Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 45007
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 listopada 2013 , Komentarze (4)

Chleb mi nie wyszedł -jest nie upieczony ,
moim zdaniem temperatura pieczenia za niska o jakieś 50 stopni .

Jednak ja się nie poddaje .
Robię nastepny chleb- przepis inny tzn mój stary .

Efekt pokarze jutro .

 

16 listopada 2013 , Komentarze (7)

Jakaś ta sobota u mnie dziś strasznie  leniwa ,
rano otwarłam oczy pełna energii , jednak jak spojrzałam 
przez okno cały entuzjazm gdzieś uleciał .

Za oknem było biało -widziałam tylko parapet ,
mgła tak gęsta że nożem można by kroić .

I tak plątam się od rana po domu bez żadnego celu ,
tu coś posprzątam tam coś w telewizorze oglądne 
-ogólnie do dupy .

Jedyną porzyteczną rzeczą jaką dzisiaj  zrobiłam 
to upiekłam chleb z przepisu jednej z moich znajomych 
a mianowicie Inna_1 jeszcze gorący .

A oto proces przygotowań .


Po zarobieniu i po wsadzeniu do foremek .


Tak wyglądał po wyrośnięciu tuż przed wsadzeniem do pieca .


A tak po upieczeniu .


Teraz stygnie -jak smakuje ?Nie wiem zobaczymy .

Chłopaki chodzą co chwilkę i pytają czy już  gotowy 
oni to nawet taki gorący by zjedli .
A drugą rzeczą jaką zrobiłam -to na prośbę męża 
domowy smalec z boczku -ale będzie kusiło .

Wiecie że królik za mną łaził i gęś -no i kupiłam ale tylko królika 
będę robiła jutro na obiad .


Gęś też by była ale jak zobaczyłam cenę całej gęsi to mnie z butów wyrwało - zachcianka musi poczekać na lepsze czasy. 

Jutro mam zamiar usiąść i zastanowić się nad sobą 
nad planem działania ,nad zmianami jakie muszę wprowadzić 
-dziś waga pokazała 65 kg czyli nic ciekawego .

Wczorajsze menu .
Do pracy zabrałam .


W bułce kiełbaska -wyrób własny .

Obiad .


Pręga wołowa  + kus -kus z dodatkami .

A z kolacją musiałam się podzielić .


W sumie zjadłam jeden kawałek - do tego były dwa sosy .

Jedyne zadanie na dziś które muszę jeszcze wykonać to zamarynować królika a potem pełna gębą laba .

SUPER WIECZORKU  BEZ WYSKOKÓW 



15 listopada 2013 , Komentarze (17)

No i nadszedł ten czas że Edytka chodzi do przedszkola .

Dzisiaj było pasowanie na przedszkolaka .
Dostali dyplomy ,dostali prezenty i były występy .


Z tego była najbardziej dumna .

Maluszki świetnie się spisały -zwłaszcza śpiewając piosenki ,
przeżywały wystep niesamowicie .

 Starsza grupa miała występ dla rodziców i oczywiście był poczęstunek dla wszystkich .


Do tego była podawana kawa ,herbatka i soczki dla maluchów .


Edycie tak oczka goniły jak patrzyła na stół ,
nie wiedziała od czego zacząć imprezę .

Dzwoniła dzisiaj do mnie z trzy razy czy napewno przyjdę 
bo ona mnie bardzo gorąco zaprasza .

Jest taka kochana -jak mnie zobaczyła to tylko ją było słychać
babcia ,babcia aż się wzruszyłam .

Ale żeby nie było- za dziadziem to ona jest posrana 
nawet ja hi hi  czasem  idę w odstawkę ..

Dziadziu jej obiecał bardzo dawno temu gitarę .

Do tej pory jak mąż grał na gitarze Edyta towarzyszyła mu na organach wyłączonych oczywiście i prosiła kup mi gitarę .

I dzisiaj jako oficjalny przedszkolak -gitarę dostała .

 

Była w siudmym niebie -ja troszkę mniej bo wiecie to gra samo 
i to dość głośno .
Ustalone jednak jest -koncerty z dziadziem oczywiście będą 
pod warunkiem że babcia będzie w pracy .

Ale się rozpisałam ,a to nie wszystko co chciałam Wam pokazać 
ale reszta może jutro .

Wczorajsze menu .

W pracy miałam .


Na obiad .


Placki z ziemniaków które mi zostały z dnia wcześniejszego ,
pręga wołowa w jarzynkach + buraczki .

Na kolację .


Byłam bardzo niezdecydowana na co mam ochotę ,
na talerzu -marynowana makrela +sałatka z wędzonym łososiem .

A że ssanie mi się wczoraj włączyło ,to  już  bez zdjęć
- był kawałek sernika i kawałek tarty .
Jak sie okazało na zimno równie dobra jak na ciepło .

I to moje AA takie lekkie sprostowanie 
-nie jest mi potrzebne to był żart .

Jednej z Was napisałam .

Jak w moim menu zobaczycie -zupkę chińską 
to będzie znaczyło że potrzebuje pomocy .

Z racji ze mąż dzisiaj na próbie a ja sama ,będę sobie sączyła drinka 
i Was poczytam bo mam zaległości .

MIŁEGO WIECZORKU 











14 listopada 2013 , Komentarze (12)

Oj kochane jeszcze jeden dzień pracy mi został ,
przeżyć jeszcze tylko jutro w tym burdelu .

Tak sobie obiecywałam że żadnego alkoholu nie będzie 
w weekend a ja już dzisiaj zaczynam myśleć o drinku 
i utopieniu negatywnych emocji.

Tym bardziej że mąż jutro idzie na próbę 
a ja cały wieczór spedzę sama 
no hi hi chyba nie całkiem sama tylko z Wami .

Tak się zastanawiam jak niektórzy ze stoickim spokojem 
potrafią wszystko przyjąć na klatę ,przytaknąć i pracować pomimo 
złej organizacji i nie ciekawej atmosfery .

Co oni sobie myślą , skoro się nie odzywają .

Koniec marudzenia .

Jak mnie jeszcze dziewczyny  w robocie nakręciły 
na gęś i na królika .

Jak nic muszę zrobić ,tylko że taką gęś 
to chyba tydzień będziemy jedli jak nie dłużej .

Wczorajsze menu.

Do pracy zabrałam .


Na obiad miałam .


Marchewka z groszkiem ,tilapia i ziemniaczki ,
jak ja dawno takich ziemniaków nie jadłam .

Hi hi nawet chłopaki patrzyli z niedowierzaniem 
co mają na talerzu .

A przy kolacji  telefon odmówił mi  współpracy ,
zdjęcia brak -zjadłam sałatkę jarzynowa z bułeczką .

Ja się  chyba do  AA zapiszę ,
zawsze to jakieś nowe znajomości .

WSPÓŁPRACOWAĆ  ZE   SZKLANYMI 
WAŻENIE SIĘ ZBLIŻA 


13 listopada 2013 , Komentarze (13)

Uznałam że tak będzie łatwiej i szybciej ,
podaje przepis na stronie zamiast odpisywać wszystkim z osobna .

Ciasto .

20 łyżek mąki -tak jak się nabierze 
pół kostki masła lub margaryny 
1 jajko 
płaska łyżeczka soli 
płaska łyżeczka proszku do pieczenia 
pół szklanki wody -sama dodaje gazowaną 

Makę , schłodzony tłuszcz ,proszek do pieczenia ,
sól i jajko siekamy nożem jak na kruszonkę .
Wodę rozlewam po całości dość równomiernie .
Zagniatam ciasto -trzeba troszkę cierpliwości -kruszy się .
Po połaczeniu sie wszystkiego ,zawijam w folię i do lodówki .
Minimum 30 min -sama robię go dzień wcześniej ,
w lodówce może leżeć do trzech dni .

Rozwałkowuje pomiedzy folią spożywczą lub papierem do pieczenia technika dowolna ma być cienkie .

Formę  natłuszczamy ,posypujemy bułka tartą ,wykładamy ciasto .
Widelcem nakłuć dość gęsto
 aby ciasto się nie wybrzuszyło podczas pieczenia  .
Pieczemy pod obciążeniem do 15 min
 w temperaturze ok 180  -200 stopni .

Farsz który miałam na tej tarcie . 


Brokuły ,pieczona pierś z kurczaka .
Brokuły blanszuje i studze .
Rozkładam na podpieczonym spodzie brokuły i kurczaka .

Przygotowuje jedno lub dwa jajka zmieszane z około 150 ml śmietany (rodzaj śmietany wedłóg uznania -byle była by gęsta )
Dosypuję przyprawy -sół ,pieprz ,czosnek ,gałka muszkatałowa .
Rodzaj przypraw oczywiście wedłóg własnych gustów .

Zalewam farsz .

Na wierzch rozkładam porwaną mozzarelę ,posypuję tartym żółtym serem ilość -jak kto lubi ,na sam koniec płatki migdałów .

Pieczemy w temperaturze 180 stopni około 35 min.

Po upieczeniu zostawiam do lekkiego przestygnięcia .

Rodzaj farszu zalerzy tylko od Was .

Moja poprzednia tarta to pozostałości z obiadu który miałam dnia poprzedniego .


Mam nadzieję że niejasności nie ma , jeśli się pojawiły odpowiem indywidualnie .

SMACZNEGO



 

13 listopada 2013 , Komentarze (15)

Tak się cieszyłam że długi weekend się skończył 
a po dwóch dniach w pracy z utęsknieniem czekam na 
piątek i konkretnie godzinę 14 .

Na moim dziale -rewolucja ,usprawniają mi pracę .

Najlepsze jest to że robią to ludzie którzy nie dokońca wiedzą 
na czym to polega i z czym to się je .

Może w swoich papierkach są dobrzy ,choć czasem też mam wątpliwości.

Tak więc chodzę z wysokim ciśnieniem i zaciskam zęby 
żeby nie palnąć jakiegoś głupstwa - bo odbiło by się to na całym zespole .

Chyba nie do końca się wyleczyłam ,nadal marznę .

Hi hi uśmiałam sie troszkę jak zobaczyłam jaką furrorę 
zrobił w internecie Franek .

Niestety dwa Franki straciły wczoraj życie za sprawą mojego kundla .


Ona jednak ich nie lubi .

Moje wczorajsze menu .

W pracy  miałam .


Wszystko widać . 

Na obiad miała być tarta szpinakowa ale się rozmyśliłam ,
była tarta ale inna .


W środku brokuły ,pieczona pierś kurczaka ,mozzarella ,
ser żółty ,przyprawy -wszystko posypane migdałami . 

Na kolację sie nie wysiliłam bo dojadałam tartę .


Jeszcze tylko dwa dni nerwy na wodzy trzymać .

Oczywiście rumak w tym tygodniu w odstawce ,
hi hi zbieram siły .

Poczytam Was jak przygotuje obiad na jutro .

JEDNAK WY KOCHANE SIĘ NIE LENIĆ-
ĆWICZCIE I CHUDNIJCIE 




12 listopada 2013 , Komentarze (22)

Dziś się streszczam ,jestem tak zmęczona jak nigdy .

Tyle wolnych dni dało o sobie znać wczoraj wieczorem ,
położyłam się po dziesiątej a o godzinie drugiej jeszcze nie spałam .

Znacie to uczucie? 

 Jak im bardziej chcecie usnąć tym bardziej krew w żyłach buzuje 
 i nerwy ponoszą na myśl że budzik zaraz będzie dzwonił
 i trzeba wstać.

I zadzwonił o 4.15 -ledwo oczy otwarłam .

Dzisiaj zmuszę się tylko do czynności obowiązkowych 
i idę nadrabiać zaległości wczorajszej nocy .

Wczorajsze menu.

Śniadanie .


Po prostu kanapki + inka .

Obiad .


Zupa była pomidorowa a to już widziałyście zostało mi .

Jakieś dwie godziny póżniej warzywka z kurczakiem 
i obowiązkowo sos czosnkowy .

Do kawy było ciastko .


Sernik a że kupny więc żadna rewelacja .

Na kolacje .


I znów kanapki + herbata z mlekiem .

Wiecie że mieszkam koło lasu
 więc mam w domu dość liczny zwierzyniec .

Takim psełdo domownikom  jak wiewiórki czy nietoperze czy nawet mysz trudno zdjęcie zrobić .

Ale za to zrobiłam zdjęcie hi hi  Frankowi .


Mam w domu całą jego rodzine ,jedne mniejsze, jedne wieksze .

A że się nie boje żadnego paskudztwa to je po prostu ignoruje ,
jedynie mój pies nie popuści żadnemu co po podłodze goni .

Nawet Edyta jak jakiegoś zauważy to woła 
-babciu Franek idzie na spacer .

I na dzisaj to tyle .

WYŚPIJCIE SIĘ DZIŚ W NOCY DOBRZE 





11 listopada 2013 , Komentarze (11)

Chyba w dosłownym tego słowa znaczeniu .

Przez ostatnie dwa dni wypiłam tyle herbat z cytryną 
że wygladam jak wańka wstańka o imieniu 
Cytrynowa Liptonka .

Dwa dni na tapczanie pod kołderką -fajna rzecz 
ale nie dla mnie ,dzisiaj już mnie nosi .

Na wadze kilo więcej ,
dziś wpomagam nerki bo nie daja rady z tą wodą ze studni .

Roboty w domu mam dość a i na rumaka też wskocze .

Cytrynka zdziałała cuda obeszło sie bez leków z apteki .

Wieczorem pojechałam do hipermarketu ,przeżyłam szok 
-ludzi tyle jak by sklep na tydzień zamykali a nie na jeden dzień .

Córka tam pracuje ,po pięciu godzinach na kasie 
nie pamiętała jak się nazywa .

Wczorajsze menu .

Śniadanie .


Jajecznica z grzybkami ,zbiory moje +bułeczka + inka .

Obiad .


Pomidorowa z makaronem -talerze x 2

W hipermarkecie .

Na kolację .


Kanapki + opiekana  marynowana makrela .

Do tego jeszcze w ciagu całego dnia podjadłam ananasa .

Teraz biorę się za zrzucanie wody 
a potem Was poczytam .

SPOKOJNEGO I DIETETYCZNEGO 
 CAŁEGO PONIEDZIAŁKU 



10 listopada 2013 , Komentarze (12)

Ja mam już odgniaty na całym ciele od tego leżenia ,
herbatka z cytrynką pomaga -ale szału nie ma .

Jak nic jeszcze dzisiaj aptekę muszę odwiedzić .

Dziś bez rozpisywania się ,wczorajsze menu .

Śniadanie .


Rogal z miodem już ugryziony przez Edytę + inka .

Obiad .


Zupa ogórkowa z ziemniaczkami .


Spagetti z owocami morza +pomidor.

Kolacja .


Owoce w karmelu na ciepło  .

Słonko na dworze pięknie świeci a ja gnije pod kołdrą ,
to nie sprawiedliwe .

WSZYSTKIM ZDRÓWKA 



 


9 listopada 2013 , Komentarze (18)

Szkoda że to ostanie takie dni wolne od pracy ,
potem to już święta .

Szkoda że nam kochane ta waga tak nie leci- jak ten czas .

Rano oczywiście ważenie  ,
paska nie zmieniam bo to raczej efekt wczorajszego drinkowania 
-ale było skromnie ,pion trzymałam dzielnie.


A może to rumak tak dzielnie się spisuje .

Oto co mi pokazuje wskażnik .

czas  -108,5 min
km -  93.2
kcal - 1005

W sumie hi hi jak na dwa dni i ciut to myśle że nieżle biorąc pod uwagę moją niechęć do wysiłku fizycznego .

Dzisiaj za nianie znowu robię ,wcale mi to nie pasuje bo jak wiekszość z Was mnie też choroba zaczeła rozkładać .

Tak by mi pasowało cały dzień łóżeczko z herbatką i cytrynką 
a do tego Pan lokaj co by na tacy  żarełko podstawiał pod nos .
Fajnie by było .

Wczorajsze menu .

Śniadanie .


W filiżance oczywiście inka .

Obiad .


Pod pieczonymi ziemniaczkami i papryką 
-sos czosnkowo ziołowy .

Hi hi ja za ten sos w końcu z domu eksmisje dostane ,
ale to i może dobrze wrócę jak remont będzie skończony .

Mąż nie lubi czosnku a ja go i tak do potraw przemycam ,
nie musi wszystkiego wiedzieć co ma na talerzu .

Do pracy zabrałam .


W bułce ser bunc +wędzony łosoś a do tego ananas .

W ten weekend chyba zero gotowania ,będę się kurować pod kołderką ,przytulać do podusi i odgniaty na tyłku smarować .

POGODNEGO DNIA