Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44880
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 listopada 2013 , Komentarze (17)

Doczekany ,doczekany koniec tygodnia .

Humorek mam świetny od samego rana , 
pomimo że wczoraj mąż działał z remoncikiem
 a na koniec pozamiatał pokój , efekt -dziś cały dom w bieli .

Skoro mamy piątek czyli jak ja to mówię ,
dla pracujacych dzień święty .
Pierwsza moja myśl po otwarciu oczu -FLASZKA .

Wczoraj tyle się napisałam aby przekonać jedną z vitalijek aby podczas odchudzania nie piła a sama kombinuje co dziś do jedzenia sobie zrobić aby wieczorem drinki upchać .

Co dziś wygra ?  
Zdrowy rozsądek czy przyzwyczajenia ?

 Hi hi pani mistrzyni kombinacji ma trybiki włączone
 na wysokie obroty-coś wymyśli . 

Wczoraj przekonałam się jeszcze że rumak sprawny ,
nawet baterje nie siadły -śmierdziałam jak skunks .

Jak ja do wieczora przetrwam ,jak tu tyle czasu do przemysleń ?

Wczorajsze menu .

Śniadanie .


Omlet z dodatkami na styl tajski
 tylko sos czosnkowy wynalazek tutejszy .

Obiad .


Kaszanka z kapustą do tego była jeszcze połówka bułki .

Do pracy wziełam .


W bułce podwędzana szynka .

Kochane to ja dzisiaj walcze ze swoimi demonami 
a Wy ze swoimi .

MIŁEGO I SŁONECZNEGO DNIA   

7 listopada 2013 , Komentarze (18)

Oczywiście na wstępie buziaki dla wszystkich wspierających mnie 
vitalijek -cmok ,cmok ,cmok .
Adresy przysyłać na priv -będę rozsyłać czekoladki .

Nie macie pojęcia jak mi się w głowie poprzestawiało ,
jak poczytałam wczoraj wasze komentarze .

Rano wstałam w tak świetnym humorem że pierwsze co zrobiłam
 to odkurzyłam i przestawiłam swojego rumaka .


Będzie sie działo .

Właśnie ta motywacja -temat ciężki ale wczoraj jak poczytałam o tych zaciasnych ubraniach i wyobrażnia mi sie włączyła 
śmiałam się sama do siebie aż w pracy patrzyli na mnie dziwnie .

Tak wcisnąć się w opięte ciuszki ,strzelić sobie solarjum 
i na świeta można na stole się położyć i robić za baleronik lub szyneczkę .

Nic z tego  na święta
 to ja będę wcinała szyneczkę a nie robiła za nią . 

Moje wczorajsze menu .


Sałatka z wędzonym łososiem ,pieczywo + inka .

Obiad .


Spagetti .

Do pracy wzięte .


W bułce pierś z kurczaka i pomidorek .

Niestety w pracy akurat wczoraj nikt urodzin nie miał 
więc słodkości też nie było .

Licznik w rumaku 0 .

UŚMIECHU NA BUZIACH PRZEZ CAŁY DZIEŃ 




 
 


6 listopada 2013 , Komentarze (14)

Wszystkie moje motywacje pokrywa gruba warstwa kurzu ,
mój słomiany zapał górą .
Rano łapie wszystkie sroki za ogon a już do południa zaczynam 
wypuszczać po kolei jedną po drugiej .

Jedynie czego się trzymam -to niezmiennie utrzymuje moje mennu w ryzach .

Ale to wynika chyba tylko z tego że jem wszystko.

Kiedyś moją motywacją były zaciasne ubrania ,
trwało to do momentu aż uzyskałam wagę 64 kg  i wówczas - chwilowo chciałam odpocząć od odchudzania .

Drugim motywatorem były koncerty na które jeżdziłam z mężem ,
doszłam do wniosku że trzeba się jakoś prezentować na takich wyjazdach 
skoro wszyscy patrzą na wygląd żony basisty .

Nastepną motywacja były zakłady w pracy - która więcej schudnie choć nigdy w nich udziału nie brałam to tak po cichutko traciłam wagę na boku 
i zawsze byłam z przodu .

A TERAZ CO ???

A teraz zaciasne mam tylko jedne spodnie .
Na koncerty nie jeżdzimy ponieważ mąż zmienił zespół ,
i dopiero się dogrywają na próbach .
Wśród kobiet w pracy ważę najmniej  
no jedna sztacheta jest  -ale tak wyglądać niechcę .

Zdjęcia młodych , pieknych i wysportowanych kobiet 
na mnie nie działają -bo w życiu choć podobnego efektu nie uzyskam 
-swoje lata już mam .

I tak szukam motywacji bez skutku .

Wczorajsze menu .
Śniadanie .


Do tego oczywiście inka z mlekiem .

Obiad .


Zupa ogórkowa z ryżem .

Do pracy zabrałam .


To jedna bułka ,
była tak wysoka że nawet mój pies tak pyska by nie otworzył .
Jedna część z kurczakiem ,druga z pastą z makreli .

Kochane stoje w miejscu -pomóżcie .

SŁONKA W TE DESZCZOWE DNI 

 







5 listopada 2013 , Komentarze (13)

Przeglądając wczoraj pamiętniki doszłam do wniosku że
spora część vitalijek jest na takim samym etapie co ja .

Po prostu jest w dołku .

To chyba pogoda tak na nas wpływa ,szaro ,mokro ,beznadziejnie. 
Za oknem wieje ,jest zimno i ogólnie -z łóżka nie wychodzić .

Jedna z Was mi  napisała że po to są dołki aby w nie wpadać 
ale trzeba szybko się zerwać i z niego wydostać 
-fajnie się mówi -gorzej zrobić .

Moja sytuacja .

Żyje na wiecznym placu budowy i mam już dość .



Jak mieszkać w takich warunkach -wszedzie syf , kiła i mogiła ,
nie wspominając o łazience ,przedpokoju itd . 

Może na święta się doczekam .

Mąż zaczą działać oby tylko ta tendencja się utrzymała .

Wczorajsze menu .

Śiadanie Wam już pokazałam -była galaretka .

Obiad .

 

Resztki niedzielnego obiadu -dołożony gotowany kurczak ,
sos czosnkowy -włożone w naleśnik biszkoptowy 
smak troszkę zmieniony przyprawami .

Do pracy zabrałam .


Po takim rogalu zjedzonym na dwa razy - banan się nie zmieścił .

Ale zmieściły się dwie urodzinowe pomadki jogurtowe 
od koleżanki z pracy .

WYCHODZIMY Z DOŁKÓW 

4 listopada 2013 , Komentarze (10)

W tym tygodniu druga zmiana -bardzo ją lubię .
Nie dość że mogę się wyspać to od rana jestem sama w domu ,
chłopaki w pracy .
Jakoś nie wstałam dzisiaj pełna zapału i entuzjazmu ,
wierzę jednak że mi się odmieni .

Lodówkę znowu mam zapchaną po weekendzie ,
żadnych wniosków nie wyciągam -nadal składuje .

Menu od jutra dzisiaj tylko śniadanie .


Galaretka drobiowa ,do tego było pół bułki +inka .

Oj podniosłam sobie ciśnienie jak zauważyłam że galaretka nie chce mi się dobrze ściąć -już nie kupię takiej żelatyny jak teraz
 jest do dupy a nie do galaretek .

Wena twórcza mnie opuściła -nie mam pomysłu na obiad ,
ale w sumie jak raz nie zrobię to się nic nie stanie a może dwa ,
też się z głodu nie przewrócą . 

OWOCNEGO TYGODNIA 

3 listopada 2013 , Komentarze (10)

Zaniemówiłam jak weszłam dzisiaj na vitalie .
Nie przypuszczałam że na mój wczorajszy wpis będzie taki odzew .

DZIĘKUJE WSZYSTKIM ZA TAK MIŁE SŁOWA 
ZA PODTRZYMANIE MNIE NA DUCHU 
I WIARĘ WE MNIE 

Od razu zrobiło mi się jakoś tak rażniej ,uśmiechałam się sama do siebie 
aż mąż się zaczynał dziwnie przyglądać .

Macie chyba rację ze w grupie rażniej ,
że jak się kopa dostanie to i przyspieszenia się dostaje .

Dziś rano waga pokazała mi tyle .


Może dzięki Wam uda mi się te cyferki zmienić .

Dzisiejsze menu .


Jakoś tak zwyczajnie w filiżance inka. 

Obiad .


Wczorajsza zupa z dyni , dołożona pieczona dynia i troszkę buncu
zamiast grzanek. 


Rolada z piersi kurczaka z pieczarkami ,
ryż wymieszany z wczorajszą
  pieczoną dynią +kapusta czerwona z jabłkiem .

Na kolację będzie galaretka drobiowa -która jeszcze nie dokońca się ścieła więc o krojeniu nie ma co nawet myśleć .

Dzisiaj u mnie pada chyba jak wszędzie ,szaro , buro i ponuro 
taka pogoda nie nastraja optymistycznie .

JESZCZE RAZ DZIĘKUJE BO DZIĘKI WAM 
ZAŚWIECIŁO MI DZISIAJ SŁONECZKO 



2 listopada 2013 , Komentarze (22)

Koniec mojej przygody z vitalią , to nie ma sensu .

Siedzę ,pije i przestaje się czarować że taki tryb życia jaki prowadzę 
będzie skutkował utratą wagi .

Na jutro mam w planie galaretkę drobiowa ,więc gar na piecu .


Nie wiem czy produkt finalny zobaczycie .

Dwie godziny temu dostałam takiego doła że wszystko mi jedno .

Przepraszam wszyskie które we mnie wierzyły i dla których byłam inspiracją kulinarną -tu się nic nie zmieni ,po prostu tak jem na codzień  a pomysłów na posiłki mam miljon na sekundę .

Te które mnie czytają same widzą że nie mam obiadów które by się powtarzały i tak wam życzę -gotujcie z wyobrażnią .

Odchudzajcie się jedząc wszystko .

2 listopada 2013 , Komentarze (8)

Tak się właśnie dzisiaj poczułam , jak bym porwała się na rzecz niemożliwą .
Zaraz z rana zerwałam się z łóżka było przed szustą ,nic nie boli ,leje się znośnie -więc na kije .


Te kaczki to tam słabo widać - nawet chyba one
 śmiały się ze mnie - paralityka .

Nerwy mnie ponosiły przecierz to nie jest aż tak trudne .

Po pół godzinie kije omal co do rowu nie wrzuciłam 
i wróciłam się do domu -przeszłam tylko 4 km z kijami pod pachą .

Od razu laptop i instruktarz obsługi .

Co się okazało- niby wszystko dobrze robię ,niby technika choć teoretyczna to prawidłowa - ale wysokość kijków jednak nie taka .
Sprawdzam no zawysokie o 15 cm ,niby czemu skoro zaraz jak kupiłam to ustawiłam pod siebie .
Wyszło szydło z worka jak mąż wstał .
Przestawił wysokość pod siebie bo chciał spróbować jak się z kijkami chodzi i tak zostawił .

Ja jako nowicjusz nawet tego nie spostrzegłam ,
przestawiłam i zasuwałam po ogrodzie ćwicząc krok ,
jutro znowu próba już po lesie . 

Dziesiejsze menu .

Śniadanie .


w środku paprykarz szczeciński + inka 

Obiad .


W końcu dynie ruszyłam - zupa krem z grzankami .


A to pieczona dynia w glazurze ,nadziewana serem bunc 
i wędzonym kurczakiem .
Czerwona papryka i sezam to tak dla ozdoby choć bardzo smaczne .

Na kolacje .

Bułka z pieczarkami -zapiekana .

Zdjęcie już mam bo chłopaki jedli  zapiekanki do obiadu ,
moja czeka na wstawieniu do piekarnika .
A może sie rozmyśle -i wybiorę tylko coś z tego .


Zobaczymy :)

A na koniec tak jak wczoraj zapowiedziałam ważenie było ale cyferki jak na razie zostawie dla siebie .

TRZYMAJCIE SIE CIEPLUTKO BO U MNIE WIEJE OKROPNIE 





1 listopada 2013 , Komentarze (12)

O ironio i to właśnie dzisiaj w święto zmarłych ,
ale widać tak musiało być -bół ustępuje -jutro będę nówka .

Wcześnie rano , jeszcze przed korkami obskoczone wszystkie groby ,dobrze że mam wszystkie na miejscu że nie muszę jechać w świat .

Dziś wspominamy bliskich ,nie lubię tego święta choć groby wieczorem wyglądają pięknie .

Co roku wpadam w depresję po święcie a wszystko z powodu wizyty na grobie mojego młodszego brata .

Zastanawiam się jaki by był teraz ,jakie mógł by mieć życie ,
czy faktycznie wyglądał by tak samo jak mój drugi brat ,
byli bliżniakami jednojajecznymi .

To dla niego .


Pogoda piękna myślałam o  lesie ale jednak nie dała bym rady ,
a spalać to ja mam co .

Wczoraj wieczorem  już tak szukałam i wymyślałam że aż mąż się zemnie śmiał i powtarzał ale pamiętaj Ty dbasz o linię .

Perswazje nie pomogły zjadłam pół czekolady z orzechami ,
najgorsze jest to że wcale nie była taka smaczna tylko całe orzechy były pyszne - mam spokój na pół roku .

Dzisiejsze menu .

Śniadanie .


wędzony kurczak z groszkiem zalane jajkami + przyprawy 

Obiad .


Pierogi z mięsem i cebulką -wyrób nie mój tylko 
hi hi babci biedronki ze swojskiej chaty .

Do tyłka od wczoraj tak dopchane że kolacji nie przewiduje ,
jedynie co to pokroiłam sobie już owoce i wstawiłam do lodówki aby się schłodziły -uwielbiam takie zimne .


Jutro ważenie i już mi chodzi po kościach  że wagi to ja wam jednak nie pokaże -bo mnie śmiechem zabijecie . 

Hi hi jedno mnie jeszcze ciekawi .

Ta czekolada ważyła 50 g a waga łazienkowa napewno pokaże dwa zera więcej czyli 5000 g -oszustka :)

SAMYCH DZIŚ RADOSNYCH WSPOMNIEŃ 



31 października 2013 , Komentarze (8)

Tzn zmieniło się , jest jeszcze gorzej niż wczoraj .

Dzisiaj bez rozpisywania się ,wezmę tabletkę i idę oblegać tapczan .

Do pracy zabrałam .


Na obiad miałam .


Jeszcze wczorajsza papryka ,kotlecik z farszu który mi został 
surówka z czerwonej kapusty z gruszką i khaki + frytki .

Na kolację ?-jestem nie zdecydowana .

Aż się boję jutrzejszego dnia ,jak ja będę po cmentarzach chodziła jak ból nie pozwala mi się wyprostować .

Może minie .

Kochane jutro nie szaleć na drogach , aby szczęśliwie do domu wrócić-wszędzie zdążycie .

SPOKOJNEGO DNIA JUTRZEJSZEGO