Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 188840
Komentarzy: 3306
Założony: 14 czerwca 2012
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jeszczeimpokaze

kobieta, 33 lat, Gdańsk

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Muszę dokończyć to co zaczęłam :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2013 , Komentarze (29)

Waga na dzisiaj: 65,6kg

Robiłam sobie dzisiaj zdjęcia dekoltu i twarzy żeby porównać czy kuracja kwasami coś daje, zapomniałam nastawić samowyzwalacza i przez przypadek podczas kucania cyknęłam sobie takie zdjęcie:



Pierwsza myśl: hmmm to ja? Jakaś za szczupła na nim jestem. Spytałam chłopaka "ja na prawdę tak wyglądam, czy tylko tak wyszłam?"
"Tak, na prawdę tak wyglądasz".
Super hiper szczupła to ja nie jestem, ale w mojej głowie jestem zdecydowanie bardziej przy kości.

Dzisiejsza waga jest o kilogram mniejsza niż wczoraj, widać @ powoli się kończy i nadmiar wody schodzi. Bo, że zrzuciłam kilogram tłuszczu przez jeden dzień to nie wierze
Postanowiłam dzisiaj cyknąć fotomenu, ostatni raz robiłam w wakacje, muszę zdecydowanie powrócić do tego mojego "rytuału". Mam wrażenie, że wtedy jakoś bardziej kontroluje to co jem.

Rozpoczęliśmy dzisiaj pakowanie do przeprowadzki... to jakaś porażka, wszystko jest zastawione kartonami o worami. Jak sobie pomyślę, że ponad miesiąc będę tak żyła na walizkach zanim znadjdę stałe lokum to, aż mi słabo






Soczewica oczywiście nie suszona, a zielona Nie chce mi się tego zmieniać


+2x kawa z łyżeczką cukru i mlekiem 1,5%, banan

Nakupowałam dzisiaj w rossmanie całe mnóstwo balsamów, peelingów, krem do stóp... i tak dalej... teraz żebym tylko miała tyle samozaparcia żeby codziennie to stosować

19 lutego 2013 , Komentarze (17)

Waga: 66,6kg (cały czas @)

Dzisiaj pierwszy dzień walki o zrzut wagi przed wyborem sukienki na wesele Chyba jestem zadowolona, jedyny grzeszek na jaki sobie pozwoliłam to wypiłam dwie kawy, a miałam pić jedną Ale kupiłam nową i musiałam spróbować.
Dzisiaj już nie wybierzemy się na siłownie, bo mamy lekkiego lenia, mam nadzieję, że uda mi się zmusić chociaż na killera z Ewą Chodakowską. Jutro już bez gadania idę na 1 lub 2 godziny fitnessu.

Muszę powoli zacząć się pakować, bo w pt zmieniam miejsce zamieszkania. Jakby tego było mało w kwietniu znowu się przeprowadzam... nie pytajcie nawet czemu W każdym razie marzec będzie poświęcony na szukanie nowego lokum.

Dzisiaj zjadłam:
śniadanie: owsianka z siemieniem lnianym na wodzie z łyżeczką miodu i bananem
II śniadanie: pół grahamki z drobiową polędwicą sopocką, serek wiejski
III posiłek: sałatka z piersią kurczaka i oliwkami
podwieczorek: chudy twaróg z jabłkiem i łyżeczką miodu i odrobiną płatków fitella bez cukru
kolacja: planuje zjeść omlet z1,5 lub 2 jaj z chudą szynką i szczypiorkiem
+2 kawy z łyżeczką cukru i mlekiem

Orientacyjnie spożyje dzisiaj 1400-1500kcal. Mi tyle odpowiada

Wieczorem napiszę czy killer zrobiony
...
35 minut killera zrobione, przy ostatnich 10 minutach wymiękliśmy (lenie). Zagoniłam do ćwiczeń chłopaka, który w trakcie prawie płuc nie wypluł i był czerwony jak... A dodam tylko, że to fan siłowni i po umięśnieniu można by stwierdzić, że spokojnie da radę. Jak widać kondycja a siła to dwie zupełnie inne sprawy
Teraz pędzę pod prysznic, zrobię sobie peeling kawowy, a jeszcze później porządne balsamowanie. No i pora omlet już przygotować, bo dochodzi 20.

18 lutego 2013 , Komentarze (19)

Zaczynam akcje odchudzając pod tytułem sexi kiecka na wesele Idę na wesele w maju, o ile dobrze zapamiętałam datę 25 maja. Niedługo dostaniemy "oficjalne" zaproszenie to się upewnię. Zakładają, że co najmniej dwa tygodnie przed zacznę poszukiwania stosownej sukienki na tą okazję, daję sobie czas do... hmm 6 maja, aby mieć super hiper, sexi figurę Akcję rozpoczynam od jutra, mam więc 76 dni na wylaszczenie. 76 dni? Coś mało... a trzeba było myśleć o tym wcześniej Ale 5 kg mi spokojnie wystarczy, jak się uda więcej to super Jednak jak nie to się mówi trudno.
Nigdy nie wypisywałam postanowień, ale przy tej okazji może to zrobię.

Plan:
-oczywiście zero słodyczy
-dużo wody, herbatek itp.
-dozwolona jedna kawa dziennie z jedną łyżeczką cukru i mlekiem
-ćwiczenia co najmniej 3 razy w tygodniu
-same zdrowe i dietetyczne jedzenie
-owoce ograniczyć do 2 sztuk dziennie (banany moja zgubna miłość...)
-przede wszystkim ZDROWY ROZSĄDEK


Od Bożego Narodzenia odpuściłam sobie odchudzanie i moje waga ciągle waha się między 66 a 67kg. Mam już powoli dość tej cyfry i chcę jak najszybciej ujrzeć poniżej 65 kg Jutro rano pewnie widok na wadze lekko mnie przerazi, mam @, do tego wczoraj byłam z wizytą u babci, a dzisiaj zjadłam kilka ciastek... Niby byłam dzisiaj 2 h na siłowni, ale co z tego... spodziewam się 67kg.

Od jutra powrót na uczelnie, jutro mam zajęcia od 8 do 17 Prowiant już mam przygotowany i wygląda on tak:


Zabieram ze sobą sałatkę z kurczakiem (pojemnik jest dość głęboki), serek wiejski, pół grahamki z polędwicą oraz banana Taka ilość jedzenia powinna mi wystarczyć na ciężki dzień na uczelni. Przed wyjściem zjem owsiankę z siemieniem lnianym i łyżeczką miodu. Problem mam z tym co zjeść po powrocie. Na obiad już za późno, a coś by się przydało pożywnego skonsumować. Zjem najprawdopodobniej omleta z dwóch jaj z jakimiś warzywkami. Myślicie, że taka ilość jedzenia na jutro będzie ok? Nie za mało, nie za dużo?
Mam nadzieję, że znajdę jeszcze siłę, aby wyruszyć chociaż na godzinkę fitnessu.

13 lutego 2013 , Komentarze (57)

Byłam wczoraj u lekarza po wyniki badań i okazało się, że podejrzenia ginekologa były słuszne. Mam wirus HPV, który rozwinął się u mnie do stanu przedrakowego szyjki macicy. Lekarz zanim powiedział mi wyniki badań walnął pytanie "ile ma pani lat?" i "jakie ma pani plany życiowe?". Pierwsze co ja zrobiłam to w ryk. Chodziło mu oczywiście o to czy myślę o dziecku, bo po ewentualnym leczeniu mogę mieć problem z donoszeniem ciąży. Tak czy inaczej mógł to pytanie nieco inaczej sformułować, nie wywołując u mnie histerycznego szlochu Drugi lekarz z którym spotkałam się wczoraj na izbie przyjęć też nie polepszył mojego humoru. "O łyżeczkowanie, poważna sprawa", "ile ma pani lat?". Co Klaudia w odpowiedzi na to? Znowu w ryk... najgorsze, że po te wyniki poszłam sama i nie miałam się na kim oprzeć.

Niedługo będę miała robione łyżeczkowanie (masakra), potocznie zwane skrobanką w celu sprawdzenia ile macicy mam zajęte przez dysplazję. Pewnie po tych wynikach dowiem się czegoś więcej. Pierwszą rzecz, którą oczywiście lekarz kazał mi zrobić to odstawić tabletki antykoncepcyjne, które dodatkowo pogarszały sprawę.
Najgorsze jest to, że miałam cytologię robioną regularnie i podobno za każdym razem była ok, dopiero badanie kolposkopowe i pobranie wycinków dało wynik. Mój ginekolog do którego chodziłam przez tyle lat cały czas powtarzał, że z moją ektopią nic nie trzeba robić, bo to nic groźnego, blabla. Pierwszy raz w życiu poszłam do innego i on gołym okiem zauważył nieprawidłowości. Jak widać nie warto przyzwyczajać się do jednego.

Musiałam się komuś wygadać...

Z wagą wszystko jak najbardziej ok, jedynie obijam się co nieco z fitnessem. Mam nadzieje, że niedługo uda mi się zejść poniżej 65kg. Muszę zejść do przyzwoitej wagi przed ewentualną ciążą, w którą niedługo być może będę "musiała" zajść Bo dziecko oczywiście chce i jeżeli wiązało by się to z pokrzyżowaniem moich dotychczasowych planów to trudno.

Pozostaje się cieszyć, że wykryto to w miarę wcześnie.

9 lutego 2013 , Komentarze (17)

Na wczorajszej imprezie tak jak się spodziewałam niestety nie było tak przyjemnie jak sobie zakładałam Nie było też tragedii... ale... no właśnie? Miało być idealnie, ale nie było. Wypiłam jedno piwo i niecały kieliszek wódki- wódkę to w zasadzie tylko i wyłącznie pod naporem osób obecnych na imprezie. Zjadłam ze 3-4 klopsiki w wiórkach kokosowych, kilka różyczek brokuła, trochę sałatki gyros (mało w niej było majonezu, głównie jogurt grecki), ah no i jeszcze ze 3 małe paszteciki w cieście francuski. Hmm mogło być lepiej, ale też i gorzej...
Dzisiaj już za to jest ładnie. Niepotrzebnie tylko kupiłam sobie wafle ryżowe o smaku serowym i paprykowym. Jeden wafel ma 50 kcal, ale za to sporo soli no i wiem, że nie są za zdrowe. Jednak dobre i zjadłam dzisiaj, aż 4 sztuki. Więcej ich nie kupię, bo po co sobie zbędnie nabijać kalorie?
Mój licencjat jest chyba najwolniej pisanym licencjatem świata Nie umiem się w niego wkręcić i idzie mi to strasznie wolno. Dzisiaj napisała 1 stronę Jak zepnę tyłek to może uda mi się dopisać jeszcze z jedną i to zapewne będzie na tyle dnia dzisiejszego.
Na siłownie dzisiaj mi się nie chce iść i wygląda na to, że pójdę dopiero w poniedziałek, bo jutro praca. Jednak żeby tak całkiem nie oddać się lenistwu przetestuję chociaż nową płytkę Ewy Chodakowskiej. Skoro już ją zakupiłam to trzeba wypróbować
Chciałabym do połowy maja zrzucić chociaż 5kg... ale musiałabym w końcu skończyć z takimi wybrykami jak wczoraj. Na szczęście nie jestem imprezowiczką i takich pokus będzie niewiele. Żebym się tylko na co dzień trzymała to będzie dobrze.
Dzisiaj dzień 5 bez słodyczy. Szybko zleciało.

A humor to mam tak kiepski, że lepiej nie gadać... nie jestem pewna o co mi chodzi. Jednak jak sądzę to o pracę, której raczej nie lubię Muszę sobie tłumaczyć, że to tylko praca dorywcza... Gdyby nie to, że ustalają tam grafik co tydzień i dopasowują go pod moją dyspozycyjność to coś czuję, że już bym się zwolniła szukając innej pracy. Dla osób, które nie kojarzą, gdzie pracuje- KFC. Tyrasz jak wół a najwyżej dostaniesz opieprz Na szczęście to pewnie tylko zjazd po wczorajszym porażkowym dniu, kiedy to mi wszystko z rąk wypadało. Na szczęście nie codziennie jest tak źle i czasami nawet lubię tam być

7 lutego 2013 , Komentarze (18)

Dziewczyny wzięłam się do roboty Dzisiaj tłusty czwartek, a ja nie zjadłam, ani jednego pączka... zresztą jak zawsze, średnio lubię takie przysmaki Rano nawet wstałam przed pracą i wyruszyłam w teren na poranne bieganie.
Muszę wrócić na dobry tor, a później poleci już z górki. Jutro czeka mnie wielka próba, idę na imprezę. Zapowiedziałam już, że nic nie piję. Mam nadzieję, że dotrzymam słowa.

Jestem mega podekscytowana! 22 lutego zmieniam miejsce zamieszkania, tymczasowo na miesiąc, a jak dobrze pójdzie to na dużo dłużej, nie dość, że mieszkanie super (o wiele większe, niż obecne i standard lepszy) to jeszcze uda nam się co miesiąc zaoszczędzić na mieszkaniu około 1000zł CO MIESIĄC, dla mnie to mega dużo i nie mogę się doczekać Mam tysiąc pomysłów co zrobię z tą kasą, część oczywiście pójdzie na wakacje. Mam nadzieje, że wszystko wypali tak jak bym chciała. Jedyne czego mi żal to klubu fitness Do obecnego bardzo się przyzwyczaiłam, a nie będę miała w sobie tyle samozaparcia żeby do niego dojeżdżać 40 min. Będę musiała poszukać czegoś bliżej.
Moja ekscytacja jest tak duża, że zaraz rozniosę mieszkanie

Zjadłam:
śniadanie: musli z bananem i mlekiem 1,5%
II śniadanie: 2 kromki razowca (małe) z szynką, pomidorem, korniszonem, 1 jajko na twardo
obiad: sałatka z grillowaną piersią kurczaka, sos niestety chyba był z majonezem (cała sałatka około 460kcal)
kolacja: 2 wafle ryżowe z szynką, coś ala serek fantasia

Ćwiczyłam:
poranna przebieżka 3,5km- płuca mnie bolały i mega źle mi się biegało (nieco zimno było), ale i tak jestem dumna, że wstałam przed pracą i ruszyłam

Wczoraj:
około 1,5h siłownia

Wczoraj zjadłam:
śniadanie: banan (nie byłam głodna, za dużo zjadłam dzień wcześniej na kolację)
obiad: spaghetti z makaronem pełnoziarnistym, cukinią, papryką, mięsem mielonym
podwieczorek: banan, jabłko, pół kostki twarogu półtłustego z łyżeczką miodu
kolacja: 3 wafle ryżowe z serkiem, szynką, korniszonem, 2 jajka na twardo

6 lutego 2013 , Komentarze (24)

Zrobiłam sobie przed chwilą zdjęcie w spodniach, które nosiłam przed odchudzaniem. Wyglądam w nich tak:


Spotęgowało to tylko moją złość, że od jakiegoś czasu coraz bardziej daję dupy. Jak się teraz nie zepnę i nie powrócę na dobre tory to wrócę znowu do wagi 85kg albo więcej. Nie chcę tego, a mimo wszystko ciągle coś podjadam... a zjem kanapkę przecież nie zaszkodzi... zjem cukierka... albo dwa. NIE! Nic... muszę się opamiętać dopóki nie jest za późno. Nie chcę jo-jo, tym razem się nie dam...
Wracam, walczę, wieczorem pędzę na siłownie i dam sobie wycisk, oj dam... czuję się wzdęta.
Dajcie mi ochrzan, bo zasługuję.
...
Edit.
Pędzę zaraz do sklepu po mnóstwo zdrowych produktów, biorę się do roboty. Zrzucę jeszcze co najmniej 5kg.
W pt idę na imprezę, trochę się jej boję, ale zrobię wszystko co w mojej mocy żeby nie popłynąć.
Odzyskam swoją moc Wakacje tuż, tuż a do tego w maju jadę na wesele, muszę wyglądać super i kupić sobie super sukienkę
Odliczam dni bez słodyczy, dzisiaj: dzień 1

1 lutego 2013 , Komentarze (18)

Budzik miałam nastawiony na 10:30, bo do pracy idę dopiero na 13. Obudziłam się o 7:30. Pierwsza myśl, która mi się pojawiła jeszcze leżąc w łóżku "hmmm może bym poszła na fitness?". Sprawdziłam grafik i całkiem fajna instruktorka prowadzi, więc czemu nie, za godzinę wychodzę na 2 godziny ćwiczeń. Gdybym wstała o 10:30, to jedyne co bym zrobiła rano to zjadła śniadanie Warto rano wstawać

Tak poza tym to za wiele się u mnie nie dzieje Praca... praca... praca... sesje mam już za sobą, podejrzewam tylko, że będę miała poprawkę, ale o nie dowiem się zapewne dopiero za dwa tygodnie. Skoro mam ferie postanowiłam trochę więcej popracować, żeby dostać większą wypłatę. Co miesiąc odkładam jakiś grosz na wakacje... w marcu chciałabym odłożyć nieco większy grosz, a bez pracy nie ma kołaczy W te wakacje muszę pojechać w jakieś fajne miejsce, muszę uczcić mój nowy wygląd


28 stycznia 2013 , Komentarze (17)

Wstałam dzisiaj z bólem żołądka... do tej pory czuję, że nie jest tak jak być powinno. Czuję, że coś mi  na nim zalega. Jedzenie mamy jest dla mnie zdecydowanie za tłuste. Dzisiaj mam zamiar się odrobinę przegłodzić pod wieczór i wstać jutro z pustym żołądkiem i zacząć dzień od pysznej owsianki z bananem i otrębami

Czuję, że dam radę, czuję że powracam na dobre tory i że osiągnę sukces w postaci wagi 58kg! DAM RADĘ! Jeszcze tylko pozbyć się cellulitu, co nieco się ujędrnić i będę przeszczęśliwa.

Powinnam się uczyć... taaaaak. Jednak na mojego lenia nie ma ratunku, jutro mam egzamin, który jak zdam to będzie cud. Nastawiam się na strzelanie, nie ogarnę tego co mam do ogarnięcia, nie ma szans. Dobrze, że przynajmniej będzie to test jednokrotnego wyboru, więc jakieś znikome szanse mam.

Czy Wy też czujecie potworny strach przed przytyciem? U mnie to nabiera powoli niepokojącego charakteru.

Zjadłam:
śniadanie: banan- licho wiem, ale uwierzcie nie byłam w stanie NIC zmieścić, mój żołądek zamulał
II śniadanie: 2 małe kromki razowca z plasterkiem sera, szynką i ogórkiem
obiad: salaterka zupy pieczarkowej z makaronem,  kurczakiem i śmietaną (mama mi dała...)
kolacja: 200g twarożku z pomarańczą i pół łyżeczki miodu

Ruch:
1h body shape
15min rowerek

27 stycznia 2013 , Komentarze (26)

Dzisiaj rano na wadze ujrzałam 65,5kg Póki co nie zmieniam paska, bo boję się, że to tylko chwilowe. Jednak wygląda na to, że do mojego celu, który wyznaczyłam sobie jak zaczynałam odchudzanie pozostało tylko pół kg Jak się pewnie domyślacie nie zamierzam na tym poprzestać i będę dążyć do mojej od dawna upragnionej wagi 58kg. Jednak nic na siłę i jeżeli nie uda mi się jej osiągnąć to nie będę płakać. Jestem w miarę zadowolona ze swojego wyglądu na chwilę obecną. Teraz trzeba skupić się na rzeźbie, pozbyciu się cellulitu i ostatnich szlifach Nigdy nie marzyłam o figurze modelki i marzyć nie będę to pewne.
Dzisiaj obiad u mamy... wiecie co to oznacza Muszę być dzielna.
Dobra siostra przyjechała po mnie... wieczorem wpadnę zobaczyć co tam u Was
Edit.
Nie byłam dzielna, przegięłam z jedzeniem i nie jestem z tego dumna. Jutro będzie idealnie, musi być. Tylko czemu mi mama tyle ciasta i kotletów zapakowała, no czemu?
Jestem zła na siebie, gdzie moja silna wola i determinacja? Wcześniej ciasto leżące przede mną na stole to był żaden problem, bo zaparłam się, że nie zjem i koniec. Teraz zdecydowanie za często sobie odpuszczam. Zapewne wynika to z tego, że już siebie akceptuje, ale mimo to chcę jeszcze trochę zrzucić. Muszę spiąć poślady.
Przynajmniej poćwiczyłam rano. Jutro muszę dać radę.