Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 188844
Komentarzy: 3306
Założony: 14 czerwca 2012
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jeszczeimpokaze

kobieta, 33 lat, Gdańsk

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Muszę dokończyć to co zaczęłam :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 stycznia 2013 , Komentarze (31)

Cześć dziewczynki
Meeega dawno się nie odzywałam, potrzebowałam chyba przerwy od odchudzania no i w związku z tym z vitalii. Przerwa była smaczna, miła, ale z dozą rozsądku Dzięki której nie przytyłam i trzymam wagę 66kg.
Jednak mam już powoli dość tej cyfry i rozpoczynam bój o piękną 5! Lato już coraz bliżej... dość obijania, trzeba brać dupę w troki.
Jutro moja kumpela wpada z chłopakiem na obiad i przyniesie pyszną tartę z bitą śmietaną i kajmakiem Mam nadzieję, że uda mi się skończyć na jednym kęsie. Spróbować "muszę". Jednak to będzie bomba kaloryczna i niech się lepiej na jednym gryzie zakończy.
Ostatni raz byłam na fitnessie tydzień temu, o zgrozo! Wszystko przez pracę i sesje... albo pracowałam, albo musiałam się uczyć i lipka. Jednak dzisiaj idę na dwie godziny i innej opcji nie ma. Muszę spalać ten tłuszcz
Jestem bardzo ciekawa co tam u Was, więc już pędzę sprawdzić
Schudłyście?
Powracam! I wygonie ten tłuszcz!



Zjadłam
śniadanie: musli z bananem (bardzo małym) i mlekiem 1,5%, kawa z łyżeczką cukru i mlekiem
II śniadanie: 2 kromki razowca z odrobiną margaryny, plasterkiem sera mierzwionego i plasterkiem kiełbasy żywieckiej
obiad: makaron pełnoziarnisty z mięsem z indyka, szpinakiem i odrobiną serka topionego i parmezanu (ale na prawdę nie dużo)
kolacja (po ćwiczeniach): mały banan zblendowany z serkiem wiejskim, łyżka musli, małe jabłko, łyżeczka dżemu truskawkowego

Ruch:
1h body shape
1h TBC

6 stycznia 2013 , Komentarze (17)

Nie jem perfekcyjnie, podjadam słodycze, których nadal zostało nam całe mnóstwo ze świąt. Jestem pewna, że w zeszłym roku o tej porze po świątecznych słodyczach zostały tylko wspomnienia Jadłam je w ilościach hurtowych. Wczoraj poczułam mega ochotę na słone orzeszki, wzięłam puszkę do ręki- puszka ma 200g, w 100g 600kcal, a przecież jak się człowiek zapędzi to ponad pół, jak nie całą puszkę zje. Odłożyłam i wzięłam paczuszkę sezamków (27g). Ochota przeszła. Czyli jak widać coś słodkiego podjadam, ale nie jest to już tabliczka czekolady i puszka lodów, a np. 2 paski czekolady zjedzone do kawy. Jak zdarzy mi się zjeść więcej to biegnę to spalić na siłowni. Waga spada, dzisiaj odnotowałam spadek o kolejny kilogram. Moja dieta wygląda mi bardziej na stabilizację, ale jak waga spada to nie będę narzekać Do pierwszego celu pozostał już tylko 1kg. Jednak jak już wspominałam nie sądzę, że na tym pierwszym celu zakończę swoją przygodę z odchudzaniem
Jutro przeprowadzam się do większego mieszkania Już nie mogę się doczekać Chociaż jak zobaczyłam jak wysokie opłaty nas czekają, to od tamtej pory mi niedobrze Ale jakoś damy radę, a jak nie damy to się znowu przeprowadzimy

Mój chłopak ogląda filmiki z różnymi typami pompek i właśnie je testuje na dywanie... wygląda to dość śmiesznie. Nie wiedziałam nawet, że jest tyle rodzajów, pompka to pompka. Powinnam się chyba do niego dołączyć, bo ramiona to mój wielki kompleks, ble. W sumie to dobrze, że oboje tak lubimy sport, w gronie zawsze raźniej.

Muszę się dzisiaj wybrać na siłownię albo przynajmniej iść pobiegać, nie ma obijania Chociaż K. naoglądał się tyle nowych ćwiczeń w internecie, że pewnie nie odpuści, bo będzie chciał je przetestować na siłce, więc jak mus to mus

Trzymajcie się

2 stycznia 2013 , Komentarze (19)

Poza stratą kilogramów mam jeszcze jedno postanowienie... wypędzić wstrętnego, obleśnego pana C, który chyba na dobre rozgościł się na moich udach, ale ja mu pokaże...
Wczoraj peeling kawowy już zaliczony, dwa razy w tygodniu to mus. Na codzień masaże szorstką gąbką i balsamowanie z porządnym masażem. Dodatkowo zakupiłam sobie tabletki detocell. W cuda nie wierzę, ale mają fajny skład, więc jak nawet na cellulit nie pomogą to i tak są zdrowe. Ćwiczenia i zdrowe odżywianie to sprawa oczywista. Zamierzam zdecydowanie częściej chadzać na siłownie, zamiast na fitness, bo pomimo, że fitness uwielbiam, a siłownia jest ble to wiem, że przyniesie mi o wiele większe rezultaty. Jeżeli ten zmasowany atak nie pomoże to w marcu/kwietniu zacznę chodzi na masaże antycellulitowe, jakiś rolletic czy coś innego. Chociaż trochę się boję takich masaży, bo mam pękające naczynka.
Oprócz wypędzania pana C postanawiam ogólne dbanie o swoje ciało i o siebie. Muszę doprowadzić moje stopy do porządku, bo mam wstrętne odciski. Zadbać o moje włosy, żeby były długie i lśniące O cerę dbam już od jakiegoś czasu, chodzę na kurację kwasami, w poniedziałek idę już 3 raz i używam porządnych kosmetyków.
Po głowie chodzi mi jeszcze wybielenie zębów, ale na początek nie przesadzajmy
Plany ambitne, ale jak najbardziej do zrealizowania

1 stycznia 2013 , Komentarze (19)

Święta za nami, Sylwester za nami, w końcu! W końcu nie będzie żadnych wymówek, bo święta... bo dużo jedzenia, bo nie ma sensu odchudzać się, bo i tak się najemy... To wszystko za nami i nadszedł czas na porządną dietę, bez opierdzielania i wymówek. LUBIĘ TO  Jestem dziwna, bo odchudzanie mnie ekscytuje Ale to może dobrze? Na Sylwestra wpadło dość sporo jedzenia, ale zdrowego (łosoś, szpinak, babeczki marchewkowe itp.) i alkoholu. Waga na dziś paskowa Czyli nowy rok zaczynam z wagą 67kg. Jestem zadowolona, zważywszy na fakt, że w zeszłym roku o tej porze ważyłam 84kg. No i nie jestem na plusie po świętach, jest super
Dzisiaj zjadłam już jajecznicę z 1 jajka z kawałkiem piersi kurczaka z warzywami oraz jedną babeczkę marchewkową. Na obiad planuje ryż i pulpeciki z kapustą, a później jeszcze zobaczę co wpadnie.
Jak samopoczucie pozwoli pójdę wieczorem pobiegać
No to trzymajcie kciuki, do końca maja mam być laska

30 grudnia 2012 , Komentarze (16)

Uf w końcu udało mi się usiąść, mój kręgosłup mi dziękuje Od kiedy zaczęłam pracę wyciskam z dnia wszytko, cisnę go jak cytrynę Bo moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak brak czasu, brak czasu to zła organizacja czasu
Do pracy miałam na 13:30, rano więc postanowiłam udać się do galerii i obczaić co na wyprzedażach słychać- zawiodłam się, nic nie kupiłam. Później do pracy, po pracy żeby za bardzo się nie przemęczać pyknęłam skalpel z Ewą Chodakowską, później farbowanie włosów, a w międzyczasie z farbą na włosach sprzątanie mieszkania. Wszystko się da- przypomnijcie mi o tym jak mnie sesja dopadnie, a będę musiała iść do pracy
Stwierdzam, że do wszystkiego da się przyzwyczaić. Po pierwszym dniu pracy bolały mnie nawet nadgarstki u rąk, a teraz nawet jestem w stanie zaraz po poćwiczyć.

Jak zawsze mam bardzo ambitne plany na nowy rok związane z odchudzaniem Jednak do tej pory udało mi się już tyle schudnąć, że nie mam żadnych wątpliwości, że do wakacji uda mi się wylaszczyć i że osiągnę wagę w której będę się czułą idealnie.
Od 1 stycznia jadę z odchudzaniem na 100%. Nie to żebym teraz się nie odchudzała, ale mam tendencje do jedzenia na śniadanie kawałka makowca, który nadal mi pozostał po świętach Jutro to wiadomka wpadnie trochę więcej jedzenia i alkohol. Jednak żeby trochę się "rozgrzeszyć", wstanę rano i pomaszeruje na 2h fitnessu. Ale od wtorku będzie się działo Wstrętne kilogramy pójdą precz.

Życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku

27 grudnia 2012 , Komentarze (19)

No i po świętach, na plusie mam około 1kg, w zasadzie to nawet niecały. Jestem chyba zadowolona z takiego wyniku Cztery dni w pracy pod rząd i po balaście nie będzie ani śladu. Jestem bardzo zadowolona z pojemności mojego żołądka, jadłam bardzo rozsądne porcje, a mój żołądek już po chwili był pełen. W każde święta jadłam po kilka kawałów ciasta, a teraz 2 kawałki w ciągu całego dnia i koniec, bo po prostu nie było miejsca na więcej Teraz tylko trzeba zadbać o to żeby tego nie zaprzepaścić.
Do niedzieli chodzę codziennie do pracy I to same popołudnia, bleee! jutro kończę dopiero o 12 w nocy, suuuper Jeszcze nie wiem, jak ja do domu wrócę.
A w pracy totalny zapierdziel, klientów cala masa, dzisiaj przez 4 godziny nie miałam nawet czasu żeby się napić, w pewnym momencie myślałam już, że padnę tam z wycieńczenia Klient za klientem...
Ale kto da radę jak nie ja? Koleżanka z którą się zatrudniałam, jutro zanosi wypowiedzenie, ja myślę, że póki co dam radę. No chyba, że okaże się, że dzisiaj natrzepałam tak gigantyczne manko, że sami mnie wywalą Ale za to miałam pierwszy dzień samodzielną kasę i największy utarg ze wszystkich kasjerek! Jestem masterem
Od kiedy pracuje nie mam kompletnie czasu na fitness, nastawiłam na jutro rano budzik i nie ma opcji... muszę iść. Bo jak tak dalej pójdzie to bez sensu jest wydawanie kasy na karnet.
Dobra zmykam poczytać jak tam u Was święta minęły i spać, bo padam.

22 grudnia 2012 , Komentarze (17)

No to jak każdy muszę trochę pojęczeć, że boję się świąt Nie wiem jak u Was, ale u mnie święta to małe wesele. Mnóstwo przystawek na stole, a co dwie godziny wjeżdża danie na gorącą, masakra. Trochę zazdroszcze ludziom u których święta to po prostu bardziej odświętny obiad. Bo u mnie to całodzienne biesiadowanie przy stole. Coś czuję, że nawet gdybym próbowała wszystkiego tylko po troszku to i tak bym przytyła Mam nadzieję, że po prostu mój zdrowy rozsądek mnie nie opuści w tych dniach. Bo kto lubi być obżarty do granic wytrzymałości? Nie ja.


W pracy raz z górki, a raz pod górkę. Jednak jest coraz lepiej, mój organizm powoli się przyzwyczaja do takiego wycisku. Po pierwszych dniach pracy bolało mnie WSZYSTKO, zaczynając od nadgarstków, kończąc na dużym paluchu u stopy. Bez tabletek przeciwbólowych nie było szans żebym zasnęła. Dzisiaj bolał mnie tylko kręgosłup, jest postęp (dla niewtajemniczonych- zaczęłam pracę w KFC ). Może nawet niedługo będę w stanie iść po pracy na siłownie, bo póki co nie ma szans Jak wracam marzę tylko o kanapie. Mam wrażenie, że ludzie zamiast szykować się święta, idą na obiad do fast-fooda, takie tłumy.

Czekam na @ żeby w końcu moja waga się ustabilizowała, bo ciągłe wahania 66-67kg powoli mnie wkurzają. Nie wiem czy to wina @, czy może moich ewentualnych błędów żywieniowych. Mam nadzieję, że jutro @ już mnie nawiedzi.

Odezwę się dopiero po świętach, bo jutro już jadę do mamy i wracam drugiego dnia świąt, bo od czwartku do pracy

Życzę Wam wszystkiego najlepszego, zdrowych świąt bez obżarstwa i oczywiście jak największych spadków wagi

19 grudnia 2012 , Komentarze (34)

O jaaaa.... znów mi się wpis skasował!
O czym to ja pisałam... Aha. Waga na dziś to 66kg, kolejny tydzień za mną, kolejny kilogram mniej. Zdziwił mnie ten spadek, bo jestem na chwilę przed @ i w niedziele byłam na obiedzie u mamy, który był mega tłusty. Jednak boję się przesunąć pasek, bo nie chce po świętach go gonić. Więc chyba zostawię go tak jak jest.
Pamiętnik ostatniego zrzutu poszedł w odstawkę po 3 dniach, trochę z lenistwa a trochę świadomie. Zauważam u siebie pierwsze niepokojące oznaki zaburzeń odżywiania. Gdy tylko mam wrażenie, że zjadłam za dużo nerwowo przeliczam kalorie. A ja tego nie chcę... chcę powoli zaczynać normalnie jeść i już trochę od tego tygodnia tak właśnie zaczęłam robić. Ja już chyba siebie lubię, co prawda chcę jeszcze schudnąć z 5kg, ale tak sobie pomyślałam, że jak nie schudnę to i tak już jest ok. Za to panicznie boję się przytycia, to jest jakaś masakra. Już nigdy więcej nie chcę wyglądać tak jak wyglądałam.
Wczoraj byłam na zakupach odzieżowych i chyba po raz pierwszy w życiu nie były one dla mnie udręką. W zasadzie wszystkie spodnie, które mi się podobały miały mój rozmiar. Rozmiar 40. Ja wiem, że dla większości to bardzo duży rozmiar, ale jak dla mnie jest super... Nosiłam kiedyś rozmiar ponad 50, już nawet nie pamiętam jaki 58? I uwierzcie rozmiar 40 jest taki maluśki...
Na poprzednich zakupach kupowałam spodnie w rozmiarze 42 (teraz już powoli lecą), na tych 40, to następne i rozmiar 38?
Boję się świąt, panicznie. Kompletnie do mnie nie przemawia tłumaczenie, że są tylko raz w roku? I co z tego? Nie po to się odchudzam miesiąc żeby schudnąć 2-3kg a później je odzyskać przez 3 dni. Oczywiście wiem, że w święta diety nie będzie, ale mam nadzieję, że zachowam chociaż jakikolwiek umiar...

13 grudnia 2012 , Komentarze (39)

Założyłam sobie "pamiętnik ostatniego zrzutu" w którym będę skrupulatnie zapisywać co zjadłam i ile ćwiczyłam. Łatwiej mi usiąść do takiego dziennika i zapisać co zjadłam, niż wejść na vitalie i dodać wpis. Nie mam już teraz tyle czasu żeby móc codziennie dodawać wpisy na vi a dzięki temu dziennikowi będę mogła uzupełniać w dodawanych wpisach co jadłam np. przez cały tydzień i ile ćwiczyłam





Dzięki za wszystkie pozytywne komentarz, mega mi miło, pokazują mi one, że warto walczyć
Podczas przeglądania zdjęć na komputerze natknęłam się na takie oto zdjęcie zrobione zaraz przed rozpoczęciem odchudzania:


Brak mi słów... A co najlepsze ja wtedy uważałam, że wcale nie wyglądam tak źle... i że jestem sexi Z jednej strony to dobrze, bo było mi łatwiej żyć a z drugiej odwlekało to podjęcie tego pierwszego kroku...

Zrobiłam sobie fotkę w tym samym ubraniu (bez koszuli)


I tak... zdecydowanie wolę dzisiejszą wersję, choć poproszę jeszcze chociaż -5kg Ale spokojnie, wszystko da się zrobić
Szkoda, że nie mogę Wam pokazać zmian na twarzy, ale niestety niesie to zbyt duże "ryzyko"

Dobra pędzę gotować obiad, bo już co nieco zgłodniałam.

12 grudnia 2012 , Komentarze (139)

Właśnie skasował mi się wpis Uwielbiam to!
Co prawda do pół roku brakuje dwóch dni, ale dwa dni w tą czym tamtą za dużo by nie zmieniły. A dzisiaj mam czas, więc postanowiłam porobić fotki, pomierzyć się itp.
Dokładnie pół roku temu po zaliczeniu ostatniego egzaminu w sesji, przeżarta słodyczami i niezdrowym żarciem postanowiłam coś ze sobą zrobić. Ze smutkiem a może nawet lekkim obrzydzeniem patrzyłam w lustro i ledwo powstrzymywałam łzy. Na szczęście w końcu zebrałam się w sobie i postanowiłam skończyć z jedzeniem batoników o 22 zagryzanych chipsami i tak oto mam teraz minus 16kg! Wiem, że gdybym przyłożyła się jeszcze bardziej spadek byłby bardziej imponujący, ale i tak jestem zadowolona Najważniejsze, że zdrowe nawyki weszły mi w krew, a słodycze już mi nie straszne Oczywiście raz na jakiś czas nadal mam chcicę, ale już na szczęście bardzo rzadko. Spadek osiągnęłam po prostu zdrowym odżywianiem i porządną dawką ćwiczeń bez których nie wyobrażam sobie życia.
Co sobie życzę na następne pół roku? Osiągnąć wygląd o jakim marzę Nie mam pojęcia ile kg chcę jeszcze schudnąć, może 5kg? Może 8kg? Nie aspiruje do wyglądu modelki.

No to czas na fotki




A tutaj jak ważyłam 102kg (czasy gimnazjum i tutaj dzięki mojej mamie, że mnie ogarnęła w tamtym momencie, bo nie wiem jakbym teraz wyglądała):


A tutaj tabelka z pomiarami: