Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kachagrubacha.wroclaw

kobieta, 42 lat, Wrocław

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wylaszczenie !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 maja 2019 , Skomentuj

... marzy mi sie profesjonalny powerlifting suit... ale te ceny  :( ...  w zyciu nie wydam taaaakiej kasy... trzeba szukac tanszych zamiennikow... no i pytanie czy sie odwaze wbic w takie szorty... chociaz szczerze mowiac, jezeli przekrocze 100kg na martwych ciagach to moge nawet wyskoczyc z gola d... :) ... nic nie zacmi mojej radosci....

https://www.amazon.com/Virus-Womens-Ascend-Weightlifting-Singlet/dp/B07JJY36SQ

... jak zwykle - sa tansze ale wygladaja jak odblaskowe legginsy z lat 80 ... nie trzymaja niczego w kupie i pewnie odbijaja nawet rowek w d... niestety te bardziej "miesiste" oczywiscie drozsze :( ech... 

... wiem ze mam grube dupsko, ale z drugiej strony marzyc mozna... zwlaszcza, ze ostatnio jestem platonicznie zakochana w Marlinde Gras ... ona jest sliczna, duza i ma sile :)  

</3</3</3

... 

27 maja 2019 , Komentarze (9)

 

Nigdy nie maialam cisnienia na dziecko, nigdy nie czulam potrzeby ani hormonow. Byly chwile, kiedy mnie namawiano I bardzo sie ciesze, ze sie oparlam. Zawsze bylam dumna z siebie, ze ide sciezka wlasna, osobista I bez naginania sie do opinii innych. Czulam 100% tolerancji wobec innych, chcesz zyc tak, zyj tak, chcesz inaczej – zyj inaczej, chcesz chodzic obsranym do gory – twoj wybor…. Niestety zapomnialam ze nie wszyscy maja podobne podejscie do zycia , i – o losie – jestem ofiara psychicznej jazdy jednej z kolezanek z pracy… kolezanka jest wysoko w ciazy i niestety hormony wygladzily jej bruzdy na mozgu… mam i znam wiele osob, ktore w ciazy sa,  byly i byc pragna, ale ten jeden przypadek jest wyjatkowo paskudny… juz odpuszczajac fakt, ze kobieta siedzi i nic nie robi caly dzien, a firma ma zajebista polityke prorodzinna  - wystarczy ze kolezanka pojdzie na L4 – zatrudniamy kogos na zastepstwo… ale nie – ona woli przychodzic codziennie do pracy, siedziec na zapleczu i patrzec jak inni zapier *** z smiechowym komentarzem “ja juz nie musze”… czyli po prostu  - jak sama sie przyznala - zneca sie nad tymi ktorzy wciaz tu sa…  pozatym zrobila sie potwornie chamska i zrzuca to na hormony… doprowadzila do lez juz pare osob, a na pytanie czemu jest taka podla – odpowiada ze jest rozchwiana hormonalnie i nikt nie powinien jej winic, a wszyscy maja ustepowac… I niestety na mnie wypadly dwa nastepne tygodnie pracy z nia… jest taka opcja ze popelnie zbrodnie w afekcie… juz dzisiaj mi podkrecila nerwy na maksa… rozmawialam sobie spokojnie ze stalym klientem o jego podrozy na seszele, szmery bajery te sprawy I tak sobie wywnetrzam co i gdzie mi sie marzy, I jaka podroz bylaby najlepsza rzecza w zyciu… na to haslo wyskoczyla kolezanka I zaczela wylewac swe madrosci… ze panie drogi, co tam pan z NIA gada, ona nic o zyciu nie wie, ze tylko sie bawic i opierniczac, a moje dzieciatko bedzie robic na TAKICH emerytury, najlepsza rzecz w zyciu to spelnienie sie w kobiecej naturze a nie bycie nieuzytkiem… Kobieta jest stworzona do lepszych celow, ona to dzieci nie ma i nawet nie chce – czy to wogole kobieta jest ? bo  normalny czlowiek zna swoje miejsce, a to takie dziecinne I by jezdzila tylko I zero obowiazkow… itp  ze co to moje zycie warte i jakim jestem nieuzytkiem spolecznym...itd… Klient wycofal sie raczkiem w miedzyczasie, gdzies pomiedzy jej komentarzem o moich intymnych nieuzytkach a bezsensownoscia egzystencji takich lambadziar jak ja… … poskarzylam sie szefowi – odpowiedzial mi ze nic nie moze… ze musze sobie radzic sama…

Tak sobie gdybalismy z najlepszym o zyciu. Zawsze mnie krecila idea zycia lekko i bez bagazu, najlepszy ma tak samo. Lubie z nim przebywac, bo pomimo ze jestesmy na dwoch biegunach emocjonalnych – jestesmy tacy sami. Ja sie nieustannie zapalam a on jest zimny jak lod, ja przezywam – on rozklada przezycia na czynniki pierwsze... ale punkt widzenia mamy ten sam.  Zycie gna, niewiele po nas zostanie, moze nic. Po kij dzwigac torby ciuchow, walizy dobr i majatki. Nasze skarby to smieci dla innych ludzi. Jedyne co sie liczy to to co przezyjemy i jak zyjemy. Jedziemy ciezkim buddyzmem …. Zycie jest cierpieniem I jedyne co mozemy robic to nie krzywdzic innych …. nic w sumie nie ma znaczenia oprocz wspolodczuwania I zycia w zgodzie ze soba…

… nastepnym razem bede w zgodzie ze soba i kaze jej wyp****c…

25 maja 2019 , Skomentuj

... wiking znowu powolal sie na przyjazn i wezwal do przygody ... Wesze klopoty :)

24 maja 2019 , Komentarze (8)

Przeprowadzam sie znowu… zmieniam zycie na bardziej studenckie … moje smetne mieszkanko ma za duzo wspomnien i zzera za duzo kasy, znalazlam tania stancje w fajnym miejscu… najlepszy P. stwierdzil ze robie glupio – moze i tak, ale zamieniajac mieszkanie na stancje jestem w stanie odlozyc wiecej kasy i w koncu zaczac jezdzic po swiecie znowu….  Troche sie przejelam jego opinia… ale z drugiej strony tez stwierdzil, ze kontakt z lysym neonazista z chile, ktorego poznalam na insta to swietny pomysl, wiec …. Hmmm… pozatym chce jeszcze tyle zobaczyc, zwiedzic i przezyc zanim sie zrobie stara i kulawa i urosna mi grzyby w uszach…

 ... i kto wie , moze nawet odwiedze tego naziste w Chile :D

22 maja 2019 , Komentarze (5)

… chcialabym byc mniej chaosem a wiecej porzadkiem… rozmawialam o tym z najlepszym P., jak bardzo jestesmy rozni… i jakim cudem on jeszcze nie udusil mnie kablem od ladowarki, ktory nieustannie zostawiam w roznych miejscach jego mieszkania, jak szalony klusownik zakladajacy pulapki na jego dlugie kulasy …

 … dwa totalne bieguny… on nawet wizyty u fryzjera ma odliczone co do dnia… notes z adresami, kalendarz spotkan, wyprasowane ciuchy, plyty alfabetycznie… zazdroszcze zazdroszcze …. a ja jak piorun w pierdolnik – chata zazwyczaj jak lej po bombie, niesparowane skarpetki… siedem ksiazek rozpoczetych na raz i ac/dc jako podstawka pod kubek z kawa… Przerabialam poradniki i inne wspomagacze, ale wszystko pomagalo najwyzej na tydzien dwa … a potem powrot chaosu …. no i dzisiaj chcialam , chcialam bardzo sie naprostowac, wstalam wczesniej do pracy, wyprasowalam koszule i tym razem cala a nie tylko rekawy i kolnierz – ale co z tego jezeli na dzien dobry zamordowalam niszczarke do papieru… no nie powiem - nastroilo mnie to duchowo i ezoterycznie – zastanawialam sie przez chwile czym jest czas i materia, czy istnieja inne wymiary w ktorych jestem superpoukladana, piekna i madra ?... czy to tylko moje ego ktorego musze sie wyprzec by osiagnac nirwane, wewnetrzny pokoj i porzadek … a moze to los daje mi znac , ze jestem niczym bogini Kali – "Pani Kosmosu", absolut, źródło zasad kosmicznych i wszelkich archetypów  - wladczyni czasu, zmiany i śmierci, wojowniczka i pogromczyni demonów - kobiecosc i smierc – czarna wojowniczka opasana naszyjnikiem z czaszek, dosiadajaca zepsutej niszczarki do papieru …

21 maja 2019 , Komentarze (3)

… to taka zajebiscie osobista przyjemnosc… ide przez silownie, mijam strefe cardio… chociaz nie, cofne sie na 10 minutowy crostrainer… trzeba sie rozgrzac… obok mnie biegna bardziej i mniej spoceni nieznajomi… 10 minut , szybkie rozciaganie… ide w strone maszyn… mijam pare pan w strojach prawie topless i pelnym makijazu, ktore zezuja w strone ciezko pracujacych panow… panie mnie ignoruja, mam za duza dupe zeby byc tu zagrozeniem… dochodze do wolnych ciezarow… sztanga, rozgrzewka pare “rumunskich” ciagow, macham do znajomych panow na powitanie zanim sciagne okulary i przestane rozpoznawac cokolwiek oprocz scian… jedna z pan w samym biustonoszu patrzy w moja strone, druga wysoka z makijazem kreci glowa – zyskalam na wartosci, bo znam tych ladnych panow, muskularnych panow… mam to w dupie szczerze mowiac… juz tylko ja i sztanga… 45 x 5 na rozgrzewke… 50x 5 , 60, 75 … pieknie jest … potem 80 mam nastroj na ciezki dzien … znajomy podchodzi na maly bajer, gadamy o stawach i o tym ze ma za duzo w klatce a nozki jak marcheweczki …spinam dupe .... 85 i 90… mam ochote na 95 ale chwyt mi puszcza… szuram po silce od faceta do faceta szukajac tasm … moge je wywachac … czuje je w powietrzu … nie ma , ukradli ***uje… duzy lysy pan pozycza mi osobiste … promienieje jak choinka na swieta… 95 na tasmach i bez pasa  …wooop…  dobry dzien… oddaje duzemu tasmy …  facet z platformy obok  klepie mnie po pleckach … “good job bro !” …hahahah jestem “bro” … mozna isc do domu… sa endorfiny… wysoka zagaduje mnie w przebieralni… nie mam czasu musze isc do domu i pasc na ryj … zycie jest fajne :)

14 maja 2019 , Skomentuj

... moze jestem szpetna jak tatarska dupa (jak to mawial dziadek) ale za to silna... Mozna mnie zaprzac do pluga :D ... 75 kg i powoli dobijamy 90 kg dzisiaj.. :) 

14 maja 2019 , Komentarze (4)

... no wiec kiedys probowalismy... ja i moj najlepszy P.... chociaz nigdy o tym nie myslalam  ktos nam dogadal - znacie sie tak dlugo, rozumiecie sie , dobrze sie wam spedza czas, po grzyb czekac, bylaby z was dobra para ... ziarno zostalo zasiane ... on jest przystojny , ja jestem -  hmmm, zywa :D... moze to nie jest taki zly pomysl ... no wiec  pewnego dnia po butelce taniego ginu najlepszy P. przysuwajac sie powoli i wybitnie dziewiczo,  zrobil ruch desperacki i postanowil sprawdzic prawdziwosc prawej czesci mego biustu... STALO SIE  !!!!   -  piekny wiking polozyl swoja szczupla dlon na mej wydatnej i bujnej piersi  i spojrzal mi gleboko w oczy.... pomyslalam - nadejdz seksie, niechaj sie stanie - ale seks nie nadchodzil z zadnej strony .... przez nastepne 20 sekund wybitnie aseksualnej ciszy obydwoje zauwazylismy wysoki poziom znuzenia i obojetnosci oraz gwaltowny spadek libido ....  zdecydowalismy ze jednak nie... nie wiem do tej pory czyj kamien spadajacy z serca byl ciezszy... wazne ze obu nam ulzylo ze jednak nie i nie ma cisnienia ani pragnienia ... obgadalismy to szeroko i gleboko, ze nie ma zalu, ze nie jestesmy w naszych typach ... ze bliskis mi jak brat, piekny jak wiking  ale nie trawie dlugopalcych blondynow w sytuacjach intymnych... i ze jestes super i najlepsza przyjaciolka ale przerazaja mnie biusty i wole blondynki, i dziekicipanieboze ze to juz mamy z glowy, mozna to skreslic z listy i ruszyc do przodu, no i radosnie przeszlismy do zabawy w zaby czyli "kto bardziej rozkraczy palce od stop"  .... potem bylo juz wszystko... jego rozstania, moje rozstania, jego upijanie sie przez exkobiete , moje smarki przez exa... godziny spedzone w ciszy i przegadane w ogrodzie nad kanistrem cydru... jest dobrze :)

11 maja 2019 , Komentarze (5)

Nie jest dobrze miedzy mna a moim przyjacielem dzisiaj.... Zamiast rozwiazac problem zachowuje sie jak typowa baba- siedze i placze... Co jest kurde ze.mna nie tak ostatnio...

5 maja 2019 , Komentarze (6)

... nie lubie latac... nie lubie nie lubie nie lubie.... Na stres zwiazany z lotem naklada sie rutynowa kontrola na odprawie gdzie zawsze , Zawsze !!!! jestem sprawdzana, obmacana i obdotykana czujnikami jakbym przewozila kilo kokainy w zadku...  Chyba mam gebe jak typowy mafioso...