Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44659
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2019 , Komentarze (6)

A wiec tak .Ostatnio Wam nie wspomniałam że idąc do lekarza wówczas co miałam problem z chodzeniem -dostałam w bonusie inną diagnozę -nadciśnienie .

Dzisiejsza kontrola -kolejny lek ,już trzeci i dalsze zwolnienie .

Zalecenia -ja bym Pani proponowała troszkę na wadze stracić i choć troszkę więcej się ruszać. Skoro Pani doktor była tak miła a nie zrobiła mi wykładu , przyjęte do wiadomości  i zakodowane .

Za oknem leje jak z cebra i tak ma lać cały tydzień aura spacerom nie sprzyja, więc co w takiej sytuacji ?No jak co lakierki na nogi (czytamy gumowce ) ,kurtka przeciwdeszczowa i w drogę -trening zaliczony .

Wprawdzie dzisiaj króciutko bo lakierki maja zelówki grubości liścia sałaty i   do lasu się jednak nie nadają jedynie na asfalt no i oczywiście wkładki tez się gdzieś zapodziały więc wygoda to kwestia przyszłości .

Jeszcze dwa tygodnie temu ,  jakby mi ktoś powiedział że w taką pogodę ja wyjdę z domu na spacer , to wiecie jaką bym miała minę ,nie mówiąc co bym sobie o kretynie pomyślała .

A tu proszę Marcelaaaa w nowym wcieleniu .

I ja naprawdę teraz nie wiem co mnie tak motywuje do działania   

-moje zdjęcia posiłków z przed czterech lat w pamiętniku

-moje zdjęcia jak ważyłam 62 kg

-mój mąż który sobie mnie wymienił na lepszy model

-miła Pani doktor i jej zalecenia 

czy może mam już po prostu dość wiecznie ciasnych ciuchów .

I w sumie mam to w nosie co mnie motywuje ,ważne że działa .

Jak weszłam dzisiaj na wagę i zobaczyłam znowu spadek myślałam że tą wyrocznie ucałuje .I pomimo że miedzy kropelkami deszczu się jeszcze nie mieszczę to jutro znowu pójdę nawet jak będzie lało .

Nad tymi zdjęciami posiłków też muszę pomyśleć h... widać i nic z nich nie wynika .

A jak to słonko wreszcie  nie wyjdzie to kupujemy samoopalacze .

WIARY W SIEBIE I DZIAŁAMY :D

13 maja 2019 , Komentarze (3)

Mimo wszystko trening zaliczony -z dnia na dzień kondycja lepsza .

Wczorajszy dzień spędziłam na przeglądaniu zdjęć w laptopie -różne perełki znalazłam .

Jednak na  domiar złego straciłam prawie  połowę  zdjęć z telefonu przez własną głupotę

no cóż na własnych błędach człowiek się uczy ,  więcej się  nie zdarzy .

Tartaletki nadal leżą ,do jednej wsadziłam sobie sałatkę jarzynową , co z resztą - nie wiem .Jutro wizyta u lekarza ,ciekawie co mi powie .Do roboty czy nadal wolne - dobrze mi na wolnym cały stres związany z pracą  uleciał gdzieś w kosmos .Oby nie wrócił .

       TRZYMAJCIE SIĘ POSTANOWIEŃ -  NIE ODPUSZCZAJCIE  :D

   

12 maja 2019 , Komentarze (2)

Tak wiec kochane mi się chyba wczorajszy relaks niezbyt dobrze przełożył na dzień dzisiejszy. I może nie tak mi się nudzi jak mi się po prostu nic nie chce robić .Może to ta aura za oknem .

Obudziłam się bladym świtem i momentalnie walka ze samą sobą .

   -wstawaj na trening idziemy

  -nigdzie nie idę dzisiaj niedziela

 -wstawaj

 - za chwile 

 -no wstajesz 

 -przecież leje 

- no k...... wstawaj nie leje

-no przecież wstaje 

I uwierzcie nawet śniadania nie zjadłam tylko ubrałam adidasy i poszłam .Udało mi się przed deszczem zdążyć .

Trasę dziś zmieniłam żeby po drodze mi się czas nie ciągną - tak mi się nie chciało .

 Te pagórki w tle to tam chodzę na grzyby nie mogę się doczekać  kiedy sezon się zacznie .

A wczoraj obiecałam że będzie deser -no i jest .

Mam jeszcze upieczone tartaletki tylko że jestem na etapie - co do środka ? Na słodko czy na wytrawnie ,wprawdzie na słodkie to mnie ciągnie jak jest hi hi święto lasu ale może jabłka ?Przecież dzisiaj jest niedziela troszkę przyjemności się należy .

A własnie skoro niedziela to teraz tylko czekać jak moi chłopcy przypomną sobie o pizzy na kolacje , tego chyba już nie przeżyje bo to już nie będzie niedziela tylko Boże Narodzenie .

                           TRZYMAJCIE SIĘ DZIŚ DZIELNIE BEZ WYSKOKÓW :D

11 maja 2019 , Skomentuj

Codziennie wstaje bardzo wcześnie dzisiaj przed godziną piątą ,nie robi mi to różnicy po prostu dzień troszkę dłuższy.Rano mam wystarczająco dużo czasu by przy śniadaniu i kawusi zaplanować sobie dzień .Z pewnością się to zmieni jak wrócę do pracy ale na razie delektuje się labą .Trening zaliczony.

 Jednak do rzeczy .Po wczorajszym chwilowym załamaniu w sklepie dziś mam bardzo pozytywne nastawienie do świata .Nawet rano jak wyszłam z domu i zobaczyłam znowu cały samochód obsrany przez moich lokatorów z domku na drzewie epitety nie poleciały .

Dziś mnie nic z równowagi nie wyprowadzi -jest zajebiście 

Codziennie myje samochód -zrobię im chyba eksmisje .

Domek to pomysł mojej wnuczki ,tylko że ona ma balkon w domu  czysty .

W planach były porządki , ale skoro mąż poszedł rano na rower , no powiedzmy że na rower ale przynajmniej zabrał  go ze sobą , wróci póżno a syn zajęty na kompie , ja korzystam ze słonka na ogrodzie .W końcu ja nie mieszkam tu sama i to nie hotel z obsługą .Jutro ma padać ,jeden dostanie szmatę a drugi miotłę będą mieli okazie się wykazać .To do mnie nie podobne żebym z takim spokojem podchodziła do jak dla mnie syfu w domu -chyba sport mi szkodzi .

Moje wczorajsze menu -waga spada .(impreza)

           

                JUTRO NIEDZIELA BĘDZIE DESER :D 

               A TERAZ WSZYSTKO RZUCAMY I ODPOCZYWAMY :D

10 maja 2019 , Komentarze (6)

Myślałam że dzisiejszy dzień będzie tak samo pozytywny jak cały tydzień .Słonko dzisiaj świeci ,waga pomalutku spada z uroków wolnego korzystam .Po śniadaniu i wypitej kawce adidasy na nogi i w drogę .

Trening zaliczony ,kąpiel wzięta i na zakupy do sklepu .Wszystko grało do momentu jak nie stanęłam przy kasie na stanowisku monopolowym .Już wczoraj dzwonek w głowie mi się odezwał jutro piątek wódkę trzeba kupić ale skoro go zignorowałam myślałam że  wszystko będzie ok .Jednak ok nie jest .Pani zakupy mi kasuje a ja jak w hipnozie przed ścianą płaczu gapie się na butelki .

Momentalnie w głowie się trybiki włączyły i Pani mistrzyni kalkulacji zaczyna kalkulować .Jak kupie butelkę będzie mało ,kupie dwie to w niedziele i tak zostanę bez alkoholu -ale się przecież odchudzasz -to nic dwa drinki to śniadanie ,jak wypije butelkę to najwyżej obiadu nie zjem albo dwa razy na trening pójdę .Jedna kanapka to tyle wódki  a kotlet to tyle .Po prostu masakra .

W ogólnym rozrachunku wódki nie kupiłam ,  jednak po powrocie do domu jak usiadłam i zaczęłam o całej sytuacji myśleć bez ekscytacji -prawie się popłakałam-do jakiego  stanu się doprowadziłam .Pojęcia nie mam jak sobie problem rozwiązać silna wola to za mało .

Jedyne co mi przyszło do głowy - wygrzebałam z szafy moje stare spodnie , jak je nosiłam to nie tykałam alkoholu tylko sport uprawiałam .

Jedne nosze ,drugie nosiłam .

Po prostu brakuje mi słów żeby wyrazić jak się czuje ,mam tylko nadzieję że to moje odbicie to nie było samo dno i dam radę ;(

TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI TAK JAK JA TRZYMAM ZA WAS 

9 maja 2019 , Komentarze (4)

Wprawdzie nie wiem czy wszędzie ale u mnie pogoda nie zachęca  do sportu w terenie .

Całą noc lało a do południa wcale nie było lepiej .Jednak udało mi się wyskoczyć do lasu 

Założenie  było takie -idę i się nie zatrzymuje aby sprawdzić swoje tempo .

No i własnie założenie szlak trafiło na trzecim zakręcie ,Wszak pogoda pod psem niektórym to nie przeszkadza .

Chyba wszystkie traszki z lasu wybrały się dzisiaj na spacer było ich mnóstwo i ja zamiast tempo utrzymywać przysiady robiłam i zdjęcia pstrykałam jakbym kosmitów widziała .Zanim doszłam do domu dupę mi zlało a cycki przewiało .

Trening zaliczony ale jest mi tak zimno że nawet gorącą herbata i kołdra nie pomagają .

Hi hi ale to na pewno dlatego że warstwa ochronna się stapia .Myśli o przeziębieniu nawet  nie dopuszczam w końcu sportsmeni chyba nie chorują .

Dzisiaj nawet obiad po najniższej linii oporu żeby się nie narobić -pieczarki faszerowane w piekarniku same się zrobią .

A skoro deszcz zapowiadają przez jeszcze tydzień pozostaje nam tylko co ?

POGODA DUCHA  I PRZYJEMNOŚCI NA TALERZU

(tort) + (alkohol) +(pizza) +(lody) CHYBA MNIE NIE PONIOSŁO ZA BARDZO .

8 maja 2019 , Komentarze (3)

Właśnie tak się wczoraj czułam - hi hi jak  młody bóg .

Wstęp do ruchu zaliczyłam ,jedzenie było spoko ,humor dopisywał ,spałam świetnie .

A dzisiaj to ten upadły anioł .

Rano przy wstawaniu z łóżka przypomniałam sobie dlaczego jestem na L4.

Dwa tygodnie temu zasłabłam ,więc oczywiście wyro.Obudziłam się po czternastu godzinach i z łóżka już nie wstałam -nie mogłam stanąć na nogach .Oczywiście przyprawiło mnie to prawie  o zawał serca .Oczyma wyobrażni widziałam już balkonik i wózek i sale szpitalną .

Rozchodziłam nogi i  oczywiście lekarz ,badania i leki .A że leki podziałały zaczęłam chodzić  normalnie więc jestem zdrowa i byka za robi można chwytać .A trzeba się było chwytać ale jałówki .

Dzisiaj już mi humor nie dopisywał tylko oliwiarki szukałam na rozchodzenie .

A że pod kopułą mam chyba nierówno jak się naoliwiłam a lekarz mówił chodzić -poszłam do lasu .Dzisiaj to już raczej żołwi sprint ,dystans krótszy ale zaliczone.

Te spalone kcal to traktuje jak Pani Gadżet -nie wierze ale sprawdzę .

Mało kiedy jeszcze pamiętam że pierwsze zdjęcie potem jemy więc poniżej składanka tego kiedy pamiętałam .Koktajle pije codziennie bo uwielbiam jednak na mleku i maślance -raz na słodko z miodem innym razem wytrawne z chili .

Chyba się jednak zawzięłam jutro jak nogi będą bolały hi hi pojadę samochodem i okno sobie otworze dla lepszej cyrkulacji powietrza z lasu .

DUŻO SAMOZAPARCIA CHUDZINKI :D.

7 maja 2019 , Komentarze (5)

No i skoro słowo się rzekło dziś pozbierałam się po godzinie ósmej jak dla mnie na maraton ruchowy do lasu .Daleko nie mam -prawie że za płotem.

Wyruszyłam na trasę którą dawniej robiłam prawie codziennie, ma prawie jedenaście kilometrów i jedna trzecia  z tego to rzeka -no rzeczka .Ja już zapomniałam jak tam pięknie ,jaki spokój ,  ludzi brak ,  ptaszki śpiewają 

.Człowiek odcina się od wszystkiego z nudów kwiatki po drodze liczy .Kilka takich wypadów a zostanę własnym terapeutą .Bo w domu tez mam taki spokój tylko k.... ptaszki nie śpiewają .

No i powiem Wam że moja kondycja całkiem całkiem ,może to z racji pracy w której robię średnio piętnaście tysięcy kroków na zmianę 

.Jaką widzę różnicę pomiędzy pracą a takim spacerem ?

W pracy robię to automatycznie nawet nie myślę że się ruszam myśli zaprzątnięte sprawami służbowymi co chwile coś wyskoczy a ja mam zrobić tak by proces nie staną i ludzie boków nie podpierali .

A w lesie człowiek waży każdy krok .głowa pęka ale od ciszy ,płuca wołają o papierosa a tu tylko czysty tlen .Idąc tak myślałam kiedy mi gdzieś walnie może biodro może kolano no może chociaż kostka a tu nic zero 

.Nic nie boli nigdzie nie strzyka -wymówek nie ma .

JUTRO TAM WRACAM -PONOĆ RUCH TO ZDROWIE.:D

6 maja 2019 , Komentarze (3)

Jeszcze wczoraj robiąc wpis -  byłam nie do końca przekonana czy aby to dobry pomysł aby wrócić na vitalię .

A jednak zdanie zmieniłam

.Dlaczego ?

A właśnie dlatego że miałam okazje przeglądnąć mój pamiętnik i zobaczyć coś co mi umknęło.

Zdjęcia moich posiłków .

Uświadomiłam sobie że tak jadłam zawsze i tak jem nadal ,musi być smacznie ,różnorodnie i kolorowo -to nie dieta .

Więc co się stało że znowu mam tyle na wadze .No właśnie teraz to widzę .

Dwa kółka zamieniłam na cztery ,Wypady w góry zastąpiłam sportami ekstremalnymi na kanale nc+ .Codzienne spacery na tapczan a prace w ogrodzie na wietrzenie lodówki pomiędzy posiłkami.No i oczywiście wodę na wodę wysoko procentową .

Tak więc moją motywacją stał się mój własny pamiętnik który chciałam wykasować i zacząć pisać na nowo .

Zdjęcia oczywiście powrócą jak tylko syn przypomni mi jak to się robi bo u mnie to już chyba amnezja .

No i oczywiście wielkie dzięki za wczorajsze trzymanie kciuków .

Jak to było GŁOWA W GÓRĘ ,  CYC DO PRZODU - damy radę :D.

5 maja 2019 , Komentarze (9)

Aż dziwię się sama sobie że znowu wracam do Was .

Nie mogę się  tutaj jeszcze odnaleść ale to chyba tylko kwestia  czasu .

Oczywiście to co razem z Wami straciłam na wadze  wróciło jak bumerang .

Dlaczego -bo oczywiście odpuściłam .Śmierć mamy , leczenie sterydami , alkohol i ogólnie rzecz ujmując brak chęci na cokolwiek doprowadziło do tego że moja waga pokazuje prawie 85 kg .

Dlaczego wracam ? Bo do tego wszystkiego co napisałam wyżej teraz dokopał mi jeszcze mój mąż .Po 28 latach małżeństwa wymienił mnie sobie na lepszy model .

Tak więc podsumowując  .ZACZYNAM WSZYSTKO OD POCZĄTKU i tak jak kiedyś tak i teraz wiem że mogę na Was liczyć .

Choć za oknem u mnie leje i zima wraca .Pogody ducha :D