ? 

 Być otyłą  i gładką ?

Czy może szczupłą i pomarszczoną?

Chyba to muszę rozważyć .

                             POGODNEJ NIEDZIELI WAM ŻYCZĘ :D