Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedyś ważyłam 60 kg... Potem nastało 7 lat tłustych... A teraz przyszła pora na 7 lat chudych... Mam nadzieję, że uda się szybciej ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9488
Komentarzy: 339
Założony: 16 stycznia 2013
Ostatni wpis: 6 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieNitka

kobieta, 51 lat, Warszawa

173 cm, 90.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 stycznia 2013 , Skomentuj

Dziś sobota, czyli minął pierwszy tydzień (tak, jak pisałam na początku zaczęłam w sobotę a pamiętnik od środy). Rano ważenie i .... jest 93,5 kg, czyli super! Wiem, oczywiście, że na początku to głównie woda, ale tak czy inaczej jest bardzo pozytywnie. 
A zatem dalej do dzieła!

Dziś w menu:
Śniadanie: średni pomidor z solą i 1/2 łyżeczki oliwy, 1/3 melona, herbata zielono-czerwono-owocowa z 1/2 łyżeczki miodu,
Obiad: Kwaśny makaron tak, jak wczoraj, herbata zielono-czerwono-owocowa z 1/2 łyżeczki miodu,
Kolacja: 125 gram twarogu chudego 0% z powidłami śliwkowymi własnej roboty, 1 średnia gruszka, 1 mała pomarańcza, 2 lampki wina czerwonego pół-wytrawnego (w końcu jest sobota), herbata czarna z cytryną i łyżeczką miodu.

18 stycznia 2013 , Skomentuj

Dziś chyba też nie było źle, choć dzień nieco zabiegany.

A więc:

Na śniadanie: dwa średnie pomidory z solą oraz łyżeczką oliwy, 1/3 melona zielonego, herbata czerwono-zielono-owocowa z 1/2 łyżeczki miodu

Na drugie śniadanie: Kwaśny makaron wg przepisu Koraliny1987 z quchniawege.blogspot.com (z tym, że ja dodałam pieczarki i wzięłam po 100 g makaronu na porcję), herbata czerwono-zielono-owocowa z 1/2 łyżeczki miodu

Obiad: talerz zupy pomidorowej z wczoraj, na deser 6 suszonych pomidorków (zawierają cukier, więc traktuję je jak słodkie owoce suszone ? do kupienia w Carrefour)

Kolacja: 125 gram twarogu chudego 0% z powidłami śliwkowymi własnej produkcji, 1 mango, 1 lampka czerwonego wina wytrawnego, herbata czarna z cytryną i łyżeczką miodu

 

Wieczorem upichciłam wreszcie potrawkę z fasolki adzuki nieco nieco modyfikując przepis Gillian McKeith.

 

Potrawka z fasolki adzuki

wg zmodyfikowanego przepisu Gillian McKeith


200 g fasolki adzuki

2 duże cebule

3 średnie marchewki

1 łyżka oleju rzepakowego

2 łyżki suszonych warzyw (zmielonych)

1/2 łyżeczki kurkumy

1/2 łyżeczki kminu rzymskiego (zmielonego)

1 łyżka przyprawy Sambal Oelek

1 łyżka przyprawy Bruschetta

sól, pieprz

 Fasolkę trzeba namoczyć na 12 godzin. Potem wylać wodę z moczenia i opłukać, a następnie gotować w sporej ilości wody na silnym ogniu przez 15 minut, aby pozbyć się toksyn. Posiekaną cebulę i marchewkę pokrojoną w cienkie plasterki podsmażyć i poddusić na 1 łyżce oleju. Do warzyw dodać odcedzoną fasolkę i przyprawy. Zalać wodą i gotować przez 30 minut.

 

Niestety dziś z aktywności sportowej jedynie trochę biegania po mieście w celu załatwienia spraw różnych. Jutro sobota, więc rano będzie ważenie kontrolne. Mam nadzieję, że wynik będzie nastrajał pozytywnie. ;)

17 stycznia 2013 , Skomentuj

Dziś menu bardziej urozmaicone.
Na śniadanie: 2 średnie pomidory z solą i łyżeczką oliwy z oliwek, 1 mała pomarańcza i 1 średnia gruszka, herbata z 1/2 łyżeczki miodu.
Na drugie śniadanie: jajecznica z dwóch jajek ze szczypiorkiem usmażona na łyżeczce oliwy z oliwek, herbata z 1/2 łyżeczki miodu..
Na obiad: talerz zupy pomidorowej wg. poniższego przepisu.
Na kolację: 2 małe kromki chleba staropolskiego posmarowane cieniutko masłem zmieszanym pół na pół z oliwą z oliwek, z 2 surowymi pieczarkami z solą i surówka z kiszonej kapusty z cebulką, marchewką i odrobiną oliwy z oliwek, na deser 1 mango i herbata z 1/2 łyżeczki miodu.

Zupa pomidorowa

2 duże puszki pomidorów Pelati w całości

2 cebule

3 marchewki

3 łyżki oleju rzepakowego

3 łyżki suszonych warzyw

sól, pieprz

Cebule i marchewki pokroić, podsmażyć i poddusić na oleju. Dodać pomidory i jeszcze trochę poddusić, zalać gorącą wodą (tyle, żeby zupa nie była zbyt gęsta), dodać suszone warzywa i gotować 20 minut. Zmiksować i doprawić. Oczywiście ja nie dodaję żadnej śmietany i zjadam bez makaronu ani ryżu.

Dziś na obiad miałam zrobić potrawkę z fasolki mung wg Gillian McKeith, która to potrawka jest przepyszna, ale po pierwsze zapomniałam namoczyć fasolkę wczoraj wieczorem a po drugie okazało się, że nie mam w spiżarce fasolki mung tylko adzuki. Wobec tego potrawka będzie jutro, no i z fasolki adzuki.

Oprócz diety mam ambitny plan, aby wprowadzić także codzienny ruch, czyli godzinny marsz w stylu nordic walking lub zamiennie basen, a także ćwiczenia w domu. Na początek wymyśliłam brzuski i wypady różnego rodzaju.  Jeśli chodzi o marsz to, ponieważ w tygodniu moja trasa spacerowa wiedzie po nawierzchni asfaltowej lub kostkowej to nie zabieram ze sobą kijów, gdyż denerwuje mnie odgłos stukania. Wg. mnie marsz z kijami ma większy sens w terenie. Natomiast zakupiłam sobie ciężarki na nadgarstki i mam nadzieję, że to w pewnym stopniu może je zastąpić. W każdym razie ze względu na chore, ale bardzo absorbujące dziecko, na razie nie mam okazji wdrożyć planu w życie, ale może chociaż ćwiczenia uda się wykonywać. Mam nadzieję. 


16 stycznia 2013 , Skomentuj

Odchudzanie czas zacząć. Tym razem już na dobre. 
Właściwie to zaczęłam od soboty. Na razie jest to zdrowe żywienie wg. dr. Ewy Dąbrowskiej a po powrocie z ferii zimowych mam zamiar przeprowadzić pełne 6 tygodni diety owocowo-warzywnej, a potem dalej zdrowe żywienie przeplatane przypominającymi dietami OW i tak, aż do skutku a ideałem będzie - już na zawsze.

Chciałabym dodać, że jeszcze parę dni temu nie przyszłoby mi do głowy prowadzenie wirtualnego pamiętnika odchudzania, chociaż zrobiłam kilka podejść do pisania pamiętnika normalnego, takiego jak za dawnych czasów, czyli brulionu zapisywanego wiecznym piórem (moim ulubionym). Jednakże kilka dni temu natknęłam się na pamiętnik Koraliny1987, który sukcesywnie podczytuję od około tygodnia. Spodobał mi się on tak bardzo, a jego autorka wydała mi się naprawdę sympatyczna i przy okazji bardzo mi zaimponowała, że postanowiłam spróbować i ja. Może dzięki temu wreszcie wprowadzę w życie moje plany co do odchudzania. Wiem, że Koralina nie przyjmuje nowych znajomych i w związku z tym nie dotarłaby do niej moja wiadomość, więc przynajmniej tutaj chciałabym bardzo pogratulować jej sukcesu, życzyć wszystkiego dobrego na przyszłość i podziękować za to, że stała się moją inspiracją. Polecam wszystkim jej pamiętnik, który jest doskonałym dowodem na to, że można trwale schudnąć bez żadnych drastycznych bądź wydumanych diet, wystarczy zdrowy rozsądek i wytrwałość, czego wszystkim nam życzę ;)

A na koniec jeszcze krótki opis tego co wczoraj zjadłam.
Nie mogę powiedzieć, aby wczorajszy dzień był idealny pod tym względem, choć w sumie nie było tragedii. Otóż od początku tygodnia siedzę w domu z chorym dzieckiem w wieku przedszkolnym, więc wymyślam różniste zajęcia, które wypełnią nam dzień. A ponieważ córa uwielbia wszelkie prace kuchenne, w których może mi towarzyszyć, więc pierwszy raz w życiu postanowiłam zrobić pierogi ruskie, bo takie z kolei uwielbia moje drugie dziecko. Żeby było odrobinę bardziej dietetycznie zrobiłam je z mąki pełnoziarnistej wg. następującego przepisu:

Pierogi ruskie pełnoziarniste

Ciasto:
800 gram mąki pełnoziarnistej
3 żółtka
3 łyżki oliwy
400 ml. letniej wody
2 łyżeczki soli

Farsz:
800 gram ziemniaków w mundurkach
400 gram twarogu tłustego (niestety, ale następnym razem będzie chudy)
2 duże cebule
1 łyżka oleju
sól, pieprz, majeranek

Ciasto wyrobiłam w robocie kuchennym, a nadzienie to podsmażona cebulka dodana do utłuczonych ziemniaków z twarogiem. Wyszło mi 48 dużych pierogów i o dziwo naprawdę okazały się smaczne i się nie rozlatywały. Jak skrzętnie wyliczyłam jeden ma 97 KCal (pierogi na prawdę wyszły spore).

No, więc wracając do menu, to zjadłam w ciągu całego dnia 250 gram pomidorków koktajlowych, 1 małą pomarańczę, 1 średnią gruszkę oraz 7 powyższych pierogów z wody (w kilku podejściach). Wypiłam 3 wielkie kubasy (400 ml.) herbaty, każda z łyżeczką miodu (nie daję rady pić zupełnie gorzkiej). Co do herbaty to zrobiłam sobie mieszankę różnych herbat sypanych: zielona, czerwona pu-erh, owocowe bez hibiskusa (bo wyjątkowo go nie lubię). Jestem straszną herbaciarą, ale postaram się pić zdecydowanie więcej wody, kawy na szczęście nie lubię, więc nie ma problemu.