Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Należę do osób, którym brakuje pewności siebie. W tym momencie unikam spotkań ze znajomymi gdyż nie mogę patrzeć na siebie. Drastyczny wzrost mojej wagi nastąpił zaledwie w niecałe pół roku z 52kg na 69 kg która od dwóch -trzech miesięcy na szczęście się zatrzymała. Postanowiłam się w tedy ogarnąć i wziąć za siebie , ale mi nie wyszło i w konsekwencji przybyło mi dodatkowo jeszcze 3 kg. Obecnie moja waga wynosi na dzień 17.01.2013 wynosi 72 kg. Powiedziałam sobie dość. Na ten dzień ważę dużo za dużo a przydało by się pomyśleć już o dzieciach.Nawet nie chcę sobie myśleć ile bym wtedy ważyła i jak wyglądała. Dlatego tu jestem. Mam nadzieję, że mi się uda. :) Tak wyglądał mój wpis z 2013r. Nie wyobrażałam sobie w tedy jak bym wyglądała jeszcze więcej niż 72 km. Na dzień dzisiejszy już wiem jak bym wyglądała o jeszcze 10 kg więcej. Moje zdjątko profilowe mnie właśnie taką przedstawia 82 kilogramową kobitkę. Ale teraz to na serio muszę się pozbyć tych kilogramów i dlatego tu jestem. Pozdrawiam wszystkich którzy też się z tym borykają. ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82575
Komentarzy: 1678
Założony: 11 maja 2012
Ostatni wpis: 4 marca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosia288

kobieta, 40 lat, Koluszki

154 cm, 66.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 kwietnia 2019 , Komentarze (11)

Wczoraj jeszcze wypedałowalam 10km.  :) Z czego jestem dumna. 

Dzisiaj natomiast wykonałam z rana ABS na brzuszek, potem swój  pakiet ćwiczeń , a ok 15h wyszłam na spacer z moimi dziewczynkami. Nie mogłam już usiedzieć w domu kiedy za oknem słońce i 23 stopnie na termometrze. Owszem trochę powiewało, no ale już tak spragniona byłam spaceru, że z 1.5 godziny nam się zeszło. :) Do tej pory żadna nie przykasłała wiec może jutro żadnej przykrej niespodzianki nie bedzie. W końcu od listopada udalo mi się z nimi wyjść na spacer. :D Przez te ich chorowania popadam już w paranoje i boję sie z nimi na dwór wyjść. O dziwo starszej po inhalacjach z soli i syropie na alergię przeszedł ten kaszel , bo acodinu jej nie podawałam właśnie  po to by sprawdzić czy lek na alergię zadziała. 

A wracając do mnie , że jeszcze dzisiaj mi było za mało ćwiczeń i ruch to zrobiłam 10 km na rowerku. Więc  dzisiaj też troszkę zaszalałam  :) 

Jeżeli jutro dziewczynki mnie niczym przykrym nie zaskoczą to w sobotę jedziemy do mojej siostry na Pomorze :) i bedziemy tam siedzieć do 3.05. Dłużej nie , bo 5.05 mamy tą imprezę urodzinowo-chrzcinową. Mam tylko nadzieję ,że nie będzie padać cały czas i w miarę temperatura będzie , żeby można było się gdzieś ruszyć z dziewczynkami.  :) A na imprezę kupię coś dla dzieciaków na działkę np. basenik, piaskownica, zabawki do piasku chuśtawka itp. , bo w tamtym roku kupili sobie działeczkę ,ale nic tam nie robili, bo ona była w ciąży  i synek chorował wiec tam nie przebywali. Więc  już jakiś wybór  akcesoriów mam. :)

Jutro ważenie zobaczymy ile udało mi się zrzucić przez te 3 dni z 1.5 kg balastu nabytego przez Święta. A teraz zmykam spać,bo już w sumie prawie północ. :)

24 kwietnia 2019 , Komentarze (7)

Dziś od rana zaliczyłam wizytę  kontrolną z dziewczynkami. U młodej niby nic już nie słychać ( z czego się bardzo cieszę) i do końca tygodnia ma jeszcze brać leki, a inhalacje tylko 3 na dzień , też do końca tygodnia i od poniedziałku mam wszystko odstawić. Natomiast starsza od wczoraj zanosi się pokasływaniami od rana do południa, a potem jest spokój,  wiec doktorowa kazała podawać jej acodin rano i wieczorem, aby przychamowac kaszel, by gardła nie drażnił oraz lek przeciwalergiczny , bo uważa, że może to byc coś na tle alergii ( w co wątpię) oraz inhalacje z samej soli. Zobaczymy czy coś się z tego rozkreci czy jej zaniknie, byleby do zabiegu. Potem jeszcze odwiedzilam trzy sklepy z zabawkami , bo ogolnie zapomniałam( przez te perypetie z moimi dziewczynkami),że 5.05 jedziemy na roczek łączony z chrzcinami i przydałoby sie jakiś prezent kupić. Planuję  młodemu kupić jakąś zabawkę plus kaskę. Ale muszę jednak zadzwonić do kuzynki i się spytać ewentualnie na co by reflektowała , bo młody w sumie ma sporo rzeczy po starszym bracie. Ogólnie upatrzyłam trzy zabawki : motorek odpychacz,  konik trzy w jednym jako : konik bujak, konik na kółkach i cos jeszcze ale wyleciało mi z głowy, oraz małą bramkę do strzelania piłką plus jeszcze posiada jakieś bajery dźwiękowe, a i jeszcze spodobal mi sie traktor jeździk z przyczepką.  A jak nic nie bedzie chciała to najwyżej dam samą kasę.  A może wy macie jakieś inne pomysły, albo który z prezentów najbardziej wam przypadł do gustu?  Bo wiecie mam same dziewczynki i tak troche trudno mi wybrać prezent dla chłopca.  :) Czekam na wasze propozycje i doradztwo. :)

Ja natomiast dietkę dzisiaj przestrzegalam i wykonalam standardowy pakiet ćwiczen oraz ABSik na brzuch.  Z drugą partią ćwiczeń nie szalałam , bo po wczorajszym troszkę dzisiaj mieśnie odczowałam. Mimo to planuję jeszcze wykonac te swoje 10 km na rowerku. Ale to jeszcze zobaczę, bo młoda nie chce mi zasnąć a ja juz po mału odczowam zmeczenie. Wiec zobaczę. :)

23 kwietnia 2019 , Komentarze (9)

No i nie wytrzymałam zważyłam się. Waga pokazała 66.5kg czyli od piątku przybyło mi 1.5 kg . Ale nie jestem zdziwiona, bo przy niedoczynności tarczycy można w miarę sprawnie zgubić kilogramy, ale jeszcze szybciej ich się dorobić. Mimo , że nie rzuciłam się na jedzenie jak wygłodniały wilk tylko po prostu jadłam wszystko. A po drugie wczoraj zrobiłam sobie dzień słodkości więc  to też w dużej mierze przyczyniło się do tego skoku. Ale szczerze nie żałuję tego. :) 

Dziś wstałam z werwą i naładowana energią po czubek głowy.  Gdy zobaczyłam wagę też nie było załamki wręcz odwrotnie. Po prostu stwierdziłam, że trzeba to teraz spalić i już. A że energia we mnie buzowała to od rana zrobiłam ABS na brzusio, a potem zestaw ćwiczeń, a po południu znów zestaw ćwiczeń zaległy z wczoraj. Zaszalałam. :) bo jak już zaszalałam w Święta,  to czemu  nie zaszaleć teraz w ćwiczeniach zwłaszcza,że byłam nakręcona przez te wczorajsze słodkości. Druga rzecz zobaczymy jak jutro bedę funkcjonować,ale tym bedę się martwić jutro  :D Co zrobiłam, to już moje. :D

Planuje dzisiaj przed spaniem jeszcze jeden ABSik na brzusio i na dziś starczy. :)  Bo w końcu ile można : P

Oj. Humor mi dzisiaj dopisuje. Dawno sie tak nie czułam żeby być w takiej euforii. To chyba przez te wczorajsze słodkości    :D

PS.  Wagi na pasku nie zmieniam, bo moje oficjalne pomiary dokonuję w piątki.   :)

Miłego wieczorka.  :)

22 kwietnia 2019 , Komentarze (3)

I po świętach. Dzisiaj normalnie miałam ciężki dzień. Wczoraj nie mogłam zasnąć, oko poleciało mi dopiero gdzieś około 2 w nocy. A dziś chodziłam nie tomna, głowa mnie boli do tej pory , a na dodatek jeszcze mąż mi przed południem lekko podniósł ciśnienie. Potem na obiad pojechaliśmy do męża rodziców. I tak do wieczora, w domu byliśmy ok. 19.30. 

Dieta nie przestrzegana, niestety dziś sporo było na słodko. Ćwiczeń brak. Nie robię, usypiam szybko dziewczyny i idę spać , bo glowa mi zaraz peknie. Nie dość że bolała mnie od rana to u teściów było tak goraco że nie wiem co z sobą zrobić. 

Ale obiecuję ,że od jutra wracam do diety, a na słodkie dość długo nie spojrze , bo się przesłodziłam porządnie. Na wagę też nie wchodzę , bo nie chcę się przerazić. Wazenie dopiero w piątek no chyba że nie wytrzymam :)

Ćwiczenia też w ruch , bo ostatnio były zawalone całkowicie.  Teraz ruszę z nimi z kopyta , bo tak w kościach  czuje jak od środka mnie nosi. :D  Obym się nie myliła. 

A dziewczynki bez zmian. Starsza cos tam lekko pokasłuje na raty a tak to nic dziwnego nie zaobserwowalam. No chyba że zaczeła się częściej potykać i zaliczać podłogę, ale zazwyczaj jest to przy zabawie wiec tez nie chce popadac w paranoje.Natomiast młodszej nadal chrobocze w klatce piersiowej niby troche mniej, ale liczyłam że przez święta sie juź tego pozbędziemy i bedziemy sie doleczac. W środę idziemy na wizyte kontrolną  i na pewno znów dostanie kolejny antybiotyk. 

Miłego wieczorka, a ja zmykam właśnie pod prysznic i spać, bo młoda zasnęła , a mąż uśpił starszą. :)

21 kwietnia 2019 , Komentarze (2)

Na początku jeszcze raz życzę Wam pogodnych, radosnych Świąt Wielkanocnych spędzonych w gronie rodzinnym. :) A w Lany Poniedziałek niech Was zmoczą do ostatniej suchej nitki dla pomyślności i zdrowotności w bieżącym roku.  ;)

Dzisiaj dzień zaczął się bardzo przyjemnie. Wstałam wypoczęta, bo mój  najmłodszy skarbek dał mamusi pospać w nocy. :) Gdy tylko wstałam szybko zaczęłam chować po całym domu jajka czekoladowe dla mojej starszej pociechy. A przy łóżku zostawiłam jej koszyczek i instrukcje ile jakich jajek ma znaleźć.  Miała  przy tym niezłą zabawę. A potem cały dzień prawie chodziła z tymi jajkami  :D 

Ale jeszcze przed zabawą w poszukiwacza jaj musiała zjeść z nami śniadanie, które oczywiście pochłonęła migiem. Myślałam, że tym razem namówię ją na więcej warzyw , ale niestety mimo moich starań zjadła kanapki tylko z żółtym serem i papryką :) 

A po poszukiwaniach zabrałyśmy się za dekoracje babeczek, gdzie znów miała świetną zabawę.

Na obiad pojechaliśmy do moich rodziców.  No i oczywiście zabraliśmy babeczki + ciasto marchewkowe wysmarowane nutellą i kremem orzechowym i ananasem. Wiem to absolutnie nie dietetyczne ciasto przez te dodatki, ale dobre choć robiłam je pierwszy raz w takiej kombinacji. :)

 Do domu zjechaliśmy po 19. Wiec jeszcze pobawiliśmy się trochę  z dziewczynkami. Potem inhalacje młodej ,leki i szykowanie do spania. Młoda oczywiście  jeszcze nie jest zdrowa, ale już dużo lepiej z nią. Natomiast starsza zaczyna pokasływać  no,  ale zobaczymy co będzie , bo na razie przyczyną tego kaszlu mógł być jej dłuższy pobyt na dworzu w sobotę. Mąż zabrał ją na cmentarz z babcią ,żeby grób na  święta posprzątać. Szkoda jej było nie puścić zwłaszcza,że był w tedy piękny słoneczny dzień ok.18 stopni i prawie bez wiatru.

Dieta absolutnie nie przestrzegana, ale sądzę ,że posiłki  były w miarę w normie, zbytniej rozpusty nie było.  Ćwiczeń brak , reset, bo weekend. 

I dziś na tyle. :) A jutro wypad do rodziców męża i po świętach. 

20 kwietnia 2019 , Komentarze (2)

Witam Was. 

Dziś cały dzionek minął mi na krzątaniu sie po domu. Rano oczywiście święconka, ale poszło raz dwa bo wieczorem dnia poprzedniego sobie wszystko przygotowałam. Mąż ze starszą córką pojechał poświęcić. Potem śniadanko. Do popołudnia robiłam porządki. Troche mi to szlo mozolnie, ale jakoś dalłm radę w miarę ogarnąć to dom. Oczywiscie to nie było po mojemu, ale na pierwszy rzut oka dom wygląda jakby byl posprzątany. :) 

A po poludniu zaczelam robic wypieki razem z corką. Zrobiłysmy parenascie babeczek i upiekłyśm dwa ciasta. Jutro je będziemy kończyć ( nakladać kremy i ozdabiać) aby byly świeże. Córka i byla w niebo wzięta.  A jutro jeszcze wieksza radoche bedzi miala z ozdabiania tego wszystkiego . :) 

Dieta dzisiaj nie przestrzegana ale tragedii nie było. Dziś i jutro ćcwiczeń nie wykonuje. Reset całkwity.

Życzę Wam w te świeta dużo zdrówka, radości, pomyślności oraz pogody ducha  . Kolorowych nsów. 

19 kwietnia 2019 , Komentarze (10)

Cześć dziewczyny. Obrabiam dwa dni w jednym wpisie , bo wczoraj ze zmęczenia padlam jak mucha. 

Dzień 108

Czwartek zaczął się od niezlych wrażeń i podniesionego cisnienia z niepokoju. 

Jak co rano z młodą zeszłam na dół do kuchni aby wprawić  męża do pracy. Po tem gdy już małżonek pojechał  za niedlugi czas obudziła się moja starsza pierworodna. Ale nie zeszła na dół tylko z gory zaczęła krzuczeć że ją wszystko boli i to z taką nutką  płaczu. Ok pomyslalam że znow sie w nocy wykopała i jeszcze moze spala na maskotkach i teraz ją wszystko boli no i pierwsza myśl że zaczyna ją brać choroba. Ale gdy weszĺam i ją zobaczylam to się trochę zaniepokoilam. Byla blada i oczy takie miała pól tomne. Zaczęłam ją pytac co ja boli a ta mowi i pokazuje że cala klatka piersiowa a potem plecy. Wziełam ją bna ręce i zniosłam bo ledwo stala na nogach. Gdy ją znosilam zaczela wołać jesc że jest bardzo glodna. Ok tu się nie zdziwilam bo dzien wczesniej było  słabo  z jej jedzeniem. Wiec mysle ze moze jak zje to sie lepiej poczuje. Gdy posadziłam ja na kanapie spytalam sie czy nie chce jej sie jeszcze spac odpowiedziala ze nie , no i włączylam bajki. Skierowalam sie do lodowki i glowilam sie co by jej zrobic. Zaczelam do niej krzyczec z propozycjami ale nic mi nie odpowiadala. Oczywiscie podnioslo mi sie leciutko ciśnienie  wiec poszlam do niej. Ja patrze a ona lerzy nie tomna tak jakby upadla a łóżku bezwiednie . Glosno do niej mowie a ona nic. Podeszlam do niej i ją obruszalam i otworzyla oczy ale miala jeszcze bardziej metne spojrzenie niz wczesniej. Pytam sie jej Ola chcesz spac a ona mowi nie. Dziwne to bylo nie zwinela sie do pozycji do spania tak jak zwykle tylko to wygladalo tak jakby stracila przytomnosc. Usiadla do tego sniadania i dodatkowo zaczela sìe cala trzesc jak galareta. Pytam sie jej czy jej zim o a ona mowi ze nie tylko sie lekka trzesie. Pytam sie a dlaczego sie trzęsiesz a ona nie jest mi zimno nie wiem .Ale chyba ok minuty jej przeszlo. 

Po tym rannym zdarzeniu od razu bylam tak naladowana adrenaliną ze przez caly dzien nie moglam sie uspokoic dopiero na wieczor. Lekarz przyjmowal po poludniu ale do tego czasu cora wrocila do normalnosci. Ale nie spuszczalam jej z oczu i sie bacznie przyglądalam. W koncu jak przyszedl wieczor tak ze mnie wszystko zeszlo ze padlam jak mucha. I nie pamietam kiedy zasnęlam.

Tego dnia nie wykonalam ćwiczeń.  Ale dieta byla przestrzegana. 

Dzien 109Od rana oczywiscie bacznie obserwowalam corkę. Ale dzisiejszego dnia wszystko bylo juz w normie. Mimo to wybralam sie z nia do lekarza i opowiedzialam o wczorajszym zdarzeniu. A ta wyskoczyla mi ze albo od lekow od laryngologa albo moze to byc objaw padaczki. Jak to uslyszalam to juz rece mi calkiem opadly. Na razie opstawiam leki choc jakis dziwbych nie dostala. Ale przez swieta nie bedzie ich brac i dopiero od wtorku dostanie tylko jeden syrop i bedziemy sie obserwowac potem znow za pare dni weźniemy inny lek z listy i znow bedzie przez pare dni go brac i bede obserwować. 

Ale niestety mys o padaczce nie daje mi spokoju, mężowi o tym tez nie powiedzialam. Po raz pierwszy sie podlamalam. Co za tym poszlo dieta nie byla przestrzegana moje posilki nie byly zdrowe. Póżne sniadanie ok 12 czekolada milka z bakaliami cala . Ok 15 resztka ryzu z rybą w sosie carry po córce . Podwieczorek dwa kawalki ciasta bananowego bo upieklam. A na kolacje dwie bagietki z maslem czosnkowym z biedronki. I nadal mnie nosi ale juz nie bede jesc. Basta mam butelke wody przy sobie.  Ide teraz zdobic jajka z córką  bo jej obiecalam. A dom caly rozgrzebany bo nie moglam sie skupic na sprzataniu. Jutro bede to musiala jakos ogarnać. 

Waga niby dzisiaj 65 kg czyli spadla 0.5 kg ale w przyszlym tygodniu w 100% zwyżka. Oczywiscie cwiczenia nie wykonane . Pod tym wzgledem tydzien zawalony tylko 2 razy wykonalam zestaw cwiczen. :/ 

Dobra uciekam bo cora w koncu nie doczeka tych jajek.  :(

17 kwietnia 2019 , Komentarze (6)

W nocy młoda rownież się zakasływała. A na dodatek jak się  obudziła rano miała przyspieszony lekko oddech i prawie non stop świszczała przy oddychaniu. Nie wytrzymałam i wizyte z córką  z jutra przełożyłam na dzisiaj. Oczywiście  zapalenie oskrzeli. Antybotyk poszedł w ruch + jeszcze jeden lek+ reszt leków co miała  wczesniej zapisane z 5 inhalacjami. Jedynie co katar ustąpił. Oczywiscie jeszcze ma, ale w duuuuuużo mniejszym wydaniu jak chociażby wczoraj.  Zobaczymy jak dzisiaj bedzie spac. Wiec święta czekają nas w domu. :/  Patrzeć jak  starsza zaraz załapie , już przed samym spaniem zaczęła pokasływać.  

Normalnie pięknie. Dzis zastanawiałam sie kiedy ostatni raz bylam na spacerze z dziewczynkami. I wiecie co było to bylo na poczatku października tamtego roku.  : 0   Normalnie z bzikuje. Teraz ładne pogody zapowiadają , a ja z nimi bedę się kisić w domu. Tragedia. :/

Natomiast wracajac do mnie. Oczywiscie tamta nocka tez nie przespana. Własnie nie dawno skonczylam cwiczenia , bo w ciagu dnia nie bylo kiedy. Dieta przestrzegana. 

No a teraz zmykam bo opadam z sił  zmeczenie daje mi się we znaki.

Pa.

17 kwietnia 2019 , Komentarze (10)

Dzis w skrócie. 

Mloda dzisiaj  w nocy zapowiada się ze bedzie slabo spala. Katar jej zelżał ale za to kaszel jest okropny prawie ze do wymiotów. Slabo tez dzisiaj u niej z jedzeniem prawie nic nie jadla ii za bardzo nie chciała pić.Zachowuje sie tak jakby syrasznie bolalo ją gardlo. Mam nadzieję że żadna angina sie dodatkowo nie przypląta.  Jutro lekarz nie bede czekac do czwartku. 

Ja niestety dzisiaj nie wykonalam cwiczen bo nie miałam jak mloda wcale nie poszla spac w ciągu dnia. Tzn. zasnęła na 30 min. ale z pobudką bo kaszel nie dawał jej spokoju. A potem wyjazd ze starszą do laryngologa.  Tu szkoda słów. W skrócie  : 19 września to barszo dobry termin na usunieci migdala i lista lekow. Taka rozmowa. Mam nadzieję że jej chociaz te leki pomogą i trochę bedzie spokoju.

Dieta przestrzegana tylko podwieczorek zamienilam na jablko z tytułu wyjazdu. No i dzisiaj wykonany 2× abs.

15 kwietnia 2019 , Komentarze (9)

Tak ja przypuszczałam nocka była zarwana dopiero nad ranem młoda jakoś  zasnęła na dłużej. Więc  dzisiaj  moje samopoczucie takie sobie. Byłyśmy na wizycie chwilowo jestesmy na antybiotyku ale cos mi się zdaje że bez niego się nie obędzie. Na dzien dzisiejszy młoda podchodzi pod zapalenie oskrzeli ( czemu się nie dziwie) tylko ze jeszcze ewidentnie typowego szmeru takiego nie słychać. Natomiast słychać " szorstkość" w oskrzelach. Wiec na razie ma przepisane : acodin junior na ten paskudny kaszel, neosine forte na wirusa, i 5 inhalacji na dzień w tym 3 z berodualem a dwie z innym lekiem. Teraz na wieczór  katar i kaszel niby trochę zelżały ( tzn. na czestotliwosci a nie na sile ) kaszel nadal jest strasznie paskudny aż dziw mnie wziął że gardło nie było zaczerwienione. Mimo to jak ją teraz wzięłam do spania, to zaczęła  świszczeć przy oddychaniu i jak przyłożyłam ucho do klatki piersiowej to już mi sie zdaje, że zaczyna jej tam pojedyńczo lekko hurgotać. Zobaczymy rano. 

Na dodatek jutro muszę jechać ze starszą do Łodzi do laryngologa i musze mlodą  komuś podrzucić.  Niby są babcie ale ta co u mie wyciagnąc porządnie nosa to akurat ma robotę a te dwie pozostale to nie za bardzo. A jak dobrze nosa jej sie nie wyczysci to caly czas bedzie im sie zanosic kaszlem. One nie będą w tedy wiedziały co robic a młoda sie zamęczy.  No ale innego rozwiązania nie ma bo mąż też lewy pod tym względem. :/ Ale innego wyjścia mie mam.  A jednak mam nagle mnie olśniło. :) Zawioze je do tych  babć a w domu mam przecież sprzęt do nosa pod odkurzacz. Zawiozę im i problem z głowy. Zapomnialam o nim bo go nie używałam.  Dobra problem rozwiązany. :)

A co do mnie to juz w skrócie . Dieta przestrzegana i cwiczenia zaliczone( mimo ze musiałam rowerek zamienic na biegi w miejscu , bo mloda przez ten kaszel zaliczyla tylko krotką drzemke) jeszcze tylko ABSik na brzuch i dzionek zaliczony pod wzgledem diety. :)

Mam nadzieję ze mloda tej nocki troche lepiej bedzie spała i ja też.

Na razie dziewczyny lecę szykować drugą do spania.