Skłoniła mnie miłość do mody. Ciężko jest patrzeć na takie same ubrania, jak wyglądają na mnie a jak na innych. To i fakt że przytyło się na studiach i mam wielką chęć do powrotu do normalnej wagi.
Zaczynam być niecierpliwa;) Dopiero minęły dwa tygodnie, więc nie powinnam spodziewać się jakiś widocznych zmian w lustrze, ale ciągle do niego podchodzę i mam ochotę sięgać po centymetr. Zaczyna być to frustrujące;)) Jakbym mogła, to ćwiczyłabym dwa razy dziennie, ale niestety uczelnia na to nie pozwala. Plusy? Nadal pełno energii; mam wrażenie, że mniej rzeczy mnie irytuje;)) Wczoraj godzina z callanetics. Tragedia, bo kilku ćwiczeń nie dałam rady dokończyć. "Nóżka w górę, lekko nią ruszaj, wypnij miednicę, napnij mięśnie brzucha", a moja myśl to: eeee, ale że wszystko naraz?? Dlatego dziś podczas jazdy tramwajem, ćwiczyłam poprawne napinanie mięśni. Po latach wciąganie brzucha weszło tak w nawyk, że ciężko napinać go odpowiednio. Ale nie łamię się, sapanie w tramwaju z pewnością pomoże;))
Ostatnio rozpiera mnie energia i chodzę uśmiechnięta non stop. To aż nienaturalne;)) Jedyny minus to znajomi. Przyznałam się im, że walczę z wagą, bo chciałam mieć z kim dzielić się stopniowymi efektami. Ale ironicznego powodzenia w sukcesach i masowego dostarczania słodyczy się nie spodziewałam. Nie wiem z czego to wynika. Możliwe, że z negatywnego spojrzenia na ideę diety. Dlatego vitaliowy pamiętnik - cudeńko. Tyle pozytywnej energii od samego początku!:)) Niby z motywacją jeszcze nie mam problemów, ale wrzucam piosenkę, która daje mi zawsze kopa. Poskakałam, polewitowałam i poudawałam zawodowego boksera, to teraz czas na trochę Mel B:)
Nowy rok, nowe postanowienia. Nie chcę być już więcej bałwankiem, ciągle oszukującym się w sklepie, biorąc rozmiar spodni sprzed kilku lat, licząc że będzie pasował. Nie chcę już więcej odkładać na później, dzisiaj jest ważne, czemu rozmiarem mniejszym nie mogę cieszyć się już teraz?:)
Początkowo, bez diety. Ale zrezygnowałam ze słodyczy, pilnuję regularności 5 posiłków dziennie, piję dziennie butelkę wody. Ćwiczenia staram się codziennie, naprzemiennie cardio i ćwiczenia modelujące. Od Sylwestra 4kg mniej, jeszcze tylko 12! Plan rozłożyłam na etapy: I - do lutego 68kg II - do maja 64 III - do lipca 60
Myślę, że pomoże mi to w konsekwencji, będę cieszyła się małymi zwycięstwami na długiej drodze;) Taki podział jest też związany z efektywnością chudnięcia - mam nadzieję, że nie będzie potrzebna ostra dieta:)