Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Interesuję się niestety kuchnią (zaczęło sie w ciąży, gdy z powodu diety cukrzycowej nie mogłam wielu potraw jesć, ale musiałam też sobie gotować coś, co nie szkodziło dziecku). Uwielbiam też pisać i czytać. Już bedąc w ciąży wiedziałam, ze będę musiała schudnąć, ze względu na zagrożenie cukrzycą. Poza tym strasznie denerwuje mnie mój wygląd. Kiedyś we wszystkim wyglądałam dobrze, teraz wydaje mi się, ze we wszystkim wyglądam fatalnie. Czuję sie z tym bardzo źle, a im gorzej się czuję, tym więcej pochłaniam, wiec cieżka droga przede mną.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5511
Komentarzy: 29
Założony: 1 stycznia 2013
Ostatni wpis: 26 września 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
yuna21

kobieta, 38 lat, Ostrołęka

169 cm, 94.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 55kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2019 , Komentarze (2)

I kolejna próba. Jak zwykle po w pierwszym tygodniu, dwóch stoję. Wyjazd integracyjny, jakieś imprezy i w weekend przepada całe staranie z tygodnia. Do tego rewolucja w pracy i piekło w domu. Ale zamierzam się pozbierać. Zwłaszcza że wątroba powoli mówi "dość". Plus generalnie czuję się fatalnie. Siłownie odłożyłam ponownie na kolejny miesiąc, ale nie spodziewałam się że wrzesień w szkole będzie aż tak znacznie droższy niż w przedszkolu. Za chwilę będę pod kreską. Inna sprawa, okazało się, że odrabianie lekcji z moim dzieckiem to droga przez mękę. Też tak macie? Dwie do czterech linijek do napisania a zajmuje to ponad trzy godziny. Okazało się też że mam koszmarne dziecko, krnąbrne, złośliwe i generalnie mam wrażenie że jak tacie sprawia mu przyjemność znęcanie się nade mną. Właśnie, próbuję zmienić pracę. Daję sobie czas do stycznia na szukanie w okolicy, później będę szukać po całej Polsce. Jak znajdę, to z dnia na dzień zmienię całe swoje życie - odejdę od ojca moich dzieci. 

A wracając do diety, próbuję z wege, ale czasami jak gdzieś natknę sie na jakąś zupę czy kurczaka, indyka, to sobie pozwalam. Muszę znaleźć jednak sposób na słodycze. Próbował ktoś hipnozy. Kiedyś dyr. z jednej z firm w której pracowałam mówiła że próbowała i podziałało. 

8 marca 2019 , Komentarze (7)

Cała wiecznosć od ostatniego wpisu. A dużo sie wydażyło. 

Po upalnym lecie przechodzonym w kieckach z zaskoczeniem (obecnie już depresją) stwierdziłam że przybyło mi 5 kg - a że kiecki,to czuc nie było. Pożegnałam więc sukieneczki i usiłuję wbijać się w jeansy. Im ściślejsze i mniej wygodne, tym większa motywacja. Niestety przegrywam ze słodyczami. Udało mi się nie jeść ich 2 tygodnie. Wtedy schudłam. Kolejne tygodnie to jedynie i na szczęście utrzymanie wagi. Ale słodycze wróciły. Staram się zmobilizowac, ale dieta zeszła się w parze z koniecznością odstawienia antydepresantów, bo jak się okazało mimo zapewnien lekarza, kolidowały z hormonami. Teraz zmagam sie z syndromem odstawiennym. Ledwie sobie radzę z sobą, ale próbuję. Szczerze współczuję mojej rodzinie moich huśtawek. A sobie współczuję braku kontroli jezeli chodzi o słodycze. I co dzien powtarzam sobie że dam radę. ŻŻe od dzisiaj. I udaje się kilka dni, a później porażka. I tak w kółko. 

Moje grupy, do których mnie tym razem wpisano są fatalne. Niska aktywność, to mało powiedziane. Ona jest zerowa. Też mam dzieci, też pracuję. Nie wiem, może szczęściary i szczęściarze mają wsparcie w najbliższych. Ja od 2 miesięcy mam ciche dni. Więc potrzebuję grupy, która żyje. Niestety jestem extrawertykiem i siłe czerpię z zewnątrz. Bardzo chciałabym to zmienić, żeby uniezależnić sie od fochów innych, ale nie wiem czy to możliwe.

Nie chcę polec i tym razem. Mam dwa wesela latem i wagę równą tej sprzed ostatniego porodu. Nigdy nie ważyłam więcej i na Boga nie chcę ważyć więcej. W dodatku, od kiedy przekroczyłam magiczne 65 kg nie czuje sie ze sobą dobrze. Nie mogę kupić normalnie spodni - walka z wiatrakami - niemal wszystkie w nogawkach za wąskie. A spodnie z kantem? Czy u was też ten kant układa się tak fatalnie, ze wasze nogi, mimo że i tak już nieproporcjonalne, zaczynają wyglądać karykaturalnie?

Próbowałam siebie polubić taką, bo zdecydowanie byłoby mi łatwiej - nastrój byłby lepszy. Ale nie potrafię. Byle okazja gdzie trzeba się ubrać i szlag mnie trafia. Co gorsza, przyplątała mi sie endometrioza - u mnie w pełni objawowa - ale nie wystarczająco, żeby pierwszy, drugi i trzeci lekarz sie poznał, więc na mój wygląd i samopoczucie ogromny wpływ mają tez hormony. Próbowałam innego leczenia, ale skutki uboczne były jeszcze gorsze, a na myśl o odstawieniu  - w zasadzie od razu mogłabym sie rzucić z mostu, bo ból jest nie do zniesienia.

Jeżeli ktoś to przeczyta, proszę o kilka słów wsparcia, jakieś rady oparte na własnym doświadczeniu. W zasadzie cokolwiek.

2 września 2016 , Komentarze (3)

Chyba mniej niż 77 nie będzie. A tak cieszyłabym sie z tych 70.... ;(

29 czerwca 2016 , Komentarze (4)

jeszcze 4 kg i dotrę do wagi sprzed drugiej ciąży.  Szkoda że nogi i pupa nie chudną tak jak brzuch i biust. 

8 maja 2016, Skomentuj
krokomierz,8161,69.596977233887,490,135701,5386,1462688434
Dodaj komentarz

27 kwietnia 2016 , Skomentuj

Wczoraj dietę trzymałam tylko w pracy. Po powrocie na szybko babciną zupę przekąsiłam i do ogródka. Tam do 20.30. Dlatego tak długo zwlekałam z decyzją o diecie. Wszystko musi się wtedy kręcić wokół garów. Takie same uwiązanie jak placza do papierosa. Na bank ilości kal nie przekroczyłam. Nie wiem tylko czy nie za mało. Najważniejsze - był ruch. Folia rozłożona, część krzaków wkopana. :) Będzie pięknie.

19 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dzisiaj od rana zamieszanie. Zamieszanie, które skończyło się tym, że nie zabrałam chleba do pracy. Na lunch mam więc garstkę siekanych z ziołami oliwek. Hmmm yumi. ;( W dodatku przerabiaja nam wodociąg. Do 14 nie mamy w pracy dostępu do łazienki. dobrze dzień się zaczyna, bardzo dobrze. Przynajmniej wczorajszy się dobrze skończył. :)

18 kwietnia 2016 , Skomentuj

Witam po weekendzie. Udanym i nie udanym. W sobotę zakupy ogrodowe. Urodziny siostry (w sumie nieplanowany wyjazd - trzymanie diety niekoniecznie). Siostra ma powikłaną ciążę. Jak mogę powiedzieć że nie tknę jej karkówki, skoro ryzykowała ją przygotowując. Niedziela tragiczna. Mój partner zmusił mnie do nic nie robienia (poza zabawą z dziećmi i trzymania go za rękę). Dzisiaj mam takiego kaca... Mogłam tyle zrobić, nie zrobiłam nic. Grunt, że rodzinka zadowolona i tylko dlatego staram się nie myśleć o tym kacu. 

Waga mimo moich obaw spada dalej. Zwiększyłam kaloryczność diety do 1500 kal. Noszę się z zamiarem kupienia roweru, ale wisi nade mną jeszcze poważniejszy zamiar kupienia mieszkania więc daję sobie czas. boli mnie trochę że cm nie spadają wcale.  Dzisiaj, byle nie padało, praca w ogrodzie.

14 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Wlazałam dzisiaj na wagę. :(. W sumie jakiś czas temu zauważyłam, że jak pośpię dłużej, to waga wskazuje inny wynik. W tygodniu zawsze jest więcej, ale może tylko tak to sobie tłumaczę. 

Zminiłam pland diety. Niby nie znacznie, ale z 1500 kal pojawiło się 1800. ZZminiełam jeszcze raz i teraz dostałam 1300 - śmieję się że za karę. Próbuję dalej po nowemu. Mam nadzieję, że w sobotę waga pokaże coś optymistycznego.

Pisałam, że dziergam. Od początku tygodnia znajduję jakimś cudem czas na co najmniej 1,5 godziny spaceru z dzieckiem - odechciało mu się chodzić na własnych nóżkach, na widok wózka popada w dziką wściekłość, więc chodzę z obciążeniem 12kg na rękach. Dzisiaj, jeżeli będzie padało mam zamiar wykonać pierwszy trening. Do dziergania usiadłam po 20. Może to nie miejsce na takie rzeczy, ale póki nie mam swojego zdjęcia, niech będzie zdjęcie robótki.

13 kwietnia 2016, Skomentuj
krokomierz,1351,12,81,830,892,1460412000
Dodaj komentarz