Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 48695
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 października 2013 , Komentarze (6)

Z resztą jak co miesiąc .

Najgorsze będą dwa następne dni ,ale już dzisiaj nic nie robię .
Zaraz po powrocie z pracy wstawiłam obiad do piekarnika 
i na tym dzisiaj koniec .

Dlaczego niektóre kobiety przechodzą okres tak  jak by go nie miały
 a niektóre tak cierpią ? 

Do pracy dziś zabrałam .


Bułka z polędwicą sopocką -owoc to khaki .

Obiad .


Faszerowana papryka ta jeszcze przed wstawieniem do piekarnika .


Po upieczeniu.
 
Oczywiście farszu zrobiłam wczoraj za dużo i mi został .

Ja wiem czemu tak się dzieje że mam w garnku za dużo na trzech i mi zawsze coś zostanie ,walcze z tym od czasu wyprowadzki dziewczyn z domu i pewnie jeszcze jakiś czas to potrwa .

Wczoraj na kolację nie jadłam śledzi ,nałożyłam na talerz i się rozmyśliłam ,zjem może dzisiaj .


Są pyszne- sama je robię ale wczoraj skończyło się na sokach .


Po prawie szklance każdego plus trzy kostki czekolady .

Dzisiaj do herbaty z cytryną herbatniki z miodem też wpadły .

Czy jutro będę gotować -nie wiem ,wszystko będzie zależało od tego jak na nogach będę stała .


Wczoraj wieczorem zadzwoniła jeszcze córka ze specjalnym zamówiem tarty na sobotę .

Mamuś ja Cię bardzo proszę , 
ja wszystko co potrzebujesz kupię i Ci przyniosę tylko zrób nam taką samą .

Byłam w skowronkach .

MIŁEGO WIECZORKU 




 

29 października 2013 , Komentarze (9)

Wczoraj zapowiedziałam że w tym tygodniu do sklepu nie chodzę ,
jednak dzisiaj byłam po chleb i hi hi  podpaski .

Ale pieniędzy udałam -żeby tak się dało codziennie .

Waga podskoczyła ale jakoś mnie nie ruszyło, 
ważne że nie o kilka kilo tylko kilka deko.

Dzisiaj do pracy zabrałam .

 

Wędlina to krakowska podsuszana a chleb wieloziarnisty 
ktoś zjadł moją bułkę .

A teraz  obiad.

 

Dwa buraki z tamtego tygodnia +rosół z niedzieli +troszkę przypraw -
powstał krem z buraczków na dwie porcję .

 Jedną zjadłam drugą do zamrażarki .

Co ja gadam miałam czystki robić ,ale to taki nawyk już 
-będzie jak znalazł jak będę miała lenia albo będę strajkować z gotowaniem .

Zostały mi wczoraj ziemniaki i brokuły powstało to .


Tarta z resztkami wczorajszego obiadu plus dodatki z lodówki czyli zapomniane resztki serów +czerwona papryka tak dla koloru .


Do środka trafił bunc i gorgonzola na górę tarta gouda .

Ale powiem Wam chłopaki szału nie przeżyli -fanami gorgonzoli jednak nie są w przeciwieństwie do mnie .

Hi hi ja gotuje -ja rządże.

Jednak przyszły zięć pokochał  mnie jeszcze bardziej po spróbowaniu ,reszta która została- zapakowana na wynos .

Na kolację nie wiem na co przyjdzie mi ochota ,mam zrobione śledzie ,, ala marcela " cały duży pojemnik oczywiście najbardziej chwali je mój ,,zięć " -lizus .

Troszkę sobie poczytam co tam u znajomych,
 a potem  kuchnia czeka- mięsko wczoraj z zamrażarki wyciągłam ,
wstępnie obiad na jutro muszę przygotować .

A w lodówce robią się luzy zaczyna nawet światło być widać .

POGODNEGO WIECZORKU 

 

   


28 października 2013 , Komentarze (10)

Trzeba było widzieć moją wściekłość wczoraj wieczorem jak do lodówki nie mogłam zmieścić już ani jednego pojemnika .
Lodówka zapchana do granic możliwości ,
tu jarzynki z rosołu, tu dwa buraczki , tam kawałki serów 
a jeszcze w słoiczku truskawki i wiele więcej .

Batalion wojska by pojadł .

Sama sobie jestem winna ,nigdy jedzenia nie wyrzucam a przerabiam w miarę możliwości na bierząco -teraz to ja nie wiem co się stało że tyle tego mam .
Od dzisiaj zero zakupów ,przerabiam lodówkę i robię w niej czystki .
Wyciągam tylko co mam czy to w zamrażarce ,czy spiżarce .

Prawdę mówiąc zaczełam już wczoraj .
Do pracy zabrałam .


W pojemniku sałatka jarzynowa -jarzyny z rosołu .

Obiad .

Ziemniaczki z brokułem z sosem czosnkowo koperkowym
i hi hi udko z kurczaka wyciągnięte z rosołu .

Jakiś czas temu moje chłopaki zaczęli krzywo patrzeć na gotowany drób -wołowe jak najbardziej może być .
Oni by tak chcieli dobry rosół i pieczone udko a ja zupę to powinnam tylko na wodzie zrobić .
Wpadłam więc na pomyśł, aby mięso obrać przesypać przyprawami i włożyć do małych pojemników tak na jedną porcję .
Po zastygnieciu czyli zwykle na drugi dzień panieruje i smarze jak kotlety -to im pasuje .
Takie porządki miałam robić a ziemniaki i brokuły zostały 
jutro bedę mysleć co z nich zrobić . 

Na kolacje będę miała koktajl z owoców na króre już nawet nikt patrzeć nie chce bo wizualnie jednym słowem swą młodość maja za sobą  -nie mylić ze zepsute ,straciły tylko troszkę blasku .


Zarówno dzisiaj jak i jutro po pracy pilnuje Edyty ,
odbieram ją z przedszkola .

Jak wychodzi jest już ciemno jak w du.... więc o kijkach w lesie to chyba mogę zapomnieć .

JEDEN DZIEŃ PRACY ZA NAMI 
JESZCZE TYLKO TRZY I WOLNE 


27 października 2013 , Komentarze (8)

Taka piękna pogoda dzisiaj u mnie była pomimo szalejącego wiatru było cieplutko i bardzo przyjemnie na dworze .
Wczorajsze plany w łeb wzięły jak zadzwoniła córka i zaprosiła nas do siebie na kawę i ciastko -przyjechali swatowie .
Odmówić nie wypadało ,swatowie mieszkają w Rudzie Śląskiej więc nie przyjeżdżaja często a to bardzo sympatyczni ludzie .

Tak sie zakręciłam że zamiast iść choć na chwilę do lasu jak pojebana czekałam na wizytę u córki .

Dla Edyty szczęścia chyba dzisiaj było za dużo 
jedni dziadkowie i drudzy dziadkowie -popisywała się jak mało kiedy .

Dzisiejsze menu zapomniałam zdjęcia śniadania zrobić 
ale była bułeczka z dynią z wędliną ,serkiem i pomidorkiem 
oczywiście inka do tego .

Obiad .


rosół z makaronem 

Potem była kawusia karmelowa i strucla .

Na kolację będzie chili con carne 


A zwięczeniam dnia będzie lampka czerwonego wina .

Od jutra pierwsza zmiana więc pobudka o 4.15 
słabne na samą myśl o wstawaniu .

I może czas kijki wypróbować ?

DUŻO SIŁ NA KOLEJNY TYDZIEŃ PRACY 

 


26 października 2013 , Komentarze (7)

Na początek to co sprawiło że humorek od rana miałam super .

Dzisiejsza waga pokazała tyle  .
Na minusie 1.2 kg .


Tak jak wczoraj zapowiedziałam marszu dzisiaj nie było ale na brak ruchu dzisiaj nie narzekałam .
Zaraz z rana zakupy ,wizyta u mojej mamy i cmentarz 
-nabłyszczanie nagrobka mojej babci .

Zawsze robiła to moja mama ,niestety jest ciężko chora i zaczynam się naprawdę obawiać -zaczynam czekać na telefon od ojca że ....  .

Wydolność jej płuc to tylko 30 % -czekamy na kondersator tlenu ,
ma być podłączona pod niego po 18 godzin dziennie .

Zaczynam mieć czarne myśli ona w każdej chwili może sie udusić ,nie wspominajac już o tym że z powodu niedotlenienia krew ma tak gęstą że serce szwankuje .

No cóż takie życie zmienić tego się nie da .

W domu ogarnięte tak z grubsza ale jednak ,pralka puszczona ,na piecu garnki podskakuja ,gotuje rosołek i chili con carne -zapachy boskie .

Jutro obowiązkowo do lasu=
 a właśnie kupiłam sobie kijki w biedronce po 34 zł .

Zobaczymy jak się sprawdzą .

A to wczorajsze menu .
Śniadanie .


Quesadilla z dodatkami .
Obiad .


Grilowane cukinia z papryka + dorsz .

Do pracy zabrałam .


No i niestety wieczorem wpadły dwa drinki .
Bardzo dobre były .

Kochane wiecie że przez weekend zdjęć nie robię bo w sumie nie gotuje ale z racji tego co mam na piecu może jakaś fotka wpadnie .

BAWCIE SIĘ  DOBRZE DZISIEJSZEGO WIECZORU  






25 października 2013 , Komentarze (10)

Znacie powiedzenie -je się również oczami .
Dawno temu doszłam do wniosku że nie tylko smak potrawy ma znaczenie ale jego wygląd również .

Napisałam jednej z Was że mnie nie interesuje byle jaka kanapka zjedzona na szybko pod lodówką .

Powód -zamiast jednej smacznej kanapki zjadła bym trzy byle jak smakujące nie wiadomo co .

Mój talerz ma być nie tylko smaczny ale i kolorowy .

Czym to skutkuje ?

Nie siadam i nie pochłaniam jedzenia w pięć sekund ,
ale jem powoli i delektuje się jego smakiem .

Drugi plus - czas poświęcony na przygotowanie posiłku jest wystarczajaco długi abym sie upewniła czy naprawdę jestem głodna czy może tylko coś za mną łazi i sama nie wiem co .


Moje wczorajsze menu .
Śniadanie .

Obiad .
 
krupnik z wędzonym golonkiem 

Do pracy zabrałam .


w kanapce bunc 

Dzisiaj marszu nie było i jutro też się nie zanosi ,mam takie zaległości w porządkach domowych że teraz muszę je nadrobić 
-więc na brak fitnesu narzekać nie ma co .

Ale niedziela to już w całości będzie spędzona w lesie .

ŁASKAWYCH SZKLANYCH JUTRZEJSZEGO
PORANKA 




24 października 2013 , Komentarze (8)

Dosłownie- z każdym kolejnym krokiem szłam wolniej .

Pogoda się u mnie troszkę  popsuła ,nadal ciepło i przyjemnie ale już przed siudmą zaczęło kropić -wróciłam do domu ,nie byłam przygotowana na taką zmianę sytuacji .

Ale to i nawet dobrze ,czułam jak słabne .

Dziś rano nie obudziłam sie sama ,tylko obudził mnie mój syn jak wstawał do pracy jakoś tak się tłukł .

Może mi brakło tych dziesięciu minut spania ,może piętnastu .

Można powiedzieć że marszu nie było .

Kroki -5478
Dystans -4,10 km
Spalone kcal -279

Obiecałam zdjęcie mojego codziennego niezbędnika czyli tego czego na zdjęciach nie widać .


Dziennie wypijam .

Jedną czarną kawę -od zawsze gorzką .
Pół litra kawy rozpuszczalnej z mlekiem -słodze miodem .
Mleka do pół litra .
Czarną herbatę -minimum jedną .
Zwykłą herbatę- minimum jedną.

Teraz dopiero widzę że brakuje inki ,zapomniałam postawić .

Woda ? Teraz piję ale jak długo nie wiem ,wiecie że nie lubię, jak już to mineralna gazowana z sokiem malinowym . 

Wczorajsze menu .

Śniadanie .

owsianka z rodzynkami i truskawkami
 -mleko aromatyzuje anyżem ,wanilią ,cynamonem i gożdzikiem 
-pycha ,dosłodzone demerarą 

Jednak doszłam do wniosku że to nie śniadanie dla mnie  coś takiego to może deser po objedzie ,po dwóch godzinach byłam głodna .

Drugie śniadanie a raczej zagłuszenie ssania w żoładku .


buraczki z gorgonzolą 

Obiad .


kurczak z ryżem i dodatki 

Ryż miał być -ryżem cuury
 -trzeba było wczoraj widzieć moja minę jak na talerz obiad nakładałam i się  zorjetowałam że coś jest nie tak .
Zapomniałam dosypać przyprawy -bujam w obłokach albo to przemęczenie ale i tak smaczny .

Do pracy zabrałam .


w bułce paprykarz szczeciński 

Ale się dzisiaj rozpisałam .
Mam nadzieje że siły mi powrócą i jutro będzie lepiej . 

POGODNEGO DNIA 



 





23 października 2013 , Komentarze (6)

Ja zagorzały wróg czystej wody nie robię nic innego ,
jak tylko żłopie ją teraz  wiadrami jak wielbłąd .

Gonie do kibelka jak poj...... ,nawet w nocy muszę wstawać ,
ja na wodę do spłuczki nie zarobię .

Nie wiem co się stało ale coraz bardziej mnie to irytuje 
i zaczyna doprowadzać do szału .

Zaczęło się po pierwszym marszu i nie ustępuje .

ZNA KTÓŚ PRZYCZYNĘ ?

Dziś rano jak wychodziłam z domu było ciemno była 6,20 



Tyle było widać- czyli nie wiele .

Dzisiejszy dystans - odczyt nie wiarygodny ,podczas sprawdzania 
co mi tam już naliczyło musiałam go wyłączyć ,
do domu miałam jeszcze  jakieś dwa kilometry .

Kroki -9311
Dystans -7,06
Spalone kcal - 478

Zaczynam sie niepokoić ponieważ po przejściu około ośmiu kilometrów zaczynają mnie boleć krzyże -mam nadzieję że to minie .

A to moje wczorajsze menu .

Śniadanie .


Omlet z dodatkami- miało być hi hi  bardziej kalorycznie
 -dołożona gorgonzola i kawałek parówki .

Obiad .


Wraps z ziarnem -warzywka i pieczony kurczak .

Do pracy zabrałam .


W miseczce serek wiejski z ogórkiem i koperkiem ..

Brakuje mi do południa czasu z powodu moich marszów ,
mam kłopoty z wyrobieniem się przed pracą .

Ciekawi mnie jak to będzie na zmianie pierwszej ,
czy będzie chciało mi sie iść jak wrócę z pracy?
 
Albo co jak będzie lało jak z cebra ?

WIARY W SIEBIE KOCHANE 




 




22 października 2013 , Komentarze (9)

Wstałam bardzo wcześnie u mnie to reguła .

Spałam żle , co dwie godziny goniłam do sikalni ,śniły mi się jakieś koszmary 
i na dodatek zamarzałam pół nocy w ciepłym mieszkaniu .

Prawdę mówiąc przeleciało mi przez myśl że na marsz nie pójdę 
jednak otrzeżwienie szybko przyszło -niby dlaczego nie pójdziesz ?

A oto wyniki marszu .

Kroki -12126
Dystans -9,09 km
Spalone kcal -618

Oczywiście w lesie super -cisza ,spokuj budzące się życie o świcie .



Ludzi malutko ,tylko paru zagorzałych sportowców .




Jestem zadowolona  - spotkałam też dwie sarenki 
 ale były szybsze niż ja ze zdjęciem .

Moje wczorajsze menu .

Śniadanie.

jajecznica z dodatkami ,kanapka i inka z mlekiem 

Obiad .

Żurek .

Do pracy zabrałam .


wszystko widać 

Dzisiaj jednak już jedzenia będzie ciut więcej ,
może nie ilościowo co kalorycznie .

Wczoraj wieczorem byłam tak głodna że zaczynałam rozważać 
zaglądniecie do lodówki -dobrze że siła przyciągania łóżka była większa .  

Był to chyba efekt porannego marszu .

A jeśli chodzi jeszcze o zakwasy ,może tylko przez pięć minut po wstaniu z łóżka czułam że łydki i krzyże jednak mam .

Widać moja kondycja nie jest taka zła jak myślałam .

MIŁEGO DNIA 


21 października 2013 , Komentarze (4)

W tamtym tygodniu miałam wątpliwości czy aby na pewno moje odchudzanie ma jakikolwiek sens i czy aby tego na pewno chcę ,
 czy może to tylko takie moje gadanie .

Dziś rano doszłam do wniosku że jednak na pewno chcę się pozbyć mojego balastu .

A więc zaczynam od takich cyferek -to waga z dnia dzisiejszego .


Doskonale wiecie o mojej niechęci do ćwiczeń ,
ten aspekt się nie zmienił i nie zanosi się na zmiany .

ALE
 
Podczas mojej ostatniej walki z kilogramami  chodziłam szybkim marszem około 10 km na dzień .

Krokomierz odkurzony -dzisiejszy marsz zaliczony .

Co wskazuje ?

Kroki -11105
Dystans -8,32 km
Spalone kcal -566

Wskazania wiarygodne czy nie będą moim odnośnikiem dnia codziennego .

A tu kilka fotek z trasy którą chodziłam kiedyś i będę chodziła teraz .





W tym tygodniu druga zmiana więc fotki menu od jutra .

KOCHANE DUŻO SIŁY NA CAŁY TYDZIEŃ