Nie moglam dospac wiec juz z rana pranko sie wykrecilo. Tak juz o 7 15. Boli mnie szyja, plecy I glowa wiec trudno jakos dobrze sie ulozyc zeby zasnac spowrotem...co sie koncowo nie udalo, wiec sie zwleklam na sniadanie.
Czwartek a waga ani drgnie zeby nie powiedziec ze wzrosla. Czuje sie ciezka i ospala. Czy to wczorajsza pizza czy dlugi spacer? Nie wiem ale niech ruszy spowrotem w dol..
Ambitny plan na dzis to kupno dobrego chleba i kapsulek do prania. Po ten pierwszy spacer dosc daleki do Jacobsa. Market w stylu Piotr i Pawel. Niby lepsze bo drozsze. Nie bylam tam jeszcze wiec ciekawi mnie rozrzut cenowy. Edit. Juz wiem. No powiem Wam ze utknelam tam w dziale z serami. Skusilam sie ser plesniowy, parmesan i rzecz jasna chleb. Widac rozrzut miedzy turkiem a tutejszym asortymentem.. biale szparagi, brazowe pomidory.., przegrzebki... chodzilam tam jak na wycieczce, ciekawie sie rozgladajac.. takze no ciekawe doswiadczenie i taki mily pan z obslugi:
Kroczki nabite. Prawie 14k. Silownia juz tez zaliczona. Z bolem ciezko sie spiac i cos robic ,ale jakbym czekala az nic mnie nie bedzie bilalo to chyba sie do smierci nie doczekam;)