Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po wielu perypetiach związanych z odchudzaniem ktoś rzucił w mojej obecności hasło: dieta przyspieszająca metabolizm. Zaczęłam czytać i z dnia na dzień padła decyzja. Jak się okazało: zbawienna. Na diecie jestem już jakiś czas, waga leci, a ja w końcu czuję, że mogę wyglądać tak, jak w wieku dwudziestu paru lat.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49415
Komentarzy: 670
Założony: 20 września 2014
Ostatni wpis: 28 października 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aniab2205

kobieta, 41 lat, Tomaszów Mazowiecki

164 cm, 57.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 listopada 2015 , Skomentuj

Dzień pierwszy z tłuszczami. Niewiele tych tłuszczy tak naprawdę. Na śniadanie miałam jajecznicę z kopy pieczarek, paru plastrów pomidorów i jednego jajka. Taka jajecznicowa ściema, ale smak był boski. Na obiad czerwona fasola z powtórką z rana, tylko bez pomidora. Do tego sałatka z ogórka i papryki z vinegretem. Nie sądziłam, że taka sałatka może mieć aż taki dobry smak. Vinegret zrobił swoje. Zamiast samego selera, podgryzałam z humusem rzodkiewki. Pycha. A, humus sama zrobiłam, tylko następnym razem nie dam tyle kuminu. 

Na początku zapomniałam napisać, że w rozpisce diety jest chleb esseński, za drogi na moją kieszeń, więc z niego zrezygnowałam. Ani razu mi go nie brakowało. Może kiedyś sama spróbuję go upiec, bo mam darmowy dostęp do zboża.

Byłam dzisiaj uzupełnić trochę zapasy żywnościowe w Kauflandzie. Nie mają działu ze zdrową żywnością, ale mają wiele zdrowych produktów na regałach ze zwykłymi rzeczami. Jak już się człowiek przyzwyczai, można łatwo odnaleźć to, czego się szuka. Ja zaopatrzyłam się w ziarna sezamu, płatki orkiszowe, ciecierzycę, czerwoną fasolę (w Biedronce i Lidlu jej nie było). Mają też niedrogą serię olejów smakowych: sezamowy, z orzechów, czosnkowy, ... i kilka propozycji octu balsamicznego. Istne bankructwo by mnie spotkało, gdybym kupiła wszystko, co chciałam. Ale część z tego, to rzeczy, z których będę korzystać okazjonalnie, więc szybko się nie zużyją i warto trochę wydać. Postanowiłam sobie, że co miesiąc będę wzbogacać moją kuchnię o takie produkty z kuchni wielkiego restauracyjnego świata. 

16 listopada 2015 , Skomentuj

Zapomniałam wcześniej napisać,że w 2 dniu ćwiczyłam zumbę. Miało być coś kardio przez 30-40 minut. Roztańczyłam się na 1,5 godziny. Za to ani wczoraj, ani dziś nie było ćwiczeń na mięśnie. Mimo to, rano na wadze znów kilo mniej. To już 2 po 3 pełnych dniach diety. Widać po spodniach, że już nie jestem taka strasznie nabrzmiała jak to zazwyczaj przed okresem bywało. Dzisiejsze samopoczucie już lepsze. Rano tylko lekki ból głowy, ale przeszło bez tabletek. Już się cieszę na jutrzejsze tłuszcze, jajko,... ale łososia nadal nie cierpię i mało go zjadłam. Tuńczyka też. Zastąpiłam to pieczonym schabem i gotowaną piersią z kurczaka. Tyle tego zjadłam, żeby było to białko, resztę dopychałam warzywami. Nie sądziłam, że zasmakuje mi surowy seler. Nawet fajnie się to chrupie.

15 listopada 2015 , Skomentuj

Wczorajszym dniem zakończyłam 2 dzień pierwszej fazy. Kapustę doprawiłam i smakowała mi dziś znacznie lepiej. Przydały się zioła z Darów Natury- bez wzmacniaczy. Mimo że kawy nie piję, a porcje były takie, że faktycznie się najadłam, wieczorem pojawiła się koszmarna migrena, która ustąpiła dopiero po 3 tabletkach. Była tak silna prawdopodobnie ze względu na siedzenie w dusznej i głośnej sali kinowej.

Przy dzisiejszym ważeniu rano, czyli przed rozpoczęciem 3 dnia diety,nie mam zmiany wagi. Po całym dniu drugiej fazy mam lekkie zniechęcenie, bo na tuńczyka już nie mogę patrzeć. To chyba świadomość,że w kolejnych dniach też ciągle występuje w jadłospisie. Podobnie łosoś, który jest koszmarnie drogi. 

Pyszna okazała się zupa z kurczaka, cebuli, czosnku, selera i fasolki. Dodałam do niej jeszcze kilka pieczarek, są dozwolone w każdej fazie. Przyprawiłam pieprzem, odrobiną ostrej papryki, niewielką ilością soli. Na pewno wrócę do niej niezależnie od tego czy będę kontynuować dietę po wymaganych 28 dniach. Wędlinę bez azotanów zastąpiłam własnym pieczonym w ziołach schabem. Ponieważ picie wody z cytryną jest monotonne, piję różne zioła. Mam tego w domu spory wybór, bo niektóre sama suszyłam. Urozmaiceniem jest też kawa zbożowa. Kupiłam sobie waniliową. Zaspokaja trochę ochotę na coś słodkiego, która całe szczęście jest do przezwyciężenia. U nas weekend to czas ciast, a mi udało się przetrzymać ten dzień bez kawałeczka, mimo że jedno sama zrobiłam, bo gości mieliśmy. Pomaga świadomość, że to walka o coś lepszego niż słodkości. Fajnie będzie założyć coś w mniejszym rozmiarze.

Ps.Zastanawiam się jeszcze czym by tego łososia i tuńczyka zastąpić. 

14 listopada 2015 , Skomentuj

Wczoraj, w 21 dniu cyklu (piszę o cyklu, bo u mnie bardzo wpływa on na wagę), zaczęłam jeść wg wskazówek Ewy, właścicielki szybkiejprzemiany, która opisała swoją dietę wg Haylie Pomroy. Fakt, nie głodowałam, jadłam dużo warzyw, zalecaną ilość ziaren i owoców. Niestety nie ćwiczyłam, nie było po prostu okazji. Jedyny moment zniechęcenia przyniósł obiad, kiepsko przyrządziłam kapustę, była zbyt kwaśna, miała mało przypraw, ale jakoś wmusiłam, nie zamierzałam poddać się na starcie. Obiecałam sobie jednak, że jeśli po tygodniu nie zobaczę żadnego efektu, choćby w postaci lepszej witalności czy nastroju, to zacznę te przepisy sama modyfikować, nie sugerując się radami Ewy, tylko wskazówkami książki. 

Nie jestem osłabiona, nie boli mnie głowa, nie mam zaparć, dużo piję wody z cytryną i herbaty ziołowe. Kawę odstawiłam miesiąc temu, ponieważ coraz częściej miałam po niej uczucie wzdęcia i kłucia w prawym boku. W chwili obecnej badania wykluczyły kamicę i wszelkie inne dolegliwości, więc stawiam na zwykłe obciążenie ciała kilogramami, co kawa jeszcze pogarszała. Zioła piję od dawna, a do zwykłej herbaty nie mam szczególnego sentymentu.

Wciąż doczytuję wskazówki diety, wydrukowałam sobie listę produktów dozwolonych i często tam zaglądam. Żeby nie żyć pod dyktando, muszę się doedukować, żeby tworzyć własne przepisy. Narazie ratują mnie te z neta. Przymierzam się do takiego gotowania, żeby włączyć w dietę mężulka. Chwilowo mu odpuściłam.

Od wczoraj ciągle biegam do łazienki, pozbywam się nadmiaru wody, która nagromadziła się w drugiej części cyklu. Być może dlatego odnotowałam 1 kilogram mniej na wadze. Ale pomiary zrobiłam dopiero dziś. Kolejne mierzenie za 2 tygodnie.

Marzę już o II fazie, gdzie będą proteiny, nie cierpię tuńczyka z puszki, jeśli nie jest doprawiony majonezem, a tu, w pierwszej fazie jest to zabronione. Swojego majonezu nie chce mi się robić. Nie wiem nawet czy znalazłabym na to czas.

Ps. Jedną przekąskę zjadłam nie po 3 tylko po 4 godzinach od poprzedniego posiłku i to była ta druga przekąska, którą zamieniłam kolejnością z obiadem. Mogłam go odgrzać w pracy, ale wtedy musiałabym jeść przekąskę w chwili gdy mąż pałaszowałby swój obiad. Mało komfortowe.

20 września 2014 , Komentarze (2)

Oto pierwszy wpis, ktory jest dla mnie poszukiwaniem kolejnej motywacji. Moze wpisy pozwola wychwycic popelniane bledy i wskaza dalsza droge?