Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś wesoła ,zwariowana pełna życia, szukająca towarzystwa z milionem pomysłów na sekundę.Teraz sfrustrowana jędza.Kopniaki od życia potrafią zmienić każdego .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 44779
Komentarzy: 1571
Założony: 10 maja 2012
Ostatni wpis: 8 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MARCELAAAA

kobieta, 51 lat, Bielsko-Biała

160 cm, 77.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 października 2013 , Komentarze (5)

Tak jak wczoraj obiecałam , tak dzisiaj zrobiłam .

Ledwo oczy otwarłam zaczęłam przygotowania do dzisiejszego wyjścia w góry pogoda dzisiaj u mnie była przepiękna -szkoda w domu siedzieć .

Śniadanie szybciutkie .

 

omlet z dodatkami 

Dla mnie wyprawa w góry to cały rytuał ,mąż się śmieje że nawet jak się kiedyś zgubimy to i tak przeżyjemy .

Zawsze zabieram po dwie bułki z dynią i dodatkami dla każdego .
Kawę rozpuszczalną w termosie i butlę wody z sokiem malinowym ,
jakieś owoce i coś słodkiego dla przyjemności .

Z reguły sporo przynosimy do domu ale od ciężaru plecaków jeszcze żadne z nas się nie złamało -a jaka to przyjemność w lesie taki hi hi piknik ful wypas.
  
Zwłaszcza jak widoki super .


 w oddali Bielsko -Biała 


Znajomi się z nas śmieją że my po górkach chodzimy ,
mieszkają pod Piłą i sami jednak preferują tatry
 jednak jadą tam raz do roku 
a ja hi hi  pagórki mam na co dzień .

A grzybki -za grzybkami dzisiaj nie patrzyłam 
choć z lasu jeszcze jakieś niedobitki znoszą.
Znalazłam dwa ale tak na oko to chyba stały tam hi hi 
od tamtego roku i były zamieszkałe -dość licznie .

Wekend miną więc od jutra wojaże w kuchni 
dynia nadal czeka .

SIŁY NA NADCHODZĄCY TYDZIEŃ 



19 października 2013 , Komentarze (6)
Wczorajsze plany w łeb wzieły.
 jak rano wstałam i zobaczyłam słonko za oknem .

Dynia niestety musi sobie  poczekać ,bo jutro powtórka z rozrywki 
do lasu znowu idę ,

Dzisiaj córka przyprowadziła Edytę po dziewiątej ,
byłam już spakowana -bo oczywiście piknik w lesie musiał być .

Jeszcze do lasu nie weszliśmy a Edyta juz szukała miejsca 
gdzie można usiąść i zjeść rurki z kremem i wypić soczek .
Do kanapki już się tak nie rwała .

Koszyk zabraliśmy specjalny na gararyty pannicy 
jednak z takim maluchem to raczej na grzybki nie ma co liczyć w naszym terenie- było tylko kupę zabawy bo koszyk pusty 


Hi hi po wycieczce padła jak mucha .
Taką pogode to ja uwielbiam ,




I jak tu w kuchni siedzieć .
Właśnie rano na wadze zobaczyłam tyle czyli szału nie ma .


A tutaj jeszcze dwa zdjęcia których nie wstawiłam ale to tylko śniadania które brałam do pracy .


Jutrzejszy dzień zapowiada sie super ,
idziemy gdzie nas nogi poniosą -może zachaczymy o któreś schronisko z Błatniej widok na Bielsko jest piękny .

 
I to by było na tyle .

SPOKOJNEGO WIECZORKU BEZ GRZESZKÓW 
 

18 października 2013 , Komentarze (5)
Obiecałam Wam zdjęcie tego czego nie widać 
na moch fotkach -ale proszę o cierpliwość .
Obiecuje że wywiąże się z obietnicy jak tylko się ogarne .

Na jutro zaplanowałam pracowity dzień ,
a mianowaicie będę walczyła z dynią .


Będzie pyszna zupka ,może racuchy albo i tarta 
albo wszystko wyląduje w słoikach jako zapas na zimę 
w marynacie .

Jutro też hi hi z wizytą przychodzi Edyta ,
 tzn babcia z dziadkiem robią za nianie .

Pomocnika w kuchni będę miała .

Przez ostatnie dwa dni fotek menu nie robiłam ,
jakoś tak bujam w obłokach i nadal zastanawiam się czy gra warta świeczki z tym odchudzaniem .

Jakby dyni było mało to rano jeszcze po kapustę na giełdę zajadę 
kisić będę w słoikach -pyszności taka domowa kapusta .

Fajnie tak spiżarkę w zimie otworzyć i wyciagać słoiczki 
z różnościami choć czasem myślę że pod sufitem to raczej mam nierówno -tak sobie roboty dodawać .

A teraz czas drinka zrobić i poczytać vitalię .

MIŁEGO WIECZORU 

16 października 2013 , Komentarze (4)

Moje nastawienie do wszystkiego od dnia wczorajszego 
wcale się  nie zmieniło .

Daję sobie czas do końca tygodnia .

Mętlik w głowie nie sprzyja racjonalnemu myśleniu 
i w żaden sposób nie przekłada się na podjęcie jakiegokolwiek wysiłku .

Za podtrzymywanie mnie na duchu z całego serca dziekuję .

Do pracy zabrałam .


w bułce wędzona makrela 

Obiad .
 

Wątróbka drobiowa z mnóstwem przypraw ,
kasza kuskus z dodatkami .
Zupka była wczorajsza .

Kolacja .


Na bułce dodatkiem pasta z awokado .

Jutro pokarze Wam co jest moją bazą dnia codziennego ,
a czego na zdjeciach nie widać .

Moja waga bez zmian tyle co na pasku ,
a sprzęt do ćwiczeń zbiera kurz w garażu.

Chyba go sprzedam bedę hi hi bogata .

KOLOROWYCH SNÓW  





 

15 października 2013 , Komentarze (5)
Mam coraz większe wątpliwości
 czy ja aby na pewno chcę schudnąć .

Gadać tak można bez żadnych konsekwencji 
ale czy idą za tym czyny .

W moim przypadku zmieniłam tylko porcje na talerzu na mniejsze 
nic więcej i czekam chyba na cud .

Chęć utraty wagi -średnia .
Motywacja -zerowa .
Chęci do działania -minimalne .
Chęć do ćwiczeń w minusowej skali .

Nie mam pojęcia jak na nowo zacząć ,
teraz żałuje że przerwałam moje odchudzanie 
ale cóż stało się i się nie odstanie .

Chyba potrzebuje pomocy

Do pracy zabrałam .


Obiad .


kwaśnica z gotowanym mięsem 

Kolacja .


budyń z owocami 

Jestem w kropce i sącze drinka .

OWOCNEGO CHUDNIĘCIA 

14 października 2013 , Komentarze (1)

Sobotnio -niedzielne przyjmowanie gości ,
 nad wyraz udane .

Plany wysokogórskie wzieły w łeb - nigdzie nie byłam .

Skutki uboczne -brak odwagi aby zerknąć dzisiaj choć jednym okiem
na wskażnik szklanej wyroczni .

Ważenie przesunięte w czasie .

Dzisiejsze menu .

Do pracy zabrałam .

  

Obiad .


pierogi ruskie 

Kolacja .


szprot w pomidorach -zrobiona pasta ,inka 

Czy zawiodłam samą siebie ? -oczywiście .
Czy żałuje procentowej imprezy ?-nic z tego .

Mamy nowy tydzień i nowe wyzwania .

POGODNEGO WIECZORKU 


12 października 2013 , Komentarze (4)

Chyba jedyny raz w życiu nie mogę sie doczekać poniedziałku .
A teraz tak będę miała co tydzień .
Nie ważyłam się w tym tygodniu -choć kusi niesamowicie .

Samopoczucie świetne bo czuje się hi hi mniejsza ,
nie zależy mi na szybkim spadku wagi -może być pomalutku ale systematycznie .

Poza tym, na takim jedzeniu jak jem spektakularnych spadków nie będzie 
i wcale mi to nie przeszkadza .
Nie zmienie swoich przyzwyczajeń i sposobu żywienia .

Jem wszystko i tak zostanie -jedynie porcje mam mniejsze .
Wczorajsze menu .
Śniadanie .


w filiżance inka 

Obiad .


Klopsy w sosie grzybowym ,kasza gryczana .

Do pracy wziełam .


wszystko widać 

Troszkę Was rozczaruje ponieważ w weekendy raczej nie gotuję ,
czas wolny spędzam w górach i szkoda mi czasu na gary .

Jem oczywiście kolorowo ale następny wpis 
ze zdjęciami dopiero w poniedziałek wieczorem .

KOLOROWEJ I SŁONECZNEJ NIEDZIELI 


11 października 2013 , Komentarze (4)

Jednak  piątek to najpięknieszy dzień tygodnia ,
przynajmniej u mnie w wekeendy nie pracuje .

Wspomniałam wczoraj o mojej Edytce czytać wnuczka ,
niestety od czasu jak poszła do przedszkola ciągle choruje .

Nic w tym raczej niezwykłego nie ma bo to raczej norma
- wylęgarnia bakcyli i przetrwać trzeba 
bo się przejmuje i to bardzo .

hi hi zdjęcie- zdjęcia choć w domu też by taki motor chciała 


Jak ten czas leci ,
teraz to widzę troszkę wyrażniej jak patrzę na rosnącą w oczach Edytkę .

Wczorajsze menu .

Śniadanie . 


kanapka ,serek wiejski z ogórkiem i inka z mlekiem 

Obiad .


zupa pomidorowa ,makaron pełnoziarnisty 


mielone ,sos grzybowy i dodatki 

Do pracy zabrałam .


bułeczka jest z wędzoną makrelą ,szczypiorkiem i chili

Wekendowe plany mi sie chyba zmienią ,zapowiedzieli sie znajomi .

Jakoś nie cieszę się specjalnie bo procenty się poleją 
a ja będę tylko patrzeć hi hi- nie sądze .

Będę dzielna -mam nadzieję -trzymajcie kciuki .

ŁASKAWYCH SZKLANYCH WYROCZNI 
-WSZYSTKIM WALCZACYM 
 
 

10 października 2013 , Komentarze (3)

Po domu latały mi cztery motyle ,
nie wiem skąd aż tak dużo ale wprawiły mnie w świetny nastruj .


Suszek okrutniczek meczył mnie cały dzień ,
powód nieznany .

Jak nie cierpie czystej wody tak wypiłam jej chyba kilka wiader ,
wieczorem miałam wrażenie że wcielam się hi hi  w wańke wstańke .

Wspomniałam wczoraj o moich grzybkach .
Kocham chodzić do lasu i spędzać tam czas ,zwykle jest to siedem ,osiem godzin .
Nawet męża zaraziłam takim spedzaniem czasu ,
przez ostatnie lata chodziłam sama ,teraz sie to zmieniło .



Zawsze coś przyniesiemy .

Moje wczorajsze menu .
Śniadanie .

omlet z grzybkami 

Obiad .


ryba ,pieczone ziemniaki -warzywa z dnia poprzedniego 

Do pracy wziełam .


No i wpadła jeszcze urodzinowa czekoladka koleżanki 
(nie jedna a trzy )
wkońcu trzydziestkę ma się hi hi  tylko raz .

Wyrzutów sumienia -brak .
Jutro kilka słów o mojej Edytce -znowu chora .

POGODNEGO  DNIA 



9 października 2013 , Komentarze (2)

Jak to się mówi -początki najtrudniejsze ?

Nie jest tak żle ,myślałam że będzie gorzej .

Jednak druga zmiana sprzyja trzymaniu się postanowień ,
gorzej będzie na pierwszej .

Już to widzę -po powrocie do domu zjem obiad ,
chwilę  odpoczne a potem będę deptała ścieszkę  spacerową do lodówki .

I co zrobić w takiej sytuacji ?

Jak na domiar złego moje chłopaki będą chodzić i pytać czy zrobię coś dobrego do jedzenia -
hi hi wykupie im chyba karnety na jakąś stołówkę .
Wczorajsze menu .

Śniadanie .

 
omlet z pomidorem i szczypiorkiem .

Obiad .


zupa jarzynowa krem z dodatkami 

Do pracy zabrałam .


Mamy dopiero środek tygodnia -odliczam godziny do weekendu .
Jak co tydzień cały spędze w górach na chodzeniu w poszukiwaniu kondycji i grzybków oczywiście .
Zapasy na zime już  mam ale ciągle mi mało .

MIŁEGO  DNIA