Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kachagrubacha.wroclaw

kobieta, 42 lat, Wrocław

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wylaszczenie !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 kwietnia 2014 , Komentarze (10)

... wczoraj spotkalam mego pieknego ex-szefa pana kulturyste, ktory pochwalil mnie za spadek wagi i jednoczesnie zganil za trzymanego w reku snickersa... odmruczalam, ze doluje mnie zastoj wagi... no bo zeszlo siedem kilo i chociazby skaly sraly nic nie spada wiecej... na co piekny pan zapytal czemu nie sprobuje robic diety stricte proteinowej, jak kulturysci przed zawodami... ryz i kurczak x razy dzienni przez x tygodni... zero warzyw, bialek, pieczywa + cwiczenia... on by mi rozpisal to wszystko... no nie wiem nie wiem... prawda jest taka, ze facet wyglada jak Herkules, ale czy ja wytrzymam na samych proteinach tak dlugo... no i co potem , gdy dieta sie skonczy ? poprosilam o rozpiske, ale nie wiem czy sie podejme tak szczerze mowiac...

...w pracy tydzien relaksu... moja piekna menadzerka jedzie na urlop...  co za ulga, sama nie wierze w to szczescie...nie, nie jestem ani wredna ani zazdrosna... tak, dziewczyna jest piekna, ale zawsze mialam duzo pieknych znajomych i przyzwyczailam sie, ze jestem jak Frodo pomiedzy elfami ... dobrze mi z tym bo moge byc soba bez ograniczen... a co tam :)

... nigdy nie zialam nienawiscia do piekniejszych ode mnie ale to dziewcze mnie wykancza swoja glupota... najpierw uprosila mnie o zabukowanie kilku biletow i hotelu bo ona nie wie jak... no ok... potem wiszac mi na ramieniu wyjeczala - ale to sie nie zgadza Kasiula... - co sie niezgadza - zapytalam... - no czas sie nie zgadza, nie ma przesuniecia godziny - no zgadza sie- stwierdzilam- bo to w tej samej strefie czasowej ... eee - wystekala pani menadzer - no nie, to sie nie zgadza no przeciez to taka odleglosc....w tym momencie  nastepuje moj nudny wyklad o strefach czasowych, ze to sa pionowe pasy na poludniku ...I na przyklad Uk ma ten sam czas co Maroko itd.

.... tu nastapila dluga chwila ciszy zaklocana cichym szmerem buzujacych szarych komorek, panna zmarszczyla czolo, zmruzyla oczy, napiela sie ...prawie moglam uslyszec ciche klianie trybikow w mozgu... po chwili nastapilo ogole rozprezenie i na jej twarzy pojawil sie szeroki usmiech...

- Kasiula, ale ty mnie wkrecasz  - wychichotala -  Przeciez to nie moze tak byc zeby byl ten sam czas na dwoch roznych kontynentach...

                         

5 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Chipsy paprykowe sa mi za slone wiec zagryzam je zelkami Haribo… kiepski dzien dzisiaj …

…przez nieustanne zucie bele-gowna zbieram przez caly dzien opiernicz wsrod wspolpracownikow … ze schudlam prawie 7 kilo i wszystko tak glupio psuje …nawet piekny pan wiking wdarl sie dzis do kantyny i gwaltem wyrwal mi z rak czekolade oreo… bronilam jej wlasna piersia niczym matka dziecko i zalewalam sie histerycznym szlochem ale oczywiscie byl silniejszy ...zajadam sobie smutki mimo ze wiem jakie to glupie …

 Bylo spotkanie z panem K. i bylo dziwnie … nie, nie dziwnie – mdlo… jak wyjscie na lody z nudnym sasiadem – niby milo, ale strata czasu…

 … na stacji kolejowej kolanka najpierw  wystukiwaly mi makarene, poczym tuz po przywitaniu jakos zamarly …gdzie podziala sie chemia ? gdzie zniknelo to napiecie, ta niecierpliwosc w zoladku, to odczucie ze ma sie nagle jakby za duzo rak i nog, i kazda pozycja ciala wydaje sie nienaturalna i wymuszona niczym poza modelki haute couture, gdzie to wewnetrzne napiecie gdy cisnienie skacze jak po siodmej kawie a kazdy nowy poranek witany jest z psychopatyczna i nienaturalna radoscia … gdzie te dni gdy zycie przypomina polska komedie romantyczna – jest kolorowo, bezsensownie i kiczowato ale na koncu zarysowuje sie cien Dorocinskiego odzianego tylko w dwudniowy zarost… ech…

…wszysko zniknelo… znamy sie, pracowalismy raze pare miesiecy… co sie stalo ? …siedzielismy jak para obcych sobie ludzi, nawet bardziej obcych niz przechodnie na ulicy… jakby te male chwile czulosci ktore sie miedzy nami zdarzyly zbudowaly miedzy nami niewidzialna sciane… nieklejaca sie rozmowa o niczym, wzajemny zal niewiadomo wlasciwie o co, rozczarowanie samym soba i wczesny powrot do domu…

… czuje sie strasznie obca i on jest obcy i jest mi tak smutno, bo nigdy juz nie bede miala pewnosci czy to moglo zadzialac gdyby nie ten wyjazd…

 … i boje sie… nie samotnosci ale tego, ze te male uderzenia goraca na policzkach, myzianie motyli w zoladku i inne objawy zblizone do goraczki malarycznej juz sie nigdy nie pojawia w moim zyciu…

… ze wyladuje w przyjacielskim zwiazku/ konkubinacie/ malzenstwie z bardzo dobrym chlopcem, ktorego bede bardzo lubic i bedzie nam sie zylo tak ladnie jak w reklamie przypraw Winiary…  i nie bedzie mi ani slodko ani slono, zimno ani goraco tylko zawsze juz  mdlo …

3 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

czy ktos mi moze wytlumaczyc czemu gdy wchodze na pamietnik calosciowo - widac caly wpis, a gdy wchodze w jeden z wpisow - widac tylko 1/3 wpisu... bo ja tego nie obejmuje...:(

3 kwietnia 2014 , Komentarze (3)

...nie wiem od czego zaczac bo zamiast pamietnika odchudzania prowadze tu pamietnik typowo zyciowy ... chyba to niedobrze, no ale skoro zaczelam no to jedziemy :D... cudow nie bedzie - to tylko moje nudne zycie ;)...

... co do ostatniego wpisu - chodzilo o mojego specjalnego przyjaciela... ale tu musze chyba zaczac od poczatku, czyli cofnac sie do poczatkow poprzedniej pracy - trzy lata temu ... w kazdej pracy zdarzaja sie tak zwane "meczybuly", kazdy to zna - w sadach i urzedach sa tzw. pisarze, ktorzy przychdza codziennie z nowa skarga na sasiada, w barach zawsze znajdzie sie klient codzienny, wedlug ktorego mozna ustawiac zegarek... no i u nas tez sie trafil taki jeden...niby starszy spokojny pan, a tu bum - maruda urzedowa ... a co sie robi gdy przychodzi do pracy nowa osoba - oczywiscie zrzuca sie na nia uciazliwy obowiazek rozmowy z naszym lokalnym, codziennym, gburowatym zrzeda... no wiec trafilo na mnie...

... po pierwszym tygodniu mialam ochote wybic glowa dziure w biurku... gdy nadchodzila dwunasta rece dostawaly drgawek a prawe oko mrygalo w nerwowym tiku... po dwoch tygodniach wyptywalam o zmiane godzin pracy... po miesiacu sie poddalam i w czasie wizyty pana X. zaczelam sie smiac... moj gbur zamikl i spojrzal na mnie spod oka, poczym zapytal czy uwazam jego wywody za smieszne - samobojczo odpowiedzialam - "Tak", - czy jego wizyty sa dla mnie niczym bol w czterech literach - "Tak"...  po tej wymianie zdan pan X. zamilkl i wyszedl ...

... nie bylo go przez trzy tygodnie... kiedy w koncu wrocil moja nieszczegolnie urodziwa morda usmiechnela sie szczerze i wyrwala z okrzykiem - "gdziez pan sie podzial, martwilam sie "  - na co panu marudne raczki opadly a w oczach pojawil sie cien szoku...

... tym razem zamiast spraw zawodowych spedzilismy godzine rozmawiajac o jego zyciu... i tak sie to toczylo przez nastepne dwa lata ... pan X. przychodzil, robilam jemu i sobie kawy i pod pozorem pracy toczylismy godzinna rozmowe o zyciu, literaturze, starych flmach, historii itd...

...w pracy oczywiscie zyskalam opinie dziwadla i stalo sie norma, ze wszelkie przypadki  nietypowe zostawaly odsylane do mnie ... jako ze pan X. byl w wieku emerytalnym nasluchalam sie komentarzy od kolegow, o tym jak to czycham na spadek/ gustuje w starszych panach/ licze na adopcje itp. itd... oczywiscie mnie to srednio obeszlo i czerpalam ile moglam z tych naszych dlugich rozmow o zyciu ... pan X. okazal sie bowiem emerytowanym urzednikiem jakiegos tam wysokiego szczebla, o niezwyklej wiedzy i szerokich zainteresowaniach, a czemu przychodzil i meczyl ? bo tak... moze dlatego ze wiekszosc znajomych juz dawno nie zyla, moze dlatego ze szukal kontaktu z ludzmi, moze chcial kogos do zwyczajnej rozmowy... no i udalo mu sie ze mna...8)..

...przez dwa lata poznawalismy nawzajem swoje zycie i zainteresowania...  okazalo sie, ze jestesmy zadziwiajaco podobnymi osobami o identycznych gustach/nastrojach/ poczuciu humoru...raz nawet pan X. obronil mnie przed agresywnym klientem, ktory to zaatakowany przez emeryta byl w takim szoku, ze kiedy przylecieli panowie z ochrony - nie potrafil sie nawet wyslowic po ludzi... zostalismy bardzo dobrymi przyjaciolmi...

... po czym sie wyprowadzilam ... pisalam oczywiscie kartki na swieta, imieniny, urodziny i inne... nigdy nie dostalam odpowiedzi... caly czas jednak czulam jakby siedzial mi gdzies w srodku i od czasu do czasu pociagal niewidocznym sznurkiem za zoladek...  no i brakowalo mi tych naszych rozmow strasznie, ale powiedzialam sobie, ze stary zrzeda pewnie znalazl sobie inna ulubienice do marudzenia...

... co do ostatniego wpisu o smutku / radosci / dziwnych zdarzeniach metafizycznych...

najpierw o radosci :

... ostatnio lazilam marudna i przybita tym moim zyciem milosnym... I tak koszmarnie zaczelo mi brakowac pana X. jego poczucia humoru i rozsadku... wlazlam wiec w autobus i mysle - raz kozie smierc, moze mnie jeszcze maruda pamieta...

... wyladowalam w miasteczku dosc wczesnie, wiec postanowilam sie napoic kawa... wchodze zamawiam, siadam, biore lyk ...  i nagle slysze tuz za plecami - tyyyyy krowo !!! ty podla malpo, ty cholero niewdzieczna... czy w mozgu nigdy ci nie postalo by napisac na pocztowce adres zwrotny ? - to byl moj pan X. I mial racje - glupia jestem bo myslalam, ze zostalam zapomniana a wina byla po mojej stronie...:<...

... uslyszalam, ze zle wygladam ... wyjasnilam czemu... usyszalam, ze tylko glupek pojechalby za praca zostawiajac taki skarb za soba :D...przegadalismy kilka godzin, uronilismy kilka lez, uslyszalam, ze jezeli mam jakikolwiek problem z czymolwiek - mam uderzac prosto do niego niewazne dzien czy noc, dalam adres, telefon, obiecalam cotygodniowe wizyty... poczulam sie taaaak dobrze ... ustawilam nowy tryb zycia, nowi znajomi zapoznali sie z moja nietypowa przyjaznia... 

 o smutku i metafizyce;

... srodek marca pan X. w dziwnym nastroju, zaproponowal wizyte u siebie w domu... zla wiadomosc - jest chory, potrzebna operacja ale w tym wieku - duze duuuze ryzyko... boje sie... przy okazji wizyty przegladalismy stare zdjecia ... pan X. obserwowal mnie uwaznie podajac plik zdjec a jego twarz byla nieprzenikniona... przelatywalam fotki slyszac komentarze - pierwsza zona, druga zona, przyjaciel ze szkoly itd... w pewnym momencie  zamilkl a ja  doznalam szoku ... siedzialam tak przez dlugi moment w ciszy nie widzac co powiedziec i gapiac sie w jedno ze zdjec... normanie nie wierze w karme, reinkarnacje i wyciaganie krolikow z kapelusza, ale teraz ... twarz na zdjeciach, miejsca... mam wrazenie jakby ktos pokazywal mi zdjecia z mojego poprzedniego zycia ... nie mozliwe ze istnieja az tak nieprawdopodobne podobienstwa i zbiegi okolicznosci...to bylo tak dziwne, ze pan X. tylko wzruszyl ramionami i rozlozyl rece kiedy ja probowalam zgarnac szczeke z ziemi...  jest to tak dziwne, ze nawet nie umiem o tym pisac... wiem, ze znajomi by mnie wysmieli, sama bym sie smiala gdyby nie chodzilo o mnie...

... kto nie chce wierzyc niech niewierzy, kto mnie wysmieje niech sie smieje, ja siedze na kanapie i mozg mi sie zawiesza pomiedzy smutkiem, radoscia i zagadkowym zwiazkiem pomiedzy zyciem moim i pewnego starszego pana...

13 marca 2014 , Komentarze (16)

.. zawiesilam sie odrobine...

... klamie... zawiesilam sie bardzo... chwilowo wszystko odeszlo w cien...

...cos bardzo dziwnego wydarzylo sie w moim zyciu... na tyle dziwnego, ze siedze, gapie sie w sciane i zastanawiam jak  przearanzowac moje zycie do sytuacji...

...szczescie przyszlo domnie ciagnac za soba niezwykly smutek...

...pewna sytuacja mego zycia obrocila sie w taki sposob, ze chociazbym nawet chciala to opisac, to po pierwsze - jedynym sposobem bylaby chyba ksiazka, i to w kategorii "parapsychologia/ powiesc obyczajowa",  po drugie - nawet  sama wciaz nie wierze w to co mi sie przytrafilo, po trzecie - wszystko dookola stalo sie tak dziwne, ze nawet porwanie przez obcych w tym momecie nie jest juz dla mnie nieprawdopodobne...

...zycie jest fascynujace...

4 marca 2014 , Komentarze (3)

... mialam taki madry wpis dzisiaj i wszystko mi wcielo ...

...wiec teraz siedze i mysle... jak glupia nastolatka... gapie sie w sciane, tesknie, zastanawiam sie co K. mial na mysli, czemu nie napisal dzisiaj... czekam i czekam jak ta zakichana Penelopa ... siedze, przegladam internety...

... dookola tylu fajnych ludzi, znalazlby sie szybko ktos do ogrzania tych chlodnych marcowych wieczorow... JS. jest smieszny i zawsze chetny, z L. mozna sie swietnie bawic, J. ma cialo jak mlody bog, R. zapedy opiekuncze a A. zaplecze finansowe ... a ja siedze jak ten kolek w plocie i gapie sie w zdjecie tego mojego dziwnego cieplorekiego faceta...

... no ale w sumie po co mi to, za stara jestem na takie fajerwerki... jak to Renata spiewala - nie potrzebna wcale mi taka milosc do krwi...

...ja sie kompletnie do tego nie nadaje, do tych romantyczych tesknien i westchnien...

...wychowalam/uczylam sie/ zawsze pracowalam w raczej meskim towarzystwie... bez tego calego gadania o uczuciach itd ... pojmuje, ze gdy facet sciaga z polki swoja kolekcje Bond'ow, zeby zrobic miejsce na moje ksiazki to mysli o mnie bardzoooo powaznie... a gdy rezygnuje z ukochanego treningu by ogladac ze mna trzygodzinny nowofalowy szwedzki film psychologiczny - to  juz mam "malzonka" wypisane na czole ...

... ale tak na odleglosc utrzymywac czulosc czy sie wywnetrzac o uczuciach to dla mnie kosmos totalny ... no nie umiem kompletnie...

... nie dziwie sie, ze w j. angielskim funkcjonuje slowo "crush" czuje sie jakbym przywalila lbem w sciane  :/  ... a to dopiero miesiac minal ... niedlugo sprawie sobie bialego misia do tulenia, zaczne ogladac w kolko Titanica i spiewac piosenki Adele po pijaku...

... wiking jest podejrzanie mily, bardzo szarmancki, wogole jakis taki gentleman mu sie wlaczyl typu komplemety und wspieranie psychiczne... jakis taki kobiecy nie kobiecy, jakbym miala nowa psiapsiolke do wyplakiwania i przytulania ... nie jestem pewna czy tak sie zaprzyjaznil czy moze cos kombinuje... nie mam energii na myslenie o tym, ale podejrzewam go jednak o grzeszne zamiary...


Menu na dzisiaj:

- 3x kawa czarna jak pieklo

- duza paczka orzechow ziemnych

- butelka coli 1.5 l.

 ...oficjalnie nie mam nastroju dietowego ...

                       



27 lutego 2014 , Komentarze (7)

... smutkuje sobie dzisiaj ...

... teskni mi sie do pana z brazowymi oczami...

... pan doctor od plecow powiedzial, ze moge zapomniec na razie o silowniach, bieganiach itp. bo najpierwej trza plecki wyleczyc porzadnie... 

... czyli jedyna moja szansa na schudniecie na dzis to bycie o chlebie i wodzie  :(

... ech....


24 lutego 2014 , Komentarze (45)

... Kasiu mamy straszny problem - z tym okrzykiem wparowala dzis do kafejki moja piekna blond seksbomba - pani menadzer.

...Tragedia no tragedia bedzie - jeczala i kwiczala, targala blond loki i wachlowala zestresowany dekolt co oczywiscie zmobilizowalo caly zespol meski do uzyczenia pomocnych ramion oraz innych, mniej pomocnych czesci ciala...

... niby sie juz przyzwyczailam do tej jej codzienne dramy ale coz, nie moglam nie zareagowac... pozegnalam wiec resztki lunchu i pobieglam do biura... blondyna nadzwyczaj rzesko zerwala pupke z kolan pocieszajacego ja general menadzera i podazyla za mna...

... w biurze znalazlam kolege S. lezacego na biurku, gulgoczacego i wydajacego dziwne lkajace dzwieki ...

...co my zrobimy, co zrooooobimy - jeczala P.

- no ale w czym problem - zapytalam ...

- Nowi klienci to kanadyjczycy z Toronto - wychlipala seksbomba - bedzie porazka. Kogo my wyslemy na rozmowe z nimi...

... no ja pojde - wymamrotalam - przeciez to zaden problem....

- ale to kanadyjczycy - chlipala P. - ka - na -dyj -czy - cy ...

- przeciez znam angielski...- zirytowalam sie juz na dobre.

- No tak - wysmarkala z siebie P. - ale to kanadyjczycy, oni sa z Ameryki. Ja nie wiem czy oni w Ameryce znaja jezyk angielski ...

Usiadlam. Dzwiek mej opadajacej na podloge szczeki zagluszylo glosne gulgotanie kolegi S. z sasiedniego biurka.

                                                . . .

Pocieszylam sie dzis zakupem dwoch par szortow. Jedne piekne i zielone, drugie seksi- dzins. W zielonych wygladam jak spuchnieta parowka, dzinsowe wchodza na pol ud. Wszystko z nadzieja, ze schudne.

Madre to nie bylo, bo po pierwsze - srednio mi chudniecie idzie, a po drugie gdzie taka stara dupa jak ja bedzie w seksi szortach paradowac. Ech... co za dzien :/

   


19 lutego 2014 , Komentarze (13)


...kobiety na vitalii sa madre i racje swieta maja - nie wolno sie poddawac ...


... w ramach nawrocenia sie na wlasciwa sciezke zafundowalam sobie terapie szokowa ... przytargalam od kolezanki wor bollywodzkich filmow… najpierw sie wyryczalam porzadnie na pierwszych dwoch trzygodzinnych seansach, a przy trzecim zasnelam jak dziecko… sama nie wiem czy ryczalam przez emocje czy to plakal moj gwalcony piosenkami/tancami/scenariuszem umysl... obudzilam sie z ciezkimi oczyskami ale glowa juz jest lzejsza...


…mieszkanie wyglada jak lej po bombie … jak to starzy gorole powiadaja - masakra und makabra… nie wiem  czy jest sens to sprzatac czy moze po prostu wyszufluje wszystko przez okno i kupie zestaw nowych gratow…

 

Trudne decyzje podjete online – dajemy sobie czas ale bez glupich nadziei. Oboje jestesmy dorosli  - wiadomo - kobieta z przeszloscia i mezczyzna po przesciach , czy jak to tam bylo no i ciezko wiezyc nam w bajki. Zaplanowalam nam pare tygodni na wyciszenie sie i kontakt na polowe marca. Zobaczymy czy bedzie chemia czy moze juz bedziemy sobie obcy...

 

…czasami sie zastanawiam co by bylo gdyby dobry bog dal mi urode takiej Rosie Huntington … czy K. oslepiony ma uroda rzucilby prace i zostal ...

 

... zamiast tego dostalam niestety  bezsensowny slowotok i twarz nierozgarnietej 15 latki ... z takimi przymiotami urody zycie latwe nie jest oj nie ...


Powinnam cos napisac chyba o diecie i cwiczeniach... hmmm ... no beda :)

15 lutego 2014 , Komentarze (16)

... czyli kupa... wszyscy sie miluja, a moj miluj sie zbyl ...

... stracilam wene do odchudzania i cwiczen... no bo po co... dla kogo... 

 ...patrze w przyszlosc i wyglada na to, ze za kilka lat przygarne dwadziescia kotow, zapuszcze brode i wasy, zaczne nalogowo pykac fajke w tramwaju oraz  w innych miejscach niedozwolonych, a jedyne gwaltowne konwersacje to beda te pomiedzy mna i bezdomnymi o priorytet w dokarmianiu  golebi... az w koncu pewnego dnia sasiedzi znajda moje siedzace przed nastawionym na kanal "trwam" telewizorze, obgryzione przez kocury resztki i to bedzie koniec mej historii...

... wiec po kiego grzyba mi to odchudzanie ...