Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44599
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 czerwca 2019 , Skomentuj

Ja sama w to nie wieże w tym tygodniu śpię jak dziecko ,można by mnie ukraść a ja bym się nie obudziła .Uda nie bolą - teraz dla odmiany mam zajebistego siniaka na kolanie .Orła wywinęłam wczoraj aż mroczki w oczach zobaczyłam .Po ciemku przez pniak przepadłam jak do garażu leciałam ciekawe tylko kto lampę wyłączył - chłopaki  jak mnie zobaczyli w drzwiach - to chyba ze strachu - nikt się przyznać nie chce .

Czasu mi do południa brakuje bo się budzę po siódmej lub przed ósmą , do czego raczej nie jestem przyzwyczajona - ja to zawsze ranny ptaszek .

Dzisiaj jednak trening zaliczony .

Ja z tymi posiłkami to mam teraz jednodniowy poślizg tak więc wczorajszy obiad .

Kasz jaglana ,wątróbka drobiowa z pieczarkami ,cebulką i przyprawami .

Do pracy nic nie wzięłam bo mnie godzina pogoniła ale kupiłam sobie takie cudo .

No i  powiem tak - cudo to to było ja leżało za szybą .Skład bardzo przyzwoity faktycznie tylko pięć składników .Ale w smaku czuć składniki tylko dwa - tektura i kakao  .

Ja nie chcę urazić nikogo komu to smakuje ale jak dla mnie producenta powinni zamknąć .Za sianie propagandy o zdrowym jedzeniu .Bo jak jest  zdrowe to powinno być też smaczne .Oblizałam się i wyrzuciłam .Napchałam się moją ukochana wodą .W domu dopiero zjadłam kanapkę .

A dzisiaj na śniadanie miałam .

To bunc na sałacie z wędzonym szprotem ,papryką i szczypiorkiem .

Po treningu koktajl .

Oczywiście truskawkowy .

No i przed praca talerz żurku .Zdjęcie w telefonie .

Ile czasu taki wpis zajmuje -  jutro to wstanę chyba o dziewiątej .

A na jutro w planach szczupak -dostałam hi hi łapówkę .

KOLOROWYCH SNÓW :D

4 czerwca 2019 , Komentarze (21)

Aaaaa miałam się chwalić no i będę.

Miesiąc  temu wracając na vitaliie -  same wiecie -  nie do końca wierzyłam że to dobry pomysł .Problemy prywatne zrobiły mi z mózgu sieczkę .

No jednak kto - jak nie ja - ze  swoim porąbanym charakterem i pozytywnym nastawieniem nie da rady .

Zaczynałam z wagą 85 kg po miesiącu waga pokazała 79.4 kg -mam na minusie 5.6 kg.

Aaaa no ja  chyba  hi hi zwariuje 7 na przodzie .Ja mam dzisiaj dzień dziecka .

Zdaje sobie sprawę z faktu że pierwszy miesiąc najłatwiejszy więc w następnym zadowolę się nawet spadkiem o 4 kg  .

Jeśli chodzi o moją dietę to sami wiecie że żadnej diety nie mam , widać to zresztą po moich zdjęciach jem to na co mam ochotę i smaka -owsiankę to ja mogę zjeść ale raz na dekadę a nie codziennie .

Co zrobiłam że chudnę .

Alkohol ograniczyłam do niezbędnego minimum ,tak tylko żeby przeżyć i nie zwariować z powodu całkowitej abstynencji .

Wprowadziłam do dnia codziennego troszkę więcej ruchu takiego który lubię i sprawia mi przyjemność - pocić się przy Chodakowskiej nigdy nie będę bo mi to nie pasuję .

A oto miesiąc moich treningów .

Hi hi a jak mnie mięśnie ud bolą po niedzielnej wycieczce , to tylko ja wiem .

Wczoraj i dziś treningu brak - jet regeneracja , dla mnie teraz schody są wyzwaniem .

Nigdy więcej pionowego stoku no chyba że hi hi  tamtędy znowu będzie bliżej .

W tym tygodniu czas mnie troszkę będzie gonił zdjęć wiele nie robię.

Wczoraj śniadania nie jadłam miałam zakaz , byłam na rentgenie  .

Obiad przed pracą .

Panierowane skrzydełka z kurczaka +surówka .

Do pracy zabrałam niedzielny obiad w nowej odsłonie .

Kanapka z dorszem .A dzisiejsze śniadanie .

Jajecznica z boczkiem ,pieczarkami i szczypiorkiem .

Codziennie pije koktajle ,kawę i śladowe ilości wody -fuj  ,no ale muszę .

Tak mi troszkę czasu będzie brakować w tym tygodniu więc proszę mi się tutaj nie obrażać że mogę komentarzy nie wstawiać , czytać Was będę a bilans Wam wystawie w sobotę .I tak w odniesieniu do mojego wpisu .

TO NIE WIARA CZYNI CUDA -  TYLKO MOBILIZACJA :D

DUŻO SŁONKA I WIARY W SIEBIE - TRZYMAM ZA WAS KCIUKI .

2 czerwca 2019 , Komentarze (15)

Po wczorajszej dość beznadziejnej sobocie dzisiejszy dzień na wielki plus .

Choć stopy mnie aż palą z bólu to ja to mogę powtórzyć - a mianowicie .

Zaraz z rana mój mąż wyjechał z domu na swoje wojaże ponoć na Babią Górę ,sama nigdy tam nie wchodziłam jednak mojego towarzystwa w wyprawie nie uwzględnił .

Mam już wyjebane na jego towarzystwo i sama potrafię o siebie zadbać .

Zjadłam śniadanie .

Grilowany bunc + surówka -Pomidor,awokado ,sałata ,rzodkiewka , papryka czerwona sos jogurtowo czosnkowy .

Adidasy na nogi i w drogę  - cel  schronisko na Błatniej .Niby mam blisko ale że sprawę chciałam sobie uprościć wybrałam niby prostszą trasę którą nigdy jeszcze nie szłam bo ja to zawsze na skróty leciałam .No i tak szłam i szłam i k....zanim doszłam -13 km aż mi się słabo zrobiło bo przecież trzeba jeszcze wrócić 

Na wyprawę zabrałam tylko wodę.

Plan miałam taki że w schronisku zjem sobie pstrąga z grila i wypije małe piwo z sokiem .

Niestety rzeczywistość zweryfikowała moje plany bo do jedzenia na zewnątrz schroniska była tylko kaszanka ,bigos , kiełbaska i grochówka .A w schronisku do żarcia ludzi tyle że się tylko oblizałam wodę kupiłam i do  domu .

Perspektywa ponownych 13 km do mnie nie przemawiała więc oczywiście na skróty .

Jak ja żałowałam tej decyzji ,jednak  kondycja nie taka jak przed laty ,myślałam że życie stracę bo stok tak stromy że łatwiej na tyłku było by zjechać .

Głodna już byłam taka że głód przestałam odczuwać i tylko słyszałam jak mi w brzuchu burczy i żaby kumkają z nadmiaru wody .

Modliłam się tylko że jak dotrę do ostatniego przystanku autobusowego to żeby ten autobus tam stał w innym przypadku jeszcze cztery kilometry do domu -no chyba bym po taksówkę dzwoniła .

No i kochane w tej sytuacji miałam okazję przejechać się autobusem po raz pierwszy od 12 lat -ale przeżycie -ja nawet  hi hi nie wiedziałam ile bilet kosztuje .

A to moja trasa ,niezapisana w całości padła mi bateria  w telefonie od końca zapisu do autobusu jeszcze ponad cztery kilometry ,prawie pięć .Tak wiec przeszłam dzisiaj po górach  prawie 23 km ,reszty nie chce mi się liczyć .

No i jak mnie stopy maja nie boleć .Już z autobusu do syna dzwoniłam że ma rybę smażyć bo się z głodu przewrócę i oto mój obiad .

Na ziemniaki nie było czasu -dorsz i taka sama surówka jak rano bo bardzo smaczna plus zupa z wczoraj czyli pieczarkowa z makaronem .

Jestem najedzona i szczęśliwa .Miałam zajebistą niedziele pomimo głodu i zmęczenia Jutro podsumowanie miesiąca odchudzania z racji że mam drugą zmianę a do południa jadę zrobić rendgen kręgosłupa  wpis będzie dopiero we wtorek .

Mam nadzieje że będę się chwalić .

                    POGODNEGO WIECZORU :D TO DLA RELAKSU (alkohol)

1 czerwca 2019 , Komentarze (4)

Ja mam dzisiaj od momentu jak wstałam nieodparte wrażenie że coś jest zemną nie tak .

W żaden sposób nie potrafię  zlokalizować  i określić w czym problem  tylko to dziwne uczucie że coś się  zmieniło .

Pojechałam dziś na zakupy ,wróciłam do domu bez tego poco pojechałam .Następna runda do sklepu już na nogach - przy kasie część zakupów musiałam odłożyć bo bez portfela poszłam w kieszeni jakieś drobne .Zabrałam się za obiad -postawiłam w garnku wodę i wyszłam z kuchni .Jak wróciłam woda się gotowała a ja nie pamiętałam po co ją postawiłam .Pralkę włączyłam tylko proszku nie nasypałam .

I teraz co ja mam sobie myśleć , bo takich historii to ja miałam dzisiaj  mnóstwo .

Metryka o sobie przypomina ,wyszło dziś zmęczenie całego tygodnia nocek i braku snu czy może to jakiś początek sklerozy czy alzheimera .

Dobrze że dzień się kończy bo moja frustracja sięga już zenitu 

Troszkę pozytywów choć za wiele nie było a może było więcej tylko nie pamiętam .

Marsz zaliczony .

Na tyle było mnie dzisiaj stać -  jutro będzie lepiej - tak sobie to tłumacze .

Wczorajszy obiad przed pracą .

Kasza jaglana  , potrawka z indyka z cebulką i papryką + dodatki .

Dzisiaj jak wstałam .

Zwykłe kanapki z dodatkami .

Na obiad zupa pieczarkowa 

Na deser owoce z syropem z daktyli.

Super nawet pamiętnik dzisiaj ze mną nie współpracuje .Nie wiem jak zdjęcia obrócić .

Chciałam jeszcze coś dopisać ale mam dość ,Bo mi tu nic nie chce działać.

Idę robić drinka .              DOBRZE ŻE NIEDZIELA BĘDZIE ZAJEBISTA  :D(alkohol).

31 maja 2019 , Komentarze (8)

Jakaś taka podbudowana dzisiaj jestem to z pewnością za sprawą dzisiejszego słonka i faktu że przespałam aż uwaga - pięć godzin .W końcu doczekałam się jakiś kwiatów na ogrodzie i aż skrzydła mi urosły .

Mogło by  być więcej jednak ślimaki zrobiły sobie u mnie stołówkę ,wszystkie dalie mi zeżarły i choć mój pies łapie wszystko co się rusza to hi hi ślimak to chyba nie  jego bajka .

Pomimo iż wczoraj padało swoje lakierki ubrałam i poleciałam na trening - było słabo .

Jednak lakierki (czytamy gumowce ) to nie obuwie sportowe do domu miałam problem wrócić pomimo że dystans skrócony -  ale zaliczone .

Kolejna nocka zaliczona z moim niezbędnikiem  - choć wczoraj był na wypasie bo z truskawkami .

Dzisiejsze śniadanie godzina hi hi dwunasta -rosół z makaronem i marchewką .

Drugie śniadanie -kanapka z rybką z puszki - wędzony szprot z dodatkami dla koloru .

Jeszcze wpadnie koktajl i obiad przed pracą mam potrawkę z indyka z kasza jaglaną .

Dziś zwróciłam uwagę że na moim pasku postępu mam prawie same ósemki jakby siódemek nie było  ,w poniedziałek mija miesiąc odkąd zaczęłam się odchudzać i  wierzę w to że moja zabawka mnie nie zawiedzie .Miało być o byle czym i było .

        POGODNEGO WEEKENDU - JA GO ZACZNĘ JUTRO O 6 RANO

JAK WYJDĘ Z PRACY  - NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ :D.

29 maja 2019 , Komentarze (14)

Już dzisiaj w nocy  około pierwszej zauważyłam że lecąc gdzieś nie mogę przyspieszyć .Pierwsza myśl - zajebie kierownikowi krzesło i posiedzę przy komputerze ,zrobię co mam zrobić i mi przejdzie .I teraz już wiem że to był kiepski pomysł .Ja z tego krzesła nie mogłam zejść .Nie mówiąc o przyspieszeniu .Zawiasy w biodrach jakby zardzewiały a krzyże były ukrzyżowane .Oczywiście analiza co jest skoro ja hi hi  taka sporcmenka jestem . Wnioski  - mam za dużo ruchu a  za mało odpoczynku i snu :) Siedząc w domu na l4 to ja mogłam maszerować po 8 km dziennie w szybkim tempie ale jak wróciłam do pracy to mi się zrobiło ponad 20 km na dobę w szybkim tempie .Biorąc pod uwagę że znów śpię do trzech godzin na dobę coś musiało szlak trafić .Rozwiązania będę szukać .

A to mój niezbędnik nocnej zmiany .

Kawa czarna bez cukru -kubki razy dwa .Zaraz jak wstałam ,  czyli śniadanie w południe zagospodarowane resztki z wczorajszego obiadu .

Placek z ziemniaków , papryka ,pokrojona parówka + sos jogurtowo czosnkowy .

Wyszły dwa ,  jeden zabiorę do pracy -  na zimno równie smaczny .

Na obiad - rosół , makaron ,marchewka i dołożyłam już podczas jedzenia trochę mięsa gotowanego , zdjęcie mi nie wchodzi nie wiem czemu .

A teraz pije kawkę i wcinam truskawki.

Podsumowując .

  -na treningu nie byłam  , znowu nie spałam i boli mnie cześć ciała .

Pozytywy .

  - niezmiennie uważam że moja waga jest zajebista i tego będę się trzymać .

                           KOLOROWYCH SNÓW W NOCY :D

                   

28 maja 2019 , Komentarze (36)

Ale jestem szczęśliwa , cieszę się jak dziecko na dzień matki od syna dostałam wagę .

Taka waga z bajerami .Mierzy wszystko oprócz wzrostu .No i w takiej sytuacji moja stara wyrocznia dostaje eksmisję do córki ,  choć nie powiem trochę stara ale jara .

Nie mogę się nią nacieszyć .Test oczywiście wczoraj był .Fakt nie spodobało mi się to co na niej zobaczyłam ,  zwłaszcza ten procent tłuszczu jednak świadomość tego miałam chyba już wcześniej skoro zaczęłam się odchudzać .Dzisiaj ponowny pomiar i zestawienie z dniem wczorajszym oto wyniki .

Po prostu nie mogłam się powstrzymać aby sprawdzić czy jakąś różnice zobaczę .

Na chwilę obecną sama waga mnie już nie interesuje -  tylko spadek tkanki tłuszczowej podawanej  w procentach i przyrost  tkanki mięśniowej  podawanej  w kilogramach .

Nawet po treningu mnie korciło żeby na nią wejść ale to by była już przesada .

Dzisiaj u mnie znowu co chwile leje -spać nie mogłam więc ubrałam  się i w drogę .Zmokłam jak szczur ale mięśnie budować trzeba .Zrzutu ekranu nie mam bo syn usuną mi z telefonu nie ten zapis który usunąć chciałam .Trening taki sam jak wczorajszy .

Wczoraj przed pracą zjadłam .

Ziemniaki , jajko na twardo z sosem koperkowym i pomidorki .Jednak ciepłe posiłki trzymają  mnie w pionie dłużej niż kanapki .Na   śniadanie kanapki z bułki grahamki że śledziem marynowanym ,  druga z wędliną i pomidorem .Obiad dopiero przede mną .

Jak mnie w pracy spanie męczyło a to dopiero jedna nocka ,jeszcze cztery :D.

27 maja 2019 , Komentarze (4)

No i nadeszło nieuniknione ten tydzień w pracy to nocki .

Nienawidzę tej zmiany ,każdy taki tydzień mam wycięty z życiorysu .

Wstałam dziś o godzinie 7 rano i położę się też o 7 rano tyle że jutro .Wcale też nie jest powiedziane że będę spała .Zwykle w takie tygodnie przesypiam po 2-3 godziny na dobę .Raz się nawet zdarzyło że nie spałam 52 godziny .Wyglądałam jak zombi .Ciężko mi będzie ogarnąć jedzenie i treningi .Najzwyczajniej w świecie będę zmęczona i niewyspana więc mgliste są szanse że za tydzień w poniedziałek zobaczę na wadze 80 kg .A może ,mam dość zmartwień i chyba niepotrzebnie dokładam sobie dodatkowych .

Dzisiejszy trening zaliczony .

Z innej beczki .Podoba mi się ta aplikacja Fitatu wyliczyła mi że cel w odchudzaniu osiągnę w hi hi pażdzierniku .Mam wątpliwości czy aby na pewno mam zamiar się odchudzać aż 20 tygodni .

Dzisiejsze śniadanie .

Chleb żytni ,jajecznica z 2 jajek ,pieczarki ,cebulka i szczypiorek -kanapki były dwie tyle że drugą zjadłam jak wróciłam z lasu .Na obiad zjadłam prawie to samo co wczoraj dorzuciłam tylko pieczarki do warzyw .

O kolacji jak na razie nie myślę , a tym bardziej o tym co do roboty zabiorę .Jak zwykle chyba się skończy w robocie na kawach .Ale maliny których wczoraj dziewczyny wszystkich nie zjadły ,zjem dzisiaj ja .

                         WYŚPIJCIE SIĘ DZISIAJ W NOCY ZA MNIE :D.

26 maja 2019 , Komentarze (8)

Pierwsze pozytywy dzisiejszego dnia .Po wczorajszym lenistwie dziś dość  aktywnie .

Oczywiście wstałam wcześnie .Śniadanie 

.Kanapki + inka fitatu wyliczyło na 246 kcal .Potem trening .

Po treningu -  drugie śniadanie .

Kasz manna na mleku z owocami 258 kcal.

Obiad .

Warzywa na patelnie z biedronki + udko z kurczaka 477 kcal .

Przekąska - pierś z kurczaka - 69 kcal . 

Dzień matki przepłakany z powodu mojego męża .

Kolacja trzy drinki 693 kcal .

Bilans 1743.

I tyle w temacie ,optymizm ch.... strzelił -może jutro będzie lepiej .

25 maja 2019 , Komentarze (2)

Ale sobota - kompletnie nic w domu nie zrobiłam , dzisiaj mam totalnego lenia ale w końcu jutro też jest dzień .

Jedynie kuchnie dzisiaj troszkę ogarnęłam choć na chwila obecna tego ogarniania już nie widać .Dziś z synem jesteśmy sami w domu więc nawet obiad po najniższej linii oporu 

Jak widać frytki ,sałata z pomidorem ,pierś z kurczaka -jutro waga na pewno mi podziękuje za taki obiad .Moim jedynym treningiem była  dzisiaj wyprawa do sklepu ,poszłam na nogach więc sałatę spaliłam bo to tylko 1.5 km w obie strony .

Ściągnęłam dzisiaj sobie Fitatu jutro będę testować , jedynie co już wiem  to że  aplikacja wyliczyła mi kalorie na poziomie 1480 , chyba trochę mało .Nigdy kalorii nie liczyłam ale jestem bardzo ciekawa co mi tam wyjdzie .

Jutro dzień matki więc lenia będzie trzeba pogonić , bo z pewnością córka przyjedzie i tak zupełnie przez przypadek będzie to hi hi  pora  obiadowa .

Ale powiem tak -takie nic nie robienie jest strasznie męczące -przynajmniej dla mnie .

                             SPOKOJNEGO WIECZORKU WAM ŻYCZĘ (alkohol)