Pamiętnik odchudzania użytkownika:
nadson

kobieta, 34 lat, Zakopane

163 cm, 62.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 lipca 2014 , Komentarze (14)

Nic szczególnie ciekawego te zdjęcia nie wnoszą, ale w przyszłości może się przydadzą do jakiegoś porównania figury :D:D:D

25 lipca 2014 , Komentarze (4)

Hej! W końcu dziś ruszyłam tyłek i poszłam na rower :) 

Chciałam przejechać trochę więcej, ale już naprawdę nie miałam siły. W międzyczasie pogoda, z dość pochmurnej przerodziła się w słoneczną duchotę, a ja nie wzięłam ze sobą ani wody, ani pieniędzy, więc do domu przyjechałam wykończona.
I zaraz po tym zjadłam loda :P (200kcal), ale powiedzmy, że to w ramach węgli po treningu :P

Z innej beczki, mam w poniedziałek rozmowę o pracę w centrum dietetycznym NaturHouse, na stanowisko asystentki dietetyka. Stąd moje pytanie - ktoś kojarzy to centrum? Może któraś z Was korzystała z ich usług lub co więcej, pracowała tam? Nie wiem do końca czego mogę się spodziewać.

24 lipca 2014 , Komentarze (5)

Hej! Nie piszę tutaj często, bo też nie mam o czy. 
Jedzenie nijakie, ćwiczeń brak.

Na dodatek znów jestem bez pracy. A tak się cieszyłam jak w kwietniu przyjęłam się do tego sklepu. Co prawda trochę narzekałam na to, że mało płacą, że czasami nie było wolnego weekendu, że ostatnio były upały, a ja kisnęłam w pracy. No, ale musiałam się zwolnić po tym, jak wypłata za czerwiec(!) się zaczęła spóźniać, po czym otrzymałam smsa od kierownika o treści "Firma nie ma pieniędzy. Spodziewają się przelewu od kontrahenta w tym tygodniu, jak go dostaną to pójdą wypłaty. Przykro mi." 
Myślałam, że szlag mnie trafi, za tydzień w środę mam wyjechać nad morze, a kasy zero. Wypłata była na 16-go, do dziś przelewu nie ma. Całe szczęście, że mam super rodzinę i na wyjazd, jeśli wypłata nie przyjdzie, pożyczy mi dziadek.

Teraz, jako, że chwilowo mam mnóstwo czasu to myślę, że ogarnę się i zacznę coś ze sobą robić. Chociaż wyjazd tuż, tuż. Swoją drogą nie mogę się już go doczekać, Jastarnia <3
Mam nadzieję też, że znajdę w najbliższym czasie jakąś pracę, bo ciężko teraz będzie się odzwyczaić od swoich funduszy.

WAGA Z DZIŚ: 52,5kg

Niedobrze, idzie w górę. Aczkolwiek ważyłam się u babci, bo dwudaniowym obiedzie (pomidorowa z makaronem oraz ziemniaki, ryba (bez panierki!!! z woreczka do pieczenia) i surówka, a także lody, a raczej pucharek lodów z bitą śmietaną i galaretką) (kreci) Więc może rano byłoby nieco mniej.

18 lipca 2014 , Komentarze (6)

Jakoś dziś brzuch rano wyglądał całkiem nieźle (szkoda, że tylko rano:D), więc pstryknęłam fotkę. Potem przypomniało mi się, że w tych spodenkach mam też zdjęcia z zeszłego roku, więc zestawiłam te dwa. Zdjęcie z 31.08.2013 jest po baaardzo intensywnych wakacjach (alkohol, imprezy, jedzenie itd), zdjęcie z dziś hmm... bez ćwiczeń, z bardzo średnią dietą (wczoraj np. zjadłam Prince Polo XXL, a dziś już jagodziankę).


Kupiłam dziś maliny i jagody, jakieś pomysły na ich ciekawe użycie?
Może macie jakiś przepis na fit placki z jagodami? :)


Dzisiejsze drugie śniadanie:

9 lipca 2014 , Komentarze (9)

Dzisiaj mi odbiło, zjadłam dwa ciastka francuskie z wiśnią z Lidla (no mogłam chociaż zatrzymać się na jednym) i hot - doga z FreshMarketu (to akurat przez ciocię, ale mogłam powiedzieć nie).

Po tym tak mi się zrobiło chyba wstyd, że zebrałam tyłek i poszłam pobiegać.
Czułam niestety, że nie biegałam już od miesiąca. Kondycja słaba, do tego pogoda nie pomagała. No, ale 4km jakoś zrobiłam. Oto dowód :D

Poza tym jadłam nie najgorzej, na śniadanie jajka na miękko (dwa) i ciemna bułka z pomidorem i kiełkami rzodkiewki (nowość, nigdy jeszcze nie jadłam) + kawa z mlekiem 2%. Na kolację natomiast znów jajko, tym razem na twardo + dwie kromki pełnoziarnistego chleba z chudym schabem (dwa cienkie plasterki) i z pomidorem oraz kiełkami rzodkiewki.

Kupiłam wczoraj nową górę ze stroju. W Mohito za 19,99zł. Fajne wyprzedaże tam są, gdyby nie to, że muszę oszczędzać, to bym się obkupiła. Bo za 3 tygodnie wyjazd, więc wypłata musi zostać nietknięta :p

Brzuch po tych nieszczęsnych ciastkach i hot dogu :PP

Pobiegowy relax :) Koktajl z jagód i truskawek na jogurcie naturalnym, bez dodatku cukru.

Na koniec moja kotka <3 Ja uciekam obejrzeć trochę meczu i spać, bo jutro na 8:00 praca, co się wiąże z horrendalnie wczesnym wstawaniem (ziew)

8 lipca 2014 , Komentarze (15)

Czasu ciągle brak, wrzucam tylko zdjęcia z wczoraj.
Nadal nie ćwiczę nic, staram się jeść względnie, ale tu wpadnie lód, tu ciasteczko, pszenna bułka, średnio.

+ sandałki z Biedry, które upolowałam wczoraj :D

3 lipca 2014 , Komentarze (7)

No, jakoś minął :)

Co prawda o 22, po powrocie z pracy zjadłam kawałek pszennej bagietki z połową plasterka żółtego sera, ale nie ma tak źle :)

Słodyczy zero!

1. Śniadanie:
pieczona owsianka z truskawkami

2. Obiad:
45g brązowego ryżu, pierś z kurczaka gotowana, pieczarki, czerwona papryka
i sos pieczarkowy (z tytki niestety)

3. Podwieczorek:
2 garście czereśni i jogurt naturalny 180g

4. Kolacja:
serek typu grani 200g + 5 wafli kukurydzianych extra slim

+ w domu:
kawałek bagietki pszennej i pół plastra żółtego sera

Jutro i sobota wolne! 


Chcę już wyjazd, jestem zmęczona pracą, jeszcze 28 dni i morze! (slonce)

Dzisiejsza owsianka:

Ps: Kupiłam gąbkę antycellulitową Syrena, ciekawe czy mi pomoże ;)

2 lipca 2014 , Komentarze (8)

Dobra, koniec.

Dziś na zakupach lustro w przebieralni bezwzględnie podkreśliło mi, że może bym się wzięła za siebie. Waga wagą, ale cellulit okropny. Boże, jak u starej baby.

Zjadłam więc pożegnalnego snickersa, pszenną bułkę i od jutra rana czas, start. A jak się poddam, to jestem ciotą.

2 lipca 2014 , Komentarze (2)

  • Waga z dziś rana: 51,8kg
  • Diety zero, ćwiczeń zero
  • W niedzielę czymś się zatrułam, chyba jedzeniem z Zen Thai'a, nadal boli mnie żołądek, mało jem, jeśli już to same węgle (biszkopty, suche rogaliki, obwarzanki)
  • Do wyjazdu mniej niż miesiąc, fajnie byłoby jakoś wyglądać
  • Od jutra chcę przynajmniej W MIARĘ normalnie jeść i COKOLWIEK ćwiczyć.

23 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Sukcesywnie i powoli zbliżam się do dna.
Albo w sumie już na nim jestem...