Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do przodu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18593
Komentarzy: 205
Założony: 31 października 2012
Ostatni wpis: 5 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sliweczka1919

kobieta, 31 lat, Lublin

176 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2014 , Komentarze (3)

Zdjęcia zrobiłam, nie porównawcze tylko takie ło, w p ołowie padł mi aparat. 

Zaczynam fazę beta focusa, jaram się w chuj, bo tamta już robiła się powoli nudna. Dzisiaj poleciał speed 2.0, pierwszy raz w życiu nie wiedziałam kiedy mi się czas skończył, serio! 

Nie schudłam, przyczytłam nawet bo nie mieszczę się w sukienkę, myślałam, że to kwestia obżarstwa świętowego, ale nie. Nadal się w nią nie mieszczę i mam chujowe przeczucie tzn tak wygląda na to zdjęciach, że przytyłam. Chociaż czuję jakby odwrotnie, ale jakby to ja się mogę mylić. 

Ale ostatnio na mieście dzwoni do mnie przyjaciółka "odwróć się" no i ona przybiega do mnie i mówi "przeszłaś za mną centralnie nie zauważyłas mnie i tak się zastanawiam to Pati? Bo wgl zajebiście z tyłu wyglądasz w chuj, nie wiedziałam czy to Ty" miło mi się zrobiło bardzo, oczywiście potem P. mnie zjebał, że jak on mi tak mówi to ja nie wierzę :D to samo przyjaciółka, która zapytała ostatnio, z której strony mam płaski tyłek. Bo mam. 

Ale zdjęcia nie kłamią, centymetr też, wagi nie słucham od dawna, nie wiem może w tym miesiącu... łudzę się tak co miesiąc. 

a teraz zdjęcia, które niczym nie różnią się od tych wstawianych 5 miesięcy temu, fajnie.

czy ja tu widzę jakąś talię czy to moje fanaberie są?! 

Mam jednak wrażenie, że ta oponka w dolnej części brzucha zrównała się trochę z górą i już nie jest tak strasznie odstająca jak kiedyś. 

tutaj dla "porównania" zdjęcie z początku wdrażania ćwiczeń i zdrowego w jakimś sensie stylu bycia, 1.06.2012, po maturach. Wieeeem jak na dwa lata to są strasznie chujowe efekty, ale jestem leniem :D 

I sam brzuś, miał być jeszcze tyłek, ale niestety bateria się zbuntowała.

I ten sam brzuś, dwa lata temu, no chyba troszkę lepiej wygląda jednak, ale to nie to. 

Btw nutelli potrafię się już oprzeć, dzisiaj wróciłam głodna jak wilk, robię obiad, garnek wyciągam a tam nutella leży i mnie woła, ale nie! Tylko teraz mnie skusiła bagietka z lidla z miodem <3 Chociaż szczerze wydaje mi się, że z jedzeniem się pilnuję w miarę własnych możliwości, kebsy nie (chociaż mój P. zaczął je jeśc codziennie), ze słodkiego to w sobotę tylko bułeczki z nutellą na śniadanie no i lody w ruch poszły. Obiadów na uczelni nie jem już, raz, że mam na prawdę mało kasy, dwa, że no takie postanowienie. 

Z alkoholem jest tak jako tako, ale ostatnio coraz częściej jestem kierowcą, i mi to odpowiada i P. też nie narzeka :D 

A teraz wzywa mnie teoria tekstu, z której jutrzejsze kolokwium. P. zaraz wróci do domu to już widzę jak sie bd uczyła, a jutro zaczynam praktyki, potem od razu na juwenalia, więc poćwiczyć muszę koniecznie rano. 

A! i zaczęłam chodzić na piechotę na uczelnie znowu, taka aktywnośc zawsze przydatna jak nie mogę poćwiczyć w domu, zawsze to coś. 

No to chudzinki, chudnijcie ;*

26 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

W środę miało być oficjalne ważenie. Dupa. Ostatni raz ćwiczyłam w środę przed świętami (jak na spowiedzi). Z O. jesteśmy głupie, leniwe i nie mamy motywacji. Tak się zabieramy do ćwiczeń od początku tygodnia, że dopiero dzisiaj się zebrałyśmy. Dobrze mieć taką przyjaciółkę, z którą zawsze wszystko mi się synchronizuje. Możemy obgadywać naszych mężczyzn do oporu :d 

A tak serio stwierdziłyśmy, że oficjalnym celem naszej walki jest 29.06, taki nasz początek sezonu. Czyli 29.04 dokładnie dwa miechy wcześniej zaczynamy akcję. Zdjęcia, wymiary, potem porównania co dwa tygodnie. Wiem, że będzie mi w chuj ciężko, bo  teraz caly miesiąc mam praktyki z jednej i drugiej specjalizacji plus oczywiście juwenalia, które są już za tydzień. A ja obiecałam sobie nie pić alkoholu! No i w czerwcu sesja, trzeba zacząć ogarniać ;< W każdym razie chcemy się nawzajem wspierać, trzymać się w ryzach i zobaczyć w końcu efekty. 

Bo dałam tak strasznie dupy... 

Obiecuję, no kurwa... 

17 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

Dzisiaj stwierdziłam, że się chociaż zważę skoro minął już idealnie miesiąc od założenia, że tym razem będzie inaczej. Tydzień chorowałam, fakt, ale ćwiczyłam sumiennie. No i faktycznie trochę mało zwracałam uwagę na to co jem, ale przecież nie wpierdalałam jak dzika świnia, a już na pewno nie jadłam więcej niż zwykle. Wiedziałam, że przytyłam, ale dzisiaj staję na wadze a tam 71,7. KURWA. Od ponad roku waga nie pokazała mi więcej niż 70... 

Nie wiem co jest nie tak, staram się przecież. Ostatnio jak ćwiczę to tracę totalnie wiarę w to co robię. Bo nie widzę żadnych, żadnych efektów. Wręcz czuję się jak napompowany, wielki, tłusty balon. Boję się, że pomimo walki nic mi się nie uda osiągnąć...

Miłego życzę Wam chudzinki czwartku, smutna Patka ;*

13 kwietnia 2014 , Komentarze (8)

Hej ;* 

Było pięknie, znowu, 3 tygodnie niezawalania. Ćwiczenia, jakoś dawałam sobie radę. Co prawda zajebałam uczelnię.
W każdym razie już kiedyś doszłam do trzeciego tygodnia T25 i też się pochorowałam tak samo jak teraz. Ogólnie zaczynałam już trzy razy. Ale wtedy odpuściłam, stwierdziłam, że skoro miałam tydzień przestoju to muszę od początku i tak wyszło. Teraz mam zamiar te dwa tygodnie zrobić w czasie jednego, i tak zazwyczaj robię dwa treningi na raz bo nie mam czasu albo coś. Teraz sie zbiorę, ułożę sobie taki plan żeby ten tydzień w całości był idealny. 

Krokiem kolejnym jest odstawienie tego co mnie niszczy. Otóż mam dość mocno wzdęty brzuch, nienawidzę tego. A wgl przytyłam 4 kilo, przecież to jest straszliwie dużo. Więc postanowiłam odstawić słodycze i alkohol jako największe zło, bułki i w miarę możliwości wgl białe pieczywo, makaron, masło, majonez i napoje gazowane. Natomiast przeproszę się z jabłkami, bo mają podobno zbawienny wpływ na tą kwestię i wgl starać się zjadać więcej owoców i warzyw, zasłaniać się nimi podczas tych napadów "chce czegoś słodkiego" albo "o kurwa kurwa kurwa muszę coś zjeść, cokolwiek". A no i woda, woda, woda, woda i jeszcze raz woda. Zapomniałam już jaki ma cudowny wpływ na mój organizm i muszę z powrotem wprowadzić ją w diete. Myślę też o soku pomidorowym, podobno ma również świetne działanie.  

W kwestii ćwiczeń oczywiście kończę alpha, zaczynam beta, już nie mogę sie doczekać. może coś jeszcze dorzucę, ostatnio znalazłam sporo naprawdę fajnych filmików z ćwiczeniami. No i stwierdziłam, że zacznę chodzić znowu na piechotę na uczelnię. Ćwiczenia będę starała się robić rano, przed zajęciami w miarę możliwości, a co! Wezme dupę w końcu we własne ręce, trochę wyrzeczeń mi sie przyda. Nie wiem tylko jak ogarnąć jedzenie przed treningami, ponieważ są zbyt wyczerpujące żeby ćwiczyć na czczo, a znowu jak zjem śniadanie to bite dwie godziny odczekania, niestety taki mam organizm. Może jakieś warzywka z rana, zobaczymy. 

Najgorsza kwestia to uczelnia. Mam tyle zaległości, że chyba tego nie odrobię do końca życia. Nie przeczytałam żadnej książki, nie robię nic, jestem superstudentem i czuję, że będę się męczyła na przełomie maja i czerwca z tym okrutnie i pluła sobie w brodę, że byłam takim leniem i nie chodziłam na zajęcia. A jeszcze praktyki z nauczycielskiej i edytorskiej w maju, znowu zaległości na zajęciach.... boję się, że znowu rzucę ćwiczenia w kąt kiedy będę miała ten nawał roboty. 

Na razie nie szukam pracy, nie dałabym rady, ale zaraz po egzaminach mam nadzieję cos znaleźć, bo na początku sierpnia wyjazd do Włoch. Tym razem już z P. i ze znajomymi, tzn trochę czuję, że będzie nudno straszliwie, bo para pomimo tego, że są w naszym wieku zachowują się jak stare małżeństwo po 50tce, no taki mają styl. Ja jestem żywiołem, ciężko będzie. Ale P. się cieszy jak małe dziecko, pierwszy wyjazd wgl gdziekolwiek, a juz za granicę! Jedziemy samochodem, więc po drodze też będzie niezły ubaw. Dlatego właśnie sierpień jest moim celem głównym. Żeby ten wyjazd do Włoch, był tym kiedy nie będę wstydziła się swojego ciała. Ostatnio wgl mam taką paranoje... 

Z P. nie jest najlepiej, raz dobrze raz źle, ale go kocham jakby nie było przecież. Nawet jak ciągle rzuca słowa na wiatr.

No się rozpisałam, podziwiam każdego kto doszedł do końca ;*  

15 lutego 2014 , Komentarze (5)


Chudzinki ;*
Wczoraj miałam załamanie.
Nie miałam siły na ćwiczenia, tata przyniósł raffaello, potem P... 
Dzisiaj już lepiej między nami, ale wczoraj była masakra. 

Ćwiczeniowo wczoraj no dupa, dupa. 
zrobiłam tylko Tiffany na boczki.
Dzisiaj rozjebałam Tiff, i T25 ab i lower ;))

Matko i córko myślałam, że padne na ryj. 
Że nie utrzymam się w pozycji, że coś mi się zaraz rozerwie, ale nie :D 
Dałam radę, wiem, że dzisiaj przekroczyłam swoje możliwości. 

Przede wszystkim złapałam jabłko. 
Jak nie lubię jabłek tak zjadłam.
W miarę przestrzegałam tych 2-3 godzin między posiłkami.
Na obiad zupka chińska, ale Pati nieeeeee. 
Pati zjadła płatki z mlekiem, no bo nic innego w miare zdrowego w domu nie było
Po nastepne słodkości. 
Dużo ich nawet sie tu wala, a ja nawet swojego raffaello dzisiaj nie jadłam.
Po ostatnie ćwiczenia. Nie poddałam się, chociaż było ciężko.

Nie poddam się, pff. 
Nie ma tak.
Ja sobię dam radę, osiągnę to czego chce. 


Dla tego!


I dla tego! 

Ah! P. dzisiaj próbował mnie zmotywować :D 
Powiedział "ćwicz kurwa, bo teraz jesteś przeciętna. Gdybym chciał to ot tak mógłbym mieć o wiele lepszą" - myślałam, że się zleję ze śmiechu z tego tonu i miny, ale dał mi do myślenia. Bo chociaż wiem, że żartował, to jednak miał trochę prawdy, bo nie jestem jeszcze najlepszą wersją siebie. 
Ale będę! 

<3

14 lutego 2014 , Komentarze (4)


Hej ;*

Wczoraj wygoniłam P. do pracy żebym mogła ćwiczyć.
No trochę mu się przedłużyło, ale potem mi niesamowicie poprawił humor.
Oczywiście był pewny na sto procent, że na starym komputerze mam jeszcze pliki z ćwiczeniami, oczywiście ich nie było, więc zamiast T25 zrobiłam killera.
Jakoś nie lubię ćwiczyć z Ewką. Od kiedy znam tą werwę Shaun'a to jest dla mnie denna. 
Wczoraj okropnie wszystko mnie to bolało i nie miałam wgl siły, kilka razy podchodziłam do ćwiczeń, ale w końcu mi się udało.
Stanęłam przed lustrem i stwierdziłam, że jeśli ja się nie zepnę to nikt przecież tego za mnie nie zrobi. 
Tylko ja mogę to osiągnąć. 

Dzisiaj już mam T25 na nowym lapku. Będę ćwiczyć :D 


Dzisiaj walentynki, już nawet nie chce mi się mysleć o tym, że P. zaraz po rocznicy stwierdził, że w walentynki mi się oświadczy. To nie tak, że ja chce koniecznie, w żartach mówię o tym, ale żebym nalegała to jakoś niekoniecznie. A on obiecał już trzeci raz i trzeci raz nic z tego. Po prostu mnie zawodzi tym, to przykre. 


Osiągnę go kurwa, choćby nie wiem co. 

11 lutego 2014 , Komentarze (2)


Chudzinki! ;*

Wróóóóóóóciłam.
Sesja out. Oh matko, jak mi dobrze.
Ostatni miesiąc to była jakaś totalna katorga, praktycznie nie jadłam, piłam hektolitry kawy.
Ale z jednej wyszło na dobre bo chciałam najpierw trochę obniżyć wagę,
bo już pokazywała 69 kg.
Aktualna waga około 66 kilo.

Obiecałam sobie w sumie dwie rzeczy po skończonej sesji.
Tatuaż i rozpoczęcie T25 od początku.
P powiedział, że zrobi sobie kolczyka w prawym uchu jeśli będę miała tatuaż,
 życzę powodzenia.  ;))
Natomiast co do tego drugiego to zaczęłam wczoraj, dzisiaj zakwasy masakryczne.
Oczywiście P wyczuł, że mnie wszystko boli i zacząć mnie naciskać akurat w te miejsca.
To też mu się nie podoba, ale dzisiaj powiedziałam mu co myślałam, wygoniłam do kolegi i na spokojnie ćwiczyłam.

T25 uwielbiam, już zapomniałam jak wyglądaja zestawy, więc nie jest nudno :D
Dzisiaj dołożyłam jeszcze Tiffany na boczki i Mel na pupę, a co!
Czuję się znowu dobrze.



Taka Śliwka ;)))

Buziole <3

7 stycznia 2014 , Komentarze (4)


Chudzinki ;*

Rzucam pracę, to tak najpierw.
P. obiecał, że mi pomoże, jak już bd gotowa to znajdę.
Ale taką, którą pokocham tak jak tamtą.
Tej nienawidzę.

Stwierdzilam, że dopóki nie wstawie aktaulnych zdjęć to się za siebie nie wezmę.
Więc wstawiam.
z dnia 2,01,2014 roku.
Z poczatku mojej drogi o marzenia i własne cele.











Za pranie przepraszam.

Talia - 73
Pępek - 87
Oponka - 92
Kości biodrowe - 94
Biodra - 99

Także tego ;*

27 grudnia 2013 , Skomentuj


Chudzinki! ;*

Kiedy czułam się najszczęśliwsza?
Kiedy potrafiłam połączyć szkołę, pracę, życie osobiste.
Kiedy kochałam swoją pracę.
Kiedy umiałam trzymać sie wyznaczonych celów.

A cel osiągniesz tylko wtedy, kiedy nie stracisz go z oczu.

Nienawidzę swojej pracy. Tylko przed sobą mogę się przyznać.
Nie wiem, czuję się jakoś zobowiązana wobec K, bo ona mi ją podsunęła,
ale nie miała w tym żadnej zasługi, bo szef do tej pory nie wie, że się znałyśmy wcześniej.
Nie umiem wbić się w tą atmosferę, w to jak to wszystko wygląda.
A niestety jestem człowiekiem, który nie umie na siłę się uśmiechać.
Nie wiem za bardzo co zrobić...
Potrzebuje pracy, bo pomimo, że mieszkam z rodzicami to nie umiałabym już brac od nich.
Niby miało byc mi tu lepiej, ale jak tam miałam beznadziejnie, bo do późna, ale przynajmniej wiedziałam, że jak idę na rano to jestem do 19...
a tu idę na rano i może skończę wcześniej, może póżniej, a może będę siedzieć do końca.

Także znowu nie mam kiedy się uczyć, kiedy jeść normalnie, kiedy poćwiczyć.

Zbliża się sesja, mam strasznie dużo roboty.
Nie mam czasu dla P.
W niedzielę mamy rocznicę, tyle przynajmniej, że miałam możliwość załatwienia wolnego.

Ale postanowiłam, że po sesji wrócę do T25,
raczej teraz mi sie to nie uda, bo jednak nawał pracy mam przed sobą,
ale po sesji będzie stabilizacja i się za to zabiorę znowu.

Czuję w sobie sporo motywacji do pracy nad upragnionym celem.
I chce żeby te wszystkie wakacyjne marzenia o szczupłej sylwetce urzeczywistniły się w 2014 roku.

A teraz wracam do nauki, pomimo, że wieczór dziś piątkowy.

10 grudnia 2013 , Komentarze (2)


Chudzinki ;*

Ogarnięcie ogarnieciem, ale kurcze nie mam czasu.
Mam tak blisko do mojego celu. Nie wagowego, ale tego wizualnego.
Wiem, że mogłabym to osiągnąć do końca tego roku, tak jak planowałam.
Ale wszystkie te sprawy tak sie pokrzyżowały :/
Jak ćwiczę to czuję sie momentalnie lepiej, kwestia psychiki, ale tak jest.

Teraz czuję sie gruba i beznadziejna. Znowu.