Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś ważyłam 60 kg... Potem nastało 7 lat tłustych... A teraz przyszła pora na 7 lat chudych... Mam nadzieję, że uda się szybciej ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9487
Komentarzy: 339
Założony: 16 stycznia 2013
Ostatni wpis: 6 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieNitka

kobieta, 51 lat, Warszawa

173 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2014 , Komentarze (5)

Witajcie znowu,

Nie było mnie tu bardzo długo i niestety nie mam się czym pochwalić. Totalna porażka, oczywiście. Na wadze masakra, ale nie zamierzam się poddawać.

Rozpoczęłam kolejną edycję diety owocowo-warzywnej w oparciu o zalecenia dr Dąbrowskiej. 

Dla tych, którzy ortodoksyjnie trzymają się zestawu warzyw i owoców wymienionych w jej publikacjach, niektóre moje propozycje menu mogą wydać się nie odpowiednie, dlatego przedstawiam parę słów wyjaśnienia. Otóż, tak jak pisałam tu już kiedyś, w oparciu o tabele wartości odżywczych różnych produktów przeprowadziłam analizę porównawczą i dodałam te owoce i warzywa, które nie przekraczają wartości produktów, które wymieniła dr Dąbrowska jako dozwolone.

Ponieważ, jak łatwo się domyślić, bardzo lubię jeść, gwarancją sukcesu jakiejkolwiek diety jest jej dobry smak. Dodatkowo o tej porze roku nie wyobrażam sobie menu bez ciepłych posiłków, gdyż w innym wypadku jest mi strasznie zimno. Wymyśliłam, więc kilka zestawów obiadowych, które zapowiadają się smakowicie a dodatkowo spełnią kryteria diety.

Dziś przedstawiam Wam jeden z nich:

Zupa krem z porów (woda, pory, sól, pieprz i inne przyprawy).

Brokuły gotowane na parze, pieczarki duszone z solą i pieprzem, sałatka z pieczonych buraczków, ogórków kwaszonych i cebuli.

Mnie bardzo smakowało,

Pozdrawiam,

13 października 2013 , Komentarze (4)

W piątek po owocnych zakupach na Broniszach moja mama obdarowała mnie 6 wielkimi pękami pietruszki. Myślałam i myślałam jak to zagospodarować, gdyż zamrożenie niestety nie wchodziło w grę, jako że zamrażarka pęka już w szwach od zupy dyniowej oraz leczo z warzyw śródziemnomorskich. No i w końcu przypomniało mi się pesto pietruszkowe. Poszukałam w sieci, znalazłam kilka fajnych przepisów i zrobiłam 3 wersje wg własnych proporcji:

Pesto pietruszkowe

1 duży pęczek pietruszki
100 ml oliwy lub oleju rzepakowego (ja zrobiłam 50:50)
1/2 szklanki uprażonych orzechów laskowych lub migdałów lub pestek słonecznika
ząbek czosnku
sól, pieprz

Wszystko miksujemy w malakserze i zajadamy jako pastę do chleba (na zimno) lub dodatek do makaronu (na ciepło). Fantazja!

Jak się domyślacie ja zrobiłam jedną wersję z orzechami, jedną z migdałami i jedną ze słonecznikiem, do każdej musiałam wziąć podwójną porcję składników i dzięki temu zużyłam całą pietruchę. Sama nie wiem, które smakuje mi najbardziej, wszystkie są rewelacyjne. Od wczoraj zajadam się nim na śniadanie smarując chlebki Wasa do sałatki z pomidorów (wtedy już bez awokado i oliwy). Dziś na obiad rodzina dostała spagetti z pesto w wersji z migdałami, mąż zachwycony. :)



11 października 2013 , Komentarze (2)

Dałam radę. Lekko nie było, ale wykonałam drugi trening marszowo-truchtowy w układzie takim samym jak poprzednio. Jest super!

A przez najbliższe dni moje menu wyglądać będzie następująco:
Przekąska przed treningiem: banan + 4 kostki sezamowego batona z Lidla (70% sezamu)
Śniadanie: 4 kromki pieczywa Wasa Żytnie; sałatka z 3 pomidorów malinowych, 1/2 awokado, 1/2 cebulki z 1 łyżką oliwy z oliwek; herbata Pu-erh
Obiad: danie warzywno-strączkowe - dziś będzie to najlepsza na świecie zupa z dyni i czerwonej soczewicy z chili, na którą przepis już kiedyś podawałam; herbata Pu-erh
Kolacja: 4 kromki pieczywa Wasa Żytnie lub wafle ryżowe z dodatkiem owoców np. duszonych jabłek lub konfitur ze śliwek (własnoręcznie sporządzonych bez dodatku cukru); herbata Pu-erh,

Zobaczymy jakie będą efekty za jakiś czas... :)

9 października 2013 , Komentarze (3)

Nienawidzę biegać, czyżby?!
Moja niechęć do biegania zrodziła się w podstawówce. Do dziś pamiętam jak traumatycznie przeżywałam zajęcia z WF, na których trzeba było biec na 600 m. Nienawidziłam tego obowiązku z całego serca. Później nie wydarzyło się nic coby to moje zdanie zmieniło.
Aż tu nagle jakiś miesiąc temu zaświtała mi nagle w głowie myśl kompletnie szalona "A może by tak spróbować?".
Zachęciły mnie oczywiście rezultaty moich znajomych w temacie biegania i odchudzania, ale nie tylko. Otóż mój mąż biega już od przeszło 10 lat i bardzo to sobie chwali, choć on akurat nigdy odchudzać się nie musiał i biega jedynie dla zdrowia i przyjemności. Pomyślałam sobie, że strasznie by było fajnie zrobić mu kiedyś niespodziankę i zaproponować wspólne bieganie. Myślę, że byłby w totalnym szoku, bo zna moją niechęć do tejże aktywności. 
No i wyobraźcie sobie, że dziś zrobiłam pierwszy krok. 
Od wakacji wdrożyłam plan codziennych porannych marszów z kijami. W miniony weekend w ramach "Biegnij Warszawo" wzięłam udział w 5 km marszu "Maszeruję - kibicuję" kibicując oczywiście mojemu małżonkowi.
Dziś rano kije zostawiłam w domu, przywdziałam buty do biegania, w słuchawkach puściłam sobie "The Cranberries", co zawsze nastraja mnie bardzo pozytywnie i ruszyłam. Zaczynam, oczywiście od marszo-biegów a raczej marszo-truchtów, ale tylko w taki sposób jestem w stanie podejść do tematu, zważywszy, że moje ostatnie bieganie miało miejsce w licemu a, jak łatwo się domyślić, było to ładnych parę lat temu ;)
Tak, więc zrobiłam sobie przeplatankę: 500 m marszu i 600 m truchtu i tak 4 razy, co dało mi sumie 2 km marszu i 2,4 km truchtu.
Nie wyobrażacie sobie nawet jaka jestem z siebie mega dumna.
Oczywiście droga przede mną jeszcze bardzo daleka. Nie wiem kiedy będę w stanie przebiec jednym ciągiem 5 km - a taki właśnie cel sobie zakładam. Na portalu bieganie.pl wyczytałam, że dla zdrowia w zupełności wystarczy 5 km 5 razy w tygodniu. Może kiedyś do tego dojdę, zobaczymy?
Aha, no i na razie, czyli do czasu osiągnięcia zamierzonych efektów jest to moja tajemnica, której (poza Wami) nie mam zamiaru zdradzać ani małżonkowi ani pozostałym członkom mojej rodziny ani znajomym.  
Trzymajcie kciuki! :)

3 września 2013 , Komentarze (3)

Dziś chciałam podzielić się z Wami przepisami na kilka moich ulubionych dań obiadowych w diecie OW. Przez ostatnie tygodnie zajadałam się nimi bardzo często. 
W zasadzie są to wariacje na temat jednego przepisu głównego.

Warzywa duszone w sosie pomidorowym

Sos pomidorowy:
3 duże cebule
kilka ząbków czosnku
1 duża puszka pomidorów Pelati
przyprawy: czubryca zielona i czerwona, sól, pieprz, chili

Warzywa 1:
2 duże papryki czerwone
1 cukinia
1 bakłażan

Warzywa 2:
500 g fasolki szparagowej podgotowanej

Warzywa 3:
1/2 małej kapusty białej

Najpierw przygotowuję sos, czyli siekam cebulę i czosnek, dodaję wodę i przyprawy i duszę do miękkości. Dodaję pokrojone pomidory i jeszcze chwilę podduszam. Potem dorzucam warzywa w wersji 1,2 lub 3, duszę do miękkości i gotowe. 
Na zdrowym żywieniu można przygotować sos z dodatkiem oliwy z oliwek oraz słodkiego sosu chili. 
Polecam.

1 września 2013 , Komentarze (7)

No i po wakacjach...
... czyli jestem z powrotem. 
Nie udało mi się przeprowadzić 6 tygodni diety OW, gdyż wakacyjne wyjazdy jej mocno nie sprzyjały, ale udało się przeplatać tygodnie diety OW z tygodniami zdrowego żywienia i dołożyć do tego 6 km marsze po lesie oraz kilka pieszych wycieczek po górach i kilka wycieczek rowerowych po Mazurach i nie tylko i efekty są! Na wadze 89 kg i jestem z siebie dumna!
Od jutra znów parę dni diety OW i codzienne marsze (choć niestety już nie po lesie). Mam nadzieję, że trend spadkowy zagości u mnie na dłużej ;)

3 lipca 2013 , Komentarze (5)

..., czyli diety OW ciąg dalszy.

Dzisiejsze menu:
Śniadanie: sałatka z pomidorów malinowych i dymki, kilka moreli, herbata Pu-erh
Drugie śniadanie: tarta marchewka z chrzanem, kapusta kwaszona, woda lekko gazowana
Obiad: zupa krem z rzodkiewki, warzywa śródziemnomorskie duszone w pomidorach, herbata Pu-erh
Kolacja: mus truskawkowo-jabłkowy, herbata Pu-erh

Dziś 2/3 dnia spędziłam jeżdżąc samochodem po mieście, a w zasadzie to stojąc w korkach, więc miałam saunę samochodową.

27 czerwca 2013 , Komentarze (1)

..., czyli 9 dzień diety OW.

Wczorajsze menu:
Śniadanie: sałatka z pomidorów malinowych i dymki, kilka moreli, herbata Pu-erh
Drugie śniadanie: tarta marchewka z chrzanem, pieczone jabłko z cynamonem, woda lekko gazowana
Obiad: zupa krem z kalarepki, kalafior gotowany na parze z ogórkiem małosolnym, herbata Pu-erh
Kolacja: zupa krem z rzodkiewki, truskawki, herbata Pu-erh

Tak jak pisałam wcześniej zrobiłam wczoraj zupę krem z rzodkiewki i musiałam spróbować. Wyszła całkiem smaczna, tym razem dodałam tylko sól, pieprz, przyprawę do ziemniaków i czosnek suszony.

26 czerwca 2013 , Komentarze (2)

..., czyli 8 dzień diety OW.
Waga po pierwszym tygodniu to 94 kg, czyli mniej o 2 kg.

Wczorajsze menu:
Śniadanie: sałatka z pomidorów malinowych i dymki, herbata Pu-erh
Drugie śniadanie: tarta marchewka z chrzanem, jabłko, woda lekko gazowana
Obiad: zupa krem z kalarepki, grilowana cukinia posypana suszonymi pomidorkami z czosnkiem i bazylią, arbuz, herbata Pu-erh
Kolacja: kiszona kapusta z marchewką (z młodej kapustki), truskawki, herbata Pu-erh

25 czerwca 2013 , Komentarze (3)

..., czyli 7 dzień diety OW.

Na początek wychodząc na przeciw zapotrzebowaniu podaję przepis na zupę krem z kalarepki:

Zupa - krem z kalarepki

4 duże kalarepki
2 duże cebule
kilka ząbków czosnku
3 łyżki suszonych warzyw
2 łyżki oliwy z oliwek
sól, pieprz
przyprawy: 1 łyżeczka czubrycy czerwonej, 1 łyżeczka czubrycy zielonej, 1 łyżeczka przyprawy do ziemniaków

Na oliwie podsmażyć pokrojoną cebulę i czosnek, dodać pokrojoną kalarepkę i poddusić, zalać wrzątkiem, dodać suszone warzywa i przyprawy. Gotować do miękkości kalarepki i zmiksować. Na początku najlepiej dać niezbyt dużo wrzątku (tyle, żeby przykryć warzywa), a potem po zmiksowaniu dodać tyle, żeby uzyskać odpowiednią gęstość. Można dodać śmietanę lub jogurt. Można podać z grzankami.
Oczywiście na diecie OW trzeba obyć się  bez oliwy, śmietany i grzanek ;)

Generalnie wszystkie zupy kremy robię w podobny sposób, różne są jedynie przyprawy. Moje ulubione odmiany tej zupy to krem z cukinii, krem z brokułów, krem z cebuli, krem z porów, krem z kukurydzy, krem z zielonego groszku (dwie ostatnie nie w diecie OW). Dziś wypróbuję chyba krem z rzodkiewki - zobaczymy co z tego wyniknie ;)
Do każdej z tych zup można też wmiksować jeszcze kilka ziemniaków ugotowanych w mundurkach, żeby uzyskać wersję bardziej sycącą. 

A do posypania zrobiłam sobie ostatnio pyszny dodatek, a mianowicie własnoręcznie ususzyłam na słoneczku (korzystając z zeszłotygodniowych upałów) szczypior od dymki, którego miałam spore zapasy po ostatnich zakupach na Broniszach a który niestety nie jest zbyt trwały w wersji świeżo-ściętej. Teraz mam pełen słoik aromatycznej posypki :)

A wczorajsze menu:
Śniadanie: sałatka z pomidorów malinowych i dymki, herbata Pu-erh
Drugie śniadanie: jabłko, kiszona kapusta z marchewką (z młodej kapustki), woda lekko gazowana
Obiad: duszone warzywa śródziemnomorskie, arbuz, herbata Pu-erh
Kolacja: ogórek małosolny, rzodkiewka, zielona sałata, jabłko, herbata Pu-erh

Pozdrawiam :)