Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11413
Komentarzy: 231
Założony: 25 grudnia 2012
Ostatni wpis: 14 grudnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ellawita

kobieta, 47 lat, Warszawa

170 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2013 , Komentarze (13)

Po prostu szok! Przez ostatni tydzień zgubiłam w swoim trudzie i wyrzeczeniach -2,3 kg !!! Łącznie pozbyłam się do tej pory 8 kg!
Czy wiecie dlaczego ważę się w niedzielę? 
O jednym powodzie już pisałam (żeby w sobotę kiedy jestem w domu trzymać dietę przed ważeniem następnego dnia, bo bywało różnie) a drugi powód - żeby ŚWIĘTOWAĆ POSUNIĘCIE ŚLIMAKA NA PASKU POSTĘPU,  a do świętowania niedziela się doskonale nadaje! 
Cieszę się bardzo i życzę Wam również dobrych notowań!

19 stycznia 2013 , Komentarze (5)

A jednak udało mi się znaleźć nieco czasu na Vitalię.! 
Sobota dziś...
Zakupy na najbliższy tydzień zrobione. Dużo warzyw kupiłam i tych "żywych" i tych mrożonych bo nieraz trzeba szybko coś przygotować. Płatki owsiane też bo to zazwyczaj pierwszy posiłek, ryż brązowy, kilka batonów Fitness. Ten ostatni produkt może się Wam mało podobać ale dla mnie jest bardzo przydatny na nieprzewidziane opóźnienia w dotarciu do domu - zawiera ok. 100 kcal i śmiało może służyć jako jeden z małych posiłków i tak też mi służy. Jest trochę słodki ale nie powoduje u mnie narastającej potrzeby zjedzenia więcej i więcej czegoś słodkiego... Myślę, że jest on też potrzebny mojej psychice, która panicznie boi się słów:"nie wolno!". Reaguje natychmiastowo, broni się, walczy... A ja muszę ją (psychikę) szanować bo...JEST MOJA!!! To tak z uśmiechem ale jest w tym dużo prawdy. Ustalam, uczę się i wprowadzam zmiany na całe życie. Wolę wolniej chudnąć ale niech to będzie na zawsze. Za dużo w życiu się napróbowałam różnych różności. Realizuję teraz tylko realne pomysły! Na szaleństwo jest za stara!
JUTRO WAŻENIE! 

18 stycznia 2013 , Komentarze (5)

W pracy miałam urwanie głowy, ani minuty przerwy. W biegu pochłonęłam swoją porcję jedzenia przewidzianego na tę porę i potem jeszcze tak dwa razy. Walczyłam jak lwica i swoje prawa, udało się na ocenę dostateczną ale...udało się! Dostateczny jest pozytywną oceną więc zdałam! Wiem, pocieszam się... Muszę się pocieszać bo to dla mnie też motywacja. Nie poddać się w niepowodzeniu to też sztuka!
Wiecie co dla mnie jest największą radością podczas tego biegu po zdrowie? To, że nie mam napadów dzikiej napaści na jedzenie! Walczę o czas, o właściwe posiłki ale jakoś nie muszę walczyć z potwornym pragnieniem nażarcia się jak... To jest niesamowite i za to dziękuję Bogu (nota bene - bardzo wierzę w Jego pomoc!)
Jutro będę bardzo zajęta, odezwę się w niedzielę i to niezwłocznie po zejściu z wagi! Dobrego, dietetycznego weekendu Wam życzę! 

17 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Robię się zarozumiała! Kiedy idę ulicą i spotykam "duże kobiety" to od razu chciałabym je odesłać na stronę Vitalii! Myślę sobie: "jaka szkoda, że nic ze sobą nie robią!" A swoją drogą, każdy tak może powiedzieć widząc mnie na mieście! I w tym tkwi cały dowcip! Jak dobrze jest odchudzać innych! 
Póki co, dzięki Bogu u mnie dobrze! Jakoś nie mam problemu z zachowaniem diety, nie chcę jeść więcej niż potrzebuję - jakiś cud czy co? Odpuściłam sobie w pracy cudnego, tłuściutkiego, umalowanego lukrem i posypanego skórką z pomarańczy pączusia - zupełnie bezboleśnie! I jeszcze ze satysfakcją! Inni jedli  i ubolewali nad kaloriami albo nad własną słabą wolą! 
Byłam też dłużej niż się spodziewałam poza domem i zgłodniałam bardzo. Kupiłam...bułkę orkiszową (dziś było mało węglowodanów więc mogłam sobie pozwolić) i nie potrafię Wam powiedzieć jaka pyszna ona była! Sucha bułka, mamłana długi czas, smakowana (bo nie będzie nic innego na razie!). Zawsze to było na skróty, prawie nie pogryziona a już połknięta, w dodatku jedna to za mało itp, itd!!! Koszmar! Niesamowicie się cieszę z przemian, które we mnie się dokonują! Cieszę się z Waszej obecności bo tylko razem damy rade!

16 stycznia 2013 , Komentarze (6)

Kolejny dobry dzień... Dziś uświadomiłam sobie jak wielkim dobrodziejstwem jest podczas odchudzania koncentrowanie się na realizacji zdrowego stylu życia a nie na wartości, która aktualnie pokazuje się na mojej wadze łazienkowej. Delektowanie się coraz lepszym samopoczuciem i jak by nie było coraz to lepszą sprawnością fizyczną jest daleko bardziej przyjemniejsze niż trwanie w napięciu czy od wczoraj do dziś schudłam czy przytyłam te 200 gramów!!! 
Nie róbmy tak bo nie wytrzymamy napięcia przy jakiś trudnych okolicznościach! Żyjemy tu i teraz! I pomimo zbędnych kilogramów nasze życie się toczy  tu i teraz! Nie można przekreślać tego czasu i czekać na "lepszą ja" bo.. szkoda życia! Owszem staramy się żyć zdrowiej, pełniej, bardziej szczęśliwiej ale nie można się oszukiwać, że obecny czas nadaje się tylko do wymazania bo na zdjęciach jestem taka a nie inna. Uczmy się kochać siebie - taką jaką jestem. Teraz jestem chora na otyłość i cierpię (bo chorzy cierpią). Choroba bardzo zniekształciła moje ciało ale i psychikę! Leczę się i kiedyś będę zdrowa! Najważniejsze jest to, że moja choroba jest uleczalna! Potrzebuję czasu na rekonwalescencję! Mój organizm jest jedyny i niepowtarzalny, dlatego będę się leczyć indywidualnie, wg moich potrzeb a nie jak sąsiad czy koleżanka z pracy. Wsłucham się we własne potrzeby, pragnienia ale i możliwości! Chce pozostać sobą nawet w tym ciężkim okresie choroby!

15 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Dzisiaj niewiele Wam napiszę! Jakaś zmęczona jestem. W pracy gorący okres, dzieje się więcej niż ludzie są w stanie znieść! Służba zdrowia choruje to i pracownicy ledwo żyją bo wszędzie ograniczenia, wszystkiego brakuje, na wszystkim trzeba oszczędzać i co chwilę redukcja etatów. Ci co zostali pracują na ekstremalnych obrotach i weź tu człowieku pilnuj godzin jedzenia. Dziś było trochę poślizgu ale ze zmęczenia nie mogłam jeść. Dlatego jak wróciłam do domu zjadłam trochę więcej niż przewidywałam bo po prostu byłam głodna! Autentycznie głodna! Liczę się z tym, że tak czasami będzie. Nie jestem robotem, którego da sie bezbłędnie zaprogramować, ale tez jestem przekonana, ze to nie zaszkodzi stopniowej utracie wagi. Muszę brać życie na spokojnie, wymagać od siebie ale mądrze. Można przegiąć w drugą stronę (juz to kiedyś przerobiłam) i tak się skoncentrować na odchudzaniu, że świata Bożego poza kaloriami nie widać, a ja tak nie chcę! Muszę nauczyć się być wyrozumiała dla siebie ale też mądrze od siebie wymagać - to chyba nie są sprzeczne oczekiwania?

14 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Wczorajsze Wasze komentarze dały mi wielkiego kopa i tym sposobem dzisiejszy dzień był dobry! Dziękuję!
Kupiłam dziś (przypadkowo, bez planowania) taśmę gimnastyczną! Pomyślałam, że przecież zanim zacznę uprawiać jakiś sport (na razie ogranicza mnie własne "kalectwo otyłosciowe") to oprócz zwyczajnego chodzenia, które z wielkim namaszczeniem praktykuję, mogę się przecież trochę porozciągać a tym samym przygotować organizm do większego wysiłku...
Co o tym myślicie, czy ktoś ma/miał do czynienia z tą śmieszną taśmą?
A może znacie jakieś nagrania z propozycjami ćwiczeń?
No patrzcie, sama jestem ciekawa co mi wyjdzie z tego "artystycznego" sportu 
 Coraz lepiej się czuję - zarówno fizycznie jak i psychicznie. Dzisiaj wracając z pracy fascynowałam się tym, jak zasuwam ulicą (lekko po górę) i mogę rozmawiać przez telefon=nie sapię! 
Jakie to niesamowite! Takie "przyziemne" sprawy a tak cieszą! Ludzie nie doceniają tego co mają! Astmatycy zazdroszczą tym co mogą swobodnie oddychać, "amputowani" zazdroszczą, że inni mają dwie nogi, "sercowcy" pragną tylko równego bicia własnego serca, a otyli... mają wszystkie nieszczęście naraz! Trudno oddychać, serce mało się nie urwie, nogi bolą, puchną tp, itd  
Ale jest też różnica... Ci pierwsi najprawdopodobniej juz się nie wyleczą, a otyli... PRZECIEŻ MOGĄ WRESZCIE PRZESTAĆ JEŚĆ PONAD MIARĘ!!! 
Człowiek to dziwne stworzenie - sam siebie krzywdzi i jeszcze mówi, że nie da się inaczej!
Ot takie refleksje Wam posyłam....

13 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Jestem 1,6 kg lżejsza niż tydzień temu o tej samej porze!
Pomimo tej paskudnej wpadki a postaci pudełka czekoladek!
Słuchajcie - to naprawdę działa! Jem przyzwoicie (=zdrowo) i nie potrzeba żadnej diety-CUD!
Dla takich chwil warto żyć! Szczupli ludzie zapewne nigdy nie doświadczyli tego typu radości bo...jest ona zarezerwowana dla WYBRANYCH! 
Jeszcze jestem za ciężka żeby podjąć intensywniejsze ćwiczenia ale dużo chodziłam w ostatnim tygodniu i to już dało efekty.
Do tej pory łącznie straciłam 5,7 kg, nie mam już uczucia duszności. Siedząc na krześle czuję, że siedzę a nie wpół-leżę! Jak idę to nie czuję, że mi tyłek idzie osobno tylko już "ze mną", a to dopiero początek! Mam nadzieję, że pomożecie mi przejść przez tę trudną i daleką jeszcze drogę. Bardzo bym chciała, żeby ten rok okazał się rokiem przełomowym i pozwolił mi oddać swoje duże ubrania dla biednych. 
Chciałabym ubierać cienkie bluzeczki bez konieczności zakładania kamizelki żeby przykryć fałdy tłuszczu...
Chciałabym mieścić się w pracownicze ubrania a nie szyć ich na własną rękę, na miarę...
Chciałabym ubrać długie, ciepłe kozaki, które pomieściłyby moje łydki...
Chciałabym ubrać przewężoną w pasie kurtkę i nie czuć się w niej jak wiązka słomy...
Chciałabym...

Tak mnie wzięło na marzenia...
Dobrej niedzieli wszystkich życzę! Pozdrawiam szczególnie tych, którzy odwiedzają mnie w moim pamiętniku i towarzyszą w tych wielkich zmaganiach!


12 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Dziękuję za wczorajsze komentarze - dzięki Wam udało mi się dziś wrócić na właściwe tory i znów jest dobrze!
Takie wpadki jedzeniowe dużo mówią o nas samych, o tym jak radzimy sobie gdy górę biorę emocje.
Jutro "chwila prawdy" czyli uroczyste wejście na wagę... Kiedyś ważyłam się w soboty ale przeniosłam na niedziele ponieważ...
Gdy w sobotę zobaczyłam spadek wagi, w niedzielę już sobie bardziej pozwalałam przy stole (są to dwa dni wolne w tygodniu od pracy) a teraz przez sobotę walczę o niedzielne notowania i to mnie bardzo mobilizuje do właściwego jedzenia. Oszukuję sama siebie ale w różnych okresach czasu potrzeba mi różnych narzędzi aby mój ślimak na pasku mógł posuwać się do przodu.

11 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Wczoraj była wielka wpadka... Nawet nie chciało mi się nic wpisywać do pamiętnika... Wracałam autobusem z bardzo trudnego spotkania. Miałam w torebce czekoladki, które miałam komuś podarować ale nie było ostatecznie okazji a dodatkowo pudełko trochę się pogniotło. Bezmyślnie otworzyłam i analizując przebieg trudnego spotkania - jedna po drugiej i poszły wszystkie!!! Na złość sobie zjadłam też potem  całkiem sporą kolację i z głębokim żalem poszłam spać. Dziś udało się zachować plan jedzenia ale żal pozostał...Nie jest łatwo żyć z sobą w zgodzie!