Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuje mnie: astronomia, fizyka, teologia, historia i "z grubsza" ;-) wszystko co naukowe. Uwielbiam podróżować. Uczę się namiętnie języków obcych. Obecnie pracuję w dyplomacji. Do odchudzania skłoniły mnie wyłącznie kłopoty ze zdrowiem, gdyż dobrze zjeść (bardziej w sensie jakości niż ilości) po prostu uwielbiam!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 79265
Komentarzy: 712
Założony: 7 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 24 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
archange

mężczyzna, 55 lat, Den Haag

182 cm, 104.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 listopada 2019 , Komentarze (7)

Dzisiaj wtorek. Rano 104,3 kg. Od ostatniego ważenia wczoraj tylko 200g mniej, szału nie ma, jednak to najniższy wynik od mojego nowego odchudzania w listopadzie 2019. Wczoraj nic nie ćwiczyłem. Zjadłem ok. 1540 kcal.

Dzisiaj łosoś, bułka wiejska z ziarnami z Lidla, smoothie 250 ml (o 8.00 rano) oraz o 16.00 kolejna bułka z ziarnami z Lidla plus twarożek ze szczypiorkiem Grani. Łącznie: 1198 kcal. Może jeszcze ciut zjem. Góra do 1500 kcal. Byłem po pracy godzinę na siłowni. Głównie nogi i ramiona. Po siłowni pojechałem na basen. Miałem problem z zejściem po schodach z szatni. Wyglądało to tak, jakbym był nagrzmocony, jednak to tylko efekt siłowni. Pływałem ok. godziny, na przemian żabka i kraul. Lubię pływać, mam kartę pływacką o jedenastego roku życiu. Jutro kolejne ważenie. Chciałbym, żeby znowu spadło.

Mój wykres z Vitalii od początku listopada wygląda tak:

Na końcu nałożyły się daty. Ale trend jest ok, prawda?

25 listopada 2019 , Skomentuj

104,5, 104,8, 104,5.

Byłem 1,5 godziny na basenie. Pływałem przez ten czas jak wariat. Zobaczymy jutro. Zjedzone 1532 kcal.

23 listopada 2019 , Komentarze (2)

W piątek rano waga spadła do 104,5 kg, czyli o 800 g. Sporo jak na jeden dzień. Przebiłem w dół ostatnią sobotę. Ucieszyłem się.

Dziś nie ćwiczyłem. Robiłem to przez cztery dni z rzędu, więc mała przerwa. Wchłonąłem 1580kcal. Niestety czuję w brzuchu, że to może być już za dużo i jutro waga znowu pójdzie w górę. Oczywiście zamelduję jak było przy ważeniu.

21 listopada 2019 , Komentarze (20)

Wczoraj zszedłem ponownie do stanu najniższego na tym etapie odchudzania: 104,8. Dzisiaj praca, siłownia z trenerem 1 godz. i znowu praca. Wróciłem przed 22. Wstałem o 5.30. Taki zawód. Cieszę się, że udało mi się wyjść w trakcie na godzinę na siłownię. Dziś rano waga 105.3. Pół kilograma w górę. Nie przekroczyłem wczoraj 1500 kcal oraz byłem na 80 minut na basenie (nie siedzę w jacuzzi, robię zawsze ponad 20 basenów bez odpoczynku).

Trener z siłowni upiera się, że mam jeść dziennie 2200 kcal. Ma na to naukowe argumenty i doświadczenie zawodowe. A mi powyżej 1800 kcal waga następnego dnia ZAWSZE idzie w górę. Doświadczenie z 8 lat liczenia kalorii dzień w dzień. Może mam zaburzenie hormonalne? Nie wiem, nigdy całościowo nie badałem. Ale cóż, nawet jeśli, to i tak chcę schudnąć. Jeżeli okaże się, że muszę zejść do tysiąca, to też to zrobię. Jutro musi być mniej.

20 listopada 2019 , Komentarze (2)

Od wczoraj spadło kolejne 700 gram. W ten sposób dobiłem z powrotem do stanu z ostatniej soboty (i poprzedniej również). Teraz nadszedł czas, żeby owe magiczne 104,8 kg wreszcie przełamać i ruszyć dalej w dół. Z dzisiejszych sportów, to tylko pływanie na basenie. Jutro siłownia.

Zaszalałem dziś po południu z wchłonięciem w knajpie 400 ml węgierskiej zupy fasolowej. Ostra. Sporo mięsa. I na owe 400 ml jakieś 4 (słownie cztery) ziarenka fasoli. Jak wleciała, tak wyleciała. Schudnę jutro?? ;)

19 listopada 2019 , Komentarze (6)

Po porannym ważeniu 105,5. Pół kilo w dół.

W kwestii diety, zjadłem dzisiaj jak na moje zwyczaje w sumie sporo: 1518 kcal. Byłem za to kolejną godzinę na basenie. Tak, pływam intensywnie przez ten czas. Nie grzeję się w jacuzzi. ;).

Siłownia dopiero w czwartek. Trener stwierdził, że moja dieta jest OK, lecz zasugerował więcej białka. Uwielbiam ryby i sery. Ryby jem codziennie, ser średnio co drugi dzień. Niestety tłuste ryby oprócz białka i omega 3 są dodatkowo tłuste, czyli kaloryczne. Jakieś sugestie, jak podbić białko? Co to węglowodanów, to zjadam dziennie wyłącznie 1 bułkę z ziarnami (ok. 100 g) i jedną kromkę, ok. 40 g żytniego chleba. Zero cukru, soczków. Rano lubię wypić 250 ml smoothie, ale to, oprócz wspomnianego wyżej pieczywa, jest jedynym większym źródłem węglowodanów u mnie w ciągu dnia. Owoce jadam sporadycznie.

Chciałbym, żeby jutro znowu choć trochę spadło.

18 listopada 2019 , Komentarze (7)

Kolejny weekend poza domem. Co się wydarzyło? W piątek waga spadła do stanu sprzed tygodnia, do 104,8. W sobotę jeden dzień pofolgowałem sobie na kolacji z liczeniem kalorii. Efekt? Mimo, że w niedzielę się już z powrotem pilnowałem, dzisiaj rano 106. 

Zaczynam więc walkę dalej. Dzisiaj byłem zarówno godzinę na siłowni, jak i godzinę na basenie. Jutro zakwasy. Zjedzone od rana: 1319 kcal.

14 listopada 2019 , Komentarze (2)

Dzisiaj spadek o 400 g. Zjadłem natomiast ciut więcej: 1536 kcal. I godzina basenu.
Po dwóch dnia na siłowni mam zakwasy. Chodzę jak połamany.

Mam nadzieję, że jutro znowu odnotuję spadek, choć nie bardzo wierzę, że w tym tygodniu uda mi się dobić do stanu z poprzedniej soboty, kiedy było 104,8 kg. W trakcie weekendu mam wyjazd służbowy, więc będę żywiony, co nie jest dobre dla diety. Rano uaktualnię ważenie i zobaczymy, czy w tym tygodniu jest szansa na realną obniżkę, licząc tydzień w tydzień.

13 listopada 2019 , Komentarze (6)

Pod moim poprzednim postem rozgorzała mała dyskusja na temat ciał ketonowych, której odpryskiem było pytanie o mój ogólny stan zdrowia. Pragnąc rozwiać wątpliwości, wyjaśnię:

jedyne schorzenia przewlekłe jakie do tej pory kiedykolwiek u mnie stwierdzono (poza otyłością) to kamica nerkowa oraz lekkie nadciśnienie (co przy dużej wadze jest częstą przypadłością). Nigdy natomiast nie zdiagnozowano u mnie cukrzycy jakiegokolwiek typu ani chorób serca. Badam się pod tym kontem dość regularnie. Ostatni raz wiosną tego roku. Badany byłem także dwukrotnie wówczas, kiedy miałem skok liczby ciał ketonowych w organizmie (vide poprzedni post). Nie stwierdzono w żadnym z tych badań cukrzycy. Skok ów nastąpił nagle po około dwóch tygodniach radykalnego odchudzania się i spadł równie nagle po kontrolowanym zwiększeniu (w ramach diety) podaży cukrów prostych do organizmu. Co więcej, nigdy już od tej pory nie wrócił.

Dzisiaj drugi dzień z rzędu siłowni, innej niż wczoraj. Pierwszy dzień w siłowni jest zazwyczaj za darmo, żeby się przyjrzeć. Jak mieszkacie w dużym mieście, to siłowni jest wiele. Teoretycznie można za każdym razem iść do innej. Przyrządy z grubsza te same, a przez miesiąc macie wówczas siłownię za free. ;) Niestety, moim zdaniem siłownia poprawia fajnie sylwetkę, ale bez równoległego liczenia kalorii raczej Was nie odchudzi. Jutro basen.

Dietę dziś utrzymałem (1391 kcal), ale przy tych moim wahnięciach sam nie wiem jak jutro będzie. Per saldo będzie jednak dobrze.

12 listopada 2019 , Komentarze (10)

I po długim weekendzie. Jak wspomniałem we wcześniejszym wpisie, przez ten czas, będąc na wyjeździe, nie przygotowywałem posiłków samodzielnie, lecz byłem żywiony, co stanowi zawsze wyzwanie dla osób na diecie. Przez pierwsze dwa dni dałem radę. Nawet waga spadła mi o ponad pół kilograma. Niestety wczoraj jedzenia było za dużo. Efekt? Dziś rano o kilogram więcej. 

Wracam jednak do samożywienia i diety. Dziś też wybrałem się po raz pierwszy na siłownię. Jutro powtórka. A w czwartek mam ambitny plan zaliczyć godzinę pływania. Zobaczymy czy dam radę.

PannaNiecierpliwa w komentarzu do mojego ostatniego wpisu zapytała, czy miałem problem z poziomem ciał ketonowych w organizmie. Otóż ku przestrodze wszystkich, miałem. Po około dwóch tygodniach ostrej jak na mój wiek i ówczesną masę diety, która zamykała się w około 1200-1300 kcal, wybrałem się na badania krwi (kompletnie bez związku z odchudzaniem się). W trakcie badań okazało się, że poziom ciał ketonowych wyszedł tak wysoki, że lekarka prowadząca zaczęła mi wypisywać skierowanie do szpitala w trybie pilnym. Mylnie zdiagnozowała ostrą cukrzycę, która de facto daje w badaniach podobny wynik. Przekonałem ją w końcu, że to od odchudzania, choć z trudem przychodziło jej uwierzyć, że można w ciągu jednego tygodnia stracić 8 kg.

Ciała ketonowe stanowią produkt uboczny spalania tłuszczów w organizmie. Ich obecność więc zawsze towarzyszy odchudzaniu. Problem powstaje wówczas, kiedy nasz organizm spala tłuszcz zbyt szybko. Bardzo wysoki poziom ciał ketonowych prowadzi bowiem do śpiączki cukrzycowej, która może zakończyć się dla osoby odchudzającej się zejściem. Na szczęście osoby, które nie chorują na cukrzycę mogą zagrożeniu dosyć łatwo zaradzić. Trzeba organizmowi dostarczyć po prostu nieco więcej... cukrów. 

Warto moim zdaniem, przy radykalniejszych formach diety, zaopatrzyć się w aptece w paski dla cukrzyków ketodiastix lub ketostix. Bez recepty. Bada się tymi patyczkami mocz. Jeżeli nie jesteście diabetykami, to będzie Was interesować wyłącznie brązowa skala barw, która bada właśnie poziom ciał ketonowych. Gdy zabarwienie na brązowo jest lekko ciemniejsze od normy, to jest to stan pożądany (spalamy tłuszcz), jednak jeżeli staje się znacznie ciemniejsze, to znak, że trzeba poratować się jakimś sokiem albo słodkim owocem. Skala barw znajduje się na opakowaniu.