Wczoraj Vitalia się zepsuła i nie można było dodawać wpisów. Zgłosiłem problem jeszcze wczoraj wieczorem na "pomoc", jednak serwis usunął usterkę dopiero dzisiaj po 13.
Co u mnie. Od wczoraj waga spadła mi o kolejne 500 gram. To drugi dzień spadku z rzędu, po dwóch pierwszych dniach wzrostu. Stan dzisiejszy ważenia osiągnął poziom o 200 g niższy niż w dniu, w którym wznowiłem swój Pamiętnik odchudzania i ponownie wziąłem się za siebie. Czyli per saldo maleńki sukces.
Dziś zjedzone 1391 kcal + kolejna godzina basenu. Zmierzyłem też poziom ciał ketonowych. Są w normie.
Od jutra do poniedziałku jestem na wyjeździe. Przez cztery dni nie będę sobie sam przygotowywał posiłków, lecz będę musiał jeść to co zostanie mi podane. Jak zapewne wiecie z autopsji, to zawsze ciężki okres dla odchudzającego się, jeżeli ktoś Was karmi i zdecydowanie nie jest to dietetyk. Najprawdopodobniej nie będzie przez te cztery dni także basenu, ale tu krótka przerwa nie zaszkodzi, gdyż chodziłem trzy dni z rzędu.
Mój wyjazd może też wpłynąć na moją chwilową nieobecność na tym blogu. Po 11 listopada (a może wcześniej?) powrócę tu i zdam Wam relację.
Trzymajcie za mnie kciuki, żebym się oparł kiedy trzeba i przez te cztery dni z powrotem nie upasł. :)
Miłego wieczoru.