Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ruszaj tyłek i chudnij! Pańszczyznę trzeba odrobić! :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 79887
Komentarzy: 913
Założony: 26 listopada 2012
Ostatni wpis: 23 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nostariel

kobieta, 35 lat, Szczecin

167 cm, 75.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 sierpnia 2015 , Komentarze (5)

Matko, dwa lata minęło (ponad) Od kiedy zrobiłam swój ostatni post.

Dużo się zmieniło. Urodziłam ślicznego i najzabawniejszego synka, który za 3 tyg będzie miał roczek, mam wymarzoną pracę, mąż jest tak samo cudowny jak w dniu kiedy go poznałam.

Jednak przytyłam i to sporo bo ponad 10 kg....
Efekty starań o dziecko (jak głupia nie ćwiczyłam, nie skakałam w obawie że zarodek się nie przyjmie... i tak starania trwały 6 miesięcy w których przybrałam 10 kg!!!)

W ciąży waga wskazywała aż 89 kg!!!!
Urodziłam przez cesarkę i już po 4 miesiącach było 80 kg. A mi się nudziło i nie chciałam schudnąć. Kiedy malutki skończył 5 miesięcy byłam zmuszona pójść do pracy ( względy finansowe). Serce mnie bolało zostawiając malutkiego na 8 godzin u moich rodziców... Ale to inna historia.

Ważę aktualnie 77 kg,
W zeszły poniedziałek było 80 kg, więc w 7 dni schudłam 3 kg.

Nie jem dużo, wręcz średnio.
A dokładniej nie jem:
1. chleba i wszelkiego pieczywa
2. żółtego serca
3. Słodyczy i białego cukru
4. Staram się unikać smażonego
5. Nie jem konserw, szynek

Ogólnie wszystkiego co zawiera trans tłuszcz, cukier biały i mąkę.

Działam wg diety przemiennej, tzn jednego dnia jem normalne porcje, a następnego dnia małe porcje, co sprawia że organizm nie przestawia się na tryb "oszczędzania energii".

Dzisiejszy bilans:
Śniadanie: mała owsianka z łyżeczką miodu i łyżeczką granoli
2 Śniadanie: gruszka
obiad: trochę brązowego ryżu i sos chiński z kurczakiem
kolacja: 2 kolby gotowanej kukurydzy z dodatkiem soli.

To jest bilans na dzień w który je się normalnie. Żałuję, że zjadłam taki obiad, bo dawno nie jadłam smażonego... mogła być też jedna kolba kukurydzy....

A to jadłospis w dni o mniejszej liczbie porcji:

Śniadanie: kawa z mlekiem i omlet z owsianki z dwoma białkami
obiad: mała miseczka zupy

i tyle...

Dodatkowo uzupełniam dietę o witaminy i mikroelementy.

Patrze na stare wpisy i nie wierzę że miała taką fajną sylwetkę!!!!!!

Muszę walczyć

25 czerwca 2013 , Komentarze (9)


Jestem mężatką i to bardzo szczęśliwą :)
Pewne etapy w życiu powinny być zakończone, inne rozpoczęte.

Czas na to by pozamykać pewne rozdziały i żyć dalej, lepiej, mądrzej.

Dlatego postanowiłam zakończyć przygodę z Vitalią.
Było mi niezmiernie miło być tutaj z wami. Obserwować wasze poczynania, czasem nawet porażki.

Wiele z was opowiadało o swoim życiu prywatnym o swoich bliskich.
Przeżywałam z wami wasze pierwsze miłości, urodzenie dziecka, śluby, rozwody, problemy z ED, łzy radości oraz smutku.


Dziękuję za wszystkie cudowne słowa otuchy, za "kopniaki w tyłek", za przeżywanie ze mną wszystkich ważnych dla mnie wydarzeń.

A Szczególne życzenia i podziękowania składam dla:

liliana200
czarnulka2582
marii1955
CzarneSłoneczko

beeveedes
olenka0303
Camille1987
ruda19888
aneta3030
Misiosoft


Oraz pozostałym Vitaliankom :)
O takich osobach się nie zapomina :)



Dzięki wam przetrwałam.
Dziękuję wszystkim!
Żegnajcie



NOSTARIEL


12 czerwca 2013 , Komentarze (19)

Nie było mnie około tygodnia.
Musiałam nadrobić pracę magisterską... ale o tym nie chcę mówić, za dużo nerwów.

A więc: Jem normalnie, regularnie. Nie przytyłam po diecie jogurtowej, no może 0.5 kg

Teraz z nerwówki spadają mi kg. Dziennie około 0,3 - 0,5 kg.

Ale wiadomo w sobotę jest mój ŚLUB !!!!!
Od tygodnia bierze mnie nerwówka.
Pozytywna oczywiście, ale czy ja wiem?
Martwię się, czy goście będą zadowoleni, czy będą się dobrze bawić...
Wmawiam sobie że to przecież mój dzień i to ja mam być najszczęśliwszą osobą na świecie!!!

Czy mi wychodzi? Czasami.

Wracamy do tytułu posta.
Wrzucam swoje zdjęcie.
Wiem, że zostanę mocno skrytykowana bo do super figury mam hohohoho i jeszcze trochę.



Tak więc ta dam!!!!

OTO JA:




Jakość zdjęcia może słaba.
Nogi umięśnione (ale gdyby nie ten tłuszczyk pomiędzy byłaby przerwa)



Oto przyszła Panna Młoda. W sukni wyglądam o wiele lepiej, bo suknia jest gorsetowa, wiązana z tyłu tak więc chyba będzie ok.
Po ślubie wrzucę zdjęcia ze ślubu :)

Buziaki idę czytać co u was słychać!

5 czerwca 2013 , Komentarze (14)


Muszę zrobić przerwę na Vitalii, ale za tydzień wracam :)

Czytam wasze pamiętniki. Jest ich tyle!!! Czasem zajmuje mi to nawet 3 godziny.
Narzeczony stwierdził, że należy troszeczkę odetchnąć od tego i zająć się pracą magisterską, bo nie zdążę jej napisać.

Starałam się wam odpisywać pod waszymi postami, ale coś mi przeglądarka nawala i nie wyskakuje mi okienko komentarzy, lub wyskakuje rzadko.
Nie jestem zbanowana. Nie wiem jaka jest tego przyczyna!

I dodam, że miałyście rację co do solarium.
Posłuchałam Pani i poszłam na 7 minut.
I wiecie co? To była przesada.
Niby wszystko ok, ale wieczorem miałam podrażnioną skórę (czytaj spiekłam raczka).

Lekko szczypie, ale poza tym nic mi nie jest.
Odkładam solarium na cały tydzień. Niech podrażnienie zniknie.

Nie warto było babki słuchać... a może miała rację, a moja skóra jest chyba w bardzo buntowniczym nastawieniu i nie lubi opalania?

Mam nauczkę. Będę chodziła tylko na 5 minut.
A po weselu już luzik. Słoneczko nadrobi :)

Wyobrażacie sobie?????
Moje wesele już w przyszłym tygodniu.
Ale ten czas zleciał.


Uwielbiam was.
Arive derchi!
Widzimy się za tydzień!!!!!

:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*

31 maja 2013 , Komentarze (29)


No i sama sobie nie uwierzyłam.
taka zagorzała przeciwniczka solarium, niszczenia skóry słońcem, promieniami UV...
Poszła na solarium (czytaj ja).

Musiałam.
Mój mężczyzna jest inżynierem na budowie i wiadomo opalił się.
Był to koniec kwietnia, początek maja i do tej pory go trzyma.
Ma ładną brązową opaleniznę.... a ja? Wyglądam za przeproszeniem jak kurze gówno przy nim.
Na weselu będzie pompa, że za Murzyna wyszłam.

Ale nie poddawałam się. Smarowałam kremem i siedziałam na słoneczku.
Złapało mnie ... tylko troszkę.
a potem... burze, brak słońca, deszcz, zimnota.
I tak do dziś.

Wstałam rano, deszczyk lekko kropił. Stwierdziłam, że tak nie może być!
Poszłam do solarium.
Pani nie była zbyt uprzejma, ale salon duży, ładny, łóżka dezynfekowane, wystawiony termin w którym były lampy zmieniane. Ogólnie ludzie polecali mi ten salon.
Nadmuch w środku, regulacja temperatury. Nie było źle.
Babka chciała mi zafundować na początek 8 minut, ale czytałam, że pierwszy seans powinien wynosić około 5 minut.
Chcę się lekko opalić do wesela.
 Oczywiście jak będzie piękne słońce to wykorzystam to.

I słuchajcie tego:
Kobietka stwierdziła, że muszę co drugi dzień chodzić na solarium by opalić się ładnie do tego 15-go czerwca, bo inaczej jak będę chodziła np co 4 dzień to mało co się opalę. Najlepiej na 7-8-10 minut.

Oczywiście czytałam wcześniej, że nie powinno się tak często chodzić.

Proszę doradźcie mi.
Mam nawet jasną karnację, wolno się opalam. Jak często powinnam chodzić by mieć lekką brązową opaleniznę na swoje wesele?
Zastrzegam sobie, że jestem głąb w tych sprawach.
Może ta kobieta źle mi doradza?



ps. Od razu mówię wam, że nie chcę być jak skwarka. Nie zamierzam tego w przyszłości kontynuować. Chciałabym dowiedzieć się jakie są wasze doświadczenia.

27 maja 2013 , Komentarze (20)


No i kolejny problem. Nie wiedziałam, że tak bardzo schudłam przez te 2 tyg !

Ja: Mamo no zwiąż mocniej tą suknię!
Mama: Przecież ściskam!
Ja: proszę ściśnij mocniej bo lata
Mama: Już na maksa ścisnęłam
Ja: Weź nie żartuj!

Odwracam się tyłem do lustra. Suknia na maksa zasznurowana.
Patrzę, luźna w piersiach, luźna w talii.......... ups

Wciągnęłam brzuch, zsunęła się.

Mama: Koniec z odchudzaniem. Za dużo schudłaś.




Tak więc.,, chyba pora stabilizacji.
Nie sądziłam, że schudłam tak ładnie.


W sumie to jestem zadowolona z wyglądu. Ładnie wyglądam w tej sukni, ale niestety więcej schudnąć nie mogę.

Przebrałam się i powiedziałam swojemu mężczyźnie, że suknia jest za luźna....
a on na to:

ON: Nigdy nie sądziłem, że będę musiał powiedzieć swojej kobiecie: PRZYTYJ !
Ja: Nigdy przenigdy nie przytyję :)


Tym wesołym akcentem kończę posta i rozpoczynam pracę stabilizacji :)

NIE ZAMIERZAM UTYĆ ANI KILOGRAMA I CENTYMETRA WIĘCEJ

Ćwiczę dalej, jem więcej warzyw i częściej się uśmiecham.
Nie zamierzam zmniejszać sukni. Wyglądam i czuję się świetnie i to jest najważniejsze :)

Pozdrawiam!
:)

24 maja 2013 , Komentarze (11)


No i wygrałam zakład 3 dniowy :)

Pora by wrócić na dietę warzywno-białkową :)

Jutro:
śniadanie: 2 jajka na twardo, jeden pomidor
2 śniadanie: jogurt naturalny z cynamonem.
Obiad: warzywa grillowane
Podwieczorek: marcheweczka
Kolacja: jogurt naturalny z cynamonem.

Dzisiaj zrobione:
Jillian Micheals: 6 week six-pack
Mel B- BUM



I po co ja tłumaczę, piszę.Sensu to nie ma. Idę do pracy.

23 maja 2013 , Komentarze (13)

Uwaga, dzisiaj drugi dzień jogurtowy.

Waga pokazała -1.2 kg
Wiem, głupia nie jestem.
To spadek wody i resztek jedzenia :)
Waga na dziś 66.8 kg
Wiem, że to sporo i wiele jeszcze przede mną.
Do 15 czerwca marzy mi się 62 kg... nierealne 62 kg.
Do ślubu pozostało 22 dni.... tylko!


A jakie są moje odczucia jedząc tylko jogurt?
Dziwnym trafem nie czuję głodu i zmuszam się do zjedzenia chociażby troszkę...
To przez błonnik w tabletkach, który łykam namiętnie (oczywiście w granicy normy). Zapycha.
Jednocześnie czuje się super :)
Nie mam ochoty na normalny obiadek puki co.
Gotuję dla swojego przyszłego mężusia..
Dziwne....gdy on je, mnie nawet nie ciągnie!

Ale wszystko w swoim czasie.
W sobotę rano ważenie. Malutkie śniadanko, potem chińczyk (wybrałam najmniej kaloryczny - o ile tak można powiedzieć). Potem może znów malutki jogurcik...

Powrót do domciu.
Niedziela dzień matki.
A właśnie!!!

Mam pomysł na prezent :)
Jutro lecę kupić foremki na babeczki. Ale nie zrobię babeczek tylko mydło :)

Tarkujemy dwa rodzaje mydła, roztapiamy w dwóch różnych naczyniach, foremkę nalewamy do połowy jednym kolorem, zostawiamy na 10 minut do ostygnięcia w lodówce, później wlewamy drugi kolorek i ciach na 30 minut do lodówki. Wyciągamy, zawijamy ładnie w celofan, dodajemy wstążeczkę i mamy prezent na dzień matki :)

Foremki mogą być w kształcie serca, kwiatka, czegokolwiek chcemy!


Więc jak chcecie same zróbcie prezent mamie :)


W sobotę mam umówione spotkanie z kumpelą na chińskie danie. Już wybrałam z menu takie jakie mi trzeba, by nie przekroczyć max 900 kal w ciągu dnia.

Z jednej strony fajnie, że idę, a z drugiej nie chcę się objeść.


Dzisiaj dzień super się zaczął. Wstałam jak zawsze o 7.00, wzięłam L-karnitynę, zjadłam jogurt z cynamonem.
I zaczęłam ćwiczyć swojego Killera.
Znów wytrwałam do końca :)

Mam moc!

ps. Moje drogie nie nygujcie mnie, to wszystko tylko do wesela.
Chcę się czuć piękna, nie martwić się o fałdki.
Niestety nie potrafię ich olać.
Jeżeli ktoś mi powie, że w czymś grubo wyglądam, nie potrafię go olać, ale zanoszę się płacze i łapię doła.
próbowałam naprawić swoją psychę, ale to chyba nie możliwe.

Będę szczupła na weselu, będę pewna siebie!

kocham was! Dziękuję za wsparcie


Wasza (jak jedna z was napisała):

KRÓLOWA JOGURTÓW!


Ha!


22 maja 2013 , Komentarze (13)

Wróciłam do mojego kochanego starego dobrego killera!
Dodatkowo....
tutaj wielkie "UPS"
Założyłam się z moim mężczyzną, że przez 3 dni będę jadła same jogurty.
A zaczęło się tak...

W tramwaju:
Ja: "Ale ona chudddaaaa... a zobacz tamtą jaka super figura! Ja nigdy nie będę znów tak wyglądać! Pewnie chciałbyś mieć chudą kobietę"

On: "Bożeeee przestań!"

Ja: "Ale zobacz jakie one piękne! Takie idealne! Która wg Ciebie piękniejsza?"

On: "Ty jesteś piękniejsza"

Ja: "Mówię o nich, tamtych dwóch chudych co siedzą razem"

On: "No przecież mówię, że Ty. O co Ci znowu chodzi? Znowu pierdoły opowiadasz!"

Ja: "Chciałabym tak wyglądać, no weź spójrz na nie! Pewnie noszą rozmiar 0 lub 2"

On: "Podobasz mi się taka jaka jesteś i koniec kropka"

Ja: "Ale ja chce być chuda!"

On: "No to nic nie jedz i daj mi spokój"

Ja: "Myślisz, że nie dam rady?"

On: Spojrzenie spod byka

Ja: "To co zakład, że nie będę nic jadła?"

On: " Zakład. Możesz przez 3 dni jeść tylko jogurty" śmiech

Ja: " Zgoda, od jutra jem tylko jogurty!"

On: Na serio mówisz?

Ja: No przecież się założyliśmy :)


Niby w żartach niby serio, ale przyjęłam ofertę.
Dzisiaj stanęłam na wagę i ku mojemu zdumieniu kurwica mnie strzeliła, że jest większa niż na pasku w Vitalii.....
Cm nie lecą w dół.

Dzisiaj zjedzone dwa jogurty po 100 g.
Wypite; Czerwona herbata, herbata z pokrzywy, prawdziwe gorzkie kakao z łyżeczką miodu.

Planowane: Dwa jogurty po 100 - 150 gram.


Czuje się świetnie, nie jestem głodna i dodatkowo zrobiłam killera Ewy Chodakowskiej z jeszcze większą energią niż zwykle.
Jem swoje porcje co 3 godziny.

Po trzech dniach, czyli w sobotę będzie dzień warzywny, a w niedzielę dzień matki i wizyta u teściowej. Muszę coś wymyślić by nie zjeść u nich obiadku.

Dam radę :)

21 maja 2013 , Komentarze (13)


Po długich przemyśleniach przechodzę na 25 dniową dietę 900 kal.
Mam weselę
Muszę
Za wolno chudnę.

Konsultowałam się ze znanym mi sportowym dietetykiem i mam dietę.

Ale najważniejszym jej mottem jest:

"Tłuszcz spala się w ogniu węglowodanów"

Dawno zapomniałam o tej zależności.
A więc aby tak się stało, węglowodany muszą być podawane podczas wysiłku.
Czyli inaczej woda z miodem!
Tak!
Brzmi to niewiarygodnie ale taka jest prawda.

Wodę z miodem popija się dokładnie co 15 minut treningu.
Dodaje energii, pomaga w spalaniu się tłuszczy (ich transporcie).

Dodatkowo:
Zasada płaskiego brzucha brzmi:

"70% dieta i 30% ćwiczenia"
"Płaski brzuch jest w kuchni" - czyli chodzi o to co jesz!

A więc dieta jest mało bogata w składniki odżywcze, ale co się nie robi dla tego dnia (czytaj własny ślub).
Uwaga! Zastrzegam sobie, że na swoim weselu nie będę się objadać i nie zamierzam przestać walczyć o super sylwetkę. To jest jednorazowy super wyskok by zgubić nadmierne cm. Nie popieram takiego żywienia!
Ale w 25 dni mogę to zrobić i jest to moja decyzja!
Wracam potem do zdrowego papu.

Menu na 5 dni:

Ostrzegam! Niektórym nie spodoba się dieta, ale wiem co robię
i pod czyim okiem to robię!

Dzień jogurtowy

Śniadanie: Jogurt naturalny z cynamonem - około 250 g + witaminy i błonnik
2 Śniadanie: jogurt naturalny z pieprzem cayenne, papryką chilli
Obiad: Twaróg chudy z cynamonem
Podwieczorek: jogurt naturalny
kolacja: jogurt naturalny z papryką chilli, pieprzem cayenne


Dzień warzywny

Śniadanie: Pomidory + 2 jajka gotowane + witaminy i błonnik
2 Śniadanie: Ogórek zielony
Obiad: Cukinia grillowana
Podwieczorek: pomidor
Kolacja: ogórek zielony

Dzień jogurtowy

Śniadanie: Jogurt naturalny z cynamonem - około 250 g + witaminy i błonnik
2 Śniadanie: jogurt naturalny z pieprzem cayenne, papryką chilli
Obiad: Twaróg chudy z cynamonem
Podwieczorek: jogurt naturalny
kolacja: jogurt naturalny z papryką chilli, pieprzem cayenne


Dzień warzywno - mięsny

Śniadanie: Pomidory + 2 jajka gotowane + ciemne pieczywo + witaminy i błonnik
2 Śniadanie: Ogórek zielony + chrupkie pieczywo wasa
Obiad: Pierś z kurczaka grillowana + pomidorki
Podwieczorek: jogurt naturalny ze zszatkowanym ogórkiem
Kolacja: chrupkie pieczywo i plasterki szynki

Dzień jogurtowy

Śniadanie: Jogurt naturalny z cynamonem - około 250 g + witaminy i błonnik
2 Śniadanie: jogurt naturalny z pieprzem cayenne, papryką chilli
Obiad: Twaróg chudy z cynamonem
Podwieczorek: jogurt naturalny
kolacja: jogurt naturalny z papryką chilli, pieprzem cayenne



Ćwiczenia:

Jillian Micheals: 6week six-pack
Mel B - BUM
Mel B - abs
E.Chodakowska - Killer
Zumba



Do zapamiętania po tym wpisie!


"Tłuszcze spalają się w ogniu węglowodanów"

70% diety i 30% ćwiczeń!















Dodam jeszcze, że zakupiłam sobie ciężarki 1 kg :)