Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sunschine

kobieta, 35 lat, Warszawa

165 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do sierpnia ważyć nie więcej niż 69kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2014 , Komentarze (1)

A więc!
Zjadłam dziś średnio licząc (bo nie miałam czasu dokładnie) jakieś 1550kcal. Mam wyrzuty sumienia i uważam,że to stanowczo za dużo...co prawda pracowałam dziś 8 godz i ani na trochę nie usiadłam ale już się wpędzam w paranoje i  myślę,że przy takiej ilości żarcia nie schudnę a co najwyżej utrzymam wagę... Jak walczyć z głodem? Macie jakieś sprawdzone sposoby? Tylko nie mówcie żebym zajęła się czymś innym bo dziś cały dzień byłam zajęta a na jedzenie czas znalazłam... Takie porażki zamiast mnie wzmacniać tylko mnie dołują. Mam wrażenie, że nie walczę z kg a ze sobą...dziwne, że przegrywam skoro tak dobrze znam samą siebie...

19 lutego 2014 , Komentarze (5)

No dobra. Skoro i tak już widzieliście moje fotki to powiem Wam wszystko. W ostatnim czasie moja waga wahała się między 80kg a 81kg... Porażka. Nie wrzucałam tego na  pasek bo było mi zwyczajnie wstyd. Tutaj fafa rafa co ja ze sobą nie zrobię jaka to nie będę szczupła a waga w górę...
Wzięłam się w garść bo 81kg to prawie moja waga z przed poprzedniego schudnięcia a obiecywałam sobie,że nigdy nie dopuszczę do tego żeby tą 8 z przodu zobaczyć... To mną potrząsnęło. Do tego stopnia, że znów zaczęłam się starać. Na dzień dzisiejszy ważę 76,4 i choć to jeszcze marne osiągnięcie to i tak się cieszę, że od tej 8 się oddalam. W maju mam wesele. To zmotywowało mnie jeszcze bardziej. Do tego czasu nie zmieni się pewnie wiele, ale będę się starała,żeby zmieniło się choć trochę. Jak dobrze pójdzie może dobije chociaż do 73kg.
Odstawiłam codzienne piwka, drinki, słodycze. Wszystko stało się dla mnie sporadyczne i dobrze mi z tym. Przeprosiłam razowy chleb bo od jakiegoś czasu wcinałam białe bułeczki i doszłam do wniosku, że sama zaczynam wyglądać jak one.
 Znalazłam pracę to też zaczęłam więcej się ruszać. Staram się te 8godz. dziennie wykorzystać nie tylko na zarabianie ale i na zrobienie czegoś dla swojego "ciałka" 
Pije więcej kawy co może nie jest zbyt zdrowe ale skutecznie hamuje apetyt. 
I najważniejsze!
Zrozumiałam,że powiedzenie "Co masz zrobić jutro zrób zaraz" ABSOLUTNIE nie odnosi się do jedzenia. Żarłam na potęgę i nie ma się co oszukiwać. Znacznie zmniejszyłam porcje i póki co to pomaga. Mam nadzieję, że tak zostanie i niedługo lub trochę później będę się cieszyć swoim odbiciem w lustrze. :)


27 stycznia 2014 , Komentarze (4)

No dobra...
Czas na totalną kompromitację. Dziś wstawiam zdjęcia mojej aktualnej sylwetki, żeby zobrazować wam z czym się zmagam...




Tak to wygląda. Jest źle. Jest bardzo źle. Zastanawiam się czy wszystko ze mną ok, bo mimo zmniejszenia porcji i włączenia większej ilości ruchu kg jakoś nie znikają... Ograniczyłam słodycze, ograniczyłam alkohol, jem mniej a waga...wzrosła... Przeraża mnie to. Mimo wcześniejszych zapewnień,że tego nie zrobię, zastanawiam się nad jakimiś tabletkami wspomagającymi bo sama nie daję rady. Krok do przodu, dwa do tyłu. Jestem zła, zawiedziona i zmęczona...  ;(

18 stycznia 2014 , Skomentuj

Mel B 15minutowy trening cardio
Mel B 20 minutowy trening całego ciała
Mel B 10minutowy trening nóg
Mel B ćwiczenia rozciągające

Słowem wróciłam do ćwiczeń. Wróciłam do walki.
Jestem gruba bo sobie na to zapracowałam i nie schudnę od oszukiwania samej siebie,że coś  z tym robię, bo skoro nie ma efektów to znaczy, że robię to źle.
Czuję się fatalnie we własnym ciele a moja kondycja jest śmiechu warta ...Pora coś z tym zrobić! 
Lato coraz bliżej, nie spędzę go płacząc w poduszkę ze wstydu i bezsilności. Nie jestem bezradna, jestem leniwa. Koniec z tym!
Koniec z wymówkami! Niektórzy chudną tyle, ile ja sama ważę więc pora spiąć dupę i wziąć się do roboty!
Obiecuję dziś tu przed Wami i sama przed sobą, że dam radę choćby miało mnie to kosztować pot i łzy, bo na końcu będę płakać ze szczęścia!





10 stycznia 2014 , Skomentuj

Od dziś postanowiłam zacząć pić odchudzające soki warzywne, ale z sokiem nie wiele ma to wspólnego bo robię je blenderem i przypominają raczej przecier. Są okropne...w smaku jeszcze pół biedy, ale ta konsystencja nie zachęca do kontynuacji ;P No nic...jakoś to zniosę. 
Waga jakby pomału zaczęła spadać, ale nie chcę się przeliczyć dlatego wstrzymam się z uaktualnieniem do końca miesiąca. Mam nadzieję, że do tej pory będzie choć troszkę mniej choć cudów się nie spodziewam, bo póki jestem na antybiotyku z siłowni musiałam zrezygnować. Są rzeczy ważne i ważniejsze i nie chcę znów skręcać się z bólu. Do lata jeszcze kupa czasu i mam nadzieję,że tym razem nie będzie mi wstyd kiedy trzeba będzie się rozebrać. Już mi się marzą krótkie spodenki, których nie nakładałam od lat...
Będzie dobrze. Tym razem nie odpuszczam!













2 stycznia 2014 , Komentarze (6)

Witajcie! 
Jak brzuszki po świątecznej labie? :)  
Mój się miewa całkiem nieźle, ale tylko dlatego, że moje święta do najlepszych nie należały...
W noc przed Wigilią obudziłam się o 4 nad ranem z silnym bólem w plecach przez co pierwszy raz w życiu wylądowałam na pogotowiu. Dali mi kroplówkę i odesłali do domu,ale sytuacja się powtórzyła i 2 dnia świąt wylądowałam w szpitalu gdzie pobyłam sobie do Sylwestra...nie muszę chyba dodawać,że zepsuło mi to wszystkie plany i noc Sylwestrową spędziliśmy z "Dwójką" i we dwójkę. Cóż, dzień jak co dzień, za rok sobie odbijemy :))
 Szpitalne jedzenie a raczej głodówki, które miałam przed badaniami sprawiły,że 1 kg poleciał,ale nawet nie biorę tego pod uwagę, bo logiczne, że kiedy się nie jada to waga
spada :) 
Wyszłam z diagnozą "kolka nerkowa i zakażenie moczu" z czego rzekomo wyleczyło mnie 8 kroplówek dziennie plus jakieś tabletki...dostałam antybiol i w najbliższym czasie nawet nie ma mowy o żadnej siłowni. Zostaje jedynie sauna, bo podobno muszę to dobrze wygrzać. 
Taka sytuacja.

22 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Kochani!!
Zdrowych, radosnych i spokojnych świąt w rodzinnym gronie.
Marzeń, które się spełnią,
dni zakończonych uśmiechem,
chwil, do których warto wracać
i oby nadchodzący Nowy Rok, był lepszy od poprzedniego!

No i niech Wam kilogramy spadają! :)))


21 grudnia 2013 , Komentarze (4)

No hej!
Wczoraj znów rozmyślałam do późnej pory, na szczęście tym razem bez niespodzianek.
Doszłam do wniosku, że 5 dni przed owulacją raczej ciężko z zajściem w ciążę
 i...się rozpłakałam. Nie. Nie ze szczęścia. Dociera do mnie jak bardzo chcę dziecka. 
Od dawna o tym wiedziałam, ale teraz to się jeszcze nasiliło... 
Dopadła mnie też myśl,że skoro teraz się nie udało, to długo zejdzie zanim 
będzie następna okazja ku temu,żeby się nad tym zastanowić. 
Na pewno będziemy teraz bardziej uważni a czekając na to aż będziemy gotowi
dobije do 30...a to dobije mnie...
Mój partner solidarnie mi obiecał,że do tego nie dojdzie, ale wiadomo, że jak 
zaczyna się starania to nie trwa to miesiąc czy dwa.

Idę na siłownię i coś czuję, że porządnie się tam dzisiaj wyżyje...


20 grudnia 2013 , Komentarze (6)

Myślenie na pełnych obrotach...Czuję się strasznie. Boję się, że nie będę umiała zapewnić warunków dziecku, które być może jest we mnie, że nie będę umiała się nim zająć. Śni mi się to 3 noc z kolei, z różnicą taką,że poprzednich 2 nocy były to małe dziewczynki a dzisiaj bliźniaki. Jednocześnie boję się,że sobie to wszystko wmawiam i nie ma żadnego dziecka, które podświadomie bardzo chcę mieć. Wiem, to się kupy nie trzyma, ale już taka jestem.  Martwię się na zapas i później mój mózg płata mi takie figle,że gęsia skórka wychodzi.
 Kiedyś, kiedy miałam bardzo burzliwy okres w życiu miałam 2 przypadki,że byłam święcie przekonana,że coś do mnie przyszło w nocy. Nie mogłam się ruszać, nic powiedzieć ani nawet oddychać. 
To siedziało na mnie a ja byłam przerażona. Możecie się śmiać ale naprawdę mi się to przytrafiło i mi do śmiechu nie było. 
To wróciło dzisiejszej nocy. Miałam wrażenie, że już nie śpię, widziałam cały swój pokój, mojego chłopaka śpiącego obok i nie mogłam się przewrócić z boku na bok. 
Czułam jakby ktoś mocno trzymał mnie za żebra, wręcz się w nie wbijał i nie dałam rady zdjąć z siebie tych "rąk" Krzyczałam a przynajmniej tak mi się wydawało, bo mój partner wcale mnie nie słyszał. Obudziłam się zlana potem i bałam się usnąć. 
Włączyłam tv, pozapalałam światła i tak przeleżałam do 4 nad ranem aż siłą rzeczy usnęłam. Skąd się biorą takie realistyczne sny? Dopadają mnie zawsze kiedy mam spory problem na głowie i przez to czuję się jeszcze gorzej...przez kilka dni nie mogę później dojść do siebie...masakra...

19 grudnia 2013 , Komentarze (7)

Moje ostatnie dni to strach pomieszany z radością, 
obawy ze szczęściem,
uśmiech z rozczarowaniem, 
pełnia z niedosytem.
Wiem, brzmi dziwnie,ale sama nie wiem co o tym myśleć. Stąd moje lęki...


Więc...wychodzi na to,że dzień,w którym odpuściliśmy sobie z chłopakiem zabezpieczenie wypadał na 1,5 dnia przed moimi dniami płodnymi...Z tego co się naczytałam na tysiącach forów ryzyko twuuu, ryzykiem tego nie nazwę-PRAWDOPODOBIEŃSTWO zajścia w ciążę jest bardzo duże.
Od tego czasu minęło 5dni więc nie ma opcji,żeby to sprawdzić. Dla wszystkiego odpuściłam sobie siłownię, bo nie chcę żeby coś się w razie czego stało...Tak czy siak ostatnie dwa dni w pracy miałam zapieprz na 102 więc ruchu wystarczy. Dziś posprzątam mieszkanie i może pójdę na sam steper nie dając sobie zbyt dużego wycisku.
Boję się,bo nie wiem czego się spodziewać. Boję się, bo nie mamy własnego mieszkania, oszczędności i warunków do wychowywania dziecka. Ale jednocześnie bardzo się cieszę, bo dzieci uwielbiam i od dawna mam bardzo rozbudzony instynkt macierzyński. Mam 24 lata i dziecko to moje marzenie, jakakolwiek nie byłaby moja sytuacja to sobie poradzę. Mój partner jest wspaniały i we wszystkim mnie wspiera,pomogą nam też rodzice i wierzę,że wszystko się poukłada.
 Szczerze to nakręciłam się na to,że coś z tego będzie choć wcale tego nie planowaliśmy. 
I nie wiem, czy moje kłucie w jajniku, ból pęcherza,wrażliwość na zapachy,senność i jakieś ogólne przeczucie,że tym razem nam się nie upiecze są uzasadnione czy sobie coś wmawiam. 
Jestem strasznie niecierpliwa, chciałabym wiedzieć już przed świętami czy w następnym roku będzie nas już troje :))) 
Jeżeli, któraś z Was jest bardziej obeznana w tym temacie proszę o odpowiedzi na pytania, które nie dają mi spokoju, wiem,że to żaden wymiernik,bo każdy organizm funkcjonuje inaczej ale zwariuje zanim zrobię ten test...

Czy te objawy mogą oznaczać ciążę w tak wczesnym stadium? 

ból jajnika promieniujący do pleców,wzdęcie w dole brzucha, ból pęcherza,senność, silne przeczucie i sny o dzieciach (chodź te pewnie sama wywołałam myśleniem)

Czy powinnam w dalszym ciągu chodzić na siłownię i na saunę?

Jak o siebie zadbać? Czy mimo niepewności powinnam już kupić kwas foliowy, bo jeśli nie pomoże to i nie zaszkodzi?

Boję się,że przez moje zaniedbania i marny tryb życia mogę stracić te niepewne jeszcze maleństwo...