przysypiam dosłownie wszędzie.
Nie wiem co jest powodem ,choć przychodzi mi do głowy tylko jedno -
przemęczenie.
A moje odchudzanie -całkiem całkiem.
Nie robię wpisów bo przy literkach oczy mam na zapałkach.
W tym tygodniu dzień zaczynam zawsze tak samo .
Pobudka 4.20 zanim wyjdę do pracy jem miseczkę zupy krem jarzynowej takiej gorącej ,
na wszelki wypadek aby mnie wilczy apetyt w pracy nie dopadł .
Oczywiście piję kawę.
Prace zaczynam o szóstej -kawą rozpuszczalna z mlekiem .
Potem herbatka .
Do pracy zabieram zawsze jedną grahamkę plus dodatki np
serek wiejski z dodatkami ,jajko na twardo lub wędlinę i pomidor.
Znowu kawa z mlekiem ,potem herbatka i jabłko .
Obiad -zawsze zupa .
W tym tygodniu ograniczam się do chudych mięs i warzyw .
Piję hektolitry herbatek i troszkę mniej kawy,
wodę omijam szerokim łukiem-zresztą sami wiecie .
Po południu wpadają lekkie sałatki ,jogurty lub bakalie.
No ale oczywiście tak pięknie do końca nie jest-
wczoraj mąż miał urodziny i co było hi hi ciasto było.
To taki telegraficzny wpis, ogarnę spanie to się poprawię,
znowu będą zdjęcia i relacje .
A i jeszcze moja papla Edyta.
Całą drogę do domu tłumaczyłam jej że dziadziu ma urodziny,
że jak przyjdzie do domu to ma go uściskać i wszystkiego najlepszego życzyć,
i że babcia kupiła tort (czyt.sernik )zapomniałam tylko dodać że to niespodzianka .
Jak tylko się drzwi otwarły Edyta była przy dziadku.
-Dziadziu Ty masz dzisiaj urodziny ?
Tak mam.
-To wszystkiego najlepszego .
No dziękuje .
-Dziadziu a tort masz ?
No nie mam.
-A widzisz ,masz- bo babcia kupiła .
Porwała go za rękę zaciągła do lodówki ,otwarła drzwi i pokazała ciasto.
-Widzisz masz tort :)
No i tyle było niespodzianki .
WEEKEND CORAZ BLIŻEJ
BĘDZIEMY BALOWAĆ