Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aga to Aga, urocza istotka, po studiach, z jakimiś tam sukcesami.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5639
Komentarzy: 183
Założony: 2 stycznia 2013
Ostatni wpis: 7 grudnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Whiff

kobieta, 34 lat, Somewhere

177 cm, 113.10 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Dwuczęściowy strój kąpielowy!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Dzisiaj pochłonęłam:

2 jajka sadzone 160 kcal

łyżeczka masła 50 kcal

sałatka z marchewki i kapusty bez oliwy 100 kcal

fasolka w sosie pomidorowym Heinz 100 kcal

sok pomarańczowy 190 kcal

jogurt 180 kcal

4 wafle ryżowe 120 kcal

lukrecja 90 kcal 

kartofelek 90 kcal

sałatka 100 kcal

mięso 400 kcal


Razem: 1480 kcal

Wciąż poniżej 1500 kcal, brawo ja :))

(przy czym wciąż wydaje mi się, że źle liczę mięso, przecież mielony z wołowiny, nawet smażony na odrobinie masła, nie może mieć tyle kalorii. A może może?)

Trzymam kciuki za Nas! :)

Ach! Pizzy nie było, bo popruły mi się daty - kurs zaczynamy 26.01 a nie dziś... 

Bycie mną to ciągła przygoda!

6 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Dzisiaj mały sukces - mała E. zjadła kalafiora i brokuła. Trzeba dzieciom wpajać od najmłodszego dobre zwyczaje, nawet kiedy jest się nianią. Ale chyba ciągnie ją bardziej do ładnego koloru brokuła. 

A dzisiaj ja zjadłam:

kawałek mięsa 100 kcal

chleb chrustowy 80 kcal

3 czerwone winogronka 30 kcal

zupa wielowarzywna na kostce 300 kcal

(policzę na oko i zawyżę, bo jakoś nie mam pojęcia, ile może mieć talerz takiej mojej zupy, dużo warzyw, dwie kostki bulionowe wołowe, zawyżanie działa na mnie motywująco)

pół kromki z masłem 100 kcal

 mleko po mlecznym odwyku 300 kcal 

(mleko swojskie, od tłuszczu prawie żółte :D)

marchewka 60 kcal

ciasto 400 kcal

ziemniak w mundurku 90 kcal

mięso 300 kcal

sałatka 100 kcal

RAZEM: 1760 kcal

(widzę, jak bardzo zawyżam, a jednak mi z tym dobrze)

Nie mam pojęcia, jak liczyć mięso. No zielonego pojęcia mi brak.

Kawka rano i w południe, jedzenie dopiero po 12, zielona herbata jakiś litr i 2 litry wody (wody może nawet więcej). Wkurzona na siebie za ciasto, ale wybaczam sobie. Wieczorem moje ćwiczenia, niestety spaceru brak, bo aura nie sprzyja (wichura, pewnie będzie sztorm ... :/).

Macie jakiś pomysł, jak oduczyć się używania słodzika? A może powinnam zamienić go na stewię? Nie umiem wypić gorzkiej kawy, jak babcię kocham :(

Trzymajcie się, Babeczki :)

5 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Pomimo okropnego wiatru postanowiłam się przejść. Marszobieg według trackera Vitalii dał równiuśko kilometr. Pod wiatr. Ale co tam! Chłonęłam jod, a na tarczycę to pomaga, więc jakby nie było - jestem do przodu (dziewczyna) Posprzątałam cały dom, zrobiłam pranie - to też forma ruchu. Zaliczyłam też moją porcję ćwiczeń, a teraz przy filmie będę robić ćwiczonka na rysy twarzy i podbródek :)

Co żeżarłam dzisiaj? Dzisiaj żeżarłam:

ziemniak w mundurku 90 kcal

musztarda 50 kcal

mięsko 400 kcal

gruszka 250 kcal (to była spora gruszka!)

marchewka 20 kcal

chleb chrustowy 80 kcal

napój 200 kcal (dokończyłam zapas sprzed nowego roku, to była ostatnia porcja)

miseczka zupy 300 kcal

połówka kromki z masłem i serem 100 kcal

Razem: 1490 kcal

Do tego jakiś litr zielonej herbaty i 2 litry wody.

Zero słodyczy!

Bilans wyszedł mi dziś całkiem niezły, bo ujemny. Dumna z siebie jestem!

I tylko kopyrtłam się, że się nie pomierzyłam dokładnie na początku... ale trudno. I bardzo chcę się zważyć. BARDZO. Ale nie. Trzymam się poniedziałku, może efekt mnie napędzi do jeszcze cięższej pracy nad wymarzonym tyłkiem jaki ma KIm :D

Do dzieła! :)

5 stycznia 2015 , Komentarze (3)

W sensie, jak zatytułowałam w kajeciku: Noworoczny plan na bycie piękną ]:>

To kilka zasad, których postanowiłam przestrzegać w tym roku. To jakieś elementy diety ośmiogodzinnej i dobrych nawyków, trochę chilli 3D i Dukana. Boże, namiksowałam jak szalona, ale .... raz się żyje! W sumie to będzie dieta Agi. 

1. Jem przez 8 godzin dziennie, 16 godzin post

2. Zamiast śniadania - gorąca kawa lub herbata

3. Jem małe porcje (tyle, ile dwuletnia E. - ona przytyje, a ja schudnę)

4. Piję co najmniej 2 litry wody dziennie (tutaj woda jest świetna, więc to dla mnie nie problem)

5. Unikam (celowo napisałam, że "unikam", nie ma sensu okłamywać się już na początku drogi): słodyczy, gazowanych napojów (nawet tych bez cukru, bo to chemia), alkoholu, śmietany, sosów, nie piję tyle mleka, ile domownicy

6. Jem więcej błonnika - warzywa i owoce chociaż raz dziennie

7. Staram się nie łączyć węgli i protein, w zasadzie unikać węgli takich jak makaron czy chleb i reszta przetworów mącznych

8. Celowo nie spożywam sztucznych składników (napisałam "celowo", bo przecież wszędzie jest tyle chemii, że ciężko będzie tego uniknąć)

9. Więcej przypraw, jeść na ostro przecież lubię

10. 30 minut ruchu dziennie, spacery i mój wieczorny trening na mięśnie

11. Unikam przegrzewania, nie włączam kaloryfera na noc

Myślę, że to dość rozsądne nakazy. Może nie jestem przekonana do tych 8 godzin, ale do tej pory opierałam się na systemie 10/14. Z racji pracy jem obowiązkowo o godzinie 12, 16 i 19, uniknę tylko śniadania. I jak się okazuje, dziś będę jadła tylko przez 7 godzin. I jestem już po 1 litrze wody. 

Ta woda to nie jest głupi pomysł, pomoże mi na skórę, bo coś ostatnio cera świruje mi pawiana. Nie liczę w tym herbaty, bo to akurat jest przyjemność! Biorę też witaminy (z racji, że okres zimowy), więc zobaczymy :) Włosy rosną jak szalone, co mnie niezmiernie cieszy, bo jestem posiadaczką kręconych włosów, czyli: nie ważne, jak długie będą i tak zeskakują w sprężynki.


Dzisiaj zjadłam jednego ziemniaka, trochę mięsa i 2 łyżki musztardy (jejaaa, jak ja kocham musztardę <3). To jakieś 400 kalorii. Martwi mnie tylko, że pomimo tego, iż mam czas to nie mogę wyjść na dwór, bo jest śnieżyca... Może później :)

Może macie jeszcze jakieś dobre rady do mojego planu? 

Ach! Co do ważenia. Postanowiłam, że zważę się po 10 dniu zmiany nawyków, czyli w poniedziałek rano. A później już co poniedziałek. Zobaczymy, czy coś to da. Mam nadzieję, że już ostatni raz w swoim życiu widziałam na wadze trzy cyferki przed przecinkiem! :)

Dziewczęta! Trzymam kciuki za Nas Wszystkie!

4 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Tak, tak.... w zeszłym roku zgubiłam 25 kilogramów. Zaczynałam od niechlubnych 130, więc jest nadal nad czym pracować. Już się nie wykręcam urodzinami ani niczym innym. Dieta i ćwiczenia! Marzenie mam, by  niedługo ważyć 80 kilogramów. Wiem, że taka terapia mi w tym pomoże i wiem, że mogę, skoro już raz się udało, prawda?

Ale gdy chłopak podchodzi do Ciebie na imprezie, wiesz, że jest o co walczyć... :) I że następne 25 kilogramów to kwestia czasu :)

Dziennik żywieniowy w miejscu publicznym? A co! Czas pomóc innym i sobie, zatem: do dzieła:

3 jajka

2 łyżki masła

150 gram chili na wołowinie

kromka pieczywa tostowego

plaster żółtego sera

napój

200 gram pieczonego udźca baraniego

ziemniak

tarta marchewka

groszek konserwowy

łyżka sosu

mix lukrecji w czekoladzie (proszę, nie oceniajcie mnie, już wystarczająco się podliczyłam!)

A podliczyłam, że razem to 2600 kalorii...

Niewesoło, ale... dam radę! Muszę odnaleźć motywację. A tak swoją drogą przez ostatnie pół roku odżywiałam się DUŻO GORZEJ!

Trzymam kciuki za Wszystkie tutaj! :)