Nigdy nie maialam cisnienia na dziecko, nigdy nie czulam
potrzeby ani hormonow. Byly chwile, kiedy mnie namawiano I bardzo sie ciesze,
ze sie oparlam. Zawsze bylam dumna z siebie, ze ide sciezka wlasna, osobista I bez
naginania sie do opinii innych. Czulam 100% tolerancji wobec innych, chcesz zyc
tak, zyj tak, chcesz inaczej – zyj inaczej, chcesz chodzic obsranym do gory –
twoj wybor…. Niestety zapomnialam ze nie wszyscy maja podobne podejscie do
zycia , i – o losie – jestem ofiara psychicznej jazdy jednej z kolezanek z pracy…
kolezanka jest wysoko w ciazy i niestety hormony wygladzily jej bruzdy na mozgu…
mam i znam wiele osob, ktore w ciazy sa, byly i byc pragna, ale ten jeden przypadek
jest wyjatkowo paskudny… juz odpuszczajac fakt, ze kobieta siedzi i nic nie
robi caly dzien, a firma ma zajebista polityke prorodzinna - wystarczy ze kolezanka pojdzie na L4 –
zatrudniamy kogos na zastepstwo… ale nie – ona woli przychodzic codziennie do
pracy, siedziec na zapleczu i patrzec jak inni zapier *** z smiechowym komentarzem
“ja juz nie musze”… czyli po prostu -
jak sama sie przyznala - zneca sie nad tymi ktorzy wciaz tu sa… pozatym zrobila sie potwornie chamska i
zrzuca to na hormony… doprowadzila do lez juz pare osob, a na pytanie czemu
jest taka podla – odpowiada ze jest rozchwiana hormonalnie i nikt nie powinien
jej winic, a wszyscy maja ustepowac… I niestety na mnie wypadly dwa nastepne
tygodnie pracy z nia… jest taka opcja ze popelnie zbrodnie w afekcie… juz
dzisiaj mi podkrecila nerwy na maksa… rozmawialam sobie spokojnie ze stalym
klientem o jego podrozy na seszele, szmery bajery te sprawy I tak sobie
wywnetrzam co i gdzie mi sie marzy, I jaka podroz bylaby najlepsza rzecza w
zyciu… na to haslo wyskoczyla kolezanka I zaczela wylewac swe madrosci… ze
panie drogi, co tam pan z NIA gada, ona nic o zyciu nie wie, ze tylko sie bawic
i opierniczac, a moje dzieciatko bedzie robic na TAKICH emerytury, najlepsza
rzecz w zyciu to spelnienie sie w kobiecej naturze a nie bycie nieuzytkiem… Kobieta
jest stworzona do lepszych celow, ona to dzieci nie ma i nawet nie chce – czy to
wogole kobieta jest ? bo normalny czlowiek
zna swoje miejsce, a to takie dziecinne I by jezdzila tylko I zero obowiazkow…
itp ze co to moje zycie warte i jakim jestem nieuzytkiem spolecznym...itd… Klient wycofal sie raczkiem w miedzyczasie, gdzies pomiedzy jej
komentarzem o moich intymnych nieuzytkach a bezsensownoscia egzystencji takich
lambadziar jak ja… … poskarzylam sie szefowi – odpowiedzial mi ze nic nie moze…
ze musze sobie radzic sama…
…
Tak sobie gdybalismy z najlepszym o zyciu. Zawsze mnie
krecila idea zycia lekko i bez bagazu, najlepszy ma tak samo. Lubie z nim
przebywac, bo pomimo ze jestesmy na dwoch biegunach emocjonalnych – jestesmy tacy
sami. Ja sie nieustannie zapalam a on jest zimny jak lod, ja przezywam – on rozklada
przezycia na czynniki pierwsze... ale punkt widzenia mamy ten sam. Zycie gna, niewiele po nas zostanie, moze nic.
Po kij dzwigac torby ciuchow, walizy dobr i majatki. Nasze skarby to smieci dla
innych ludzi. Jedyne co sie liczy to to co przezyjemy i jak zyjemy. Jedziemy
ciezkim buddyzmem …. Zycie jest cierpieniem I jedyne co mozemy robic to nie
krzywdzic innych …. nic w sumie nie ma znaczenia oprocz wspolodczuwania I zycia
w zgodzie ze soba…
… nastepnym razem bede w zgodzie ze soba i kaze jej wyp****c…