Ostatnio dodane zdjęcia
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 5869 |
Komentarzy: | 150 |
Założony: | 21 kwietnia 2013 |
Ostatni wpis: | 10 lipca 2013 |
kobieta, 29 lat, Warszawa
162 cm, 53.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Heeeej dziewczyny! I kolejne pół kg w dół. Wieczorem waga pokazała mi 52.8kg. Jestem już tak blisko celu :) A wcale jakiejś specjalnej diety teraz nie stosuje ale fakt - nie jem zbyt dużo. Za to ćwiczę - bardzo sumiennie od trzech miesięcy i dwóch tygodni :) Jestem z siebie zadowolona - nie poddałam się, gdy długo nie było efektu. Teraz już pracuję nad mięśniami brzuszka. Spodenki o rozmiarze 36 są za luźne! Chyba wybiorę się do sklepu kupić jakieś nowe. Zobaczymy!
Pozdrawiam Was i pamiętajcie - wszystko zależy od Was!
Już prawie dwa miesiące od początku diety. ZDJĘCIA
Chociaż w sumie nazwałabym to bardziej ograniczeniem jedzenia niż jakąś radykalną dietą. Owszem na początku stosowałam ją tak, że jadłam 5 razy dziennie co 3 godziny. Teraz już takiej dokładności nie robię ale też nie powróciłam do jedzenia co popadnie tak, jak było wcześniej.
Ogólnie odstawiłam pieczywo. Czasem zjem ciemne pieczywo, a białe bardzo bardzo rzadko.
Odłożyłam wszystkie napoje gazowane. Ogólnie pije tylko herbatę i wodę. Czasem jeszcze soki i rzadziej coś w tylu Ice Tea i czasem zdarzy się jakieś piwko.
Ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę. Prawie nieprzerwalnie od już ponad 3 miesięcy. Chociaż ostatnio często jeżdżę na rowerze więc odpuszczam ćwiczenia na nogi. Robię pośladki i brzuch. W sumie skupiam się już na robieniu mięśni brzucha. Dodałam jeszcze przysiady na palcach - podobno działa.
Powiem Wam, że postanowiłam na pasku zniżyć wagę. Wieczorem ważyłam 53.3 więc pomyślałam, że do 53.5 spokojnie mogę zejść na pasku tutaj. Teraz dążę do 53! Może już niedługo... :)
Na koniec dam Wam porównawcze zdjęcie z tych dwóch miesięcy. Co sądzicie?
P.S: UWIERZCIE W SIEBIE KOBIETKI!
Witajcie! W końcu znalazłam czas, żeby dodać jakiegoś posta. Wiecie jak to jest - wakacje, niby dużo czasu ale ciągle coś jest do zrobienia i wieczorem jestem padnięta. NIE PODDAŁAM SIĘ. Ciągle ćwiczę choć ostatnio mi się nie chciało.
Dzisiaj wybrałam się na rolki. Mało nie padłam.. chyba przesadziłam, jak na pierwszy raz w tym sezonie - 15 km ! czyli -800kcal. Całkiem nieźle a nawet bardzo.
Ostatnimi dniami też dużo jeździłam na rowerze.
A co najważniejsze jakieś 2-3 dni temu waga rano pokazała 53.6kg! Rekord jak na razie i oby było coraz mniej!
Niedługo wakacje, już w lipcu wybieram się nad morze. Oby tylko była pogoda! Ale wcześniej jeszcze odbiór matur.. ugh no jakoś to będzie mam nadzieję :)
Wczoraj się opalałam i jutro też zamierzam, słoneczko już trochę złapało ale chcę więcej. Dziś jeszcze zrobiłam 10 min brzuch, 10 min pośladki i ABS z Mel B :) A od jutra postanowiłam rano dołożyć drugi ABS, żeby wyrabiać mięśnie. Myślę też, żeby dołożyć pompki i przysiady ;)
To teraz fotki!
soczek Vitaminka, chleb słonecznikowy + serek camembert z ziołami
pierogi babcinej roboty z mięsem pyyycha!
gotowane pulpeciki i ziemniaczki z koperkiem (też u babci)
dziś pozwoliłam sobie na małe co, nie co (własna robota :)
wczorajsze opalanko
ja obecnie, nie jest źle
No dziewczyny po ostatniej załamce jeeest coraz lepiej :) Dziś wieczorem weszłam na wagę i pokazała 53.9!!! Wow mega. Przedwczoraj byłam na urodzinach przyjaciółki także dietka trochę odeszła na bok ale jest dobrze. Nic nie podskoczyło.
Wczoraj i dziś:
10 min nogi
10 min pośladki
10 min brzuch
trening abs
WSZYSTKO MEL B <3
+ ROWER wczoraj 5 kg dziś 15 :)
bułka z dynią, ser camembert, kiełki brokuły, sok jabłko antonówka
chleb, masło, starty ser i kiełki
mleko 0,5%, płatki fitella z suszoną truskawką
i na koniec truskaweczki
Dzisiaj się nie popisałam. Miałam bardzo stresujący dzień. Prawie nic nie jadłam w ciągu dnia. o 9 zjadłam activie a potem dopiero o 16.30 tosta z serem. Potem na szybko na mieście pączka, żeby nie zemdleć i o 20 mleko z płatkami.
To był ciężki dzień...
edit.
Dziś mijają trzy miesiące odkąd zaczęłam ćwiczyć i nie miałam dziś siły na ćwiczenia. Odrobie to.
Hej! Jakiś czas do Was nie wchodziłam. W ogóle trochę olałam jak już doszłam do 54 kg i teraz mam. Weszłam na wagę i 54.8! pora się ogarnąć naprawdę.. od jutra znowu dieta i będę pisała co jem choćby nikt miał tego nie czytać. Po prostu tu czuję się do czegoś zobowiązana i koniec! Stać mnie na wymarzone 52! Wierzę w to!
DAMY RADE, WSZYSTKIE!
Witajcie! Dzisiaj pisze, aby podać Wam moje wymiary a raczej ich różnice :) W ogóle nocowałam dwie noce u chłopaka. I moja dieta nie wyglądała przez ten czas zbyt dobrze :P Byłam pewna, że wrócę i pół kg do przodu.. a tu co się okazało?! -0.5kg. Na prawdę nie wiem dlaczego tak się dzieje. Mój organizm się jakoś przestawił czy co, bo ani nie ćwiczyłam dwa dni ani diety nie stosowałam a mimo to zeszło z wagi. Nie powiem, żeby mi się to nie podobało :D ale to na prawdę zastanawiające.
Podaje Wam wymiary - ćwiczę od ponad 2,5 miesiąca, dieta - ponad miesiąc (ale nie zawsze się jej stosuję)
TALIA: teraz 65 wcześniej 69
BRZUCH: t. 78 w. 85
UDO: t.50 w. 55
ŁYDKA: t.33 w.37
BIODRA: t.92 w. 99
zapraszam Was na mojego bloga :)
W końcu mam dziś co napisać. W końcu wyszło słonko i poszłam z moim D. na rower. Ach! Dawno się tak nie najeździłam. Zrobiliśmy 28km i spaliłam 940kcal! Niezły wynik, dlatego pozwoliłam sobie na małe co, nie co, które zobaczycie na zdjęciu.
Waga stoi. To dobrze - nie wzrasta. Ale wiem, że zacznie niedługo znów spadać, bo zauważyłam, że ona stoi potem spada i na przemian :) Będę Was na bieżąco informować oczywiście!
Dzisiejsze jedzonko było nawet do zaakceptowania. Nie podam dokładnych godzin bo nie pamiętam już:
I śniadanie - 3 małe sucharki
II śniadanie - mleko z płatkami kukurydzianymi
obiad - (hm.. tu byłam na rowerze i przyznam szczerze, że nie zaopatrzyłam się w porządny obiad a też nie chciałam jeść mc czy kfc) 7days, dwa LUgo, pare smarties
podwieczorek - (wróciłam do domu) kiwi i ciabata z serem
kolacja - deser aero, jablo, winogrona
A wczoraaaaj padało, ale na szczęście nie cały dzień tak, jak przedwczoraj. Byłam u przyjaciółki, która lubi malować paznokcie i dobrze jej to wychodzi :D efekt na moim blogu:
I na końcu ja :)