coś mi strzeliło do durnego łba, kupiłam paczkę papierosów, wczoraj wypaliłam trzy, dziś już jeden, musiałam odreagować, żadnego kajania się, było mi to potrzebne, czasem tak w życiu jest...
Jak to rozumieć? Po prostu przez nawał pracy i nieregularne jedzenie, do tego podjadanie słodyczy, jest mnie więcej niż mniej. Ale już już już koniec z tym. Nie ma żadnych usprawiedliwień, żadnych. Przede wszystkim trzeba polubić siebie, a dopiero potem myśleć o odchudzaniu. I tak zamierzam!
Natomiast nie zamierzam przejmować się niczyimi docinkami, bo mnie wcale nie motywują, wręcz przeciwnie, powodują załamania i napady głodu, więc będę je olewać, docinkom mówię stanowcze: "nie obchodzicie mnie"!!!
Ale przecież to nieprawda, prawda jest taka, że strasznie tęsknię za jakimś ciepłym słowem i to mnie dołuje, brak tego słowa, tych niewypowiedzianych miłych słów, i choćby te słowa padały z niewadomo jakich ust, to i tak nic mi nie dadzą, bo ja wiem, od kogo chciałabym je usłyszeć...
Z miłym pozdrowieniem dla wszystkich dziewięćdziesiątek i nie tylko ;)
Cudowna pogoda, nawet mi nie przeszkadzają dochodzące z klatki odgłosy remontu :). Dziś wyjątkowo zaczynam pracę później, normalnie to jest tak nieprawdopodobne, że od razu inaczej patrzę na cały tydzień, a więc hooooooooo heeeeeeeeeeeeeeeeey!!!
Wspaniała pogoda, żyć się chce, kochać, ba, nawet...odchudzać!!! Spacer, zakupy, odwiedziny, teraz wreszcie wypoczynek. Wiecie co, jak jestem taka zadowolona, szczęśliwa, to podświadomie boję się, że zaraz to, co piękne, skończy się. Ale muszę w końcu uwierzyć, że to ja jestem panią swego życia!!! Byle mi tylko zapału starczyło...