Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2746
Komentarzy: 51
Założony: 4 maja 2012
Ostatni wpis: 5 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
valika

kobieta, 30 lat, Kraków

164 cm, 77.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 lipca 2013 , Skomentuj

Moje śniadania od ubiegłej niedzieli są dość jednostajne.
Zajadam się placuszkami owsianymi z różnymi dodatkami. Zdjęć niestety nie mam, ale w wersji bez dodatków wyglądają zwyczajnie. Mniej więcej tak: (zdjęcie nie jest mojego autorstwa, znalezione w sieci)



Ja robię je tak:

1 jajko
2 łyżki płatków owsianych
2 łyżki jogurtu naturalnego
(dziś plus 3 łyżki borówek-pyszne połączenie)

Składniki mieszam i kładę na rozgrzanej patelni teflonowej bez użycia tłuszczu lub z niewielką ilością masła.
Dziś maślanka i maliny zmiksowane do polania.

Muszę wspomnieć że jest to bardzo pożywny początek dnia dający siłę na ćwiczenia, które zgodnie z planem wykonuję ;)

21 lipca 2013 , Skomentuj



Od dziś mierzę się co tydzień w niedziele rano.
Pewnie i tak będę robić to codziennie, ale niedzielne wyniki zostaną zapisane.
Moja dieta będzie trwała dokładnie do 1.09, mam nadzieję żę po tym czasie moje nawyki będą już tak silne, że nie będę chciała nazywać tego dietą.

Moim dokładnym planem jest:
ranny spacer z psem (1h)
ranny trening z Mel B (rozgrzewka 5 min + dwa wybrane 10 lub 15 min)
rower z pracy i do pracy (w sumie 50 min)
wieczorem trening z Mel B (10 lub 15 min)
hula hop 30min
niedziela będzie dniem regeneracji
zamiast niektórych treningów z chęcią wybiorę się np. na łyżworolki

A dieta? wszystko w miarę rozsądku, ale mniej.

21 lipca 2013 , Komentarze (1)

Od dziś stawiam sobie cele.

Koniec z wylegiwaniem się w łóżku do 12. 
Koniec ze słodyczami. 
Koniec z odpuszczanie spacerów z psem.
Koniec z ogólnopojętym niezdrowym szybkim żarciem.
Koniec z leniwymi południami.
Koniec z jeżdżeniem do pracy busem.
Koniec z obijaniem się.
Koniec z olewaniem nauki - myślę tu o maturze, którą zamierzam poprawiać za rok.

Początek z treningami wieczormymi.
Początek z jazdą do pracy na rowerze
Początek z spacerami z psem
Początek z nauką do matury!

Początek z dobrym samopoczuciem
Początek z zdrowym jedzeniem
Początek z pewnością siebie
Początek z częstszymi spotkaniami ze znajomymi



Czas zacząć na nowo, żeby nie być porannym paszczurem (niestety znam to uczycie i nigdy więcej) i czuć sieę dobrze. Przeczytałam kiedyś na jakimś blogu słowa CHCĘ MIEĆ CIAŁO JAKICH MAŁO. Od dziś staje się to moim mottem życiowym, myślą przewodnią itd. Te słowa są w mojej głowie i na tapecie laptopa.
Niestety wszytko co dobre ma zazwyczaj złe początki. Moim złym początkiem był owy poranek. Dlatego nigdy więcej. Od dziś chcę być wyjątkowa, pewna siebie i mieć poczucie że mogę zrobić wszystko.

10 maja 2012 , Komentarze (3)

Tak w sumie nie wiem, czy ono było do końca dietetyczne, ale miseczka leczo wczoraj 18.30 to nie  był chyba za duży grzech,, a dodam jeszcze, że po nim raczyłam się tylko wodą.
dzisiaj zdjadłam jabłko pieczone, owsiankę (mleko 200ml- śniadanie) talerz grochówki (obiad) owsiankę (podwieczorek) lód śmietankowo-czekoladowy (100kcal) i talerz bigosu+mała bułeczka ( ale też o 18 30!)
Może nie jest wzorowo, ale będzie już niedługo, zapewniam!
A co do ćwiczeń, to pisałam juz, że pływać póki co nie mogę, ale robię za to codziennie od wczoraj;) abs na brzuch 8 min, i jakiś program na nogi 18min. na you tube. I muszę wam powiedzieć, że załkiem niezłe, choć do perfekcji w nektórych ćwiczeniach mi troszeczkę rakuje, ale nie jest źle;) 
Jak pojade do domku, to zacznę uzywać też mojego hula-hop z wypustkami, który kupiłam w przypływie radości 2 lata temu. No i pewnie wybiorę się na rowerek... Trzeba ruszyć dupę!
Dzisiaj dzień był taki ładny, że zaraz po kolacji wybrałam się z przyjaciółka na dłuuugi spacer-z 10km. Mam nadzieję, ze mniej więcej spaliłam ten bigosik. No ale z drugiej strony, gdybym go nie zjadła, mogłabym spalić tłuszczyk. Bez sensu. Weź sie za siebie, bo nic nie zdziałasz!

9 maja 2012 , Komentarze (2)

Ale mogłoby byc tez oczywiście lepiej. No wiec zacznijmy może od ponie działku, którego i tak szczerze mówiąc nie pamiętam. Jednak prawdą jest, że w tym pamiętnym dniu reguły mojej dietki zaczeły funkcjonować w 100% !! 
Dnia wczorajszego za to zjadlam sobie na śniadanko środek drożdżówki z serem żółtym (czasem po prostu nie mam wyboru-wiadomo-stołówka szkolne, internat) co w porównaniu z głodem nieziemskim, bo nie zdążyłam na sniadanie, a drożdżówki są wydawane jako 2 śniadanie, jest do wybaczenia. Potem na obiadek była pieczeń wołowa w sosie ( oczywiście sosem pogardziłam, ale nie czułam z tego powodu wielkiej straty-on mnie wręcz obrzydzał), do mięska zjadłam sośc sporo marchewki ze slodką śmietaną, ale jak wiadomo powszechnie wszędzie oszczędzają, więc smietany i tak było mało;) Kolacja to serek wiejski + łyżeczka, albo i dwie dżemu. wieczorem juz tylko woda, jakieś 130ml mirindy- O zgrozo! i troszeczkę płatków owsianych na mleku 2%- bo to jest u nas za darmo, a na wodzie nie lubię. 

A dziś zjadłam bananka, jogurt mały jogobella z jabłkami i cynamonem, oraz 1/5 piersi z kurczaka w potrawce ze spora ilością ogórków kiszonych

Czyli jest progres, do ideału jeszcze daleko ale i tak się cieszę. Nistety, w tym tygodniu sobie nie popływam, z powodu rany na nodze, no chyba że będzie spotkanie kursu ratownika wopr. wtedy zapewnie nie będę miała wyjścia. Zamianą dla pływania jest codziennie  10 min Abs i jakieś tam ćwiczenia na uda. POwiem wam, że przy robieniu Abs, przypomniały mi się traningi karate;) Miłe wspomnienia...

Motywacja nadal w normie, i jaram się dietkowaniem!
w ogóle chodze jakaś taka szczęśliwa!

Całuski, Valika;)) ,*

7 maja 2012 , Komentarze (1)

Niestety, dieta nie wyszła tak jak planowałam. No cóż, bardzo tego żałuję, ale na szczęście to tylko początek, więc można wszystko poprawić. A więc:

Sobota uklasyfikowała sie na 1 miejscu. rano były razowe płatczki z mlekiem. potem 1/2 bułki grahamki z 2 plasterkami szynki drobiowej i pomidorkiem, potem duszone podudzie kurczaka z ogórkami konserwowymi. Oczywiście w międzyczasie wypiłam jakieś 2l wody i zjadłam o ja nieszczęsna lody z ok. 100 kcal ( no na szczęście że nie więcej;) )
Niedziela nie należała do do najlepszych, była uroczystość rodzinna, I komunia kuzynki, więc aby rodzinka sie nie czepiała, że niejadek i wybrzydza, zjadłam 2 kawałki schabu, jakąś tam sałatkę i kawałek miodownika ( palcek), Potem popiłam 3 szklankami ( o zgrozo ) soku pomarańczowego ( no bo jak impreza, to kto by wodę kupował? no na bogato ! hahah) Potem, juz tylko płatki zmlekiem na kolację. Jednak, aby tego było mało wybrałam sie z mamą na zakupy, i co zjadłam. Tak, nic innego jak shake'a ( o ile to sie tak pisze) waniliowego w mc'donaldzie. I to była już moja całkowita klęska. ( +woda)
Dzień dzisiejszy odbył się na szczęście w miarę bez większych niepowodzeń. Rano jogurt naturalny z jabłkiem i mandarynką, potem duuuuużo sałatki, bo na stołówce podawali jakiś wstrętny gulasz, 2 jabuszka, 2  kromki chleba ( niestety zwykłego) z twarogiem i pomidorem. +szklanka kompotu +szklanka herbaty + woda.

No, wiec jak oceniacie moją totalną porażkę w ramach odchudzania? Bo ja mam nadzieję, że jeszcze dam radę;)

4 maja 2012 , Komentarze (4)

Witam wszystkich. Mam za 2 miesiące 18 lat, i nie chiałabym w tym dniu wyglądać jak pulpecik, w własnie tak się teraz prezentuję,

To jest akurat zjdęcie sprzed 2 lat, czyli niestety jakieś 5 kg w tył. mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć chociaż ten wynik.

Wszystko zmieniło się w moim żywieniu i trybie życia, kiesy trafiłam do liceum z intermatem, gdzie jadłam po prostu to, co mi dano, bardziej się nad tym nie zastanawiając. Oczywiście, denerwowałam się zmianą wagi, ale nie miąłm motywacji żeby coś zmieniać.

Traz moja sylwetka prezentuje się mniej więcej tak. Nie znalazłam niestety bardziej odpowiedniego zdjęcia. ( Nie lubię być fotografowana) 
 
Mam nadzieję że choć troche widać różnicę.
Walkę rozpoczynam już od dziś, a właściwie od teraz, od dodania posta.